– Aaa, karty – prychnal drwiaco Li. – Karty dobre, zeby zarobic pieniadze. Najlepsze gry to takie, kiedy sekrety siedza w glowie, naprawde. Wei-chi… slyszales o tej grze? Nazywa sie takze go.

Rhyme zerknal na plansze, ktora Li wyjal z reklamowki i polozyl na stoliku przy lozku. Narysowana na niej byla siatka, ktora tworzyly liczne krzyzujace sie pod katem prostym linie. Li wyciagnal nastepnie dwie torby z setkami czarnych i bialych kamykow oraz zaczal wyjasniac zasady i cel gry.

Rhyme staral sie go uwaznie sluchac.

– Wydaje sie to dosc proste – stwierdzil.

Gra polegala w skrocie na tym, ze gracze ustawiali na zmiane swoje kamyki na planszy, probujac otoczyc kamyki przeciwnika i wyeliminowac je w ten sposob z gry.

– Wei-chi jest jak wszystkie wielkie gry: zasady proste, ale trudno wygrac. – Li podzielil kamyki na dwa stosy. – Teraz – powiedzial – poniewaz nigdy nie grales, dam ci fory. Dam ci trzy kamyki ekstra. Nie wydaje sie duzo, ale to wielka, wielka przewaga w wei-chi.

– Nie – zaprotestowal Rhyme. – Nie chce zadnych forow.

Li doszedl chyba do wniosku, ze to ma jakis zwiazek z niesprawnoscia gospodarza.

– Dam ci fory tylko dlatego, ze nigdy przedtem nie grales – wyjasnil. – To normalne.

Rhyme zrozumial i byl mu wdzieczny za jasne postawienie sprawy, lecz nadal upieral sie przy swoim.

– Nie. Twoj ruch pierwszy. Zaczynaj – rzekl i patrzyl, jak Li koncentruje sie na lezacej miedzy nimi planszy.

IV Ucinanie ogona demonowi

W wei-chi im bardziej wyrownany jest poziom graczy,

tym bardziej interesujaca gra.

Gra wei-chi

ROZDZIAL JEDENASTY

Wdniu, w ktorym mial umrzec, Sam Chang obudzil sie rano i zobaczyl, ze jego ojciec stoi na malym podworku ich brooklynskiego domu i cwiczy tai-chi. Obserwujac go, uswiadomil sobie, ze za trzy tygodnie przypadaja siedemdziesiate urodziny Changa Jiechi. Jesli on, Sam Chang, nie dozyje tego dnia, bedzie na nich obecny przynajmniej duchem.

Nastepnie spojrzal na swoja zone i spiaca obok niej mala dziewczynke, obejmujaca ramieniem bialego wypchanego kotka, ktorego uszyla dla niej Mei-Mei. Przygladal im sie przez chwile, po czym wszedl do lazienki, odkrecil do konca wode, wzial prysznic i wytarl sie recznikiem. Z kuchni dobiegalo szczekanie garnkow. Kiedy tam wszedl, zobaczyl, ze jego ojciec robi herbate.

Chang Jiechi zaniosl zelazny imbryk i filizanki do salonu. Dwaj mezczyzni usiedli i starzec nalal herbate.

Zeszlej nocy, po powrocie Sama Changa do domu, on i ojciec rozlozyli mape i zlokalizowali na niej dom Ducha, ktory ku ich zaskoczeniu nie znajdowal sie wcale w Chinatown, lecz nieopodal rzeki Hudson.

– Czy kiedy wejdziesz do mieszkania Ducha, jego ochroniarze cie nie przeszukaja? – zapytal teraz ojciec.

– Ukryje pistolet w skarpetce. Nie beda mnie starannie przeszukiwac. Nie przyjdzie im do glowy, ze moge byc uzbrojony – stwierdzil stanowczym tonem Chang. – Wroce tutaj, zeby sie toba zaopiekowac, Baba.

– Jestes dobrym synem. Nie moglbym prosic o lepszego.

– Nie dbalem o ciebie, tak jak powinienem.

– Owszem, dbales. Dobrze cie nazwalem – oswiadczyl ojciec. Nadane Changowi chinskie imie Jingerzi znaczylo „Madry Syn”.

Podniesli do ust filizanki i Chang wypil swoja herbate. W progu salonu stanela Mei-Mei.

– Obudz Williama – poprosil ja Chang. – Mam mu do powiedzenia kilka rzeczy.

Mei-Mei chciala to zrobic, lecz jego ojciec zatrzymal ja zdecydowanym gestem dloni.

– Nie – oznajmil. – On bedzie chcial z toba pojsc.

– Nie moge tak odejsc, nie zamieniwszy z nim ani slowa. To wazne.

– Jaki jest jedyny powod, dla ktorego czlowiek robi to, co ty zamierzasz zrobic… cos niebezpiecznego? – zapytal go ojciec.

– Dobro dzieci – odparl Chang.

Ojciec usmiechnal sie.

– Tak, synu, tak. Nigdy o tym nie zapominaj. Robi sie cos takiego tylko dla dobra dzieci. Moim zyczeniem jest, abys nie budzil Williama – dodal stanowczym tonem.

Chang pokiwal glowa.

– Jak sobie zyczysz, Baba – odparl i zerknal na zegarek. Bylo wpol do osmej. – Niedlugo bede musial wyjsc – powiedzial do Mei-Mei. – Ale chcialbym, zebys przy mnie siadla.

Mei-Mei usiadla przy mezu i polozyla glowe na jego ramieniu. Nie odzywali sie ani slowem, lecz po pieciu minutach zaczela plakac Po-Yee i Mei-Mei wstala, zeby zajac sie dziewczynka. Sam Chang siedzial jakis czas w milczeniu, obserwujac z uczuciem zadowolenia swoja zone i ich nowa coreczke. A potem nadeszla pora, zeby wyjsc na spotkanie smierci.

Rhyme poczul dym z papierosa.

– Co za ohyda! – zawolal.

– Co? – zapytal Sonny Li. Byl zaspany i wlosy sterczaly mu komicznie kazdy w inna strone. Bylo wpol do osmej.

– Papierosy – wyjasnil Rhyme.

– Ty tez powinienes zapalic – baknal Li. – Odprezyc sie.

Wkrotce pojawil sie Mel Cooper, a niedlugo po nim Lon Sellitto i Eddie Dong. Ten ostatni poruszal sie bardzo powoli.

– Jak sie czujesz, Eddie? – zapytal Rhyme.

– Powinienes zobaczyc rane – odparl Deng, majac na mysli swoje bliskie spotkanie z olowiana kula w trakcie strzelaniny na Canal Street.

Niewyspany Sellitto przyniosl ze soba plik informacji, jakie policjanci z nocnej zmiany uzyskali od wykonawcow, ktorzy w ciagu ostatnich szesciu miesiecy polozyli wykladzine Lustre-Rite w Battery Park City oraz na jego obrzezach. Lacznie zlozono trzydziesci dwa zamowienia.

Agent urzedu imigracyjnego Alan Coe wkroczyl do laboratorium raznym krokiem, jakby to wcale nie z jego winy Duch umknal im poprzedniego wieczoru.

W korytarzu rozlegly sie kolejne kroki.

– Czesc – pozdrowila ich Amelia Sachs i pocalowala Rhyme'a.

– Dobrze odpoczelas w nocy? – zapytal ja Sellitto. W glosie detektywa zabrzmiala wyrazna zaczepka. – Dzwonilem do ciebie o pierwszej. Mialem kilka pytan.

– Dotarlam do domu o drugiej – odpowiedziala z blyskiem w oku.

– Jakos nie moglem sie z toba skontaktowac.

– Wie pan co, detektywie? – odparla. – Moge panu dac telefon do mojej matki. Nie robila tego od pietnastu lat, ale moze zaswiadczyc, jak trudno jest mnie kontrolowac.

Ich klotnia zaintrygowala Rhyme'a. To prawda: kiedy Sachs pracowala, chcial, zeby byla bez przerwy dyspozycyjna. Po godzinach wygladalo to jednak zupelnie inaczej. Amelia Sachs byla niezalezna. Miala inne niz on

Вы читаете Kamienna malpa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату