To znaczy, do konca dwudziestego wieku, gdy pewne sily uznaly, ze z zolnierzy powinno sie zrobic cos wiecej niz zwyklych ludzi. Mysl o tym, jak Macklin i jego wzmocnieni weterani rzuca sie na niczego nie podejrzewajacych mieszkancow Willamette, przyprawiala Gordona o rozpacz. Nie bylo jednak nic, co on lub ktokolwiek inny moglby w tej sprawie zrobic.
“Guzik mozna na to poradzic — pomyslal z przekasem. Ale to nie przeszkodzi cholernym duchom mnie dreczyc”.
Z kazda mila mozolnej wedrowki poludniowa Coquille stawala sie coraz szersza. Wzmacnialy ja strumyczki splywajace z okolicznych wzgorz. Zaczal padac drobny, dokuczliwy deszcz. Dal sie slyszec grom, tworzacy kontrapunkt z grzmiacym nurtem po ich lewej stronie. Gdy wyszli zza zakretu, polnocna czesc nieba rozjasnily odlegle blyskawice.
Spogladajac na zlowieszcze chmury, Gordon omal nie wpadl na Marcie, gdy ta zatrzymala sie nagle. Wyciagnal reke, by popchnac ja delikatnie. Przez kilka ostatnich mil byl zmuszony robic to coraz czesciej. Tym razem jednak jej stopy wrosly w ziemie.
Odwrocila sie do niego. W jej oczach krylo sie przygnebienie przerastajace wszystko, co Gordon widzial w ciagu siedemnastu lat wojny. Zmrozony zlowieszczym przeczuciem, ominal ja i spojrzal na dalszy odcinek drogi.
W odleglosci okolo trzydziestu jardow przed nimi lezaly ruiny starego przydroznego punktu handlowego. Wyblakly szyld zachecal do nabywania bajkowo tanich rzezb z mirtowego drewna. Dwa zardzewiale szkielety samochodow lezaly przed budynkiem, na wpol pograzone w blocie.
Do szopy o pochylych scianach przywiazano cztery konie oraz dwukolowy woz. Na ganku, pod pochylym daszkiem, stal ze skrzyzowanymi rekoma general Macklin. Usmiechal sie do Gordona.
— Zwiewajcie! — krzyknal Gordon do kobiet. Zanurkowal w rosnacy przy drodze gaszcz i padl na ziemie za porosnietym mchem pniem z karabinem Johnny’ego w dloniach. Gdy tylko sie poruszyl, zrozumial, ze postapil glupio. Macklin mogl jeszcze zywic szczatkowe pragnienie, aby nie pozbawiac go zycia, lecz jesli mialoby dojsc do wymiany ognia, byl juz trupem.
Wiedzial, ze skoczyl kierowany instynktem. Chcial oddalic sie od kobiet i sciagnac uwage na siebie, by dac im szanse ucieczki. “Glupi idealista” — przeklal sam siebie. Marcie i Heather staly po prostu na drodze, zbyt zmeczone badz zrezygnowane, by sie poruszyc.
— No, to nie bylo za madre — odezwal sie Macklin swym najuprzejmiejszym i najbardziej niebezpiecznym glosem.- Wydaje ci sie, ze dasz rade mnie zastrzelic, panie inspektorze?
Gordonowi ta mysl zaswitala w glowie. Zalezalo to oczywiscie od tego, czy wzmocniony pozwoli mu zblizyc sie na tyle, by mogl podjac probe. I od tego, czy dwudziestoletnia amunicja zadziala po kapieli w Rogue.
Macklin nadal sie nie ruszal. Gordon uniosl glowe. Ujrzal przez liscie, ze obok generala stoi Charles Bezoar. Na otwartej przestrzeni obaj sprawiali wrazenie latwych celow. Gdy jednak Gordon odciagnal zamek karabinu i zaczal sie czolgac naprzod, zrobilo mu sie niedobrze. Przypomnial sobie, ze byly tam cztery konie.
Tuz nad jego glowa rozlegl sie nagly trzask. Nim zdazyl zareagowac, miazdzacy ciezar runal mu na plecy. Uderzyl mostkiem w lozysko karabinu.
Gordon otworzyl szeroko usta, lecz nie mogl wciagnac przez nie powietrza! Zaledwie byl w stanie naprezyc miesnie, gdy poczul, ze ktos unosi go za kolnierz w powietrze. Karabin wysliznal mu sie z niemal calkowicie odretwialych palcow.
— Czy ten typek naprawde zalatwil w zeszlym roku dwoch naszych?! — krzyknal za jego uchem niski, ochryply, pelen radosnej drwiny glos. — Wyglada mi raczej na mula.
Wydawalo sie, ze trwa to wiecznosc, lecz wreszcie cos wewnatrz Gordona otworzylo sie. Znowu mogl oddychac. Wessal glosno powietrze do pluc. W tej chwili obchodzilo go to bardziej niz godnosc.
— Nie zapominaj o tych trzech zolnierzach z Agness! — zawolal do swego czlowieka Macklin. — Oni rowniez sa na jego koncie. To znaczy, ze ma u pasa piec holnistowskich uszu, Shawn. Nasz pan Krantz zasluguje na uznanie. A teraz przyprowadz go tu, prosze. Jestem pewien, ze i on, i panie uciesza sie z mozliwosci ogrzania sie.
Stopy Gordona ledwie dotykaly ziemi, gdy napastnik prawie poniosl go za kolnierz przez gaszcz, a potem w poprzek drogi. Wzmocniony nawet nie byl zdyszany, kiedy rzucil go bez ceremonii na ganek.
Stojacy pod dziurawym daszkiem Charles Bezoar wpatrywal sie intensywnie w Marcie. Oczy holnistowskiego pulkownika plonely wstydem i obietnica zemsty. Marcie i Heather patrzyly jednak tylko na Gordona. Milczaly.
Macklin przykucnal obok jenca.
— Zawsze podziwialem mezczyzn, ktorzy maja podejscie do pan. Musze przyznac, ze potrafisz sobie z nimi radzic, Krantz. — Usmiechnal sie i kiwnal glowa do muskularnego adiutanta. — Wprowadz go do srodka, Shawn. Kobiety musza zajac sie swoja robota, a ja i pan inspektor mamy troche nie ukonczonych spraw do obgadania.
17
— Rozumiesz, wiem juz wszystko o twoich babkach.
Porosniety plesnia, walacy sie punkt handlowy wciaz wirowal przed oczami Gordona. Trudno mu bylo skupic wzrok na czymkolwiek, a co dopiero na mowiacym do niego mezczyznie.
Wisial na sznurze owiazanym wokol kostek. Jego rece zwisaly okolo dwoch stop nad zablocona, drewniana podloga. General Macklin siedzial przy kominku, strugajac nozem kij. Spogladal na Gordona za kazdym razem, gdy nieustanne, dreczace kolysanie sie jenca sprawialo, ze znajdowali sie twarza w twarz. Przez wiekszosc czasu usmiechal sie.
Ucisk w kostkach i bol w czole oraz w mostku byly niczym w porownaniu z ciezarem krwi naplywajacej do mozgu. Zza tylnych drzwi dobiegalo ciche skomlenie — dzwiek sam w sobie zalosny, lecz przynoszacy niewatpliwa ulge po krzykach slyszalnych przez ostatnie pol godziny. Wreszcie Macklin kazal Bezoarowi przestac i pozwolic kobietom wziac sie do roboty. Mial w sasiedniej izbie pojmana, ktora trzeba sie bylo zajac, i nie zyczyl sobie, by Marcie i Heather pobito do nieprzytomnosci, kiedy mogly sie jeszcze przydac.
Chcial tez, by pozwolono mu w spokoju i ciszy przeciagac rozmowe z Gordonem.
— Kilka tych zwariowanych agentek z Willamette zylo wystarczajaco dlugo, by mozna je bylo przesluchac — wyjasnil mu lagodnym tonem holnistowski dowodca. — Ta, ktora przebywa w sasiednim pokoju, nie okazala sie dotad sklonna do wspolpracy, ale mamy tez raporty od naszych sil inwazyjnych, wiec obraz jest dosyc jasny. Musze wyrazic moje uznanie, Krantz. To byl bardzo pomyslowy plan. Szkoda, ze sie nie udal.
— Nie mam najmniejszego pojecia, o czym, u licha, mowisz, Macklin.
Obrzekniety jezyk sprawial, ze trudno mu bylo mowic.
— Och, alez widze po twojej twarzy, ze masz — stwierdzil jego straznik. — Nie ma juz potrzeby dochowywac tajemnicy. Nie musisz sie wiecej niepokoic o swe dzielne, mlode zolnierki. Ze wzgledu na to, jak podstepnie zaatakowaly, ponieslismy pewne straty, ide jednak o zaklad, ze znacznie mniejsze niz na to liczyles. Wszystkie twoje “kobiety-zwiadowcy z Willamette” oczywiscie juz nie zyja badz sa w lancuchach. Niemniej, gratuluje godnego uznania planu.
Gordonowi zabilo serce.
— Ty sukinsynu. Nie przypisuj zaslugi mnie. To byl ich pomysl! Nie wiem nawet, co mialy zamiar zrobic!
Dopiero po raz drugi Gordon zobaczyl na twarzy Macklina wyraz zaskoczenia.
— No, no — odezwal sie wreszcie wodz barbarzyncow. — Kto by pomyslal. Feministki w tej epoce! Moj drogi inspektorze, wyglada na to, ze przybywamy na ratunek nieszczesnym ludziom z Willamette doprawdy w ostatniej chwili.
Na jego twarz powrocil usmiech.
Zadowolenie na tym obliczu bylo czyms, czego Gordon nie byl w stanie zniesc. Poszukal czegokolwiek, czym moglby je stamtad wymazac.
— Nigdy nie zwyciezycie, Macklin. Nawet jesli spalicie Corvallis, zmiazdzycie kazda wioske i rozwalicie Cyklopa na kawalki, ludzie nigdy nie przestana z wami walczyc!