Oto skutki translatoryki lubelskiej.

Nie chcialbym tu urazic mlodego anglisty, zwlaszcza ze podszedl on do sprawy zarowno rzetelnie, jak i samokrytycznie. Pod tym wzgledem jest zaprzeczeniem swej uniwersyteckiej mentorki. Moze nie jego wina, ze bledny ognik zwabil go na trzesawiska, gdzie kwitnie uniwersytecka teoria przekladu, sprawdzajaca sie w takiej praktyce. W swojej pracy magisterskiej z 1988 roku Cezary Michonski zanalizowal drobiazgowo dwie moje fragmentaryczne wersje przekladu A Clockwork Orange i jedna wlasna, dochodzac do szeregu trafnych wnioskow, mimo i wbrew narzuconej mu falszywej metodzie.

15

Ale jak to robi sam Burgess?

Wybieram prawie na oslep cos z konca 3 rozdzialu I czesci: There were vecks and ptitsas, both young and starry… and I was smecking all over my rot and grinding my boot in their litsos. And there were devotchkas ripped and creeching against walls and I plunging like a shlaga into them… lying there on my bed with glazzies tight shut and rookers behind my gulliver. Z tych az 12 sztucznych rusycyzmow do mniej oczywistych naleza vecks and ptitsas (czyli w zwyklym slangu fellows and chicks) bedace skrotem od czelowiek i kalka etymologiczna przez kurczaka do ptica. Na pewno nie przypadkiem daje sie wyczuc tu i owdzie wplyw orwellowskiego Newspeak: oto na trzech kolejnych stronicach przyslowki publicwise, thiswise i daywise.

Warto sie dokladniej rozpatrzyc w lingwistycznej analizie i ocenie tego eksperymentu. Ogranicze sie do rusycyzmow.

Pierwsza watpliwosc: podstawowy zasob leksykalny to najbardziej stabilna czesc jezyka. Jest wiec malo prawdopodobne, aby w jezyku, ktory pozostal badz co badz angielskim, ulegly wyparciu wyrazy tak podstawowe i do tego wrosniete w idiomatyke jak big, rich, name, go, buy, man, leg, knife, drink, body, sex, drunk, joy, neck, hear, word, dream, thing, see, drive na korzysc niby rosyjskich bolshy, bugatty, eemya, itty, kupet, moodge, noga, nozh, peet, plott, pol, pyahnitsa, radosty, shiyah, slooshy, slovo, sneety, veshch, viddy i yeckate. Te wyrazy i garsc ekspresywnych w rodzaju choodessny (wonderful), groodies albo zoobies (piersi i zeby) moglyby sie zjawic co najwyzej w roli efemeryzmow, czyli sztucznych wyrazow rownie szybko zjawiajacych sie w uzyciu jak znikajacych, glownie w funkcji ozdobnikow stylistycznych wzmagajacych ekspresje wypowiedzi lub realizujacych przelotna mode. Rownoczesnie jednak wiadomo, ze wlasnie jezyk angielski charakteryzuje sie w zakresie efemeryzmow calkiem wyjatkowa przelotowoscia. W krajach mowiacych po angielsku zjawia sie i znika co roku lacznie olbrzymia liczba okolo 5 tysiecy efemeryzmow! I nie ma to nic wspolnego, dajmy na to, ze stylem Joyce'a, ktory nie prezentuje niczyjego jezyka, lecz stwarza wlasny i wylacznie na swoj uzytek.

Wspomniane tu reguly moga co prawda nie stosowac sie do srodowiskowych gwar hermetycznych, sluzacych do tego, aby czlonkowie pewnych grup legitymowali sie pomiedzy soba jako swoi, a nie byli rozumiani przez postronnych: stad chocby gwara ochwesnicka i zargon klezmerski. Parokrotnie sugeruje sie to w dialogach. Ale wiecej poszlak swiadczyloby, ze Burgess traktuje styl swego narratora jako nie jedyna wprawdzie, lecz nie efemeryczna, szeroko rozpowszechniona i spolecznie utrwalona juz norme jezykowa. Przemawia za tym chocby jej bogactwo, rozbudowana idiomatyka i koegzystencja rusycyzmow ze slownictwem rdzennie angielskim.

Jest w tym pewna niekonsekwencja.

Natomiast uderzajace bywaja niezrecznosci i komiczne nieporozumienia w tej niby to ruszczyznie, wyszperanej po slownikach lub uzyskanej od kiepskich doradcow.

Dlaczego na przyklad oozy to lancuch od roweru, sharries tylek, a podstawowym slowem oznaczajacym bicie i masakrowanie jest tolchock? Bo w slowniku angielsko-rosyjskim ktos znalazl pod chains rozne odpowiedniki jak okowy, uzy, cepi i wybral na chybil trafil akurat to slowo, ktore nie oznacza lancucha. Bo ekwiwalent buttocks musial sam sobie ukrecic z niewinnych slow oznaczajacych kule. Bo znalazlszy pod push slowo tolczok nie domyslil sie, jakie to niewinne szturchniecie. Tak samo papierem czuc z daleka czasowniki, w ktorych koncowke bezokolicznika wzieto za czesc tematu z wynikami tak groteskowymi jak govoreeting, interessovatted i nachinatted. Calkiem jakby nasz autor nie wiedzial, ze ”w rozwoju zwlaszcza potocznej angielszczyzny dominuje monosylabizacja i ze juz trojsylabowy temat jest dla jego rodakow prawie nie do wymowienia i karykaturalny przez sama dlugosc.

I czy ze sluchania na przyklad radia lub TV przesaczaly sie do zywej mowy te rusycyzmy? czy z owej subliminal penetration: blizej nie okreslonej techniki propagandowej, o ktorej wspomina jeden z psychiatrow, a za pomoca ktorej grozny slowianski Wschod subliminalnie czyli podprogowo wsacza w swiadomosc mlodych Anglikow elementy swego jezyka?

To zapytanie samo dyskwalifikuje problem. Bo w jednym ani w drugim trybie na pewno nie wsaczano by i nie odbierano jawnych pomylek— ani tez bezokolicznikow.

Do tego trzeba bylo po ignorancku kartkowac slownik nie znanego sobie jezyka.

Oznaczony specjalna gwiazdka (ze nierosyjskiego pochodzenia) w slowniczku wyraz yarbles utrwalil czarno na bialym niechlujstwo tych metod. Sa to bowiem jaja, ktorych odpowiednika naturalnie (jak i w przypadku sharries czyli zadka) nie udalo sie znalezc w slynnych z przyzwoitosci slownikach angielsko-rosyjskich, wiec ktos je musial zaimprowizowac w oparciu o slangowe angielskie apples i znalazl jabloko: a pozniej widac zgubil odpowiednia karteczke. Ale w tekscie zdarza sie obok skrotu yarbles rowniez dluzsza i calkiem jednoznaczna forma yarblockos. Wreszcie to wciaz powtarzane wyzwisko: bratchny! co mialo znaczyc: bastard! czyli po prostu skurwysyn. Nie wystarczyl juz Burgessowi stary son of a bitch w zadnej z licznych pisowni. Oczywiscie zaden slownik mu nie podsunal sukinsyna i temu podobnych. Gdyby sie tak zetknal z kims znajacym zywy jezyk rosyjski! jakze by mu pasowal zwykly mudak! i jak pieknie by to wygladalo w transkrypcji: moodack… A tymczasem slownik wreczyl mu pod bastard straszne wyzwisko: wniebracznyj czyli nieslubny. A ze slowo bylo jednak za dlugie, wiec ucieto mu poczatek i oto biedny Alex, nieswiadom, jak go nabrano, wymysla na prawo i lewo od bracznych… czyli jak najlegalniej slubnych.

Ale mimo wszystko z rosyjska.

16

Dajac do zrozumienia lub wyraznie informujac tu i gdzie indziej, ze uczyl sie rosyjskiego i ze ma o nim pojecie, dopuszcza sie Burgess calkowitej mistyfikacji.

Jej moze najbardziej szokujace przyklady znajdziemy w innej, o cwierc wieku pozniejszej ksiazce: w powiesci Any Old Iron (1989, Byle stare zelastwo). Epatujac niezliczonymi blyskotkami wtracen obcojezycznych, od slowa po zdanie lub frazes, po walijsku, niemiecku, hebrajsku i po wszelakiemu, znow najskwapliwiej popisuje sie Burgess rosyjskim. Co tam sie nie wyprawia! Mogla jeszcze byc watpliwym dowcipem stschigreshnevaikache (jak zapewnia: in French transliteration! tez lipa) jak gdyby pochodna od kapusniaku z kasza gryczana. Ale choroszo teraz wymawiane khoroshcho i nazwisko Struve zle odczytane jako

Вы читаете Mechaniczna pomarancza
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×