– No i jak?

– Wygladasz jak znana osobistosc, usilujaca sie ukryc za duzymi okularami przeciwslonecznymi i daszkiem idiotycznej czapki – odparl znuzonym glosem. – Na razie jednak to musi wystarczyc.

W hotelu Kaiserin Elisabeth na Weihburggasse zameldowali sie pod nazwiskiem Schmidt. Dostali pokoj z parkietem w kolorze miodowym. Anna opadla na lozko, nie zdejmujac czapki i okularow.

Gabriel udal sie do lazienki i po raz pierwszy od dluzszego czasu popatrzyl na siebie w lustrze. Przysunal prawa dlon do nosa i poczul zapach prochu. Przed oczyma pojawili mu sie dwaj mezczyzni, ktorych zabil w willi Rolfego. Nalal do umywalki cieplej wody i umyl rece oraz szyje. Nagle lazienke zapelnily duchy: bladzi jak kreda, pozbawieni zycia mezczyzni o twarzach i klatkach piersiowych podziurawionych kulami. Opuscil wzrok; zamiast wody ujrzal w umywalce krew. Wytarl dlonie recznikiem, lecz nic to nie pomoglo: krew nie dawala sie usunac. Potem sciany zawirowaly, a Gabriel osunal sie na kolana przy toalecie.

Po powrocie do pokoju zobaczyl, ze Anna ma zamkniete oczy.

– Wszystko w porzadku? – zamruczala.

– Wychodze. Nigdzie sie nie ruszaj. Nie otwieraj drzwi nikomu, tylko mnie.

– Szybko wrocisz, prawda?

– Postaram sie.

– Bede czekala… – westchnela sennie.

– Jak sobie zyczysz.

W nastepnej chwili juz spala. Gabriel przykryl ja kocem i wyszedl.

Na dole w holu Gabriel przekazal uprzejmemu recepcjoniscie, ze Frau Schmidt nie zyczy sobie, aby jej przeszkadzano. Mezczyzna pokiwal gorliwie glowa, jakby chcial zapewnic, ze predzej odda zycie, niz pozwoli komus zaklocic odpoczynek Frau Schmidt. Gabriel przesunal po blacie recepcji zwitek szylingow i opuscil hotel.

Dotarl na Stephansplatz; po drodze sprawdzal, czy ktos go nie sledzi, i staral sie zapamietac twarze przechodniow. Wstapil do katedry i lawirujac miedzy turystami, przeszedl wzdluz nawy glownej do oltarza. Popatrzyl w gore na malowidlo przedstawiajace meczenstwo swietego Stefana. Gabriel zakonczyl jego renowacje w dniu wybuchu bomby pod samochodem Leah. Jego praca prezentowala sie niezle. Tylko kiedy przechylal glowe, obserwujac dzielo pod innym katem, dostrzegal roznice miedzy swoimi poprawkami a oryginalnym tlem obrazu.

Odwrocil sie i rozejrzal po twarzach ludzi stojacych za jego plecami. Nie rozpoznawal nikogo. Jego uwage zwrocilo jednak cos innego. Wszystkie zgromadzone w poblizu osoby podziwialy piekno oltarza. A zatem pobyt w Wiedniu nie byl zupelnie bezsensowny. Po raz ostatni rzucil okiem na obraz, wyszedl z katedry i skierowal sie do dzielnicy zydowskiej.

Barbarzynskie marzenie Adolfa Hitlera, aby usunac z Wiednia wszystkich Zydow, w duzej mierze sie ziscilo. Przed wojna mieszkalo tu dwiescie tysiecy Zydow, wielu z nich w domach otaczajacych Judenplatz. Teraz pozostalo ich zaledwie kilka tysiecy, przy czym w wiekszosci byla to ludnosc naplywowa ze Wschodu. Stara dzielnica zydowska zapelnila sie dziesiatkami butikow, restauracji i nocnych klubow. Wiedenczycy nazywali ja trojkatem bermudzkim.

Gabriel minal liczne bary Sterngasse i skrecil w zaulek konczacy sie kamiennymi schodkami, ktore prowadzily do ciezkich, nabitych cwiekami drzwi. Obok nich widniala niewielka mosiezna tabliczka: “Roszczenia i odszkodowania wojenne; wylacznie umowione spotkania”. Nacisnal przycisk dzwonka.

– Tak, slucham?

– Chcialbym sie widziec z panem Lavonem.

– Byl pan umowiony?

– Niestety, nie.

– Pan Lavon nie przyjmuje nieumowionych osob.

– Obawiam sie, ze sprawa jest wyjatkowo pilna.

– Pana godnosc?

– Prosze mu powiedziec, ze przyszedl Gabriel Allon. Bedzie mnie pamietal.

Wprowadzono go do stylowego wiedenskiego pokoju, zarowno pod wzgledem gabarytow, jak i umeblowania: wysoki sufit, polakierowana podloga, duze okna, polki uginajace sie pod ciezarem niezliczonych ksiazek i teczek. Lavon byl prawie niewidoczny w tym ogromnym pomieszczeniu, ale tez zlewanie sie z otoczeniem nalezalo do jego wyjatkowych umiejetnosci.

W tej chwili balansowal na szczycie chybotliwej drabiny bibliotecznej, przekopujac sie przez zawartosc pekatej teczki i mruczac cos do siebie. Wpadajace przez okno swiatlo rzucalo na niego zielonkawa poswiate. Dopiero wtedy Gabriel uswiadomil sobie, ze szyby sa kuloodporne. Lavon nagle oderwal wzrok od papierow i mocno pochylil glowe, aby spojrzec w dol znad brudnawych okularow, ktore cudem utrzymywaly mu sie na nosie. Na dokumenty spadl popiol z zapalonego papierosa. Lavon najwyrazniej tego nie zauwazyl, gdyz zamknal teczke i wsunal ja z powrotem na polke. Jego twarz rozjasnil usmiech.

– Gabriel Allon! Aniol zemsty Shamrona. Dobry Boze, co ty tu robisz?

Zszedl po drabinie tak, jakby mu doskwieraly stare rany. Jak zawsze zdawal sie nosic wszystkie swoje ubrania naraz: niebieska, zapinana na guziki koszule, bezowy golf, kardigan i chyba o numer za duza, pognieciona marynarke w jodelke. Byl niedbale ogolony i paradowal w samych skarpetach.

Zlapal Gabriela za rece i ucalowal go w policzek. Ile to czasu minelo, zastanawial sie Gabriel. Cwierc wieku? Podczas operacji Gniew Bozy Lavon byl ayinem, tropicielem. Archeolog z wyksztalcenia, sledzil czlonkow Czarnego Wrzesnia, poznawal ich zwyczaje i opracowywal sposoby ich zabijania. Ten wysmienity obserwator, prawdziwy kameleon, potrafil sie wtopic w kazde srodowisko. Operacja wywarla na nich wszystkich ogromny wplyw, lecz Lavon ucierpial najbardziej. Pracowal samotnie w warunkach polowych, przez dlugi czas narazony na bezposrednie kontakty z wrogiem. W rezultacie nabawil sie przewleklej choroby zoladka i stracil pietnascie kilogramow, choc i tak byl chudy. Kiedy operacja dobiegla konca, Lavon przyjal posade asystenta na Uniwersytecie Hebrajskim i wszystkie weekendy spedzal na Zachodnim Brzegu, pracujac przy wykopaliskach. Dosc szybko jednak ogarnely go watpliwosci. Podobnie jak Gabriel byl dzieckiem Zydow ocalalych z holocaustu. Poszukiwanie starozytnych szczatkow uznal za banalne, zwazywszy, ze w najnowszej historii pojawialo sie tak wiele bialych plam. Osiadl w Wiedniu i wykorzystal swe cenne umiejetnosci w innej pracy: tropieniu nazistow i zrabowanych przez nich skarbow.

– Co cie sprowadza do Wiednia? Interesy? Przyjemnosci?

– Augustus Rolfe.

– Rolfe? Ten bankier? – Lavon uwaznie wpatrywal sie w Gabriela. – Gabriel, to nie ty go… – Zlozyl prawa dlon na ksztalt pistoletu.

Gabriel rozpial kurtke i wreczyl mu koperte, ktora zabral z biurka Rolfego. Lavon ostroznie odchylil zakladke, jakby badal fragment starego naczynia, i wyciagnal ze srodka zawartosc. Z kamienna twarza zerknal na pierwsze zdjecie, potem na drugie. Popatrzyl na Gabriela i usmiechnal sie.

– Prosze, prosze… Herr Rolfe zrobil sobie urocze fotografie. Skad je wziales?

– Z jego biurka w Zurychu.

Lavon uniosl plik dokumentow.

– A to?

– Tez stamtad.

Lavon przyjrzal sie zdjeciom.

– Fantastyczne.

– Co one oznaczaja?

– Musze przyniesc kilka teczek, ale najpierw powiem dziewczynom, zeby zaparzyly ci kawy i przygotowaly cos do jedzenia. To chwile potrwa.

Siedzieli naprzeciwko siebie przy prostokatnym stole konferencyjnym, a miedzy nimi pietrzyla sie sterta akt. Gabriel myslal o ludziach, ktorzy przychodzili tu przed nim: starsi mezczyzni przekonani, ze ich sasiad jest oprawca z Buchenwaldu; dzieci domagajace sie przekazania im pieniedzy z rachunku bankowego w Szwajcarii, na ktorym ich ojciec zdeponowal oszczednosci calego zycia, zanim wywieziono go na Wschod i zamordowano wraz z innymi na archipelagu smierci. Lavon podniosl jedna z fotografii – przedstawiala Rolfego w towarzystwie mezczyzny z bliznami na policzkach – i pokazal ja Gabrielowi.

Вы читаете Angielski Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату