Sancheza.
Reacher otworzyl oczy i powiedzial:
– Nie stracimy dwoch kolejnych. Dopoki zyje i oddycham.
Zostawili civic Neagley na szpitalnym parkingu i pojechali prelude Reachera. Wlasciwie nie mieli dokad. Poruszali sie tylko po to, aby byc w ruchu. I rozmawiali tylko po to, by rozmawiac. Byli calkowicie zaskoczeni. Tamci manipulowali wydarzeniami, tak jak im bylo wygodnie. Mauney sklonil Angele Franz, aby do nich zadzwonila. Wymyslil historyjke o przynecie, aby uzyskac wsparcie Thomasa Branta. Kiwal ich przez caly czas, przekazujac informacje, ktore juz znali, aby powstrzymac postep sledztwa. Pytal, jak im idzie, aby sprawdzic, czy sie poddali i zostawili ich w spokoju. Kiedy wyszlo na jaw, ze nie zrezygnuja, postanowili przejac inicjatywe i ich sprzatnac. Najpierw w Vegas, pozniej w Los Angeles.
Wrocili na Dwiesciedziesiatke. Byl maly ruch i samochody szybko sie poruszaly.
– Jaki mamy plan? – zapytala Neagley.
– Nie mamy – odpowiedzial Reacher.
Kartki z telefonami zdobyte przez Dixon znajdowaly sie w motelu, w pokoju O’Donnella, nie zamierzali jednak wracac na Sunset Boulevard. Nie w tej chwili. Polaczyli zapamietane fragmenty adresu fabryki w Highland Park i ruszyli w jej kierunku.
Highland Park odnalezli bez trudu. Ladne miejsce pelne ulic, domow i centrow biznesowych oraz malych czystych fabryczek wytwarzajacych nowoczesne urzadzenia. Trudniej bylo odszukac budynki New Age. Nie oczekiwali tablicy informacyjnej i jej nie ujrzeli. Zamiast niej wypatrywali nieoznakowanych budynkow, wysokiego ogrodzenia i ladowiska dla helikoptera. Znalezli kilka, taka okolica.
– Dixon wspomniala, ze na ladowisku stal beli dwiescie dwadziescia dwa – rzekl Reacher. – Rozpoznalabys taka maszyne, gdybys ja zobaczyla?
– W ciagu pieciu ostatnich minut widzialam trzy – odparla Neagley.
– Powiedziala, ze helikopter byl bialy.
– Takie byly dwa.
– Gdzie?
– Drugi stal w odleglosci jakichs dwoch kilometrow stad.Dwie przecznice w lewo i jedna w prawo. Pierwszy, trzy budynki wczesniej.
– Oba miejsca byly ogrodzone?
– Tak.
– A zabudowania zewnetrzne?
– I tu, i tu.
Reacher zahamowal i w niedozwolonym miejscu zawrocil. Ruszyli tam, skad przyjechali. Dwukrotnie skrecil w lewo i raz w prawo. Zwolnil, a Neagley pokazala mu szare pokryte metalowym sidingiem budynki przycupniete za ogrodzeniem, ktore mogloby otaczac nowoczesne wiezienie o zaostrzonym rygorze. Ogrodzenie mialo wysokosc co najmniej trzech metrow i szerokosc jednego. Pomiedzy siatkami ulozono scisle splecione zwoje drutu kolczastego. Na szczycie ogrodzenia umieszczono drut tnacy. Bariera trudna do przebycia. Za ogrodzeniem staly cztery budynki. Jeden byl duzym hangarem, trzy pozostale – mniejsze. W poblizu Reacher dostrzegl ogromny betonowy plac i helikopter o dlugim nosie. Bialy, nieruchomy i spokojny.
– To beli dwiescie dwadziescia dwa? – zapytal Reacher.
– Na sto procent – odpowiedziala Neagley.
– Czy to to miejsce?
– Trudno powiedziec.
Obok ladowiska dla helikopterow ujrzal pomaranczowy rekaw lotniskowy na wysokim slupie, zwisajacy bezwladnie w cieplym suchym powietrzu. Na malym parkingu stalo trzynascie samochodow. Ani jeden nie byl drogim wozem, ani jeden – ciemnoniebieskim chryslerem.
