– Wiem – odparl Mauney. – Uzylismy tego chwytu, aby was zainteresowac. Wyrzucili go z pokladu helikoptera. Wiecie, ile prywatnych helikopterow ma zasieg lotu pozwalajacy dotrzec do miejsca, w ktorym go znalezlismy?

– Nie.

– Ponad dziewiec tysiecy.

– Sprawdziliscie gabinet Swana?

– Zostal zwolniony. Nie mial gabinetu.

– Zajrzeliscie do jego domu?

– Przez okna – wyjasnil Mauney. – Dom nie zostal przeszukany.

– Zajrzeliscie do lazienki?

– Szyby w lazience sa z matowego szkla.

– Mam jeszcze jedno pytanie – powiedzial Reacher. – Sprawdziliscie Swana i wyslaliscie ludzi szeryfa z Nevady, aby sprawdzili Sancheza i Orozco. Dlaczego nie zadzwoniliscie do dystryktu Kolumbii, Nowego Jorku i Illinois, aby dowiedziec sie o pozostalych?

– Poniewaz mielismy czym sie zajmowac.

– Czym?

– Mialem ich czterech na tasmie. Franza, Swana, Sancheza i Orozco. Cala czworke. Nagranie z systemu monitoringu wideo wykonane w noc poprzedzajaca zaginiecie Franza.

33

Curtis Mauney nie czekal, az go o to poprosza, lecz ponownie otworzyl teczke i wyjal kolejna plastikowa koszulke, w ktorej znajdowalo sie zdjecie zatrzymanej klatki z czarno-bialego nagrania systemu monitoringu wideo. Zdjecie przedstawialo czterech mezczyzn stojacych obok siebie przed czyms, co przypominalo kontuar sklepowy. Reacher nie dostrzegl zadnych szczegolow, poniewaz zdjecie bylo odwrocone i znajdowalo sie daleko od niego.

– Zidentyfikowalem ich na podstawie starych fotografii, ktore Franz trzymal w sypialni w pudelku po butach schowanym w szafie wnekowej – wyjasnil Mauney. Po tych slowach puscil zdjecie dalej, podajac je Neagley. Ta przyjrzala sie mu przez chwile. Na jej twarzy nie pojawil sie zaden znak, z wyjatkiem swiatla odbitego od blyszczacej fotografii. Po kilku sekundach przekazala je Dixon, w kierunku przeciwnym do ruchu wskazowek zegara. Ta wpatrywala sie w nie przez dziesiec dlugich sekund, raz zamrugala i oddala je O’Donnellowi. O’Donnell wzial fotografie, bacznie sie jej przyjrzal, potrzasnal glowa i oddal Reacherowi.

Z lewej strony kadru widnial spogladajacy w prawo Manuel Orozco, ktorego kamera uchwycila w tym jego stanie ciaglej nerwowosci. Obok z rekami w kieszeniach i cierpliwym wyrazem twarzy stal Calvin Franz. Nastepny byl Tony Swan zwrocony przodem do kamery, spogladajacy przed siebie. Po prawej – Jorge Sanchez w koszuli zapietej pod szyja. Bez krawata, z palcem wetknietym za kolnierzyk. Reacher doskonale znal te poze. Widzial ja tysiace razy. Oznaczala, ze Sanchez ogolil sie jakies dziesiec godzin wczesniej i zaczal mu dokuczac zarost odrastajacy na szyi. Chociaz w dolnym prawym rogu zdjecia nie bylo godziny, Reacher wiedzial, ze wykonano je wczesnym wieczorem.

Wszyscy sprawiali wrazenie nieco postarzalych. Orozco mial siwe wlosy na skroniach i podkrazone, zmeczone oczy. Franz moze nawet zrzucil kilka kilogramow. Z jego ramion zniknelo troche miesni. Swan byl szerszy niz kiedys, mial wydatny tors i byl grubszy w pasie. Krotkie wlosy zaczesal do tylu. Grymas niezadowolenia tak czesto pojawiajacy sie na twarzy Sancheza zamienil sie w trwaly uklad zmarszczek biegnacych od nosa do brody i okalajacych usta.

Wydawali sie starsi, moze nawet odrobine madrzejsi. Spogladajac na ich zdjecie, mozna bylo dostrzec ogromna ilosc talentu, doswiadczenia i mozliwosci. Poczucie kolezenstwa i niedawno odnowionego wzajemnego zaufania. Czterech twardzieli. Zdaniem Reachera czterech sposrod najlepszych na swiecie.

Kto lub co zdolalo ich pokonac?

Za ich plecami dostrzegl znajome waskie przejscie miedzy regalami sklepowymi.

– Gdzie je wykonano? – zapytal Reacher.

– W aptece w Culver City – wyjasnil Mauney. – Obok biura Franza. Aptekarz ich zapamietal. Swan kupil aspiryne.

– To do niego niepodobne.

– Dla psa. Zwierzak cierpial na zapalenie stawu biodrowego. Dawal mu codziennie cwiartke aspiryny. Farmaceuta poinformowal Swana, ze ten lek czesto podaje sie psom. Szczegolnie duzym.

– Ile aspiryny kupil?

– Duze opakowanie. Dziewiecdziesiat szesc tabletek. Generyczna postac leku.

– Gdyby podawal mu cwiartke dziennie, starczyloby na rok i dziewietnascie dni – zauwazyla Dixon.

Reacher spojrzal ponownie na zdjecie. Czterech facetow. Wszyscy rozluznieni, zadnego sladu pospiechu, jakby dysponowali mnostwem czasu. Aspiryna miala wystarczyc psu na ponad rok.

Niczego sie nie spodziewali.

Kto lub co ich pokonalo?

– Moge zatrzymac to zdjecie? – zapytal.

– W jakim celu? – zdziwil sie Mauney. – Zobaczyles cos szczegolnego.

– Czterech starych przyjaciol. Mauney skinal glowa.

– Zatrzymaj je. To kopia.

– Co dalej?

– Zostancie tutaj – polecil Mauney. Zamknal wieko teczki i przekrecil zamki, ktorych klikniecie wydalo glosny dzwiek w panujacej ciszy. – Trzymajcie sie na widoku i dzwoncie, jesli zauwazycie, ze ktos tu weszy. Zadnych dzialan na wlasna reke, zrozumiano?

– Przyjechalismy na pogrzeb – powiedzial Reacher.

– Czyj?

Na to pytanie Reacher nie odpowiedzial. Wstal, odwrocil sie i ponownie spojrzal na fotografie Raquel Welch. W szkle, za ktorym umieszczono zdjecie, ujrzal podnoszacego sie Mauneya i pozostalych. Kiedy ludzie wstaja, pochylaja sie do przodu, a zatem przez chwile sa blizej niz wowczas, gdy siedzieli. Dlatego kolejna czynnoscia o charakterze spolecznym jest wycofanie sie, odwrocenie, rozproszenie, poszerzenie kregu, uszanowanie cudzej przestrzeni. Oczywiscie Neagley okazala sie najszybsza. Mauney odwrocil sie do drzwi, w strone waskiego przejscia miedzy fotelami. O’Donnell ruszyl w druga strone, do wnetrza hotelu. Dixon zrobila krok, odsuwajac sie od stolika, drobna, zwinna i bystra.

Tylko Thomas Brant ruszyl w inna strone niz pozostali.

Do srodka zamiast na zewnatrz.

Reacher nie odrywal wzroku od tafli szkla, za ktora widniala fotografia Raquel. Obserwowal brazowe odbicie Brania. Od poczatku wiedzial, co sie stanie. Brant zamierzal poklepac golewa reka po prawym ramieniu. Reacher mial sie pytajaco odwrocic i zainkasowac potezny prawy prosty w twarz.

Brant zrobil kolejny krok. Reacher skupil wzrok na zlotym pierscieniu w dolinie miedzy piersiami Raquel. Lewa dlon Brania powedrowala do przodu, a prawa, cofnela sie. Wyprostowal palec wskazujacy lewej dloni, podczas gdy prawa zacisnela sie w piesc wielkosci pilki do softballu. Dobra, chociaz nie imponujaca technika. Reacher wyczul, ze tamten nie umiescil stop w idealnej pozycji. Brant byl gosciem wszczynajacym burdy, a nie wojownikiem. Sam spowolnil sie o polowe.

Poczul klepniecie w ramie.

Poniewaz Reacher wiedzial, co sie stanie, odwrocil sie szybciej niz zwykle i zablokowal cios lewa dlonia tuz przed nosem. Tak jakby zlapal niska pilke gola dlonia w polu wewnetrznym. Silny cios, zadany przez goscia o sporej masie. Dzwiek uderzenia byl glosny jak cholera. Reacher poczul piekacy bol siegajacy sciegien.

Pozniej potrzebne bylo jedynie nadludzkie opanowanie.

Zwierzecy instynkt i pamiec miesniowa nakazywaly mu walnac czolem w uszkodzony nos Branta. Bez wiekszego namyslu. Pod wplywem adrenaliny. Ruch tulowia z biodra, wystarczajace odchylenie, aby zadac cios. Reacher opanowal go w wieku pieciu lat. Ta reakcja miala sie stac niemal obowiazkowa w jego pozniejszym zyciu.

Вы читаете Elita Zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату