Sachs potrzasnela glowa.

– Nie widzialam zadnych sladow ciezarowek – powiedziala i ponownie przyjrzala sie torebkom z dowodami. – Ale znalazlam to – dodala, podnoszac torebke z telefonem komorkowym.

– Doskonale! – ucieszyl sie Rhyme. – Fred, kaz sprawdzic aparat swoim ludziom.

– Zalatwione – odparl Dellray.

– Czy znalazlas na plazy jakies slady tajemniczego pomocnika? – zapytal Rhyme.

Sachs wskazala zdjecia odciskow stop.

– Nie. Duch byl w drugim pontonie sam i tylko on strzelal.

Rhyme zmarszczyl czolo.

– Nie lubie niezidentyfikowanych sprawcow. Nie macie zadnych informacji, kto mogl byc tym pomocnikiem, tym bangshou?

– Nie – mruknal Sellitto. – Duch ma ich dziesiatki.

– I zadnego sladu czwartego imigranta? Tego, ktory wypadl z pontonu?

– Nie.

– Jakie mamy dane balistyczne? – zapytal Rhyme.

Sachs pokazala mu torbe z luskami nabojow.

– Kaliber siedem szescdziesiat dwa milimetry – stwierdzil. – Ale luska ma dziwna dlugosc. I jest nierowno obrobiona. Sprawdz typy lusek w bazie danych, Mel.

Kiedy Rhyme byl szefem dzialu kryminalistycznego w nowojorskiej policji, przez dlugie miesiace gromadzil dane dotyczace najbardziej powszechnych dowodow rzeczowych: probek substancji, takich jak oleje silnikowe, nici, wlokna, ziemia, wraz ze szczegolowym opisem miejsca ich pochodzenia. Jedna z najwiekszych baz danych obejmowala informacje o luskach i nabojach.

– Wracamy do twojej zajmujacej opowiesci o plazy, Sachs.

– Duch wiedzial, ze straz przybrzezna orientuje sie z grubsza, gdzie go szukac. Dostrzegl w wodzie trzeciego imigranta… Johna Sunga… postrzelil go, po czym ukradl honde i odjechal. – Sachs zerknela na Rhyme'a. – Czy mamy o niej jakies informacje?

– Nie bylo zadnych informacji o hondzie – odparl Sellitto. – Ale Duch bywal juz wczesniej w Nowym Jorku – dodal. – I to wiele razy. Zna drogi. Na pewno juz tu jest.

Rhyme zauwazyl troske na twarzy agenta FBI.

– O co chodzi, Fred?

– Z raportow, ktorych dostarczaja moi ludzie, wynika, ze Duch ma w miescie calkiem rozlegla siatke informatorow. W jej sklad wchodza oczywiscie ludzie z tongow i ulicznych chinskich gangow. Ale to siega o wiele wyzej… podobno ma na swojej liscie plac nawet ludzi z kregow wladzy.

A wiec, pomyslal Rhyme, mamy szpiegow we wlasnych szeregach.

– Linie papilarne? – zapytal, zerkajac na Sachs i uzywajac zbiorczej nazwy odciskow palcow, dloni i stop.

– Fragmentaryczne, pobrane z tratwy i telefonu komorkowego.

– Zeskanuj je i daj na AFIS.

System automatycznej identyfikacji odciskow palcow AFIS przeszukiwal przetworzone cyfrowo zbiory danych, stanowe i federalne.

– Znalazlam rowniez to. – Sachs pokazala im zabezpieczona w plastikowej torbie metalowa rurke. – Jeden z imigrantow wybil tym szybe furgonetki.

Mel Cooper wzial od niej torbe, zalozyl bawelniane rekawiczki i wyjal rurke, trzymajac ja za oba konce.

– Zastosuje VMD – oswiadczyl.

Metoda prozniowego natapiania metalu VMD uwazana jest za rolls-royce'a w dziedzinie pozyskiwania odciskow palcow. Polega na pokryciu obiektu mikroskopowa warstwa pylu metalowego, a nastepnie na jego napromieniowaniu. Po kilku minutach Cooper uzyskal ostry jak brzytwa obraz kilku utajonych odciskow. Wydrukowal je i wreczyl Thomowi, ktory przypial zdjecia do tablicy.

– To tyle, jesli chodzi o plaze, Rhyme – zakomunikowala Sachs.

Kryminolog spojrzal na tablice. Dowody na razie nieduzo mu mowily.

– Teraz furgonetka – powiedzial.

Amelia Sachs przypiela do tablicy zdjecia pojazdu.

– Skad wzieli tablice rejestracyjne? – zapytal Rhyme.

– Odkrecili z ciezarowki na parkingu w hrabstwie Suffolk – poinformowal go Sellitto.

– Co znalazlas w srodku?

– Wykopali sadzonki i zaladowali je z tylu, aby, jak sie domyslam, ukryc pod nimi reszte imigrantow i podszyc sie pod dostawcow ze sklepu: DOM I OGROD. Poza tym niewiele znalazlam. Tylko odciski palcow, jakies szmaty i krew.

Sachs podala Cooperowi polaroidowe zdjecia odciskow pochodzacych z furgonetki.

Rhyme przygladal sie przez chwile tablicy niczym rzezbiarz, ktory ocenia surowy blok kamienia, zanim przystapi do ociosywania.

– Jak chcecie poprowadzic te sprawe? – zapytal Dellraya.

– Po pierwsze, chcemy ujac Ducha. Po drugie, musimy odnalezc te rodziny, zanim on to zrobi. – Rhyme pokiwal glowa. – Dostane do tej sprawy jeszcze tuzin agentow i zalatwie grupe SPEC-TAC z Quantico. – Skrot SPEC-TAC oznaczal specjalne oddzialy taktyczne. Ten malo znany oddzial nalezacy do FBI byl najlepsza jednostka taktyczna w kraju.

Zadzwonil telefon Alana Coe, ktory przez chwile sluchal rozmowcy, a potem rozlaczyl sie.

– Dzwonili z urzedu imigracyjnego w sprawie tego rozbitka, Johna Sunga. Zostal wlasnie zwolniony za poreczeniem jednego z naszych agentow – powiedzial, unoszac brew. – Wszyscy zlapani na nielegalnym przekroczeniu granicy staraja sie o azyl, ale ten Sung moze go chyba rzeczywiscie otrzymac. W Chinach byl raczej znanym dysydentem.

– Gdzie jest teraz? – zapytala Amelia.

– U adwokata, do ktorego skierowano go w osrodku praw czlowieka. Facet zalatwia mu mieszkanie przy Canal Street. Mam tutaj adres. Pojade go przesluchac.

– Lepiej bedzie, jesli ja to zrobie – zaproponowala. – Uratowalam mu zycie. Tak jakby.

Coe dal jej niechetnie adres. Amelia Sachs pokazala go Lonowi Sellitto.

– Powinnismy tam wyslac patrol – rzekla. – Jesli Duch sie dowie, ze Sung nadal zyje, on tez moze stac sie celem.

– Okay, wy wszyscy, jakie jest nasze haslo? – zawolal Rhyme.

– Szukajcie pilnie, ale miejcie sie na bacznosci – wyrecytowala Sachs.

– Nie zapominajcie o tym. Nie wiemy, gdzie jest Duch. Nie wiemy, kim jest ani gdzie sie podziewa jego bangshou.

Powiedziawszy to, Rhyme przestal zwracac na nich uwage i wpatrzyl sie intensywnie w tablice, tak jakby chcial naklonic dowody, aby wyjawily mu swoj sekret i doprowadzily do zabojcy oraz nieszczesnych ofiar, na ktore polowal.

ROZDZIAL PIATY

Wykapany i przebrany w skromne, nierzucajace sie w oczy ubranie Duch siedzial na skorzanej kanapie i popatrywal na nowojorski port z okien mieszczacego sie na osiemnastym pietrze apartamentu, ktory byl jego glowna kwatera w tym miescie. Luksusowy wiezowiec stal w Battery Park City, mieszkaniowej dzielnicy na poludniowo-zachodnim krancu Manhattanu, niedaleko Chinatown.

Teraz, kiedy wydostal sie z tonacego statku i udalo mu sie uciec z plazy, zastanawial sie, czy nie dac sobie spokoju z rodzinami Changow i Wu. Nie lezalo to jednak w jego naturze. Rodziny prosiakow musialy umrzec.

Naixin – wszystko w swoim czasie.

Zblizala sie jedenasta. Co sie dzieje z Turkami?

Po przybyciu do apartamentu zadzwonil z jednej z trzymanych tam kradzionych komorek do pewnego osrodka etnicznego w Queens, z ktorym kontaktowal sie juz wczesniej w podobnych sprawach, i wynajal za ich

Вы читаете Kamienna malpa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату