Na alejce dojazdowej od lat nie zmieniano zwiru i moj samochod przechylal sie lekko ku przednim drzwiom. Dostrzeglam, ze w calym domu pala sie swiatla i zaczelam rozumiec, ze dzisiejszy wieczor nie bedzie przypominal wczorajszego. Przed domem stal zaparkowany drugi samochod – lincoln Continental, bialy z granatowym dachem. Na zderzaku przylepiono bialo-blekitna naklejke z napisem: „Wampiry ssa”. Czerwono-zolta natomiast mowila: „Zatrab, jesli jestes krwiodawca!”. Tablica rejestracyjna skladala sie z jednego slowa i jednej liczby: „KLY 1”.

Skoro Bill mial juz towarzystwo, moze powinnam po prostu pojechac do domu?

Ale przeciez mnie zaprosil, wiec pewnie oczekiwal. Z wahaniem podnioslam reke i zapukalam do drzwi.

Otworzyla je wampirzyca.

Jarzyla sie jak szalona. Byla Murzynka i mierzyla co najmniej metr osiemdziesiat. Nosila obcisly sportowy podkoszulek ze spandeksu w kolorze rozowym, dopasowane, dlugie do lydki legginsy z lycry oraz rozpieta elegancka, meska, biala koszule.

Pomyslalam, ze wygladala tanio jak cholera i najprawdopodobniej – z meskiego punktu widzenia – niesamowicie apetycznie.

– Hej, panienko – zamruczala.

A ja nagle pojelam, ze grozi mi niebezpieczenstwo. Bill wielokrotnie mnie ostrzegal, ze nie wszystkie wampiry sa rownie uprzejme jak on; zreszta sam takze miewal podobno momenty, gdy nie byl wcale taki mily. Nie potrafilam wejsc w umysl stojacej przede mna istoty, ale doslyszalam jawne okrucienstwo w jej glosie.

Moze zranila Billa. A moze byla jego kochanka…

Wszystkie te mysli pospiesznie przelecialy mi przez glowe, na szczescie zadna nie uwidocznila sie na mojej twarzy. Mialam za soba lata doswiadczen w kontrolowaniu min i emocji. Usmiechnelam sie wiec grzecznie, wyprostowalam i rzucilam Murzynce wesolo:

– Czesc! Mialam wpasc dzis wieczorem i przekazac Billowi pewna informacje. Moge sie z nim zobaczyc?

Wampirzyca zasmiala sie z moich slow, jestem jednak przyzwyczajona do drwin, totez moj usmiech jeszcze bardziej sie rozszerzyl. Od tego stworzenia niemal promieniowalo niebezpieczenstwo – w sposob, w jaki zarowka wydziela cieplo.

– Bill, jest tu panienka, ktora twierdzi, ze ma dla ciebie jakas wiadomosc! – wrzasnela przez (szczuple, brazowe i piekne) ramie. Stlumilam westchnienie ulgi. – Chcesz zobaczyc te mala? A moze po prostu dam milosnego caluska?

„Po moim trupie” – pomyslalam wsciekle i w tej samej chwili zrozumialam, ze tak wlasnie by to wygladalo.

Nie uslyszalam odpowiedzi Billa, tym niemniej wampirzyca sie odsunela. Weszlam do starego domu. Wiedzialam, ze ucieczka na nic sie nie zda. Dlugonoga Murzynka niewatpliwie by mnie dopadla, zanim zdazylabym przebiec piec krokow. Usilowalam tez nie rozgladac sie za Billem, zatem ciagle nie mialam pewnosci, czy nic mu nie jest. Mialam nadzieje, ze starczy mi odwagi i dzielnie stawie czolo tej sytuacji.

W duzym salonie znajdowalo sie mnostwo ciemnych, starych mebli i ludzi. Nie, nie, gdy przyjrzalam sie uwazniej, uswiadomilam sobie, ze nie wszyscy byli ludzmi – rozroznilam dwie osoby i jeszcze dwa dziwne wampiry.

Oba wampiry byly plci meskiej i rasy bialej. Jeden mial wlosy obciete tuz przy skorze i tatuaze na kazdym widocznym milimetrze skory. Drugi przewyzszal wzrostem nawet wampirzyce, ktora mi otworzyla, mierzyl co najmniej sto dziewiecdziesiat pare centymetrow, byl wspanialej budowy, jego glowe zas okalaly dlugie, faliste, ciemne wlosy.

Ludzie prezentowali sie mniej imponujaco. Kobieta byla pulchna blondynka, miala trzydziesci piec lat lub wiecej i zbyt gruba warstwe makijazu. Wygladala na zniszczona… niczym stary but. Mezczyzna wrecz przeciwnie – byl naprawde uroczym, moze najladniejszym czlowiekiem, jakiego widzialam w calym moim zyciu. Nie mial chyba wiecej niz dwadziescia jeden lat. Sniada cera sugerowala prawdopodobnie latynoskie pochodzenie; byl niewysoki i drobnokoscisty. Mial na sobie jedynie poszarpane dzinsy i… makijaz. Nie przeszkadzalo mi to, ale i nie pociagalo.

Nagle Bill sie poruszyl i wreszcie go zobaczylam. Stal w cieniu ciemnego korytarza prowadzacego z salonu na tyly domu. Popatrzylam na mojego wampira, probujac sie zorientowac w tej niespodziewanej sytuacji. Popadlam w lekka konsternacje, gdyz wcale nie mial zachecajacej miny. Jego twarz byla zreszta calkowicie nieruchoma i nieprzenikniona. Chociaz nie moglam uwierzyc, ze w ogole o tym pomyslalam, zapragnelam w tym momencie zerknac w jego umysl.

– Och, zapowiada sie cudowny wieczor – oswiadczyl dlugowlosy wampir z zachwytem w glosie. – Czy to twoja przyjaciolka, Bill? Jest taka swiezutka.

Przyszlo mi do glowy kilka obscenicznych slow, ktorych nauczylam sie od Jasona.

– Prosze, wybaczcie mnie i Billowi na minutke – oznajmilam bardzo uprzejmie, jakby wieczor byl idealnie normalny. – Zalatwiam fachowcow do napraw w tym domu. – Staralam sie brzmiec rzeczowo i bezosobowo, chociaz udajaca specjalistke dziewczyna w szortach, podkoszulku i najkach nie wzbudza raczej szacunku. Takie zachowanie podpowiadala mi jednakze intuicja.

– A slyszelismy, ze Bill jest na diecie i pija jedynie krew syntetyczna – zauwazyl wytatuowany wampir. – Obawiam sie, Diane, ze ktos nam wciskal bzdury.

Wampirzyca przekrzywila glowe i poslala mi dlugie spojrzenie.

– Nie jestem tego taka pewna. Ta mala wyglada mi na dziewice.

Pomyslalam, ze wampirzyca mowi chyba o czyms innym niz blona dziewicza.

Zrobilam kilka swobodnych krokow w strone Billa, majac cholerna nadzieje, ze w najgorszym razie moj wampir mnie obroni, choc nie bylam tego w tej chwili wcale taka pewna. Nadal sie usmiechalam, czekajac, az Bill cos powie i sie ruszy.

Wowczas wreszcie sie odezwal.

– Sookie jest moja – oswiadczyl, a jego glos zabrzmial tak zimno i gladko, ze gdyby byl kamieniem, wsunalby sie w wode, nie czyniac najmniejszej nawet zmarszczki.

Popatrzylam na niego ostro, na szczescie mialam dosc rozumu, by trzymac jezyk za zebami.

– Jak dobrze sie troszczysz o naszego Billa? – spytala Diane.

– Nie twoj pieprzony interes! – odburknelam, uzywajac jednego ze slow Jasona i nadal sie usmiechajac. Dalam im do zrozumienia, ze mam temperament.

Zapanowala krotka cisza. Wszyscy, ludzie i wampiry, przygladali mi sie tak dokladnie, ze mogliby policzyc wloski na moich rekach. Nieoczekiwanie wysoki wampir zaczal sie trzasc ze smiechu, a reszta poszla za jego przykladem. Kiedy tak rechotali, podeszlam kilka kroczkow blizej Billa, ktory intensywnie wpil sie ciemnymi oczyma w moje. Nie smial sie i odnioslam wyrazne wrazenie, ze rownie mocno jak ja pragnie, zebym umiala czytac mu w myslach.

Podejrzewalam, ze Bill znajduje sie w niebezpieczenstwie. A jesli Billowi grozilo niebezpieczenstwo, grozilo i mnie.

– Masz zabawny usmiech – mruknal w zadumie wysoki wampir. Podobal mi sie bardziej, gdy rechotal.

– Och, Malcolmie – wtracila Diane. – Wszystkie kobiety wygladaja dla ciebie zabawnie.

Malcolm przyciagnal do siebie mlodego mezczyzne i dlugo go calowal. Poczulam sie nieco zdegustowana, uwazalam bowiem, ze pocalunki nalezy wymieniac na osobnosci.

– To prawda – odparl Malcolm, odrywajac sie po chwili od mlodzienca, ku jawnemu rozczarowaniu tamtego. – Jednakze w tej dostrzegam cos rzadkiego. Moze ma bogata krew.

– Phi – pisnela blondynka glosem, od ktorego moglby popekac tynk. – To przeciez tylko stuknieta Sookie Stackhouse.

Przypatrzylam sie kobiecie z wieksza uwaga. Rozpoznalam ja w koncu, gdy ja w myslach ciut odmlodzilam i zmylam z niej polowe makijazu. Janella Lennox pracowala w „Merlotcie” przez dwa tygodnie, az Sam ja wyrzucil. Arlene twierdzila, ze kobieta przeniosla sie pozniej do Monroe.

Wampir z tatuazami otoczyl ramieniem Janelle i potarl jej piersi. Odkrylam, ze bledne; cala krew splynela mi z twarzy. Bylam straszliwie zniesmaczona. Moj wstret wzrosl, kiedy Janella, rownie pozbawiona przyzwoitosci jak wampir, polozyla dlon na jego kroczu i zaczela je masowac.

Przynajmniej mialam teraz wyrazny dowod na to, ze wampiry sa w stanie uprawiac seks.

W tej chwili jednak odkrycie to malo mnie podniecalo.

Malcolm obserwowal mnie i dostrzegl moja odraze.

– Ta mala jest kompletnie niewinna – powiedzial do Billa z tesknym usmiechem.

Вы читаете Martwy Az Do Zmroku
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату