tepym narzedziem. Pozwole pani wybrac.
Berenson zaczela plakac. Lkac i szlochac, bezradna i pozbawiona nadziei. Jej ramionami wstrzasnal dreszcz, glowa opadla i lzy zaczely kapac na kolana.
– To na nic – rzekl Reacher. – Placzesz przed niewlasciwym facetem.
Berenson podniosla glowe, odwrocila sie i spojrzala na Neagley. Twarz tej ostatniej byla tak pozbawiona wyrazu jak kawal betonu Swana.
– Zacznij mowic – powiedzial Reacher.
– Nie moge. Oni zrobia krzywde mojemu synowi.
– Kto?
– Nie moge powiedziec.
– Lamaison?
– Nie powiem.
– Czas podjac decyzje, Margaret. Chcemy ustalic, kto wiedzial i kto lecial. W tej chwili zaliczamy cie do ich grona. Zapewniam cie, ze wolalabys, abysmy cie wykluczyli. Pora na powazna rozmowe.
– Skrzywdza mojego syna.
– Lamaison?
– Nie moge powiedziec kto.
– Spojrz na to z naszego punktu widzenia. Jesli bede mial watpliwosci, sprzatne cie.
Berenson nie odpowiedziala ani slowa.
– Badz rozsadna, Margaret – ciagnal Reacher. – Niezaleznie od tego, kto zagraza twojemu synowi, bedziesz miala w reku mocny argument. Facet bedzie martwy. Nikomu nie wyrzadzi krzywdy.
– Nie moge na to liczyc.
– Zastrzel ja – poradzila Neagley. – Marnuje nasz czas. Reacher podszedl do lodowki i otworzyl ja. Wyjal plastikowa butelke wody mineralnej Evian. Niegazowanej. Francuskiej. Cena galonu trzykrotnie przewyzszala cene galonu benzyny. Odkrecil korek i pociagnal dlugi lyk. Podal Neagley. Potrzasnela glowa. Wylal reszte do zlewu i podszedl do stolu. Kuchennym nozem wycial owalny otwor w dnie butelki. Dopasowal go do wylom lufy glocka tak zrecznie, ze szyjka znalazla sie w tej samej linii co szyjka butelki.
– To tlumik domowej roboty – wyjasnil. – Sasiedzi niczego nie uslysza. Mozna go uzyc tylko raz, lecz wiecej nie bedzie trzeba.
Umiescil pistolet w odleglosci piecdziesieciu centymetrow od twarzy Berenson, tak ze otwor butelki znalazl sie na wysokosci jej prawego oka.
Wtedy zaczela mowic.
67
Z perspektywy czasu Reacher uznal, ze sam moglby wyglosic te opowiesc. Kiedy konstruktor zatrudniony na stanowisku inzyniera w Highland Park zostal dyrektorem kontroli jakosci, zaczal zdradzac oznaki silnego stresu. Nazywal sie Edward Dean i mieszkal daleko na polnocy, za gorami. Tak sie zlozylo, ze jego doroczna ocena wynikow byla zaplanowana trzy tygodnie po dziwnej zmianie zachowania. Jako doswiadczony specjalista Margaret Berenson zauwazyla jego stan i przeprowadzila z nim rozmowe.
Poczatkowo Dean utrzymywal, ze zrodlem jego problemow byla przeprowadzka na polnoc. Pragnal spokojnego zycia, wiec kupil kilka akrow ziemi na pustyni, na poludnie od Palmdale. Twierdzil, ze wykonczaly go dojazdy do pracy. Berenson nie uwierzyla w te bajeczke. Wszyscy ludzie pracujacy w rejonie Los Angeles narzekali na dojazdy. Wtedy zaczal sie skarzyc na sasiadow. W okolicy mieszkali czlonkowie gangu motocyklowego, dzialaly nielegalne wytwornie metamfetaminy. Bardziej byla sklonna w to uwierzyc. Slyszala mnostwo opowiesci o tym, co sie dzieje na pustkowiach. Bolesna przypadkowa uwaga na temat corki Deana sklonila ja do podejrzen, ze dziecko moze miec jakis zwiazek z jego problemem. Dziewczyna miala czternascie lat. Berenson dodala dwa do dwoch i otrzymala piec. Pomyslala, ze dziewczyna moze zadawac sie z motocyklistami lub eksperymentowac z narkotykami, co wywolywalo napieta atmosfere.
Pozniej zrewidowala swoja opinie. Problemy z jakoscia w Highland Park staly sie powszechnie znane. Berenson wiedziala, ze Dean jest za to czesciowo odpowiedzialny. Jako jeden z menedzerow mial obowiazek dbac o jakosc produkcji. Na dodatek odpowiadal przed Pentagonem za to, aby New Age dostarczalo dobry towar. Berenson doszla do wniosku, ze zrodlem stresu byl konflikt wewnetrzny. Poniewaz postepowal zgodnie z prawem, zapomniala o swoich zastrzezeniach.
Wtedy zaginal Tony Swan.
Po prostu zniknal. Jednego dnia byl, a drugiego juz go nie bylo. Jako doswiadczony fachowiec Margaret Berenson od razu zauwazyla jego nieobecnosc. Postanowila zbadac sprawe. Bylo to jej obowiazkiem. Swan mial dostep do tajnych informacji. W gre wchodzilo bezpieczenstwo narodowe. Dobrala sie do tego jak pies do kosci. Zadawala rozne pytania roznym ludziom.
Pewnego dnia wrocila do domu i odkryla, ze Allen Lamaison gra z jej synem w koszykowke na podjezdzie.
Berenson bala sie Lamaisona. Zawsze. Nie wiedziala jak bardzo, dopoki nie spostrzegla jak mierzwi czupryne jej dwunastoletniego syna lapskiem, ktore z latwoscia mogloby zmiazdzyc mu czaszke. Zasugerowal, aby chlopak zostal na zewnatrz i pocwiczyl rzuty osobiste, podczas gdy on wejdzie do srodka i przeprowadzi powazna rozmowe z jego mama.
Zaczal od wyznania. Opowiedzial Berenson o tym, co spotkalo Swana. Szczegolowo. Zasugerowal przyczyne. Tym razem Berenson dodala dwa do dwoch i otrzymala cztery. Przypomniala sobie meki Deana. Krok po kroku Lamaison ujawnil, ze Dean bral udzial w tajnym przedsiewzieciu, ze gdyby tego nie uczynil, jego corka zniknelaby i zostala odnaleziona cala zakrwawiona posrod uradowanych czlonkow gangu motocyklowego.
A moze nigdy by jej nie znalezli.
Lamaison powiedzial, ze to samo mogloby spotkac syna Berenson. Dodal, ze czlonkowie gangow motocyklowych lubia sie zabawic z osobami obu plci. Wiekszosc z nich siedziala w wiezieniu, a wiezienie wypacza upodobania seksualne.
Ostrzegl ja i wydal dwa polecenia. Ostrzegl, ze predzej czy pozniej w biurze pojawia sie dwaj mezczyzni i dwie kobiety i zaczna zadawac pytania. Dawni przyjaciele Swana z wojska. W pierwszym poleceniu chodzilo o to, aby sie ich pozbyc w sposob stanowczy, uprzejmy i zdecydowany. W drugim, aby nikomu nie wspominac o tej rozmowie.
Pozniej zabral Berenson na gore i zmusil do wykonania pewnych czynnosci seksualnych. Jak powiedzial, aby upewnic sie, ze wlasciwie go zrozumiala.
Pozniej wyszedl i chwile pogral z jej synem.
A potem odjechal.
Reacher jej uwierzyl. W zyciu wysluchal wielu klamstw, znacznie rzadziej mial do czynienia z ludzmi mowiacymi prawde. Potrafil odroznic jedno od drugiego. Wiedzial, komu mozna zaufac, a komu nie. Byl czlowiekiem w najwyzszym stopniu cynicznym, ale znal sie na ludziach. Uwierzyl w historyjke o koszykowce, we wzmianke o wiezieniu i seksie. Ludzie pokroju Margaret Berenson nie zmyslaja takich rzeczy. Nie potrafia. Nie maja wystarczajaco bogatych doswiadczen. Siegnal po noz i rozcial tasme. Pomogl jej wstac.
– Kto wiedzial? – zapytal.
– Lamaison – odparla Berenson. – Lennox, Parker i Saropian.
– Nikt wiecej?
– Nikt.
– A czterej pozostali? Dawni gliniarze z Los Angeles?
– Tamci sa inni. Z innych czasow i innego miejsca. Lamaison nie zaufalby im w takiej sprawie.
– Dlaczego ich zatrudnil?
– To pionki. Potrzebowal ludzi. Ufal im we wszystkich innych sprawach. Robili, co im kazal.
– Dlaczego zatrudnil Tony’ego Swana? Swan musial go zawsze uwierac.