informowala, ze to inspektor J. Heldering.
Inspektor skonczyl wlasnie rozmowe telefoniczna. Odlozyl sluchawke i zerwal sie z krzesla, by uscisnac dlon Randallowi, podczas gdy Wheeler dokonywal prezentacji.
Usiedli i wydawca zwrocil sie do Randalla.
– Mysle, ze bedziesz chcial porozmawiac z naszym inspektorem, Steve, jak juz sie urzadzisz. Jest barwna postacia i sprawuje sie naprawde fantastycznie, i w hotelu, i w miescie. Jak juz zaczniemy naglasniac sprawe Miedzynarodowego Nowego Testamentu, opinia publiczna bedzie zdumiona, ze udalo nam sie utrzymac tajemnice przez tak dlugi czas.
– Na pewno – odrzekl Randall – pod warunkiem ze utrzymamy ja do konca. – Usmiechnal sie do Helderinga. – Prosze tego nie brac do siebie, inspektorze, jednak…
– Jednak obawia sie pan, ze Cedric Plummer spenetrowal nasza ekipe – dokonczyl sucho Heldering. – Prosze sie nie obawiac.
Randall byl zdumiony.
– Pan Wheeler juz zdazyl panu powiedziec o moim spotkaniu z Plummerem? – zapytal.
– Nic podobnego – odpowiedzial inspektor. -Nie wiedzialem nawet, ze jest juz o tym poinformowany. Mialem wlasnie przygotowac dla niego raport na temat zdarzenia w barze hotelu Amstel. Spisal sie pan znakomicie, panie Randall. Podobno powiedzial mu pan, zeby sie odwalil, a on na to, ze najpierw zniszczy nasz projekt.
– Touche – odparl Randall z usmiechem zaklopotania. – Skad pan o tym wie?
– Niewazne. – Heldering wykonal lekcewazacy gest owlosiona reka. – Staramy sie wiedziec, co robia nasi ludzie. Nie zawsze z powodzeniem, bo jednak wielebny de Vroome czegos sie tam dowiedzial o naszych dzialaniach, ale jednak robimy, co mozemy, panie Randall.
– Bedzie pan rzeczywiscie ciekawym kaskiem dla dziennikarzy, inspektorze – zauwazyl Randall.
– Nie wiesz o nim jeszcze nawet polowy, Steve – rzekl Wheeler. – Inspektor Heldering podjal sluzbe w Interpolu juz w roku tysiac dziewiecset czterdziestym szostym, gdy organizacja zostala reaktywowana w Paryzu po drugiej wojnie. Dochrapal sie stanowiska tylko o szczebel nizszego od sekretarza generalnego i wciaz tam pracowal, gdy udalo nam sie go sciagnac z jego pieknego biura w Saint-Cloud i zatrudnic jako szefa ochrony Drugiego Zmartwychwstania.
– Decyzja nie byla trudna – stwierdzil Heldering. – W Interpolu pracowalem dla ludzi, i to bylo wazne. W Drugim Zmartwychwstaniu pracuje dla Pana Boga, i to jest jeszcze wazniejsze.
Praca dla Boga z bronia u pasa, pomyslal Randall.
– Chyba niewiele wiem o Interpolu – powiedzial.
– Bo tez niewiele da sie powiedziec – odparl Heldering.-Jest to organizacja zajmujaca sie wspolpraca miedzy policja roznych panstw w sciganiu miedzynarodowych przestepcow. Ja pracowalem w glownym biurze Interpolu w Paryzu, ale mamy oddzialy w ponad setce krajow. Na przyklad biuro w Stanach dziala przy Departamencie Skarbu, biuro w Wielkiej Brytanii przy Scotland Yardzie. W Saint-Cloud przechowujemy akta ponad miliona przestepcow. Kazda kartoteka opisuje okolo dwustu cech sciganej przez nas osoby, takich jak rasa, kolor skory, tatuaze, sposob chodzenia, ulomnosci, nawyki i tak dalej. Wprowadzilem ten sam system w Drugim Zmartwychwstaniu, oczywiscie na mala skale. Moja kartoteka zawiera wszystko, co powinnismy wiedziec o naszych pracownikach, ale takie same informacje zgromadzilismy na temat dziennikarzy, radykalnych duchownych i roznych ekstremistow, a takze konkurentow, ktorzy mogliby dazyc do zniszczenia efektow naszej pracy.
– Imponujace – rzekl Randall. Heldering skinal z kurtuazja glowa.
– Rowniez o panu musialem sie dowiedziec wszystkiego, co sie dalo, panie Randall – dodal – zanim nasze biuro wyda panu karte identyfikacyjna. Najwazniejsze bylo poznanie panskich slabosci… czy duzo pan pije lub bierze narkotyki, z jakim typem kobiet sie pan zadaje… a takze panskich czulych punktow: czy ktos moglby pana zaszantazowac, gdyby znal jakies kompromitujace informacje o pana corce Judy albo gdyby ujawnil szczegoly z zycia osobistego panskiej siostry Clare, albo na przyklad naklonil panne Darlene Nicholson do intymnych zwierzen na panski temat.
A niech mnie kule bija, pomyslal Randall, Wielki Brat patrzy.
– Widze, ze nie ma dla pana prywatnych spraw, nie ma swietosci – powiedzial.
– Swiete jest tylko Drugie Zmartwychwstanie – oznajmil Heldering niewzruszony.
– I co – zdziwil sie Randall z lekka irytacja-czy zdalem na piatke?
– Nie calkiem – odparl powaznie Heldering. Otworzyl szuflade i wyjal z niej maly kartonik. – Dostal pan B, czerwona karte B, ale to prawie najwyzszy poziom. Nasz system…
– Ja to wyjasnie – przerwal mu Wheeler. – Inspektor wprowadzil system wzorowany troche na systemie Interpolu. Wszyscy pracownicy Drugiego Zmartwychwstania zostali sklasyfikowani na pieciu poziomach bezpieczenstwa. Czerwona karta A oznacza dostep do wszystkiego i wydano ja tylko mnie, czterem pozostalym wydawcom oraz panu Groatowi, ktory jest kuratorem sejfu. Karta B rowniez oznacza dostep do wszystkiego poza jednym zamknietym pomieszczeniem. Karty w innych kolorach przeznaczone sa dla pracownikow mniej uprzywilejowanych. Jak wiec widzisz, Steve, inspektor uwaza, ze w twoim wypadku warto zaryzykowac. Zostales sklasyfikowany prawie na najwyzszym poziomie.
Randall spojrzal ponad biurkiem na Helderinga.
– A co to za zamkniete pomieszczenie, o ktorym wspomnial pan Wheeler? – zapytal.
– To stalowy sejf w podziemiach hotelu – odpowiedzial inspektor. – Jego kuratorem jest wlasnie pan Groat.
– I co ten sejf zawiera?
– Oryginalny papirus z roku szescdziesiatego drugiego, z Ewangelia wedlug Jakuba, oraz fragmenty pergaminu z roku trzydziestego, z raportem Petroniusza, a takze oryginaly ich przekladow w pieciu jezykach. Sa cenniejsze niz cale zloto tego swiata. – Heldering wstal, obszedl biurko i wreczyl Randallowi karte. – To panska przepustka do Drugiego Zmartwychwstania, panie Randall. Moze pan swobodnie wejsc i rozpoczac prace.
Dwie godziny pozniej Randall wszedl do Zaal F, swego gabinetu na pierwszym pietrze, i usadowil sie wygodnie w obrotowym skorzanym fotelu, wielce podekscytowany i zainspirowany pierwszymi spotkaniami z czlonkami zespolu Drugiego Zmartwychwstania.
Wheeler najpierw pokazal mu jego biuro – wyposazone w ciezkie debowe biurko w ksztalcie litery L, szwajcarska elektryczna maszyne do pisania, kilka ustawionych przed biurkiem krzesel, imponujaca ognioodporna szafke na akta, zamykana na stalowa sztabe, rzedy halogenowych lampek na suficie – a potem zmaterializowala sie Naomi Dunn w roli jego przewodniczki.
Naomi przedstawila go uczonym, specjalistom i ekspertom na pierwszym pietrze, ludziom, ktorzy poswiecili dwa ubiegle lata na przygotowanie Miedzynarodowego Nowego Testamentu. Po zakonczeniu tego obchodu Randall oczekiwal na Wheelera. Za dwadziescia minut wydawca mial go zabrac do Zaal G, jadalni dla dyrekcji projektu, na lunch z profesorem Deichhardtem i syndykatem wydawcow oraz ich doradcami w sprawach teologicznych. Po lunchu Naomi zaprowadzi go na drugie pietro i przedstawi zespol fachowcow od reklamy, z ktorymi mial od razu odbyc wstepna narade, by przygotowac ich do kilku tygodni wytezonej pracy.
Na razie rozmyslal o naukowcach, z ktorymi spedzil ostatnie dwie godziny. Wiedzial, ze bedzie potrzebowal ich pomocy w konstruowaniu wielowatkowej kampanii promujacej nowa Biblie. Wiedzial tez, jak trudno mu bedzie zapamietac te wszystkie obce twarze i glosy, ludzi, ich specjalnosci i olbrzymie poklady intrygujacej wiedzy. W kieszeni sportowej marynarki mial notatnik z zoltymi kartkami, na ktorych zapisywal pospiesznie swoje uwagi w trakcie wedrowki po korytarzach, gdy spotykal w kolejnych pokojach wciaz nowe osoby.
Postanowil uporzadkowac pierwsze wrazenia i informacje, stworzyc zwarte dossier zespolu Drugiego Zmartwychwstania, ktore w przyszlosci bedzie porecznym przewodnikiem jego pamieci.
Usiadl przy biurku, wkrecil papier do maszyny i zaczal szybko pisac.
13 czerwca DRUGIE ZMARTWYCHWSTANIE – EKSPERCI
HANS BOGARDUS… Dlugie jasne wlosy, ciezkie powieki, bezbarwna twarz, niewiesci glos. Dosc szczuply. Pracowal jako bibliotekarz wNetherlands Bijbelgenootschap (sprawdzic pisownie), Holenderskim Towarzystwie Biblijnym. W Drugim Zmartwychwstaniu od poczatku jest bibliotekarzem w czytelni, ktora znajduje sie w hotelowym Schrijfzaal, pokoju do pisania. Teraz to pomieszczenie wypelniaja od podlogi do sufitu ksiazki. Sa tu faksymile wszystkich najwazniejszych rekopisow Biblii i kodeksow, reprinty albo oryginalne wydania Biblii we wszystkich jezykach. Nie lubie Bogardusa. Zimny jak piskorz. Niby usluzny i zrzedliwy, ukrywa poczucie wyzszosci. Naomi mowi, ze ma umysl jak komputer, potrafi znalezc i objasnic wszystko, czego sie szuka. Bede go potrzebowal, wiec jakos sie musze dogadywac.
WIELEBNY VERNON ZACHERY… Slawny kaznodzieja z Kalifornii, ktory zapelnial tlumami stadiony w Nowym Orleanie, Liverpoolu, Sztokholmie i Melbourne. Fundamentalista o tubalnym glosie i teatralnej twarzy. Hipnotyczny wzrok. Mowi z taka pewnoscia siebie, jakby byl wnukiem Pana Boga. Przyjaciel prezydenta USA oraz George' aL. Wheelera. Posadzil mnie od razu na kanapie w pokoju do konsultacji, jakbym byl Indianinem z Amazonii albo kanibalem, ktorego trzeba nawrocic. Jest jednak wazny dla sprzedazy Miedzynarodowego Nowego Testamentu i powinienem sie zastanowic, jak go najlepiej wykorzystac.
HARVEY UNDERWOOD… Prowadzi osrodek badania opinii publicznej. Underwood Associates ma oddzialy w Wielkiej Brytanii i Europie. Spokojny, zamyslony, prawdziwy dzentelmen. Wykonal dla Drugiego Zmartwychwstania sondaze na temat postaw wobec religii. Wedlug kontraktu ma byc obecny w Amsterdamie przez jeden tydzien w miesiacu, az do dnia publikacji. Mialem z nim dobry kontakt i odbylismy przyjazna pogawedke. Underwood ma mi przedstawic wyniki sondazy, przydadza sie do ustalenia glownych kierunkow kampanii. Powiedzial, ze wedlug ostatnich badan liczba ludzi chodzacych raz w tygodniu do kosciola spadla w ciagu ostatnich dziesieciu lat z 50 do 40 procent. Po raz pierwszy ten spadek jest najwiekszy wsrod katolikow. Najlepsza frekwencje maja luteranie, mormoni i baptysci. Wsrod protestantow duzy spadek notuje sie natomiast w Kosciele episkopalnym. Dziesiec lat temu 40 procent Amerykanow uwazalo, ze religia traci na znaczeniu, dzisiaj uwaza tak 80 procent. Poza tym sondaz wsrod studentow wykazal, ze dla 60 procent z nich religia i Kosciol nie sa wazne w zyciu, ale dla pozostalych jednak zdecydowanie tak. Zgodzilismy sie obaj, ze opublikowanie nowej Biblii moze odwrocic te tendencje.
ALBERT KREMER… Siedzi w nastepnym pokoju, w dziale redakcyjnym. Kieruje czteroosobowym zespolem. Wedlug Naomi najwazniejszym zadaniem edytorskim zaraz po tlumaczeniu nowej Biblii jest adiustacja i korekta tekstu. Kremer jest karlem i ma garb. Jest oddany sprawie, mily i troche niesmialy, z oczami wytrzeszczonymi jak lornetka z powodu nadczynnosci tarczycy. Jest Szwajcarem z Berna, z rodziny o korektorskich tradycjach. Jego ojciec, dziadek, pradziadek i prapradziadek byli korektorami Biblii i innych dziel religijnych. Powiedzial mi, ze dokladnosc stala sie rodzinnym fetyszem od czasu, kiedy przodek Kremera, imigrant, sczytujac nowe wydanie Biblii krola Jakuba w Londynie, nie zauwazyl, ze drukarze opuscili slowko „nie' w Ksiedze Wyjscia, w tekscie dziesieciu przykazan, no i siodme przykazanie „Nie cudzoloz' wydrukowali jako „Cudzoloz'. Kiedy ta Biblia sie ukazala, w roku 1631, nazwano ja Wypaczona Biblia lub Biblia Cudzoloznikow i wzbudzila wielka ucieche wsrod owczesnych libertynow. Arcybiskup ukaral drukarzy grzywna w wysokosci 300 funtow i przekazal te pieniadze Oksfordowi i Cambridge na prasy drukarskie, a Wypaczona Biblie kazal zniszczyc. Uchowalo sie tylko piec egzemplarzy. Prawdziwa odpowiedzialnosc ponosil jednak krewny Kremera, nad ktorym to odium wisialo do konca zycia. Od tej pory kolejne pokolenia Kremerow zyly wrecz w kulcie akuratnosci. „W Miedzynarodowym Nowym Testamencie nie znajdzie pan ani jednego bledu korektorskiego' – zapewnil mnie Kremer.
PROFESOR ISAACS… Spotkalem go w wydzielonej czesci parteru, nazwanej pokojem gosci honorowych, gdzie pracuja odwiedzajacy nas naukowcy i teolodzy. Isaacs wzial urlop na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, jest specjalista od dawnego jezyka hebrajskiego, bardzo powazanym za wklad w przetlumaczenie zwojow znad Morza Martwego. Zwrocil mi miedzy innymi uwage na to, jak nieznajomosc niuansow jezykowych moze przeksztalcic zwyczajne dzialanie w cud. „Podam panu przyklad – powiedzial melodyjnym, niemal slodkim glosem. – Hebrajskie slowo al tlumaczono zawsze jako „na' lub „po' i Pismo Swiete mowi nam, ze Jezus szedl po jeziorze. Jednakze al ma rowniez inne znaczenie, mianowicie „przy'. Dlatego mozna by to rownie dobrze tlumaczyc, ze Jezus szedl obok wody, po prostu szedl przy brzegu jeziora. Zapewne propagandzisci wczesnego chrzescijanstwa woleli jednak cudotworce od zwyczajnego spacerowicza.
Randall przerwal pisanie, przeczytal cztery zapisane kartki i jeszcze raz przejrzal swoje notatki. Przypomnialy mu, jakie inspirujace okazaly sie spotkania z ekspertami na pierwszym pietrze. Byli to ludzie dazacy konsekwentnie do celu. W przeciwienstwie do niego kazdy z nich wydawal sie kochac swoja prace i odnajdywac w niej sens.
Rozmyslania przerwalo mu glosne pukanie do drzwi, ktore natychmiast sie otworzyly i pojawila sie w nich glowa George L. Wheelera.
– To dobrze, ze pracujesz, Steve – powiedzial. – Bardzo dobrze. Ale juz czas na lunch. Przygotuj sie na spotkanie z grubymi rybami.
Grube ryby.
Bylo ich dziesieciu. Siedzieli wokol wielkiego owalnego stolu, a rozmowa toczyla sie na przemian po angielsku i francusku. Randall skonstatowal, ze chociaz jego francuski jest dosc kulawy, rozumie niemal wszystko, co sie do niego mowi w tym jezyku. A rozmowa byla wyjatkowo meczaca.
Podawany przez dwoch kelnerow lunch – zupa zolwiowa i filety z lososia ze szparagami – nie powstrzymywal konwersacji. Slowa plynely bez przerwy, elektryzowaly atmosfere zarowno przed posilkiem, jak i podczas jedzenia.
Przy salatce owocowej i kawie Randall staral sie zapamietac wszystkich uczestnikow spotkania, nauczyc sie ich rozrozniac. Siedzac miedzy Wheelerem i profesorem Deichhardtem, przyjrzal sie