dezorganizacji jezyka i rozpadu jego prawidlowosci. Dotyczy to m.in. okresu przemian strukturalnych, ktory aktualnie trwa w jezyku polskim. Zjawisko to musialoby sie szczegolnie nasilic w razie przyspieszenia zmian prowadzacych do skladniowej anglicyzacji polskiego, a wiec jego przesuwania sie od typu fleksyjnego ku analitycznemu i pozycyjnemu. Wydaje sie to prawie niemozliwe: a przeciez konstrukcje przyimkowe (charakterystyczne dla tego drugiego typu) szerza sie obok i zamiast deklinacyjnych nawet i w poprawnej polszczyznie: w jezyku bulgarskim zas i macedonskim dawno juz przewazyly nad fleksja. Czy tak bedzie i w polskim?
Wszystkie te nieposluszne odstepstwa od (zubozonej przeciez) regularnosci jezykowej to z jednej strony przejawy zachodzacej lub szykujacej sie ewolucji, z drugiej strony zas istotne elementy rozniace jezyk zywy i mowiony od pisanego.
Polonistyka uniwersytecka woli je tepic niz badac.
Szkola i redaktor tym bardziej.
Za to jak najobficiej korzystaja z nich tworcy i mistrzowie polszczyzny: od Norwida po Bialoszewskiego i stu innych. Norwid usilowal ratowac pelny jezyk i stwarzac mozliwosci zapisywania go: edytorom do dzis trudno sie z tym uporac. Bialoszewski startowal z linii bardzo wysunietych i realizowac mogl pelna swobode w ksztaltowaniu samego jezyka i form jego zapisu. Z analogicznych swobod korzystac musi (nie dla fanaberii ani dla popisania sie) kazdy autentyczny tworca jezyka.
To samo dzieje sie w tym przekladzie i w formach jego zapisu. Tak ma byc.
W mojej wersji R przekladu
Za to w wersji A najwazniejsze sa formacje przejsciowe zmierzajace ku analitycznosci.
Chociaz i tu (spiesze dodac) nie posuwam sie w nich dalej niz do punktu, jaki to przeobrazenie, dla integralnosci jezyka majace wymiar kataklizmu, osiagnac moze na przestrzeni kilku pokolen. Jak uprzednio juz podkreslilem, proces ten (przeciwnie niz w przypadku rusyfikacji) musialby przebiegac bardzo powoli; albo drastycznie; albo jedno i drugie.
Co prawda w Anglii po normanskim podboju w 1066 roku przeobrazenie takie dokonalo sie blyskawicznie i w ciagu paru pokolen jezyk staroangielski, rownie (albo i bardziej) fleksyjny jak polski, zginal wyparty przez srednioangielski o strukturze malo rozniacej sie od dzisiejszego. U nas jednak nie mogloby sie to dokonac tak szybko ze wzgledu na powszechnosc pisma i druku, co utrwala istniejace formy jezyka i hamuje przeobrazenia. Dlatego (jak juz podkreslilem) nieodzownym warunkiem byloby tu stadium daleko posunietej niepismiennosci.
Jednak alienacja pewnych grup spolecznych, na przyklad mlodziezowych i przestepczych; wlasciwa im hermetycznosc ekskluzywnego zargonu i jezyk potoczny, mowiony, nie liczacy sie z regulami pisanego; a na gruncie zawodowym powszechnosc komputerow i uproszczonego systemu porozumiewania sie z nimi; moga ten proces zaskakujaco przyspieszyc.
Nie posuwam sie az tak daleko.
Starajac sie zarowno w wersji A jak R uniknac dowolnosci, zmyslen i pelnej fantastyki, poprzestaje skromnie na jezyku tak zanglicyzowanym, jakiego mozemy sie jeszcze doczekac. I tu rowniez nie brak juz realnych pierwowzorow: od czesciej osmieszanej niz rejestrowanej i badanej gwary Polakow amerykanskich po samorzutna tworczosc jezykowa mlodziezy w kraju, snobujacej sie na styl amerykanski.
Znajomosc jezykow rosyjskiego i angielskiego jest u nas, w skali spolecznej, podobnie mizerna i prawie zadna. Rosyjskiego nie chca znac, angielskiego zas nie potrafia. Mimo to rosyjski dociera na co dzien i nasacza mlodych Polakow nawet bez udzialu ich swiadomosci; angielski zas, choc tak lapczywie wychwytywany, ze wzgledu na swoja szczegolna trudnosc i na przewazajacy prymityw jego amatorow oraz dostepnych im zrodel (glownie przez nagrania zle artykulowanych i metnie, piate przez dziesiate, rozumianych piosenek) dla wiekszosci pozostaje niemal chinszczyzna. Z biegiem czasu jedno i drugie moze sie troche zmienic: ale co jest istotne, to fakt, ze w sumie to sie z grubsza wyrownuje. Mimo calkiem roznej motywacji tak rosyjski, jak i angielski sa u nas jezykami blizej i szerzej nieznanymi, lecz wywierajacymi ogromny wplyw na poziomie (przynajmniej obecnie) i w formach dosc prymitywnych.
W subkulturze.
Tacy modla sie do angielszczyzny, lecz nie starcza im napedu i mozgu, zeby sie jej nauczyc.
Zakladam jednak, ze gdyby angielszczyzna miala sie u Polakow naprawde zakorzenic, to wzrosnie najpierw jej prawdziwa znajomosc, a potem wplyw na formowanie jezyka.
Do typowych dla angielszczyzny formacji analitycznych, juz zalegajacych sie i z wolna szerzacych w dzisiejszej polszczyznie, naleza nie od wczoraj chocby wykrzykniki ekspresywne, ktore Klemensiewicz nazywal
W polskim ostatnio rozwinely sie tak samo nieodmienne przymiotniki, zwykle skrocone przez odrzucenie sufiksu i konczace sie czesto na
Wszystko to sa wyrazy nieodmienne, latwo dajace sie uzyc (podobnie jak po angielsku) w funkcji roznych czesci mowy, od rozmaitych form czasownika po rzeczownik, przyslowek i przymiotnik; przede wszystkim zas (wbrew powtarzanej dotad regule) jak najbardziej laczliwe w zwiazkach skladniowych.
Na pozor sa to marginesy jezyka.
Ale sa: i to najwazniejsze. A do myslenia daje fakt, ze ich obfitosc i udzial rosna w jezyku ekspresywnym, potocznym i nie pisanym: czyli tam, gdzie koncentruja sie zjawiska decydujace o zasadniczych przeobrazeniach jezyka.
Juz dzis stalo sie mozliwe cos w tym rodzaju:
Nie twierdze, ze to nastapi.
Ale gdyby sie decydujace czynniki tak ulozyly: to polszczyzna moze byc juz gleboko i bezpowrotnie zrusyfikowana za 30 lat albo zanglicyzowana za 50 lat, nie za dwiescie! i to w stopniu daleko jaskrawszym niz jedna czy druga wersja tej mowy, ktora ja tu zaprojektowalem dla rowniesnikow Alexa.
Omowione wyzej derywaty i konstrukcje analityczne wprowadzam obficiej, niz istnieja, szczegolnie w wersji A. Lecz podkreslam, ze jest to nie fantazja, tylko projekcja zjawisk juz dzis istniejacych w naszym jezyku.
20
Zatrwazajaca realnosc tego przyszlosciowego modelu potwierdzala sie wielokrotnie juz w trakcie wymyslania go. Nie tylko dlatego, ze dobry neologizm odnajduje sie czesto, juz istniejacy, w innym czasie lub dialekcie jezyka. Gdy sprawdzalem na ludziach, co wymaga umieszczenia w slowniczku, okazywalo sie raz po raz, ze wymyslony przeze mnie barbaryzm juz funkcjonuje w gwarach ktoregos regionu lub srodowiska.
Takze z autentycznymi wyrazami zdarzaly sie watpliwosci: czy wszyscy pamietaja, ze