— Tak — przyznala — ale myslalam, ze jesli cos przestalo istniec we wlasnej czasoprzestrzeni, mozna to przeniesc. Darby i Gentilla nigdy nie probowali przeniesc przedmiotow, ktore juz nie istnialy w swoim czasie. — Obrocila w palcach nozke kieliszka. — A ja bylam zrozpaczona.

Podniosla wzrok.

— Wiec ktorejs nocy wlamalam sie do laboratorium, skoczylam do 1940 roku i zrobilam to. A nastepnego dnia zadzwonil James z nowina, ze jesli chce dostac prace, Lassiter autoryzowal serie skokow do Waterloo, a potem powiedzial mi… — urwala, wpatrzona w przeszlosc — powiedzial, ze Shoji dokonal przelomu w teorii temporalnej, ze odkryl, dlaczego nie mozna przeniesc przedmiotow do przodu przez siec, ze takie dzialanie wywola niekongruencje, ktora moze zmienic bieg historii albo jeszcze gorzej.

— Wiec probowala pani ja odniesc?

— Tak. Poszlam do Shojiego i wyciagnelam z niego tyle o niekongruencjach, ile moglam bez wzbudzania podejrzen. Same zle wiadomosci, a najgorsze, kiedy mi powiedzial, ze przystosowali siec do zabezpieczenia sie przeciwko niekongruencjom i jakie mielismy szczescie, ze zadna nie powstala wczesniej, bo moglismy spowodowac zalamanie calego kontinuum czasoprzestrzennego.

Spojrzalem na Verity. Patrzyla na pania Bittner ze smutnym wyrazem pieknej twarzy.

— Wiec ukrylam lup, jak mowia w kryminalach, i czekalam na koniec swiata. Ktory nastapil. Katedra zostala zdekonsekrowana i sprzedana Kosciolowi Przyszlego Zycia, a potem przerobiona na centrum handlowe.

Wpatrywala sie w swoje sherry.

— Jak na ironie okazalo sie, ze to wszystko bylo niepotrzebne. Moj maz kochal Salisbury. Tak sie balam, ze utrata katedry w Coventry zabije go, ale nie zabila. Naprawde wierzyl, ze koscioly stanowia tylko symbol. Nie przejmowal sie nawet, kiedy na ruinach zbudowano dom towarowy Marksa i Spencera. — Usmiechnela sie czule. — Wiecie, co powiedzial, kiedy uslyszal, ze lady Schrapnell odbudowuje stara katedre? Powiedzial: „Mam nadzieje, ze tym razem ustawia iglice prosto”.

Odstawila kieliszek.

— Po smierci Harolda wrocilam tutaj. Dwa tygodnie temu James zadzwonil do mnie i zapytal, czy pamietam skoki, ktore razem zrobilismy, ze wokol 2018 roku jest obszar zwiekszonego poslizgu i bal sie, ze to z powodu niekongruencji. Wtedy juz wiedzialam, ze to tylko kwestia czasu, zanim mnie zlapia, chociaz on wykryl niewlasciwa niekongruencje. — Podniosla na nas wzrok. — James powiedzial mi o kocie i o Tossie Mering. Udalo wam sie doprowadzic do malzenstwa praprababki lady Schrapnell z tajemniczym panem C?

— Nie calkiem — przyznalem. — Wyszla za niego, ale to nie nasza zasluga.

— To byl kamerdyner — wyjasnila Verity — pod przybranym nazwiskiem.

— Oczywiscie — zawolala pani Bittner i klasnela w zylaste dlonie. — Stare rozwiazania zawsze sa najlepsze. Kamerdyner, falszywa tozsamosc, najmniej podejrzana osoba… — popatrzyla na nas znaczaco — … zagubiony list. — Wstala. — Schowalam ja na strychu.

Ruszylismy po schodach.

— Balam sie, ze jesli ja przeniose, tylko pogorsze sytuacje — mowila pani Bittner, powoli wchodzac na stopnie — wiec zostawilam lup tutaj, kiedy wyjechalismy do Salisbury. Dobrze ja ukrylam i dopilnowalam, zeby wynajac dom bezdzietnym ludziom… dzieci sa takie ciekawskie, sami wiecie… ale wciaz sie balam, ze ktos wejdzie na gore, znajdzie ja i zrobi cos, co zmieni bieg historii. — Obejrzala sie na mnie, przytrzymujac sie poreczy. — Ale juz sie zmienil, prawda?

— Owszem — przytaknalem.

Nie mowila nic wiecej. Zdawala sie skupiac wszystkie sily na wspinaczce po schodach. Kiedy weszlismy na pierwsze pietro, poprowadzila nas korytarzem obok sypialni i otworzyla waskie drzwi, za ktorymi znajdowaly sie nastepne, bardziej strome schody.

— Te prowadza na strych — oznajmila, lekko zdyszana. — Przepraszam. Musze chwile odpoczac, zanim pojde dalej. W sypialni jest krzeslo.

Pobieglem je przyniesc i pani Bittner usiadla.

— Podac pani szklanke wody? — zaproponowala Verity.

— Nie, dziekuje, kochanie. Opowiedzcie mi o tej niekongruencji, ktora spowodowalam.

— Nie pani jedna uwazala, ze strusia noga biskupa jest niezniszczalna — zaczalem. — Podobnie myslala przewodniczaca Komitetu Kwiatowego nazwiskiem…

— Ostrozka Sharpe — podpowiedziala Verity. Kiwnalem glowa.

— Ona tam byla w noc nalotu, pilnowala zachodnich drzwi i wiedziala, ze nikt nie mogl wyniesc strusiej nogi biskupa. Kiedy jej nie znaleziono w ruinach ani wsrod rzeczy uratowanych przez sluzbe pozarowa, doszla do wniosku, ze skradziono ja przed nalotem i ze zlodziej musial wiedziec wczesniej o nalocie, musial wiedziec, ze kradziez ujdzie mu bezkarnie. Glosno wyrazala swoje zdanie…

— Nawet napisala list do wydawcy jednej z gazet w Coventry — dodala Verity.

Kiwnalem glowa.

— Nastepna czesc to tylko domysly, jak w przypadku panny Sharpe — podjalem. — Jedyne dowody, jakimi dysponujemy, to zeznanie Carruthersa, spis kobiecych komitetow koscielnych za rok 1940 i list do wydawcy, ktory nie ukazal sie w zadnej gazecie w Coventry.

Pani Bittner przytaknela z madra mina.

— Przypadek psa w nocy.

— Wlasnie — potwierdzilem. — Nazisci regularnie zdobywali i czytali alianckie gazety na wypadek, gdyby jakies wojskowe informacje przeciekly do prasy. Mysle, ze list panny Sharpe oraz slowa „zawczasu uprzedzeni o nalocie” przyciagnely wzrok kogos z nazistowskiego wywiadu, kto martwil sie kompromitacja niemieckiego systemu kodow, i w rezultacie przeprowadzono dochodzenie, ktore wykrylo, ze Najwyzsze Dowodztwo tamtej nocy wyslalo mysliwce RAF-u do Coventry i usilowalo zaklocic wiazki naprowadzajace.

— I Niemcy dowiedzieli sie, ze mamy Ultre — dokonczyla Verity i zmienili maszyne Enigma.

— I przegralismy kampanie w Afryce polnocnej — dorzucilem — a moze nawet inwazje w Dunkierce…

— I nazisci wygrali wojne — podsumowala pani Bittner. — Tylko ze nie wygrali. Powstrzymaliscie ich.

— Kontinuum powstrzymalo ich dzieki swojemu systemowi dodatkowych zabezpieczen, prawie rownie dobrych jak Ultra — odpowiedzialem. — Jedyne, co nie pasowalo w tym calym balaganie, to poslizg przy skoku Verity. Gdyby nie bylo zadnego poslizgu, to mogloby znaczyc, ze linie obronne kontinuum upadly, ale pojawil sie poslizg. Chociaz za maly, zeby pasowac do teorii Fudzisakiego, ze niekongruencja zachodzi, kiedy wymagany poslizg przekracza mozliwosci sieci. Siec latwo mogla spowodowac czternascie minut poslizgu, albo cztery, co wystarczyloby w zupelnosci, zeby nie dopuscic do powstania niekongruencji. Wiec z tego wynika jedyny logiczny wniosek, ze siec celowo przeniosla Verity w ten dokladnie moment…

— Chcesz powiedziec, ze kontinuum zrobilo tak, zebym uratowala Ksiezniczke Ardzumand? — zapytala Verity.

— Wlasnie — potwierdzilem. — Dlatego myslelismy, ze ty spowodowalas niekongruencje, ktora musimy naprawic, i dlatego urzadzilismy seans spirytystyczny, zeby wyslac Tossie do Coventry, zeby zobaczyla strusia noge biskupa i napisala w pamietniku, ze to doswiadczenie odmienilo jej zycie…

— A lady Schrapnell przeczyta to — podchwycila Verity — i postanowi odbudowac katedre z Coventry, i wysle mnie w przeszlosc do Muchings End, zebym sie dowiedziala, co sie stalo ze strusia noga biskupa, i dlatego uratuje kota…

— I dlatego wysla mnie w przeszlosc, zebym go zwrocil i podsluchal rozmowe o powiesciach sensacyjnych w ksiegarni Blackwella i spedzil noc na wiezy…

— I rozwiazal zagadke strusiej nogi biskupa — dokonczyla pani Bittner. Wstala i zaczela wchodzic na schody. — Wie pan, ciesze sie z tego. Nic tak nie ciazy jak tajemnica ukrywanego przestepstwa.

Otworzyla drzwi na strych.

— Zreszta i tak wkrotce prawda wyszlaby na jaw. Bratanek mnie meczy, zebym przeprowadzila sie do jednopoziomowego mieszkania.

W ksiazkach i vidach strychy zawsze wygladaja malowniczo, z rowerem, kilkoma wielkimi kapeluszami z piorami, antycznym koniem na biegunach i oczywiscie wielkim kufrem, zawierajacym zwloki albo zaginiony testament.

Na strychu pani Bittner nie bylo kufra ani konia na biegunach, przynajmniej w moim polu widzenia. Chociaz swobodnie mogly sie tam zmiescic, razem z Arka Przymierza i Wielka Piramida z Gizy.

— Ojej — zawolala skonsternowana pani Bittner. — Obawiam sie, ze to bardziej „Tajemnica Sittaford” niz

Вы читаете Nie liczac psa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату