– Lezal na plecach. Rece zwiazane z tylu. Moglismy pobrac odciski palcow. W kieszeni mial portfel. Bardzo mi przykro.
Nadeszla kelnerka. Ta sama co wczoraj. Zatrzymala sie w poblizu stolu, wyczula nastroj i odeszla.
– Dlaczego sie ukrywacie? – zapytal Mauney.
– Nie ukrywamy sie – powtorzyl Reacher. – Po prostu czekamy na pogrzeb.
– A falszywe nazwiska?
– Chciales, abysmy posluzyli wam za przynete. Kimkolwiek sa ci ludzie, nie zamierzamy stac sie latwym lupem.
– Jeszcze nie wiecie, kim sa?
– A wy?
– Zadnych dzialan na wlasna reke, okej?
– Jestesmy na Sunset Boulevard – rzekl Reacher. – To teren policji Los Angeles. Mowisz w ich imieniu?
– Potraktuj to jak przyjacielska rade – odparl Mauney.
– Przyjalem.
– Andrew McBride zniknal w Vegas. Przyjechal do miasta, nigdzie sie nie zameldowal, nie wypozyczyl samochodu, nie odlecial. Bledny trop.
Reacher skinal glowa.
– Paskudna sprawa, co?
– Niejaki Anthony Matthews wynajal ciezarowke w U-Haul.
– To ostatnie nazwisko na liscie Orozca.
– Gra zbliza sie do konca.
– Dokad pojechal?
– Nie mam pojecia. – Mauney wyciagnal z gornej kieszeni cztery wizytowki, ulozyl w wachlarz i ostroznie umiescil na stole. Z jego nazwiskiem i dwoma numerami telefonu. – Zadzwoncie do mnie. Mowie powaznie. Mozecie potrzebowac pomocy. Nie macie do czynienia z amatorami. Tony Swan wygladal na niezlego twardziela. A przynajmniej to, co z niego zostalo.
Mauney wrocil do pracy, a kelnerka zjawila sie piec minut pozniej i zawisla nad stolem. Reacher odgadl, ze nikt nie ma szczegolnej ochoty najedzenie, lecz kazdy i tak cos zamowil. Stare przyzwyczajenie. Jedz, kiedy mozesz, nie ryzykuj, ze pozniej zabraknie ci energii. Swan jadl wszedzie, w kazdym czasie, wlasciwie przez caly czas. Podczas sekcji, ekshumacji, w miejscu popelnienia zbrodni. Reacher byl niemal pewny, ze Swan wsuwal kanapke z wolowina, kiedy znalezli Douga – rozkladajace sie zwloki mezczyzny ze szpadlem w glowie.
Nikt tego nie potwierdzil.
Wszyscy milczeli. Za oknem swiecilo jasne slonce. Piekny dzien. Blekitne niebo z malymi bialymi chmurkami. Po bulwarze przesuwaly sie samochody. Klienci wchodzili i wychodzili. Dzwonily telefony, stacjonarne w kuchni, komorkowe w kieszeniach gosci. Reacher jadl metodycznie i mechanicznie, nie majac zielonego pojecia, co jest na jego talerzu.
– Sadzicie, ze powinnismy sie przeprowadzic? – zapytala Dixon. – Mauney wie, gdzie jestesmy.
– Nie podoba mi sie, ze pracownik motelu nas wydal – powiedzial O’Donnell. – Powinnismy mu ukrasc te cholerne piloty.
– Przeprowadzka nie jest konieczna – odparl Reacher. – Mauney nie stanowi zagrozenia. Oprocz tego chce wiedziec, kiedy znajda Sancheza.
– Co robimy? – zapytala Dixon.
– Odpoczywamy – powiedzial Reacher. – Wyjdziemy ponownie po zapadnieciu zmroku. Zlozymy wizyte w New Age. Inwigilacja nic nie da. Pora na bardziej aktywne dzialania.
Zostawil na stole dziesiec dolarow dla kelnerki i zaplacil przy kasie. Wyszli na slonce i zatrzymali sie na chwile, mruzac oczy, a nastepnie wrocili do Dunes.
Reacher poszedl po walizke, a pozniej wszyscy zebrali sie w pokoju O’Donnella, aby sprawdzic skradzione glocki. Dixon wziela dziewietnastke i powiedziala, ze jest z niej zadowolona. O’Donnell przejrzal szesc pozostalych siedemnastek i wybral trzy najlepsze. Dobrali do nich magazynki, aby Neagley i Reacher mogli szybko ponownie zaladowac bron. Dixon bedzie musiala recznie zaladowac pistolet po wystrzelaniu pierwszych siedemnastu pociskow. Nic wielkiego. Jesli nie trafisz w cel siedemnastoma pociskami, to znaczy, ze nie uwazales, a Reacher i Dixon uwazali. Dixon zawsze uwazala, przynajmniej kiedys.
– Jakie zabezpieczenia moga miec w tym budynku? – zapytal Reacher.
– Bardzo dobre zamki – powiedziala Neagley. – Alarm antywlamaniowy w bramie. Przypuszczam, ze w nocy urzadzenie otwierajace drzwi w recepcji jest podlaczone do czujnika zblizeniowego. W calym gmachu sa pewnie czujniki ruchu. Oprocz tego byc moze alami antywlamaniowy w niektorych gabinetach. Wszystkie podlaczone do linii telefonicznej. Moze nawet za pomoca sieci bezprzewodowej lub lacza satelitarnego.
– Kto zareaguje na sygnal?
– Bardzo dobre pytanie. Pewnie nie gliniarze. Sa zbyt slabi. Przypuszczam, ze pracownicy ich ochrony.
– Nie funkcjonariusze rzadowi?
– To mialoby sens. Pentagon wydaje na nich mnostwo forsy, wiec powinien chciec byc w to zaangazowany. Ale watpie, by tak sie stalo. Dzisiaj wiele rzeczy nie ma sensu. Wladze zlecily zapewnienie bezpieczenstwa na lotniskach prywatnym firmom. Najblizsze biuro Agencji Wywiadu Obrony jest daleko stad. Mysle, ze interwencje przeprowadzi ochrona New Age niezaleznie od tego, jak tajnym projektem jest Little Wing.
– Ile czasu zajmie nam otworzenie bramy?
– A kto powiedzial, ze bedziemy chcieli to zrobic? Nie mamy kluczy, a tego zamka nie da sie otworzyc zardzewialym gwozdziem. Nie sadze, aby udalo sie nam otworzyc ktorys z ich zamkow.
– Zamkami zajme sie osobiscie. Ile bedziemy mieli czasu po wejsciu do srodka?
– Dwie minuty – powiedziala Neagley. – W takiej sytuacji nie mozemy liczyc na wiecej.
– Okej, wchodzimy o pierwszej nad ranem – zdecydowal Reacher. – Obiad o szostej. Odpocznijcie.
Ruszyli do swoich pokoi. Poszedl za nimi z kluczykami zdobycznego chryslera w reku. Neagley spojrzala na niego lekko zdziwiona.
– Juz go nie potrzebujemy – wyjasnil. – Odprowadze go, ale wczesniej zajade do myjni. Powinnismy zachowywac sie jak kulturalni ludzie.
Reacher pojechal chryslerem na bulwar Van Nuyes, na polnoc od autostrady Ventura. Do miejsca, w ktorym obok siebie staly salony samochodowe. Sprzedawano w nich nowe i uzywane auta, tanie i drogie, o jarmarcznym i klasycznym wygladzie, oprocz tego opony, felgi, preparaty do lakiem, smary. Wymieniano tlumiki i resory. Handlowano czesciami zamiennymi. Byly tez myjnie.
Ogromny wybor. Myjnie automatyczne, bezdotykowe myjnie reczne, warsztaty myjace podwozie para, punkty oferujace potrojne woskowanie i kompleksowe czyszczenie wnetrza. Reacher przejechal dwa kilometry w jedna i druga strone. Wybral cztery miejsca, ktore oferowaly wszystkie uslugi. Zajechal do pierwszego i poprosil o pelne umycie samochodu. Gromadka facetow w kombinezonach zajela sie jego wozem. Reacher stanal w sloncu i patrzyl, jak pracuja. Najpierw odkurzyli wnetrze, a nastepnie chrysler zostal przeciagniety przez szklany tunel na ruchomym stanowisku, spryskany woda przez caly rzad dysz oraz wszelkiego rodzaju srodkami czyszczacymi i plynami. Mezczyzni z gabkami umyli karoserie, a inni, stojacy na plastikowych stopniach, wytarli dach. Pozniej auto zostalo wciagniete pod ryczaca suszarke i wyjechalo na zewnatrz, na plyte postojowa, gdzie czekali inni faceci, gotowi zaatakowac wnetrze aerozolami i szmatami. Wyczyscili kazdy centymetr kwadratowy powierzchni, pozostawiajac woz lsniacy, nieskazitelny i lekko wilgotny od resztek oleistej substancji. Reacher zaplacil, dal napiwek, wyciagnal z kieszeni rekawiczki, nalozyl i odjechal.
Zatrzymal sie sto metrow dalej, w drugim miejscu, ktore wybral. Poprosil o pelne czyszczenie. Recepcjonista