– Okay. Jak pani sobie zyczy. Czy cos jeszcze?
– Amunicje.
– Oczywiscie.
– I dodatkowy magazynek.
– Prosze.
– I pudelko nabojow do pistoletu kaliber 45. Spojrzal na Megan i usmiechnal sie.
– Prosze, sa.
– Z dodatkowym magazynkiem.
– Tak myslalem.
Megan obrocila sie i popatrzyla po wieszakach.
– A te mysliwskie stroje w ochronnych kolorach – czy sa rozmiary i meskie, i damskie?
– Tak jest.
– Poprosze jeden meski duzy i trzy damskie srednie. Sprzedawca podszedl do wieszakow i szybko wybral co trzeba.
– Sa naprawde dobrej jakosci – powiedzial. – Goreteks i thinsulate. Trzymaja cieplo w kazdych warunkach. Kapelusze, rekawiczki, buty?
– Nie. Mysle, ze to bedzie wszystko.
– Granaty reczne? Mozdzierze? Miotacze plomieni?
– Slucham pana?
– Zartowalem tylko.
Megan nie zrewanzowala mu sie usmiechem.
– Prosze to zapakowac. Aha, i jeszcze prosze jeden z nich. – Wskazala na witryne.
Sprzedawca siegnal po mysliwski noz z czarna rekojescia.
– Jest bardzo ostry – uprzedzil. – Ostrze ze stali weglowej. Moze nim pani przebic nawet dach samochodu, bez problemu… – Pokrecil glowa lekko. -…Chociaz nie sadze, by polowala pani na samochody, prawda?
– Zgadza sie. Nie poluje na samochody.
Sprzedawca przystapil do podliczania zakupow. Kiedy skonczyl, Megan wreczyla mu karte American Express Gold.
– Chce pani skorzystac z karty kredytowej? – zapytal ze zdumieniem w glosie.
– Tak, a czy cos jest nie w porzadku?
– Nie, nie – odpowiedzial szczerzac zeby i krecac glowa z niedowierzaniem. – Tylko ze… kiedy ludzie kupuja takie artykuly w wiekszych ilosciach, na ogol placa gotowka.
– A dlaczegoz to? – Megan starala sie nadac glosowi rownie zartobliwy ton.
– Trudniej za nimi trafic.
– Aha. Chyba rzeczywiscie tak jest. – Przez moment poczula zaklopotanie. Jednak pokrecila glowa – nic mnie to nie obchodzi – i podala karte. – Przypuszczam, ze takie sklepy sa, generalnie biorac, dyskretne?
– Jeszcze jak! – odparl. – Dzialamy we wspolnym lancuchu. Wszystkie transakcje sa komasowane i ida do komputera jako jedna calosc. Ale dyskrecja nie pomoze, jesli pojawi sie jakis detektyw z nakazem sadowym w reku.
Megan pokiwala glowa.
– Prosze sie tym nie przejmowac. To wszystko wylacznie dla celow rekreacyjnych.
– Jasne – sprzedawca prychnal pod nosem. – Wakacje w Nikaragui albo w Afganistanie.
Wzial karte i przepuscil ja przez elektroniczny weryfikator. Potem zaczal pakowac ubrania i amunicje do torby.
– Bron zostawie w oryginalnych pudlach – zasugerowal.
– Dobrze, tylko prosze zawinac je w papier.
– Prosze – sprzedawca powiedzial cicho. – Prosze uprzejmie. Wiem, ze to nie moj interes, ale radze pani byc naprawde ostrozna podczas tego polowania.
Megan usmiechnela sie do niego niewyraznie.
– Dziekuje za dobre rady – powiedziala. – Z tym wszystkim bede musiala dwa razy obrocic do samochodu.
– Moze pani pomoc?
Pokrecila przeczaco glowa. Usmiechnal sie.
– Zartowalem – uspokoil ja.
Na dzwiek klucza przekrecanego w zamku Tommy przylgnal do boku dziadka.
– Moze to juz? – wyszeptal.
– Nie mam pojecia – odpowiedzial sedzia Pearson. – Ale nie ludzmy sie zbytnio.
Wiedzial juz, ze porywacze otrzymali pieniadze od Duncana. Najpierw przez stara drewniana podloge przesaczaly sie wzajemne gratulacje i smiech zadowolenia, nastepnie Bill Lewis poinformowal ich, ze juz prawie po wszystkim, ze przygotowuja sie do wymiany. Mijaly jednak godziny i nic sie nie dzialo, choc ich nadzieja rosla i poglebiala sie z kazda minuta.
Sedzia Pearson lamal sobie glowe wymyslaniem jakichs prawdopodobnych, uspokajajacych wyjasnien tej zwloki, nie bardzo mu sie to jednak udawalo. Byl przekonany, ze Olivia chce ich jeszcze do czegos wykorzystac, co oznaczalo, ze choc pieniadze zostaly zaplacone, jej zdaniem dlug wciaz jeszcze nie zostal uregulowany.
Te pare sekund, jakie zajelo Olivii wejscie na schodki, wystarczylo, by poczul sie bardziej niepewnie niz w ktorymkolwiek momencie od poczatku porwania. Obawial sie, ze zaczna mu sie trzasc rece albo glos zadrzy, i wtedy wnuka ogarnie panika. Nie cierpial Olivii, bo potrafila sprawic, ze czul sie stary i niedolezny.
– Czesc, chlopcy – powiedziala Olivia cieplo.
– Na co jeszcze czekamy? – zapytal.
– Musimy jeszcze cos wygladzic. Powiazac ze soba pare rzeczy, to wszystko.
– Pani rzeczywiscie mysli, ze tak latwo uda sie wam z tego wyjsc? – Sedzia byl zaskoczony wlasnymi slowami.
Olivia jednak rozesmiala sie.
– Alez my juz mamy wszystko za soba. Zawsze wiedzielismy, ze sie nam uda. Zadziwia mnie pan. Przeciez dobrze pan wie, ze wiekszosc spraw kryminalnych zostaje nie rozstrzygnietych. A ta pozostanie nie tyle 'nie rozstrzygnieta', co 'nie rozwiazana'. Tak, to jest lepsze slowo.
Podeszla i chwycila Tommy'ego za podbrodek. Mowiac do sedziego wbijala wzrok w oczy chlopca, jakby chciala w nich cos odkryc.
– Najlepszymi przestepstwami sa te, ktore nie maja zakonczenia. Kiedy zagrozenie i rozne dalsze mozliwosci wciaz nie ustaja. Kiedy zaczynaja zyc swoim wlasnym zyciem. Zaczynaja panowac nad zyciem ludzkim w calej rozciaglosci. I to wlasnie ma miejsce tutaj.
– Pani postradala zmysly – odpowiedzial. Rozesmiala sie znowu.
– Mozliwe, sedzio. Wiele kobiet zaczyna w wiezieniu wariowac – z powodu braku ruchu, z nudow, z napiecia, nienawisci. Moze i mnie to spotkalo. Radze jednak panu pogodzic sie z tym. Teraz bede jakby czlonkiem waszej rodziny. Co o tym myslisz, Tommy? Chcialbys miec taka ekscentryczna, niezamezna cioteczke? Bezdzietna, troche sknere, troche dziwaczke. Taka, ktora zawsze zaprasza sie z roznych okazji rodzinnych, majac nadzieje, ze sie nie pokaze.
Tommy nic nie odpowiedzial, a Olivia puscila jego podbrodek i cofnela sie.
– Niczego nie rozumiecie. Pomyslcie tylko, co sie stalo: wsadzilam was do wiezienia tutaj, a ich do drugiego. Myslicie, ze teraz wypuszcze was tak na slowo honoru, po paru dniach? Nie tak dziala ten system, sedzio, prawda? Czekaja ich jeszcze ciezkie chwile.
– Czy to wlasnie mam im powiedziec?
– Nie – Olivia pokrecila glowa. – Nie potrzebuje zadnego poslanca.
– Po co wiec mowi nam pani o tym?
– Dla niego, sedzio. – Wskazala na Tommy'ego. – Zeby nigdy nie zapomnial. – Popatrzyla na chlopca wnikliwie. – Mowilam ci od samego poczatku, jak wazny jestes w tej calej sprawie. Bedziesz im przypominal. Zeby nigdy nie zapomnieli.
Sedziemu przemknela potworna mysl: zywa pamiatka? Czy moze martwa?