krewnego, po tym jak wymienili mnie w gazetach – ciagnal – ale jesliby wyczytal w nim cos wiecej… No coz, uwazalbym go za wiekszego glupca, niz jest. Bardzo sie ciesze, panie Campion, ze pana tu widze, poniewaz bardzo bym chcial, zeby cala ta sprawa zostala nareszcie wyjasniona, to fakt, ale, prosze pana, ja pana nie wzywalem.

Campion byl niezmiernie zdumiony. Mogl zrozumiec obawy Bowelsa; chcial zrzucic z siebie wszelka odpowiedzialnosc, ale dlaczego jest przy tym tak smiertelnie przerazony.

.- Wiem, ze sledztwo policyjne nie jest bardzo korzystne dla panskich interesow – zaczal ostroznie- Rozglos nie moze w tym wypadku byc dobry, orientuje sie rowniez, iz pan wiedzial o tym, ze panna Ruth Palinode miala zwyczaj stawiania od czasu do czasu kilku szylingow na wyscigach, ale nie sadze, zeby to bylo az tak wazne i sklonilo pana do wezwania mnie.

Pan Bowels wytarl glosno nos w duza biala chustke, najwidoczniej po to, by zyskac na czasie.

– Nie wzywalem pana – stwierdzil wreszcie stanowczo. – Ale interesy to sa interesy, a policja pierwsza lubi o tym zapominac. W moim zawodzie przez caly czas liczy sie przede wszystkim dyskrecja i jeszcze raz dyskrecja. Komu potrzebny przedsiebiorca pogrzebowy ze wscibskim nosem i dlugim jezykiem, nawet gdyby robil wiecej, niz do niego nalezy? Poniewaz pan i ja zaprzyjaznilismy sie i wierze, ze pan nigdy nie doprowadzi do tego, zebym sie znalazl na lawie swiadkow, co byloby dla mojego zakladu fatalne, powiem panu cos, co powinienem chyba powiedziec: Kiedy panna Ruth umarla, widzialem pewna dosc dziwna rzecz. Byl to wlasciwie drobiazg i moze nie miec zadnego znaczenia, ale sklonil mnie do zastanowienia sie. Widzialem, jak pan Lawrence Palinode zmywal.

Campion natychmiast ujrzal oczami wyobrazni tego chudego jak tyka, krotkowzrocznego czlowieka o lagodnym usmiechu i niezrozumialych aluzjach.

– Gdzie to bylo? – spytal.

Choc Bowels nadal byl blady, powoli wracala jego zwykla pewnosc siebie.

– Nie w kuchni – powiedzial. – Panna Ruth umarla wczesnym popoludniem; o niezwyklej porze. Moze pan o tym nie wie, ale wczesne popoludnie to rzadko spotykana pora dla tego, co by pan okreslil slowami „smiertelne zejscie'.

– O ktorej sie pan tam znalazl?

– W porze podwieczorku, kolo piatej. Panna Roper przyslala po mnie pana Grace. Rodzina nie ruszyla nawet palcem. To dla nich charakterystyczne. Ci Palinode'owie sa zawsze bardzo uprzejmi, ale zupelnie niezaradni, a sprawe pogarsza fakt, ze ich zdaniem praktycznosc to wada.

Opanowal juz lek i wracal do normy. Roznica pomiedzy ta relacja a poprzednia byla niezwykle subtelna, lecz uchwytna. Nie byla to swobodna improwizacja. Campion czul, ze prawdopodobnie jest to jakas wersja prawdy.

– Zasiadlem wlasnie do stolu, kiedy zastukal pan Grace, a poniewaz znalem dobrze Palinode'ow, natychmiast sie zerwalem, wlozylem czarna marynarke, wzialem miarke i poszlismy – snul swa opowiesc. – Pan Grace powiedzial, ze woli nie wchodzic ze mna na gore, ale wcale mnie to nie, zdziwilo. Czesto ludzie nie wchodza razem ze mna, nawet jak to jest ktos, kogo dobrze znali. Inni na przyklad lubia wejsc ze mna. To zalezy od usposobienia. W kazdym razie nie bylem zdziwiony, kiedy zostawil mnie na schodach. „Moze pan na mnie liczyc, prosze pana', powiedzialem. „Na pewno nie pomyle sie co do osoby zmarlej'. Byl to taki maly zarcik z mojej strony, ale on sie na nim nie poznal. Poszedlem wiec sam na gore, spokojnie, pelen szacunku. Zatrzymalem sie. w, drzwiach,- zeby miec pewnosc, ze dobrze trafilem, patrze uwaznie, a on zmywa.

– Pan Lawrence Palinode?

– Tak.

– W sypialni panny Ruth?

– Tak. Tutaj lezy zmarla, przykryta przescieradlem, a tuz obok jej brat – opanowany, choc podniecony, nie wiem, czy wyrazilem sie dosc 'jasno – zmywa w staroswieckiej umywalni wszystkie filizanki, szklanki i lyzki z calego pokoju. Wlasnie zanurzal ostatnia w dzbanku i kiedy uslyszal trzask drzwi, odwrocil sie gwaltownie jak zlodziejaszek. Byl bardzo grzeczny i uprzejmy, ale oczywiscie ja zdazylem zobaczyc swoje. Kiedy znalazlem sie sam, obejrzalem sobie, co zmywal. Rozlozyl wszystko na marmurowym blacie. Bardzo to zrobil starannie, trzeba to przyznac. I jawnie. – W glosie jego brzmiala jak gdyby nuta oburzenia.

– I to wszystko?

– Wszystko. Powiedzialem panu najprawdziwsza prawde. Myslalem, ze to moze byc wazne.

– Czy mowil pan o tym komukolwiek?

– Nikomu. To lekcja, ktorej nauczylem sie jako dzieciak od ojca.,,Przedsiebiorcy pogrzebowi nie mowia wiecej niz ich klienci' – takie bylo jego motto. Oczywiscie, kiedy dostalem polecenie, zeby przeprowadzic ekshumacje, przypomnialem to sobie, ale nikomu nie pisnalem ani slowka. Minelo od tej pory troche czasu, a ja mam na poparcie tego tylko wlasne slowa.

Byla to oczywista prawda. Campion przezuwal te wiadomosc i jej ewentualna wartosc, kiedy Jas wstal.

– Czy moglbym pana czyms poczestowac? Pan inspektor powiada, ze mam w domu tylko plyny do balsamowania cial, ale to zart w jego stylu.

– Nie, dziekuje, musze juz isc. – Campion wstal nieco za szybko. Jego gwaltowny ruch zaniepokoil Bowelsa, ktory spojrzal bacznie w kat pokoju znajdujacy sie za plecami goscia.

Campion byl zbyt doswiadczonym starym wyga, zeby od razu spojrzec w tym kierunku, ale kiedy starannie odstawil krzeslo na miejsce, zanim ruszyl za swoim nie protestujacym gospodarzem w kierunku drzwi, spojrzal niby przypadkiem w bok i zdumial sie ogromnie. We wnece, tuz obok pieca kuchennego, znajdowal sie duzy stojacy zegar szafkowy, a tuz obok niego, przycisniety do sciany, nie dalej niz cztery stopy od jego krzesla, stal jakis czlowiek. Tkwil zupelnie bez ruchu, pograzony w cieniu i musial juz tam byc podczas calej rozmowy.

Podczas gdy przedsiebiorca uprzejmie przytrzymywal mu drzwi, Campion wyszedl. Krok mial lekki i energiczny, twarz bez wyrazu. Bowels musial byc chyba pewny, ze nie zauwazyl nic niezwyklego.

Kiedy jednak przechodzil przez ulice kiwajac panu Jamesowi, dyrektorowi banku, ktory powital go uprzejmie, zwinietym parasolem, i mial wlasnie torowac sobie droge wsrod gapiow, ktorzy zaczeli sie zbierac przed glownym wejsciem Portminster Lodge, byl dziwnie zamyslony.

Lsniaca czaszka i opuszczona dolna warga byly bardzo wyrazne w mroku i Campion zaczal rozmyslac intensywnie nad dotychczas nie doceniana wszechobecnoscia pana Congreve'a.

17. Duzo gadania

– W porzadku. Prosze nie mowic ani slowa wiecej. Ide. I tak mialem pojsc. Zle mnie pani zrozumiala, wobec tego ide sobie.

Campion zatrzymal sie na progu w chwili, gdy ta rozmowa osiagnela najwieksze napiecie. Clarrie Grace stal na srodku kuchni w pozie nieswiadomie teatralnej. Ubrany byl do podrozy.

Renee patrzyla na niego, odwrocona plecami do pieca. Byla czerwona, roztrzesiona, ale mimo wielkiego gniewu oczy jej jak zawsze byly pelne zatroskania i dobroci.

– Och, na milosc boska, Clarrie! – zawolala. – Wez sie w garsc! Idz sobie, jesli chcesz, tylko mi tu nie opowiadaj, ze to ja ciebie wyrzucilam, i nie krzycz tego na cala ulice. Chyba wiesz o tym, ze na zewnatrz pelno ludzi.

Clarrie zamknal usta i znowu je otworzyl. Spojrzal na Campiona i doszedl do wniosku, ze to niebiosa zeslaly mu sluchacza.

– Kochana – powiedzial do Renee – slodka kobieto, zrozumze, zastanow sie, badz rozsadna przez chwile. Ja sie tylko staram ci pomoc. Nie chce, zebys robila z siebie wariatke. Jesli uwazasz, ze wtracam sie w nieswojo sprawy, bardzo mi przykro. – I wreszcie na zakonczenie krzyknal prawie: – A w ogole uwazam, ze jestes postrzelona!

– Dosc tego. – Jej glos byl ostry i wladczy. – Ani slowa wiecej. Dosyc juz powiedziales. Nigdy ci tego nie wybacze, Clarrie. On urzadzil cala te scene, Albercie – zwrocila sie do Campiona – tylko dlatego, ze powiedzialam. temu dziecku, zeby tutaj sprowadzila swojego chlopaka. Biedaczysko, gdzies przeciez bedzie musial pojsc. Nie ma domu, nie ma pieniedzy, a w szpitalu nie beda go trzymac w nieskonczonosc. Najlepsza metoda, zeby sklonic dziewczyne do robienia glupstw, to odwrocic sie do niej plecami i zostawic jej cala

Вы читаете Jak najwiecej grobow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату