– Jak pan zapewne sie domysla – ciagnal de Vroome – Cedric Plummer otrzymal po swoich sensacyjnych tekstach pokazna liczbe listow. Nasz angielski zurnalista ma oczywiscie swoje wady, ale z pewnoscia nie nalezy do nich brak szacunku dla czytelnika. Stara sie czytac kazdy list, a jeden z nich, wyslany z Rzymu za posrednictwem redakcji „II Messaggero', przeczytal kilkakrotnie, zanim go przyniosl do mnie, do Westerkerk. List ow, napisany na taniej papeterii, pochodzil od Francuza osiadlego od wielu lat w Rzymie. Ten czlowiek nie podpisal sie wlasnym nazwiskiem, lecz zabawnym i nieco go umniejszajacym pseudonimem… Duca Minimo. Czy zna pan wloski, panie Randall?

– Nie znam.

– Duca Minimo znaczy po wlosku Ksiaze Niczego. Swietny kontrapunkt dla zawartosci samego listu, ktora doslownie zwala z nog. – De Vroome pociagnal lyk koniaku i kontynuowal swoj wywod. – List wydawal sie nazbyt wspanialy, by mogl byc prawdziwy. Francuz napisal w nim, ze przeczytal artykuly Plummera z wielkim zainteresowaniem. Tak sie wyrazil, „z wielkim zainteresowaniem', choc nigdy nie slyszalem stwierdzenia mniej adekwatnego do wagi sprawy. Napisal dalej, ze nowa Biblia opierac sie bedzie, w jego przekonaniu, na odkryciu archeologicznym profesora Augusta Montiego, dokonanym w ruinach antycznej Ostii przed szesciu laty. Bylo to niesamowite znalezisko… ni mniej, ni wiecej, tylko nieznana ewangelia, napisana po aramejsku przez Jakuba Sprawiedliwego, brata Jezusa, wczesniejsza od czterech kanonicznych ewangelii Nowego Testamentu. Procz tego tekstu profesor Monti odkopal takze dokument na pergaminie, oficjalny raport o procesie Jezusa, wyslany z Jerozolimy do Rzymu. Na podstawie obu tych tekstow, napisal Duca Minimo, stworzono tak zwany Miedzynarodowy Nowy Testament, ktory ma zostac wkrotce ogloszony swiatu. Jednakze, stwierdzal dalej nasz tajemniczy Francuz, sam fundament nowej Biblii jest oszukanstwem, a odkrycie Montiego starannie od wielu lat przygotowywanym falszerstwem. Wiadomo mu o tym, poniewaz to on sam jest owym falszerzem i teraz z duma moze powiedziec, ze uznanie tekstow za autentyczne stawia go w rzedzie najwiekszych literackich falszerzy w historii, wyzej od Irelanda, Chattertona, Psalmanazera czy Wise'a.

Czujne oczy pastora de Vroome'a wypatrywaly jakiejs reakcji Randalla, ten jednak siedzial nieruchomo.

– W kazdym razie, oczytany czlowiek z tego naszego korespondenta, nie ma dwoch zdan – dodal duchowny.

Randall, choc chlonal kazde jego slowo, postanowil na razie sie nie odzywac.

– Wracajac do tresci listu – podjal de Vroome – Francuz napisal do Plummera, ze jest gotowy ujawnic swoja role w mistyfikacji i powiedziec o tym publicznie w przededniu pojawienia sie nowej Biblii. Napisal tez, ze jesli Plummer chce poznac szczegoly mistyfikacji oraz cene za dostarczenie probki jego wytworow, gotow jest spotkac sie na neutralnym gruncie w celu negocjacji. To pierwsze spotkanie mialo sie odbyc sam na sam, okreslonego dnia w okreslonym miejscu w Paryzu, przy czym Plummer mial mu zafundowac bilet lotniczy i jakas skromna kwote na wyzywienie i nocleg.

Widzac, ze pastor skonczyl, Randall pociagnal duzy lyk szkockiej. Nagle poczul, ze bardzo potrzebuje drinka.

– Czy list od razu wydal sie panu wiarygodny? – zapytal.

