lekarzy. Michael jednak nigdy nie dowiedzial sie, ze taki los spotkal Johna Sanitariusza, gdyz – jako najbardziej pokrzywdzona ofiara jego dzialan – zostal natychmiast przeniesiony z Oddzialu Ostrych Przypadkow na oddzial, na ktorym przebywali pacjenci leczacy sie dobrowolnie. „W zwiazku z poprawa stanu zdrowia' – napisano w jego papierach. I dalej: „Rokowania poprawy: dosc dobre do dobrych'. W rzeczywistosci Michael byl o wiele bardziej chory, niz wtedy, kiedy go przyjmowano, jednak administracja szpitala pragnela odizolowac go od wscibskich dziennikarzy i czlonkow komisji stanowej, jaka pojawila sie tutaj, zeby zbadac sprawe, o ktorej w gazetach pisano jako o „skandalu na Oddziale Ostrych Przypadkow'.
A potem zarzadzono w szpitalu pewne reformy, dziennikarze zaczeli polowac na sensacje gdzie indziej i Cooperstown przestalo znajdowac sie w centrum ich uwagi. O Michaelu, zagubionym na korytarzach szpitala, zapomniano.
W miesiac po skandalu Michael byl wciaz mieszkancem Oddzialu dla Chorych Spokojnych. W pewien weekend poczul, ze jest niezwykle pobudzony. W sobote wieczorem jego niepokoj wzrosl tak bardzo, ze zdawalo mu sie, ze sciany jego pokoju go dusza. Mial trudnosci z oddychaniem. Podejrzewal, ze to sprawka Tajnych Sluzb i ze agenci tych sluzb naswietlaja go promieniami, ktore nasycaja jego nerwy elektrycznoscia.
Michael nie wiedzial, ze przyczyna tego jego niepokoju nie sa dzialania rzadu federalnego, tylko to, ze po prostu pomylono sie, aplikujac mu leki i od czterech dni nie dawano mu haldolu.
Zdesperowany postanowil odnalezc jedyna osobe, ktora mu mogla w tej sytuacji pomoc. Ta osoba byla doktor Anna. Przypomnial sobie, ze oskarzal ja o spiskowanie i ze wiele razy oswiadczal, ze cieszy sie z jej smierci. Teraz doszedl do wniosku, ze odczuje ulge jedynie wtedy, kiedy odwola swoje okrutne slowa i przeprosi doktor Anne. Spedzil cala noc na ukladaniu planu ucieczki z Cooperstown, ucieczki, w ktorej mialy mu byc pomocne odwracajace uwage scigajacych pozary oraz rozne kostiumy i przebrania. Cala ta konspiracja okazala sie jednak niepotrzebna, bo w niedziele rano, ubrany po prostu w dzinsy i koszulke trykotowa, Michael przeszedl przez frontowa brame, mijajac straznika, ktory byl nieswiadom tego, ze ma przed soba pacjenta z Oddzialu Ostrych Przypadkow umieszczonego w skrzydle dla lzej chorych.
Michael nie mial pojecia, gdzie moze byc doktor Anna. Wiedzial jed-Inak, ze Trevor Hill znajduje sie na poludniu stanu. Ruszyl wiec w ten wiosenny poranek truchtem na poludnie. Wkrotce zabladzil w plataninie wiejskich drog, a im bardziej czul sie zagubiony, tym bardziej wzrastal jego niepokoj. Ogarniala go panika. Chwilami biegl bardzo szybko, jak gdyby lek byl scigajacym go zwierzeciem. A chwilami chowal sie za krzakami, czekajac, az niewidzialni wrogowie go mina. Wreszcie zdobyl sie na odwage i wdrapal sie do jakiejs ciezarowki, na ktorej, ukryty pod brezentem, podrozowal przez godzine – dopoki kierowca nie zatrzymal sie kolo przydroznej restauracji. Zauwazywszy, ze na parkingu znajduja sie cztery inne ciezarowki, i bojac sie, ze ta liczba przyniesie mu pecha, zeskoczyl i uciekl jakas waska sciezka.
Gdzies kolo poludnia znalazl sie na srodku duzego parkingu. Zatrzymal sie, uspokoil oddech i ruszyl przez parking w strone rosnacych rzedem drzew. Byl tak zdenerwowany, ze czul mdlosci. Przebiegl przez parking i zniknal w krzakach za drewniana tablica. Spojrzal na te tablice i zobaczyl wypalone zelazem slowa:
Witajcie w Parku Stanowym Indian Leap
Teraz, w szesc miesiecy pozniej, przypomnial sobie ten dzien, jadac ca-dillakiem po szosie numer 236. Znalazl sie wlasnie na szczycie wzniesienia i zobaczyl przed soba dluga, gladka szose biegnaca w dal. Niebo przed nim rozswietlaly blyskawice, widzial tez lagodna poswiate pochodzaca prawdopodobnie od swiatel Ridgeton. Skulil sie, kiedy deszcz zabebnil o dach samochodu i przednia szybe.
– Zdrada – wymamrotal.
Powtorzyl to slowo bardzo glosno. Szalal z niepokoju.
– Ewa od zdrady! – ryknal. – Skurwysyny!
Serce zaczelo mu bic bardzo szybko. Puls mial przyspieszony do stu siedemdziesieciu pieciu uderzen na minute. Oblal go pot. Zeby szczekaly mu jak podkowy galopujacego konia na betonie. Mozg przestal mu pracowac. Zapomnial o napisie GETO, zapomnial o Lis-bone, zapomnial o Ewie, o spiskowcach i o doktor Annie, i o doktorze Richardzie… Zapomnial o wszystkim. Pozostala mu jedynie swiadomosc, ze lodowaty strach trzyma go w swoim uscisku.
Jego dlonie na kierownicy drzaly. Spojrzal na maske cadillaka i zdumial sie. Poczul sie tak, jakby nagle obudzony znalazl sie na grzbiecie rozszalalego byka.
Pokonam to, pomyslal. Boze, pomoz mi to pokonac! Opuscil glowe i zagryzl od wewnatrz policzek. Poczul smak krwi. Pokonam to, musze to po-konacl
Na krotka chwile udalo mu sie to.
Na bardzo krotka chwile chwycil mocno kierownice z kosci sloniowej i skierowal samochod z powrotem na wlasciwy pas ruchu.
W tym momencie Michael Hrubek nie byl nieporadnym wariatem, nie byl czlowiekiem, w ktorego ciele schronil sie duch dawnego zabojcy. Nie byl kims, kim kieruje nieznosne poczucie winy. Byl natomiast kims, dla kogo Abraham Lincoln jest tylko smutna postacia historyczna, ktorej twarz widnieje na miedzianych monetach, byl po prostu wysokim, silnym, nad wyraz obiecujacym mlodym czlowiekiem prowadzacym drogi stary samochod – mlodym czlowiekiem smiertelnie przerazonym, to prawda, ale raczej zdolnym kierowac soba.
Jednak zaraz potem to zludzenie zniklo.
Zaraz potem okazalo sie, ze nie jest w stanie dluzej pokonywac strachu. Przestal wiedziec, jak sie kieruje samochodem i, chcac wyprowadzic go z poslizgu, nastapil ogromna stopa na prawy pedal. Zaslonil sobie oczy, zawyl „Ratunku!' i postawil stope na podlodze. Samochod wjechal w niskie jalowce i zaczal koziolkowac.
23
To zadanie stoi teraz przed wami…
Owen Atcheson przypomnial sobie porucznika, jego stalowe oczy i spokoj, z jakim porucznik mowil, spokoj godny profesora uniwersytetu.
– To zadanie stoi teraz przed wami i musicie mu sprostac…
Na taka zachete Owen i trzej inni zolnierze piechoty morskiej przewaznie wznosili oczy do nieba. Mimo to ta zacheta dzialala i sklaniala ich do przygotowania sprzetu, pomalowania sobie twarzy na czarno i ruszenia w dzungle. Tak, po takiej zachecie ruszali w dzungle i podrzynali gardla chuderlawym zolnierzom, zabijali politykow z broni z tlumikami albo wykonywali inne zadania.
Teraz, stojac na wzgorzu i patrzac na znajdujacego sie w trawie sta* romodnego cadillaka, ktory mial wgnieciony dach i popekane okna i w ktorym ocalalo tylko jedno swiatlo bedace swiatlem postojowym, Owen pomyslal o tamtych czasach. A potem otworzyl bebenek swojej broni. Przez cale zycie mial rewolwery i, kierujac sie przesadna ostroznoscia, zawsze pilnowal, zeby komora pod kurkiem byla pusta. Teraz zaladowal szosty naboj do pistoletu i zamknal bebenek. A nastepnie ruszyl w strone samochodu.
Zbocze bylo strome, wiec schodzac w strone niskiego zywoplotu, musial pomagac sobie jedna reka.
Poczul, ze jest mu bardzo wesolo, ale zaraz powiedzial sobie, ze to wszystko nie powinno sprawiac mu takiej przyjemnosci. Jego wesolosc nieco sie zmniejszyla, kiedy uswiadomil sobie, ze Hrubek jest uzbrojony, i kiedy zobaczyl, ze do samochodu nie mozna podejsc, nie bedac widzianym przez tego kogos, kto go byc moze teraz obserwuje. Bo samochod przedarl sie przez jalowce, przekoziolkowal na porosnieta trawa polane i zatrzymal sie w odleglosci trzydziestu stop od jej skraju.
Deszcz nie lal teraz tak jak przedtem, a i wiatr nieco ucichl, wiec Owen pomyslal, ze jego kroki na pewno beda slyszalne. A na dodatek Hrubek – jezeli nie jest ciezko ranny – mogl do tej pory z powodzeniem zajac pozycje obronna. Owen przez chwile zastanawial sie, jaka ma przyjac taktyke, i postanowil, ze nie bedzie sie skradal. Po czym chwycil mocno bron, wzial gleboki wdech i puscil sie pedem, z bronia gotowa do strzalu. Kiedy tak biegl po trawie, z jego gardla wyrwalo sie prymitywne wycie. Z trudnoscia udalo mu sie powstrzymac od wydania bojowego okrzyku zolnierzy piechoty morskiej.
Pobiegl wprost na samochod, skulil sie w biegu, chowajac sie w trawie, po czym wyladowal za tylnym zderzakiem. Zablocone liscie, ktore poderwaly sie z ziemi, gdy tak pedzil, opadly dookola niego, a on rozejrzal sie podniecony i zajrzal do samochodu. Przez tylna szybe widac bylo wiecej niz przez pozostale, mimo to jednak Owen nie wiedzial, czy Hrubek jest w srodku. Przykucnal, chowajac sie za bagaznikiem, i zajrzal za samochod.