Wolal o pomoc, ale glos nie docieral do Bishopa. Wydawalo mu sie, ze Kulek znajduje sie na koncu kretego, dlugiego korytarza i powoli idzie ku niemu, a w miare zblizania sie glos byl coraz wyrazniejszy. Kontury postaci wokol Bishopa zaczely sie zacierac, zjawy wily sie i obracaly coraz wolniej, kolejno zastygajac w bezruchu; i gdy znikly, inne cialo stalo sie wyraziste. Edith Metlock lezala pod sciana z bezwladnie przechylona glowa i zamknietymi oczami. W koncu krzyki Kuleka dotarly do Bishopa i dodaly mu sil, tak ze niepewnie stanal na nogach opierajac sie o Jessike, ktora probowala go podtrzymac.
Zatoczyl sie, dziewczyna przechylila sie na bok i lapiac powietrze upadla na kolano. Bishop musial sie stad wydostac, uciec z tego domu, od tych okropnych rzeczy, ktore sie tu wydarzyly. I dzialy sie nadal.
Zwalil sie na framuge drzwi i wskutek uderzenia jego cialo obrocilo sie tak, ze widzial odlegly koniec holu. Bylo tam wiecej poruszajacych sie niewyraznych postaci, szarych cial wolno rozplywajacych sie w przycmionym swietle. Podciagnal sie do gory, krzyknal: – Nie! – gdy zobaczyl nogi zwisajace ze stopni. Nogi kopaly wsciekle sciane, jeden but spadl i potoczyl sie na dol, zatrzymujac sie dopiero na ktoryms z kolei stopniu. Oderwane od ciala rece kurczowo sciskaly slabnace nogi, szarpaly i ciagnely, dopoki tamte nie przestaly wierzgac. Rece zniknely, pozostaly jedynie niewyrazne kontury konczyn.
Bishop musial uciekac z tego domu. Wiedzial, ze w sypialniach na gorze i w pokojach na drugim pietrze masakra trwa nadal. Musial sie stad wydostac. Zaczal biec w kierunku frontowych drzwi, nogi mial jak z olowiu, z trudem lapal powietrze. Drzwi pod schodami byly uchylone: dluga, waska szpara jak gdyby go zapraszala.
Zatrzymal sie i, tak jak kiedys, przywarl plecami do przeciwleglej sciany. I podobnie jak wtedy, wydawalo mu sie, ze drzwi sie otwieraja, jakby ktos popychal je z drugiej strony. Stwierdzil, ze z trudem moze posuwac sie do przodu, jego palce kurczowo sciskaly krawedz drzwi, bal sie spojrzec, ale musial, jakby cos z glebi piwnicy mu to nakazywalo. Odciagnal male drzwiczki, ktore otworzyly sie szeroko, odslaniajac czajaca sie za nimi ciemnosc, przerazajaca i slabnaca pod wplywem naglego, choc slabego swiatla. Uslyszal jakis dzwiek. Cos bylo na dole, na schodach. Musial to zobaczyc! Musial.
Zblizyl sie do otwartego wejscia i spojrzal w dol w trzewia domu. Panowala tam nieprzenikniona ciemnosc, mroczna noc, ktora go zapraszala, czekala, by go wchlonac. I z mroku zaczal wylaniac sie jakis ksztalt.
Bishop nie mogl sie ruszyc. Stal jak zahipnotyzowany, nawet wtedy, gdy postac stawala sie coraz wieksza, kiedy z dziwnym mruczeniem wchodzila po schodach. Nie poruszyl sie i wowczas, gdy zobaczyl oblakane oczy i siegajace prawie do talii ciemne wlosy, ktore na duzych nagich piersiach tworzyly fale, niczym woda na zaokraglonych kamieniach w szybko plynacym strumieniu. Nie poruszyl sie, gdy zblizyla sie do niego, trzymajac w duzych dloniach wlosy i okrecajac je jak postronek wokol swej szyi. Coraz wyrazniej dochodzily go slowa, ktore ciagle powtarzala:
– Wszystkie te lata… wszystkie te lata…
Kobieta byla postacia realna, nie widmem, jak tamci. Kiedy wynurzyla sie z ciemnosci, zobaczyl, ze jej cialo jest rzeczywiste i zamiast zanikac, staje sie coraz bardziej materialne. Takze jej mamrotanie, przypominajace magiczne zaklecia, upewnilo go, ze nie jest jedna z tych, ktorzy juz umarli. Cofnal sie, obled malujacy sie na jej twarzy byl tak samo przerazajacy jak sceny, ktorych przed chwila byl swiadkiem. Zatrzymala sie przed nim, jej rece wciaz skrecaly i zwijaly rozciagniete miedzy nimi grube pasmo wlosow. Jej wielkie cialo drzalo, widac otylosc nie stanowila ochrony przed zimnem panujacym w tym domu. Kobieta odwrocila od niego wzrok, szukajac czegos, i nagle ruszyla z miejsca i powlekla sie w glab korytarza, w strone pokoju, ktory wlasnie opuscil. Bishop oparl sie o sciane, na czolo wystapily mu krople potu, ktore natychmiast zmienialy sie w lod.
Jessica stanela w drzwiach pokoju i podniosla rece, by bronic wstepu napierajacej kobiecie, ale ta chwycila ja mocno i odepchnela na bok, krzyczac z wscieklosci wywolanej tym slabym oporem. Jessica upadla ciezko i przez chwile lezala oszolomiona. Bishop mogl tylko bezradnie patrzec, jak wielka kobieta znika w pokoju, znow ogarnelo go przerazenie, gdy uslyszal pelen trwogi krzyk Jessiki. Zwrocila ku niemu twarz, w jej oczach bylo blaganie.
– Pomoz mu, prosze, pomoz mu!
Chcial biec w przeciwnym kierunku, uwolnic sie spod wladzy tego straszliwego domu, uciec od zaludniajacych go koszmarow – ale jej blagania zatrzymaly go, nie pozwalajac wyrwac sie z kregu szalenstwa. Potykajac sie, podszedl ku niej.
Bishop probowal podniesc dziewczyne na nogi, ale odepchnela jego rece, wskazujac na pokoj.
– Zatrzymaj ja! Pomoz mu, Chris!
Kobieta stala pochylona za ojcem Jessiki; jej dlugie, ciemne wlosy byly okrecone wokol jego szyi. Ciagnela konce pasma w przeciwnych kierunkach, tak silnie, ze pobielaly jej kostki dloni.
Twarz Kuleka poczerwieniala, jego niewidzace oczy wychodzily z orbit, jezyk zaczal bezwiednie wysuwac sie z otwartych ust. Gdy scisnela mu tchawice, z krtani wydobyl sie chrapliwy, swiszczacy dzwiek. Chudymi dlonmi chwycil nadgarstki kobiety, probujac je odciagnac. Bishop podbiegl i zlapal ja za rece.
To bylo beznadziejne; byla za silna, a jej chwyt za pewny.
Wygiete w luk cialo starego czlowieka zaczelo zsuwac sie z fotela na podloge, ale kobieta nie rozluzniala uscisku, powstrzymujac je od upadku. Bishop zrozumial, ze przegrywa, ze Kulek dluzej tego nie wytrzyma. Probowal odciagnac jej rece, ale to tylko spowodowalo nieznaczne rozszerzenie petli, przedluzajac tym samym agonie niewidomego mezczyzny. Do walki wlaczyla sie teraz Jessica: szarpiac naga kobiete starala sie odciagnac ja od ojca. Ale tamta miala w sobie sily, jakie daje szalenstwo.
Zdesperowany Bishop puscil ja, szybko przeszedl za oparcie fotela i kopnal kobiete od tylu, podcinajac jej nogi. Osunela sie niemal na kolana, ale nie upadla, trzymajac wciaz Kuleka za gardlo. Bishop kopnal ja jeszcze raz, wbijajac czubek buta w miesnie brzucha. Wrzasnela pod wplywem naglego bolu i zwrocila glowe w strone Bishopa, w dalszym ciagu sciskajac szyje niewidomego mezczyzny. Bishop wzial zamach i z calej sily uderzyl w okragla, zwrocona ku niemu twarz. Poczul, jak chrzastki nosa trzaskaja pod silnym ciosem; jej wykrzywiona twarz w jednej chwili pokryla sie krwia. Wciaz jednak nie rozluzniala uscisku.
Uderzyl ja jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze. W koncu rozluznila palce, wypuszczajac grube pasmo wlosow. Osunela sie na podloge i tam pozostala, kolyszac sie na rekach i nogach; jeczala, potrzasajac swym ogromnym cialem, jakby chciala strzasnac z siebie bol. Jessica podbiegla do ojca, ktory lezal teraz na podlodze z drugiej strony fotela, gwaltownie chwytajac powietrze. Pokaleczona kobieta zaczela pelznac naokolo fotela i przez moment Bishop sadzil, ze bedzie probowala znow chwycic Kuleka. Minela go jednak, posuwajac sie w strone otwartych drzwi; jej ruchy byly powolne, ale stanowcze. Bishop probowal ja zatrzymac, chwytajac za wlosy i ciagnac w tyl. Obracajac sie machnela swa potezna lapa, uderzajac go w bok. Jej sila przerazala go; z budowy ciala widac bylo, ze jest mocna kobieta, ale teraz szalenstwo jeszcze potegowalo te sile. Znajdowala sie juz w polowie drogi do drzwi, gdy chwycil ja mocno za kostke u nogi i probowal przyciagnac do siebie. Znalazl sie w niewygodnej pozycji, rozciagniety na podlodze i oparty tylko na lokciach – nie zdazyl oslonic glowy przed naglym kopnieciem, ktore wymierzyla druga noga.
Cios ogluszyl go; obrocil sie na bok i, pusciwszy ja, podniosl reke do twarzy. Kobieta znow zaczela sie czolgac i wkrotce minela drzwi, znikajac w holu. Nagle zrozumial dokad zmierza, i pojal, ze musi ja zatrzymac.
Ale zanim sie zdolal poruszyc, ktos przebiegi obok niego i wpadl do holu. Dzwignal sie na nogi i slaniajac sic minal drzwi: zdazyl jeszcze zobaczyc, jak Jessica spuszcza uniesiona wysoko laske ojca, lamiac ja z trzaskiem na glowie pelznacej kobiety. Bishop drgnal, slyszac ostry dzwiek pekajacego drewna; napiecie opadlo z niego, gdy zobaczyl kobiete lezaca nieruchomo, z jedna reka wyciagnieta w strone wejscia do piwnicy. Mrok nagle ustapil, gdy ktos kopnieciem zatrzasnal drzwi. Jessica oparla sie o schody; zlamana laska, ktora ugodzila kobiete, wysunela sie z jej zdretwialych palcow i stuknela o podloge. Jej oczy spotkaly wzrok Bishopa i przez chwile patrzyli na siebie w milczeniu.
ROZDZIAL DZIEWIATY
Troje zebranych spojrzalo z nadzieja na Bishopa, ktory wszedl do prywatnego gabinetu Kuleka w Instytucie.
– Czy to Chris? – spytal stary mezczyzna, wysuwajac do przodu glowe.
– Tak, ojcze – odpowiedziala Jessica, usmiechajac sie niezdecydowanie do Bishopa, niepewna, co moze oznaczac zawziety wyraz jego twarzy.
– Co sie stalo? Czy policja jest jeszcze w domu? – spytal Kulek.
– Nie, pilnuje go tylko na zewnatrz.