– Jakimi samochodami jezdza robotnicy? – zapytal Reacher.
– Takimi jak te – odparla Neagley.
Reacher pojechal dalej. Minal dwa kolejne zabudowania. Drugie miejsce przypominalo pierwsze. Duze ogrodzenie, cztery nieoznakowane budynki pokryte szarym metalowym sidingiem. Parking pelen tanich samochodow i ladowisko dla helikopterow z bialym bellem 222. Brak tablic, oznakowan, brak informacji.
– Potrzebujemy dokladnego adresu – rzekl Reacher.
– Nie mamy czasu. Motel Dunes jest daleko stad.
– Pasadena jest blizej.
Przejechali krotki odcinek York Boulevard na wschod, a nastepnie skrecili w Stodziesiatke. Pietnascie minut pozniej zaparkowali przed zajazdem w Pasadenie. Po kolejnych pieciu minutach byli w pokoju Margaret Berenson. Powiedzieli jej, czego potrzebuja. Nie wyjasnili dlaczego. Chcieli podtrzymac iluzje wlasnej kompetencji, dla jej dobra.
Odpowiedziala, ze pierwsze miejsce bylo tym, ktorego szukali.
Po pietnastu minutach ponownie przejechali obok niego. Ogrodzenie robilo wrazenie. Bylo potezne. Moglby je sforsowac czolg, lecz z pewnoscia nie samochod. Na pewno nie honda prelude, a nawet tak wielki woz jak chrysler. Nie zdolalaby tego dokonac duza ciezarowka. W dodatku nie wiedzieli, jaka wytrzymalosc ma drut kolczasty. Zanimby pekly, zewnetrzne zwoje moglyby sie rozciagnac jak struna gitary, amortyzujac sile uderzenia, spowalniajac pojazd i pozbawiajac go sily rozpedu. Wewnetrzne zwoje uleglyby sprasowaniu niczym gabka. Jak sprezyna. Samochod zaplatalby sie, zwolnil i w koncu stanal. Takiego ogrodzenia nie mozna pokonac w pojezdzie kolowym. Nie mozna go sforsowac pieszo. Czlowiek z nozycami do ciecia drutu wykrwawilby sie na smierc, zanim pokonalby jedna czwarta drogi. Odpadalo rowniez sforsowanie przeszkody gora. Drut tnacy byl zbyt szeroki i zbyt luzno zwiniety, aby mozna go bylo przesadzic za pomoca drabiny.
Reacher objechal caly kwartal. Fabryka zajmowala powierzchnie kilku akrow. Kwadratowa dzialka o boku okolo stu metrow. Cztery budynki. Jeden duzy, trzy male. Wysuszona brazowa trawa i wysypane zuzlem sciezki. Ogrodzenie mialo w sumie czterysta metrow dlugosci i bylo pozbawione slabych punktow. Tylko jedna brama. Szeroka stalowa konstrukcja na kolkach, rozsuwajaca sie na bok. Z drutem kolczastym na szczycie. Obok budka dla wartownikow.
– To koniecznosc – wyjasnila Neagley. – Takie sa wymagania Pentagonu.
W budce dostrzegli wartownika. Starszego faceta o siwiejacych wlosach. Szary mundur. Pas z kabura na biodrach. Prosta robota. Wystarczyla przepustka lub inny dokument. Facet wciskal guzik i brama sie otwierala. Brak przepustki lub innego dokumentu powodowal, ze gosc tego nie robil i brama pozostawala zamknieta. Nad glowa wartownika wisiala zarowka. Zapalal ja po zapadnieciu zmroku. Rzucala miekka zoltawa poswiate w promieniu szesciu metrow.
– Nie ma sposobu, aby wejsc do srodka – powiedzial Reacher.
– Myslisz, ze oni w ogole tam sa?
– Musza. To miejsce przypomina prywatne wiezienie. Lepiej umiescic ich tu niz gdziekolwiek indziej. Pewnie przetrzymywali tutaj pozostalych.
– Jak ich schwytali?
– Mauney musial ich aresztowac na szpitalnym parkingu. Moze pomogli mu ludzie Lamaisona. Zatloczone miejsce, calkowite zaskoczenie. Co mieli robic?