– Nie, oczywiscie, ze nie – odparl de Vroome. – Swiat jest pelen religijnych maniakow i w normalnych okolicznosciach zignorowalbym cos takiego. Im dluzej jednak analizowalem list, tym bardziej czulem, ze jego autor moze pisac prawde. Wiarygodnosci dodawal mu jeden dosc przekonywajacy fakt. Francuz napisal mianowicie, ze odkrycie profesora Montiego zostalo dokonane w antycznej Ostii. Znalismy juz role profesora w calej tej historii, lecz miejsce wykopalisk trzymane bylo w scislej tajemnicy. Wiedzielismy tylko, ze znajdowalo sie we Wloszech. Zrobilo to na mnie wrazenie, tym bardziej ze dosc szybko udalo mi sie zweryfikowac te informacje poprzez moje powiazania w Rzymie. Gdy podalem nazwe miejscowosci moim znajomym, potwierdzili, ze istotnie profesor Monti prowadzil tam wykopaliska i dokonal wiekopomnego odkrycia, ktore na razie pozostaje tajemnica. Autor listu podal tez nazwe waszej publikacji… Miedzynarodowy Nowy Testament… co rowniez udalo mi sie potwierdzic. Nie moglem tego zignorowac. Nawet jezeli ten Duca Minimo nie byl rzeczonym falszerzem, nawet jezeli uzyskal swoje informacje z drugiej reki, wiedzial tyle, ze nalezalo go potraktowac powaznie. Poza tym nie musial sam byc zrodlem tej wiedzy, wystarczylo, ze mial do niej dostep. Polecilem Plummerowi, zeby odpisal mu na poste restante w Rzymie, tak jak chcial, ustalil termin i miejsce spotkania w Paryzu i wyslal mu pieniadze na podroz. Spotkanie odbylo sie tydzien temu.

– Plummer sie z nim spotkal? Gdzie?

– Na Pere-Lachaise.

– Co to jest?

– Cmentarz, nie slyszal pan o nim? – zdziwil sie de Vroome. – Pere-Lachaise to slynny cmentarz, gdzie spoczywa wiele slawnych osobistosci… Heloiza i Abelard, Chopin, Balzac, Sarah Bernardt, Colette… Nasz falszerz napisal, ze bedzie czekal na Plummera przy rzezbie Jacoba Epsteina, ktora stoi nad grobem Oscara Wilde'a. Teatralny pomysl, przyzna pan. A jednak calkiem sensowny. Pere- Lachaise to swietne miejsce na spotkanie dla kogos, kto nie chce sie rzucac w oczy. Bylem tam kiedys. Rozlegly teren, cisza, spokoj, pagorki, sciezki, topolowe i akacjowe zagajniki. Dla lowcy sensacji, takiego jak Plummer, to tez intrygujace miejsce.

– I tam wlasnie sie spotkali? – dopytywal sie Randall.

– Tam, ale nie przy grobie Wilde'a. Gdy Plummer przybyl na cmentarz, straznik przy bramie zapytal go o nazwisko i wreczyl mu zaklejona koperte z wiadomoscia. Byla w niej karteczka od Francuza. Zmienil miejsce spotkania, polecil dziennikarzowi isc do grobu Balzaca. Widocznie przy nagrobku Wilde'a byl zbyt duzy ruch. Plummer uznal to za wyjatkowo poetycki akcent, spod piora Balzaca wyszlo bowiem wiele opisow roznych lotrzykow i zloczyncow, a teraz jego grob przyciagnal czlowieka, ktory mogl sie okazac najwiekszym falszerzem w historii ludzkosci.

De Vroome przerwal, dopil swoj koniak i spojrzal na pusta szklaneczke Randalla.

– Jeszcze raz szkocka? – zapytal.

– Nie, nie, dziekuje. Prosze mowic dalej. I co sie wydarzylo?

– Cedric Plummer, jako rasowy dziennikarz, zrobil obszerne notatki ze spotkania. Czytalem je i przedstawie panu ich esencje. Nasz samozwancy falszerz nazywa sie naprawde Robert Lebrun. Okazalo sie, ze to czlowiek sedziwy, ma osiemdziesiat trzy lata. Nie jest jednak zgrzybialym starcem, ma bystry umysl i swietna pamiec. Wlosy ufarbowane na brazowo, szare oczy, na jednym katarakta. Okulary w stalowej oprawce, spiczasty nos, mocno pomarszczona twarz. Sredniego wzrostu, ale wydaje sie nizszy, bo jest przygarbiony. Chodzi dziwnym krokiem, powloczac jedna noga, gdyz jest amputowana. Ma proteze, o czym nie lubi mowic. Historia jego zycia dodaje calej sprawie wiarygodnosci.

– Skad pochodzi?

– Z Paryza. Urodzil sie i wychowal na Montparnasse. Nie powiedzial Plummerowi zbyt wiele. Stali przy grobie Balzaca w ostrym sloncu i szybko go to zmeczylo. W mlodosci pracowal jako terminator u rytownika. Pochodzil z ubogiej, licznej rodziny i dla zdobycia pieniedzy na jej utrzymanie zaczal popelniac drobne falszerstwa. Odkryl, ze ma do tego talent. Podrabial paszporty, potem banknoty o niskich nominalach, az w koncu zabral sie do listow historycznych, rzadkich manuskryptow, fragmentow iluminowanych sredniowiecznych Biblii. W pewnym momencie przesadzil jednak. Probowal podrobic, bez odpowiedniego przygotowania, jakis rzadowy dokument. Szczegolow nie znam. W kazdym razie wpadl, zostal aresztowany, a poniewaz wchodzil juz wczesniej w konflikty z prawem, skazano go na zeslanie do slawetnej kolonii karnej w Gujanie Francuskiej. Zycie tam bylo dla mlodego Lebruna nie do zniesienia. Wladze wiezienia nie zajmowaly sie jego resocjalizacja, stal sie oporny jak nigdy przedtem i byl za to karany. W pewnym momencie, kiedy osadzono go na jednej z trzech wysp, znanych pozniej pod wspolna nazwa Diabelska Wyspa, Lebrun byl bliski samobojstwa. Wowczas wlasnie zaprzyjaznil sie z katolickim duszpasterzem z Francji, z zakonu Zgromadzenia Ducha Swietego. Ksiadz odwiedzal kolonie karna dwa razy w tygodniu. Zainteresowal sie Lebrunem, zwrocil go w strone wiary, podsuwal mu religijne lektury i w koncu zycie mlodego wieznia nabralo celu i sensu. Po trzech latach pobytu w Gujanie Lebrun otrzymal mozliwosc ulaskawienia. Plummer nie dowiedzial sie szczegolow, ale rzecz okazala sie oszustwem i od tamtej pory Lebrun jeszcze bardziej zgorzknial i zamknal sie w sobie. Szczegolnej nienawisci nabral do religii.

– Nie rozumiem tego – rzekl zdziwiony Randall.

– Niewiele wiem na ten temat, prosze wybaczyc – odparl de Vroome. – Lebrun ujawnil jedynie, ze ow ksiadz, ktoremu zaufal, zlozyl mu propozycje w imieniu wladz. Jezeli zgodzi sie wziac udzial w pewnym niebezpiecznym przedsiewzieciu czy eksperymencie i wyjdzie z tego calo, odzyska wolnosc. Lebrun sie wahal, lecz pod namowa duchownego skorzystal z propozycji. Przezyl, choc stracil noge, wolnosc byla warta nawet takiej ceny. Jednakze obiecanego ulaskawienia nie otrzymal i musial wrocic do tropikalnego piekla. Od dnia czarnej rozpaczy poprzysiagl zemste… nie, wcale nie rzadowi Francji, lecz duchowienstwu, a dokladnie wszelkiej religii i jej kaplanom. To wtedy w jego gniewnym umysle i sercu zrodzil sie szalony, perwersyjny plan, zeby zakpic sobie z wyznawcow Chrytusa i zadac potezny cios wszystkim Kosciolom.

– Podsuwajac im falszywa nowa ewangelie -mruknal Randall.

– Tak, a do tego jeszcze falszywy pergamin, poganskie zrodlo dotyczace procesu Chrystusa, ktorego tak znienawidzil. Lebrun chcial poswiecic reszte zycia na przygotowanie tej mistyfikacji. Zamierzal najpierw przekonac opinie publiczna do jej prawdziwosci, a nastepnie ujawnic wszystko, by udowodnic falszywosc religii i obnazyc latwowiernosc jej naiwnych wyznawcow. Przygotowywal sie do tego od roku tysiac dziewiecset osiemnastego, gdy wrocil do wiezienia w Gujanie, az do tysiac dziewiecset piecdziesiatego trzeciego, kiedy to Francja zlikwidowala kolonie karna. Zglebial Biblie i historie chrzescijanstwa w pierwszym wieku, az w koncu, po trzydziestu osmiu latach odsiadki, wrocil do kraju jako wolny czlowiek, lecz jednoczesnie byly skazaniec, opetany pragnieniem odwetu.

– I wowczas sporzadzil te mistrzowskie falsyfikaty?

– Nie tak od razu – odparl de Vroome. – Przede wszystkim potrzebowal pieniedzy, podjal wiec na nowo przestepcza dzialalnosc. Uruchomil jednoosobowa fabryczke falszywych paszportow. Kontynuowal takze studia nad Pismem Swietym, zyciem Jezusa, wczesnym chrzescijanstwem i oczywiscie jezykiem aramejskim. Byl samoukiem wrecz genialnym. W koncu zgromadzil dosc pieniedzy na zdobycie niezbednych starozytnych materialow i przeprowadzil sie do Rzymu, gdzie w tajemnicy zaczal preparowac papirus i pergamin. Ukonczyl te prace, ku swojej wielkiej satysfakcji, przed dwunastu laty.

Randall byl tak oszolomiony i zaintrygowany, ze cale jego niedowierzanie i nieufnosc gdzies sie ulotnily.

– A profesor Monti? – zapytal. – W ktorym momencie pojawil sie w tej historii Monti? Czy Lebrun znal go przed przyjazdem do Rzymu?

– Nie, nie znal go osobiscie, ale oczywiscie natrafil na jego nazwisko podczas swych studiow nad archeologia biblijna. A potern, ktoregos dnia, gdy zastanawial sie wciaz, gdzie ukryc swoje falsyfikaty, zeby zostaly nastepnie odkopane, wpadl mu w rece radykalny artykul profesora w jednym z fachowych czasopism. Randall pokiwal glowa.

– Tak, wiem. Monti oglosil kontrowersyjna teze, ze brakujacego Zrodla Q nalezy szukac nie w Palestynie czy Egipcie, lecz we Wloszech.

– Ano wlasnie – odparl de Vroome, wyraznie pod wrazeniem. – Widze, ze odrobil pan zadanie domowe, panie Randall. Ale idzmy dalej. Po przeczytaniu tego artykulu Lebrun poczul, ze brakujace elementy jego kombinacji zaczynaja trafiac na miejsce. Jednym z sugerowanych przez Montiego terenow ewentualnych wykopalisk byly starozytne ruiny na wybrzezu, w okolicach Ostii. Po przestudiowaniu topografii tego obszaru Lebrunowi udalo sie umiescic falsyfikaty pod ziemia, w ruinach rzymskiej willi z pierwszego wieku.

– Jak to mozliwe, ze nikt go na tym nie przylapal? – zapytal Randall, czujac znow przyplyw sceptycyzmu.

– Nie wiem – odparl duchowny – ale zrobil to. Sadze, ze Lebrun jest zdolny do wszystkiego. Nalezy tez pamietac o jego nieskonczonej cierpliwosci. Po zakopaniu papirusu i pergaminu odczekal ladne kilka lat, zeby zapieczetowany dzban i blok kamienny wtopily sie w strukture ruiny i wydawaly sie nadszarpniete zebem czasu. Rzad wloski zezwolil w tym okresie na kolejne wykopaliska w Ostii. Lebrun liczyl ha to, ze jego falsyfikaty zostana przy tej okazji odkryte. Lecz prowadzone wowczas prace byly dosc powierzchowne. Profesor Monti tymczasem publikowal kolejne artykuly, propagujace poszukiwanie Zrodla Q we Wloszech, i byl z tego powodu coraz czesciej wysmiewany i krytykowany przez swych konserwatywnych kolegow. Lebrun dowiedzial sie o tych kontrowersjach. Domyslil sie, ze Monti bardzo pragnie udowodnic, ze jego przypuszczenia nie sa czczym wymyslem. Francuz uznal, ze nadszedl czas dzialania. Siedem lat temu, jak powiedzial Plummerowi, odwiedzil profesora na uniwersytecie. Jak sie okazalo, trafnie ocenil sytuacje psychologiczna naszego archeologa.

– Czyli profesor zlapal haczyk? – spytal Randall. – Ale co nim bylo?

– Niewielki fragment papirusu z aramejskim tekstem, ktory Lebrun przyniosl ze soba- odparl de Vroome. – Naprawde nie nalezy go lekcewazyc, to czlowiek diabolicznie wrecz przebiegly. Z falszywego papirusu numer trzy usunal dwa fragmenty materialu, zeby wygladal autentyczniej. Jeden z tych kawalkow zostawil bez zmian, a drugi pokryl tekstem i zaprezentowal Montiemu. Przewidzial oczywiscie, ze profesor zapyta go, jak zdobyl ten skrawek. Opowiedzial mu wiec, ze zajmuje sie po amatorsku historia Rzymu z pierwszego wieku i pracuje nad ksiazka na temat tego okresu. Weekendy poswieca na zwiedzanie miejsc zwiazanych w starozytnosci z handlem. W czasach Tyberiusza i Klaudiusza Ostia byla duzym portem morskim i Lebrun od lat wedrowal po tym obszarze, probujac ustalic, jak wygladal ow port, zeby zamiescic opis w swojej ksiazce. Tak w kazdym razie powiedzial Montiemu. Powiedzial tez, ze stal sie juz znany mieszkancom tej okolicy i pewnego razu zaczepil go miejscowy ulicznik, proponujac kupno antycznej pamiatki. Byl to wlasnie ow fragment papirusu, ktory Lebrun pokazal profesorowi.

– Czy Monti nie chcial wiedziec, jak znalazl sie w rekach chlopaka? – zapytal Randall.

Вы читаете Zaginiona Ewangelia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату