Sir William obdarzyl Campiona spojrzeniem spod oka. Jego male inteligentne usta sciagniete byly grymasem irytacji. Trudno wyobrazic sobie kogos mniej przypominajacego aktora – pomyslal Campion. Wyciagnal rece.

– Moze ja pomoge? – zaproponowal.

– Bardzo prosze. – Oswiadczenie to zabrzmialo ochoczo i starszy mezczyzna podniosl sie z kolan, zeby zajac odpowiedniejsza pozycje na dywanie przed kominkiem.

Panna Evadne usmiechnela sie do niego czarujaco.

– „Wygladasz mi, synu, na wzburzonego wielce – zacytowala – jakbys zdumial sie, lecz badz spokojny, nasze igraszki wkrotce sie zakoncza'.;- Przypatrywala mu sie z rozbawiona poblazliwoscia, co go wyraznie wyprowadzalo z rownowagi.

– Obawiam sie, ze zupelnie nie znam sie na tego rodzaju urzadzeniach – powiedzial zmieszany. Nie byl czlowiekiem, ktory by wierzyl, ze usmiech moze ulatwiac stosunki towarzyskie. Panna Evadne doszla do wniosku, ze jest niesmialy

– Jak widze nie jest pan znawca Szekspira – powiedziala uprzejmie. – Wydawalo mi sie, ze jest wrecz przeciwnie. Dlaczego to zacytowalam? – Jej wzrok padl znaczaco na jego falstaffowski brzuch, a oczy zablysly rozbawieniem. – Zreszta to niewazne. Oczywiscie obaj panowie musicie do mnie jutro wpasc. Nie wiem, czy w tym tygodniu przyjda jakies wplywowe osobistosci. Sadze jednak, ze bedzie zabawnie. -Spojrzala na Campiona, ktory pochylil sie nad kontaktem. – Zapraszam zawsze moich przyjaciol z sasiedztwa, tutejszych handlowcow i tak dalej, poniewaz uwazam, ze ludzie sceny lubia spotykac sie ze swoim audytorium.

Campion wstal,.skonczywszy, reperacje.

– Zbawienne to dla wszystkich – powiedzial wesolo, a ona obdarzyla go zdziwionym, ale radosnym spojrzeniem.

– I ja tak mysle – zgodzila sie. – Gotowe? Cudownie! Do widzenia. A wiec przyjda panowie jutro kilka minut po szostej. Tylko prosze sie nie spozniac. Dosyc szybko mecze sie mowieniem.

Wziela garnek, polecila wzrokiem Campionowi, zeby jej otworzyl drzwi i wyszla z godnoscia, ktorej nie powstydzilaby sie krolowa. W progu zatrzymala sie i spojrzala na Glossopa.

– Dziekuje panu za tak rycerskie usilowania – powiedziala do sir Williama. – Oboje nie dorownujemy temu uprzejmemu czlowiekowi.

Najwidoczniej uswiadomila sobie wlasna niedelikatnosc i to miala byc swojego rodzaju galazka oliwna. Campion usmiechajac sie zamknal za nia drzwi i spojrzal na swego goscia

Sir William, ktory dziwnie razil na tle tego pokoju patrzyl na niego ponuro.

– Czekalem na pana, kiedy weszla ta kobieta – powiedzial. – Robila wrazenie, ze mnie zna. Za kogo mnie wziela, za policjanta?

Campion spojrzal w smutne, madre oczy czlowieka, ktory rozstrzygal doniosle problemy finansowe, z pewnym zaambarasowaniem.

– Alez nie. Obawiam sie, ze wziela nas obu za ludzi zwiazanych ze scena.

– Ja i aktor! – Glossop odruchowo przejrzal sie w duzym, w ksztalcie serca lustrze i po raz pierwszy prawie sie usmiechnal. – Boze milosierny – westchnal, ale nie sprawial wrazenia obrazonego.,-Nagle przyszla mu jakas inna mysl do glowy. – Czy to ona Jest panska morderczynia?

– W drugiej kolejnosci – wyjasnil wesolo Campion. – Panska wizyta, sir Williamie, zaskoczyla mnie. Czym moge sluzyc?

Gosc spojrzal na niego w zamysleniu.

– Tak – powiedzial wreszcie. – Oczywiscie po to tu jestem. – Usiadl na fotelu, zwolnionym przez panne Evadne i wyjal z kieszeni mala lsniaca fajke, ktora nabil i za: palil.

– Rozmawialem ze Stanislausem Oatesem, a wlasciwie to on rozmawial ze mna – zaczal wreszcie. – W liscie do nadinspektora Yeo postawil pan pewne pytanie. Czy wie pan, o czym mowie?

– Nie mam pojecia.

– Swietnie. – Przybyly odczul wyrazna ulge. – Panski list do nadinspektora byl calkowicie osobisty. Trafil do Oatesa. Oates na szczescie wspomnial mi o nim podczas naszej rozmowy, poniewaz tak sie sklada, ze akurat razem pracujemy nad pewnym zagadnieniem. To znaczy, ze chodzi o czterech godnych zaufania ludzi. W porzadku. A teraz niech mi pan powie, panie Campion, co pan wie o spolce akcyjnej „Brownie Mines Company'.

Jasne oczy za okularami w rogowej oprawie staly sie nagle zupelnie bez wyrazu. Campion westchnal. Splynelo na niego dziwne przeczucie. Nieoczekiwany dreszcz, tak dobrze znany z przeszlosci, uswiadomil mu, ze karta sie odwrocila.

– Prawie nic – -powiedzial. – Kobieta, ktora zostala zamordowana, miala pewna ilosc akcji tego towarzystwa. Sa one uwazane za bezwartosciowe. Kilka miesiecy temu byly jakies plotki na ich temat i to wszystko, co wiem.

– Doprawdy? Wobec tego jest lepiej, niz myslalem. Musi pan zachowac calkowita dyskrecje na temat tej sprawy.

– Jesli tylko bede mogl – poprawil go uprzejmie Campion..

Sir William potrzasnal glowa.

– To nie wystarczy, moj drogi chlopcze. Nie moze byc zadnych o tym wzmianek. Czy pan mnie zrozumial? Nie moze byc najmniejszej wzmianki,w gazecie ani gdzie indziej. Zadnej, powiadam. Czy mam to wyjasnic wyrazniej?

– Bardzo to wygodne dla mordercy – rzekl sucho Campion.

– Przepraszam, o co chodzi? Och, rozumiem. Dobry Boze, pan podsuwa mysl, ze. ta nieszczesna kobieta zostala otruta dlatego, ze posiadala…

– Nie tyle podsuwam, co pytam.- Campion wygladal w tej chwili jak chuda sowa. – Znalem najprawdziwszych mordercow wynajmowanych za tak niewielka sume jak trzy funty i dziesiec szylingow. Moja… hm… klientka posiadala do spieniezenia, o ile dobrze pamietam, okolo osmiu tysiecy akcji tego koncernu o czarujacej nazwie. Musi pan zrozumiec, ze to jest istotne i dla mnie i policji, jesli istnieje szansa, ze moga one kiedykolwiek przyniesc zysk. Naszym obowiazkiem Jest sprawdzic to. Oprocz tego z pewnoscia nie miala nic, co mogloby miec jakas wartosc, nawet problematyczna.

Sir William-wstal.

– Rozumiem, o co panu chodzi – powiedzial wolno. – Ale docenia pan chyba, jaka wage do tego przywiazuje, gdyz w przeciwnym wypadku nie byloby mnie tutaj. Najpierw sie upewnilem, ze to panu poruczono odpowiedzialne zadania, chociaz oczywiscie wiedzialem, ze pan nie zdaje sobie sprawy z donioslosci tego aspektu sprawy, gdyz po prostu pan o nia pytal. Dlatego postanowilem tu przyjsc jak najspi-eszniej i sklonic pana do milczenia.

– Niech pan poslucha – Campion postanowil sam rozegrac te partie. – Ani ja, ani inspektor Luke nie chcemy mieszac sie do spraw wielkiej finansjery. Zlapalismy trop mi chcemy tylko wiedziec, czy moze nam sie przydac. Nie obchodzi nas, czy to jest wazne dla pana, czy dla rzadu Jego Krolewskiej Mosci. Pan powie nam, dlaczego „Brownie' jest taki niebezpieczny, a my nie bedziemy wymieniac go nazwy.

– Jaki znowu Brownie? Och, rozumiem, to taka figura retoryczna. Nie chcialbym powiedziec za duzo, gdyz im mniej ludzi wie cos w tej sprawie, tym lepiej, ale powiem mu. Istnieja trzy Opuszczone kopalnie zlota, oczywiscie e powiem gdzie, w ktorych, zdaniem fachowcow, znajduje sie pewien metal.

– Bez nazwy – wtracil Campion.

– Wlasnie. Pewien niezwykle rzadki metal, ktory jest potrzebny do wyrobu pewnych rzeczy istotnych dla obronnosci naszego kraju – urwal. Campion spuscil wzrok. Sir William odchrzaknal. – Wlasnie przeprowadzane sa badania i trzeba zachowac absolutna tajemnice..Niech pan tylko sam pomysli, o jaka stawke chodzi!

Campion nie mial pojecia, czy firma,,Brownie' zatopila swoje kopalnie w Chelsea, czy w Peru. Staral sie zrobic inteligentna mine, podczas gdy nowa mysl przyszla do glowy sir Williamowi.

– Utrzymujemy to w calkowitej tajemnicy. Jezeli ktos zamordowal te stara kobiete, zeby zdobyc pakiet jej akcji, to jest niebezpiecznym przestepca i musial nastapic jakis powazny przeciek informacji. Pan musi go schwytac i to im predzej, tym lepiej.

– Inna sprawa, ze to musi byc zupelnie bezmyslny facet – powiedzial spokojnie Campion. – Doskonale. Wiemy w kazdym razie jedno, a mianowicie, ze w tej sprawie jest motyw.

Sir William spojrzal na niego zamyslony.

– I to bardzo powazny – powiedzial. – Zostawiam to panu. W razie czego porosze mnie zawiadomic listownie.

Вы читаете Jak najwiecej grobow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату