Na duzej bialej twarzy rozlal sie wyraz zdumienia.

– Rany koguta, zupelnie; jakby sie zegar cofnal – powiedzial wreszcie. – Jak sie czuje ten stary dran? Jeszcze go nie powiesili?

– Wrecz przeciwnie, ozenil sie i jest bardzo szanowany. Robi cos dla nas…,

– Aha, wspolpracownik. W porzadku – powiedzial wyniosle. – Calkiem pozyteczny facet, jesli sie go trzyma na wlasciwym miejscu.

Campion spojrzal na niego z niesmakiem.

– Straszny jestes, Lugg, jesli sie spojrzy na ciebie beznamietnie.

Grubas udal obrazonego.

– Prosze mnie nie mieszac do spraw plci, to zbyt plaskie. Jestem juz za stary na to. Ale co z tym aptekarzem? Oczywiscie Bella moze byc jego ciotka. Jak tak pomyslec, to calkiem prawdopodobne. Facet tego rodzaju moze miec takich krewnych. Ale z drugiej strony to bardzo zabawne. Chce powiedziec, ze jesli zarabia na smierci, to i na Apron Street moze jej cos wpasc.

– Jesli chodzi o krewnych, to mamy przeciez twego szwagra Jasa – zauwazyl okrutnie Campion – Inspektor zapewne jeszcze jest u niego?

– Pewno tak. Wyszedl do mnie, kiedy wpadlem do zakladu. Sklep z trumnami to nie bardzo przyjemna impreza. Poprosil bardzo grzecznie, zebym tutaj przyszedl i powiedzial panu, ze moze sie spoznic. Mial taka mine, jakby byl bardzo zajety.

– A jak wygladal twoj szwagier?

Lugg pociagnal nosem.

– Jekow nie slyszalem – stwierdzil. – Ten Charlie Luke to daleko zajdzie, nie?

– Tak? A dlaczego tak myslisz?

– On nie daruje tej Sprawie. -W czarnych oczach malowal sie wyraz sardonicznego rozbawienia. – Nie dla niego pieciodniowy tydzien pracy. Wyczekujac na poniedzialek rano dostalby apopleksji. Halo!

Lekkie, szybkie kroki daly sie slyszec na drewnianych schodach prowadzacych z ulicy. Drzwi skrzypnely i ukazal sie inspektor Luke. Jego witalnosc od razu wypelnila maly pokoik.

– Bardzo mi przykro, prosze pana, ale nie moglem sie pozbyc tego starego nudziarza – powiedzial z usmiechem do Campiona. – On i jego syn przypominaja mi pare prowincjonalnych komikow. Gdyby nie to, ze musimy sie naradzic, przyprowadzilbym ich tutaj i kazal im to, dla naszej rozrywki, wszystko jeszcze raz powtorzyc. Tak mowiac miedzy nami, mogliby z powodzeniem wystapic na nastepnym koncercie policyjnym. „Ta szopa zostala wynajeta bez mojej wiedzy', oswiadczyl Jas. „Synu, wytlumacz sie!' – Swoim zwyczajem Charlie Luke wcielil sie w postac, o ktorej mowil. – „To ja to zrobilem, ojcze, i wiem, ze zrobilem zle, prosze, wybacz mi' – ciagnal przedstawiajac plastycznie Rowleya Bowelsa. – „Zrobilem to z litosci, tak jak mnie zawsze, ojcze, uczyles. Ten chlopak prosil i blagal… ' I tak dalej,! tak dalej…

Rozsiadl sie przy stole i zadzwonil na pania Chubb.

– Caly dzien moglbym tego sluchac – odezwal sie znow powaznie. – Jas jest wsciekly. Jest wsciekly nie tylko na Rowleya, pieni sie na kogos jeszcze. Moze na tego mlodego Dunninga, ale chyba nie…

– Sadzi pan, ze ktorys z nich jest wlascicielem narzedzia, ktorym zostal zadany, cios?

– Mozliwe. – Zmarszczyl brwi.,- Bardzo bym chcial wiedziec, jaki ten ktos mial w tym cel. Oczywiscie powierzylem te sprawe jednemu z moich ludzi. Porzadny, mlody chlopak, ale jeszcze zielony. Inna sprawa, ze najlepszy, jakiego na razie mam. Jest nas za malo. Mamy huk roboty w zwiazku z ta heca z Greek Street i prawie wszystkich tam sciagnieto.

Lugg spojrzal na koniuszek wlasnego nosa.

– Strasznie duzo halasu narobiono z tym wlamaniem do jubilera, strzelaniem do gliny i 'do przechodnia – powiedzial z przekonaniem. – I tak zwiali.

– Mamy za malo ludzi i nic na to nie poradzimy. Na razie zajmujemy sie starym Jasem. Inna sprawa, ze nie widze w nim potencjalnego truciciela, a pan, panie Campion?

Campion nie zdazyl wyrazic swego zdania, gdyz akurat weszla wlascicielka z taca piwa i kanapek. Wstal i leniwie podszedl do okienka wychodzacego na bar. Przez kilka chwil przypatrywal sie falujacemu na dole tlumowi. Ale nagle zrobil sie czujny, pochylil sie, a jego oczy za szklami blysnely zaciekawieniem.

– Niech no pan tylko spojrzy – powiedzial do inspektora.

Do sali wkroczylo wlasnie dwoch mezczyzn i torowalo sobie droge do kontuaru. Najwidoczniej byli razem i sprawiali wrazenie zaprzyjaznionych. Jednym z nich bez watpienia byl Congreve, urzednik banku, a drugim, w wytwornym, choc o nadmiernie wydluzonej talii, plaszczu, Clarrie Grace. Rozmawiali z zazyloscia starych przyjaciol.

– Juz ich przedtem razem widzialem – stwierdzil Luke z namyslem. – To trwa mniej wiecej od tygodnia. Byc moze zwykla znajomosc z baru, ale teraz patrze na to, zeby tak powiedziec, panskimi oczami. – Z dloni zrobil sobie okulary. – Calkiem nieoczekiwane, prawda? Nigdy dotad z tym jegomosciem nie rozmawialem. Tak, robia wrazenie przyjaciol od serca. Musze sie tym zajac.

– Macie tutaj bardzo ciekawe sasiedztwo – wtracil sie Lugg mowiac bez swego zwyklego londynskiego akcentu. – Wezmy na przyklad taka ciotke aptekarza.

Inspektor Luke zareagowal, jak sie tego po nim spodziewano. – Gwaltownie sie odwrocil.

– Co, Tata Wilde ma nowa kobiete?

– Co do jej plci nie mam zadnych watpliwosci.:- Lugg najwidoczniej nie chcial udzielic dalszych informacji. – Czy czesto przyjmuje kobiety?

– Od czasu do czasu. – Luke usmiechnal sie. – Nieraz sobie zartujemy z tego. Czasem, bardzo rzadko, przychodzi do niego kobieta na noc. Za kazdym razem inna i zawsze robiaca bardzo przyzwoite wrazenie. Ale, ale, czy pan go widzial, panie Campion?

– Nie. Czyli wszystko przede mna. Wracajac1 do aptekarza: moze takie ma usposobienie.

– To jest jedyna rzecz, co do ktorej nie ma ustalonych regul. – Inspektor powiedzial to tonem swiatowca, jednak z odcieniem melancholii. – Jest po prostu poczciwcem, ktory lubi kobiety w stylu pogrzebowym i lubi je najwyzej przez dziesiec minut. To smieszne, ale w tym wzgledzie ludzie bywaja dziwni. Bogiem a prawda to on sam jest dziwakiem rozbrajajacym.

– Przepraszam – Lugg az wstal z krzesla, tak go to zainteresowalo. – Czy pan powiedzial „pogrzebowy'?

– Tak. – Charlie Luke najwidoczniej byl zdumiony jego staranna wymowa spolglosek i samoglosek. – Przynajmniej zawsze ubrane sa na czarno i zawsze wygladaja placzliwie, jesli panowie rozumiecie, co mam na mysli. Tej akurat nie widzialem.

– A ja tak, nazywa sie Bella Musgrave.

Inspektorowi najwidoczniej nic to nie mowilo. Usmieszek zadowolenia rozjasnil szeroka jak ksiezyc w pelni twarz Lugga.

– Oczywiscie pan jest za mlody – mruknal z satysfakcja. – A wiec ja i tu obecny moj szef…

– Ktory jest o dwadziescia lat mlodszy – przerwal mu brutalnie Campion – zamierzaja panu powiedziec, ze za ich przyczyna ta oszustka malego kalibru gdzies w roku Wielkiej Wystawy skazana zostala na osiemnascie miesiecy. A teraz niech mi pan powie, jak przyjal doktor wynik badan laboratoryjnych?

– Och, z rezygnacja. -.Glos inspektora zdradzal sympatie. – Pocieszylem go, ze to nie byla jego wina. Powiedzial mi ciekawa rzecz. Zna pan mlodsza panne Palinode, Jessike, te stara kobiete z parku? On twierdzi, ze-daje temu staremu mleczarzowi codziennie filizanke wywaru. z maku. Jest on pacjentem doktora i choruje na watrobe. Doktor powiada, ze ktoregos dnia zastal go calkiem niezle oszolomionego, a ten mu sie przyznal, ze na bole pil tylko plyn, ktory mu dala – zreszta one zaraz potem ustapily. Doktor powiada, ze jesli zebrala wlasciwe makowki w odpowiedniej porze roku, to stary po takiej porcji czystego.opium moglby sie blyskawicznie przejechac na tamten swiat. – Zawahal sie wyraznie zmartwiony. – To sa wystarczajace podejrzenia, zeby ja zatrzymac, ale jakos nie mam na to wielkiej ochoty. Takie to wszystko zwariowane.

– Wiele myslalem o niej. – Brzmialo to tak, jakby Campion sie do czego przyznawal. – Nie sadze jednak, zeby potrafila zrobic hioscyjamine z lulka zebranego:w parku.

– Ja tez tak nie sadze '- zgodzil sie Luke. – Oczywiscie bede musial te sprawe zbadac, ale nie wydaje mi sie to prawdopodobne. Widok tej dziwnej kobiety nasuwa mi mysl o wrozkach; nie wiem dlaczego, ona… – Urwal i stal nasluchujac, a oni idac za jego wzrokiem spojrzeli w strone drzwi, ktore bardzo powoli zaczely sie otwierac.

Panna Jessica Palinode w swoim spacerowym stroju byla we wszelkich okolicznosciach zjawiskiem niezwyklym, ale jej wejscie akurat w› tym momencie bylo wprost szokujace. Kiedy spostrzegla Campiona

Вы читаете Jak najwiecej grobow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату