antropocentryzm. Ludzie wyrazaja sie o sobie i innych dobrze lub zle. To samo dotyczy opinii o ich dziejach powszechnych. Wielu uwaza je za nagromadzenie okrucienstwa, bezsensownych podbojow, bezsensownych nawet pozaetycznie, jako iz ani napastnikom, ani ofiarom nie przynosily nic procz rozbicia kultur, upadku imperiow, na ktorych gruzie wyrastaly nowe: jednym slowem mnostwo ludzi ma wlasne dzieje powszechne w pogardzie, lecz na ogol nikt nie uwaza ich za jakis koszmarny, najstraszliwszy z mozliwych eksces psychozoiczny w calym
Podlug danych kosmologii i astrofizyki ciag glowny Hortegi-Neyssla uwzglednia wiec tylko graniczna nosnosc danej biosfery, zwana tez jej skrajnym udzwigiem technologicznym, ale przedzial nosnosci nie zalezy od anatomii czy ustrojowych form zycia zbiorowego, lecz od fizykochemicznych cech planety, jej ekosferycznej lokalizacji i innych czynnikow kosmicznych, wlacznie z wplywami gwiazdowymi, galaktycznymi i tak dalej. Tam, gdzie biosfera ma kres udzwigu, ciag glowny rozrywa sie, co znaczy tylko, ze poszczegolne cywilizacje sa zmuszone do podejmowania globalnych decyzji o swym dalszym losie, a kiedy nie chca lub nie moga ich podjac ratowniczo, gina. Rozryw glownego ciagu pokrywa sie z tak zwana gorna rama okna kontaktu. Ta rama czy granica, zwana tez bariera wzrostu, swiadczy o tym, ze z jednolitego pnia, jakim jest ciag glowny, rozchodza sie galezie, albowiem rozmaite cywilizacje w niejednakowy sposob kontynuuja dalsza egzystencje. Choc dotad nie doszlo do wymiany informacji z zadnym psychozoikiem, wiadomo z rachuby, ze nie istnieje jedna i tylko jedna optymalna decyzja jako najdoskonalsze wyjscie z zagrozenia wywolanego uszkodzeniem biosfery przez technosfere. Rowniez zjednoczona cywilizacja nie ma przed soba jedynej drogi, wyzwalajacej ja znakomicie od wszystkich naroslych dylematow i zagrozen.
Co sie tyczy aktualnej sytuacji, jest ona skutkiem niewlasciwych dzialan, wywolanych przez zejscie z programu ekspedycji. Wedlug GODa doszlo do serii blednych krokow, poniewaz kiedy je stawiano, nie wydawaly sie bledami. Ich dosc fatalny bilans ujawnil sie dopiero w retrospekcji. Mowiac scisle, „Hermes“ zostal wprowadzony w paradoks Arrowa, ktory polega na tym, ze decydent usiluje realizowac konkretne wartosci, przy czym kazda z nich jest cenna, ale nie sa one wspolwykonalne. W skrajni miedzy maksymalnym ryzykiem i maksymalna ostroznoscia powstala wypadkowa, z ktorej nielatwo bedzie sie wydobyc. GOD nie uwazal, izby dowodca ponosil za powstaly impas wine, pragnal bowiem kompromisowo pogodzic ryzyko z przezornoscia. Po zlowieniu kwintanskich orbiterow za Junona i wykryciu ich wiroidow zboczyl z programu w nadmiarowa ostroznosc, kamuflujac statek i nie slac Kwincie sygnalow, zapowiadajacych odwiedziny z Kosmosu. Koszt takiej przezornosci ujawnia sie obecnie.
Drugim bledem bylo udzielenie „Gabrielowi“ nadmiaru autonomii jako zbyt wielkiej inwencji. Paradoksalnie to lakze wyniklo ze zbytku ostroznosci i mylnego zalozenia, ze „Gabriel“, gorujac chyzoscia nad orbiterami badz rakietami Kwinty, wyladuje, nie dajac sie przechwycic. Azeby mogl rozwinac taka chyzosc, otrzymal teratronowy naped. By mogl po wyladowaniu reagowac wlasciwie na nieprzewidywalne zachowanie gospodarzy, otrzymal komputer zanadto inteligentny. Program SETI zakladal wyslanie jako pierwszych lekkich sond, lecz zaniechano tego, gdy dyplomatyczne zabiegi radiowe „Ambasadora“ spelzly na niczym. Jakkolwiek nikt nie zdawal sobie sprawy z tego, ze „Gabriel“ przeistoczy swoj napedowy agregat w implozyjne dzialo sideralne, to wlasnie sie stalo. Od zbytniej pomyslowosci „Gabrielowego“ komputera wyskoczyli z programu w matnie. Nie mozna teraz wysylac dalszych sond, tak jakby nic nie zaszlo. Nowy stan rzeczy wymaga nowej taktyki. GOD potrzebuje do jej rozwazenia dwudziestu godzin. Na tym stanelo.
Po wieczorym dyzurze pilot nie mogl zasnac. Przemysliwal narade, z ktorej nic dlan nie wyniklo oprocz wzmozonej niecheci do GODa. Ten najwyzszy umysl elektroniczny moze i wladal znakomicie logika, ale jej efekty byly zastanawiajace faryzeuszowskie. Zostaly popelnione bledy, zeszli z programu, lecz ani dowodca nie zawinil, ani GOD nie ponosil za to najmniejszej odpowiedzialnosci, czego potrafil scisle dowiesc. Paradoksy Arrowa, brzemienny zlymi nastepstwami kamuflaz, jako zbytek podejrzliwosci wzgledem Kwintan, wywolany sabotazowa hipoteza pochodzenia wiroidow, jak GOD to teraz wybornie definiowal, a kto sluzyl przez caly czas radami dowodcy?
Przypiety do poslania, bo panowala niewazkosc, zezloscil sie wreszcie tak, ze o zasnieciu nie bylo mowy. Zaswiecil wiec punktowke nad wezglowiem, wyciagnal spod koi wcisnieta tam ksiazke,
„1. Kwinta cierpi na wewnetrzne konflikty, ktore wspolksztaltuja czynniki technologiczne. Sugeruje to obecnosc antagonistycznych panstw lub innych agregacji. Era jawnych zajsc zbrojnych jest juz przeszloscia i do rozstrzygniecia typu «zwyciezcy—zwyciezeni» nie doprowadzila, lecz przeszla z wolna w faze kryptomilitarna.“
W tym miejscu, juz na pokladzie „Hermesa“, wklejono dodatkowy wydruk, autorstwa GODa: „Jednym z argumentow na rzecz kryptomilitarnego konfliktu sa pasozyty dwu satelitow Kwinty. Przy tej interpretacji bloki adwersarzy trwaja lacznie w takim stanie, ktory nie jest ani klasycznym pokojem, ani klasyczna wojna w rozumieniu Clausewitza. Zwalczaja sie poza frontami starc typu kryptomachicznego, w rodzaju klimatycznych urazow, zadawanych przeciwnikowi, wzajemna erozja katalityczna potencjalow technoprodukcyjnych. Moglo to zalamac tworzenie lodowego pierscienia, gdyz wymaga ono globalnej wspolpracy“.
Dalszy wywod pochodzil znow z „Eurydyki“: „Jesli istnieja takie zespoly antagonistow i zmagaja sie nieklasycznie, to kontakt z wszelkim kosmicznym przybyszem moze byc znacznie utrudniony.
„2. Kwinta jest zjednoczona jako federacja albo protektorat. Nie ma na niej rownych sila antagonistow, gdyz jedna z mocarstwowych stron opanowala cala planete. Opanowanie takie, czy jako rezultat zwycieskich dzialan zbrojnych,