uspokajajace, i inne leki podawane ofiarom nie odniosly zadnego skutku. Jak dotad nie zastosowano terapii wstrzasowej, lecz psychiatra wyrazil swoje watpliwosci co do skutecznosci tej metody. Alternatywa, gwarantujaca sukces, byloby przeprowadzenie leukotomii w kazdym przypadku, co naturalnie nie jest mozliwe przy takiej liczbie ofiar. Z powaga spojrzal na ministra spraw wewnetrznych i czlonkow jego pospiesznie utworzonego „komitetu kryzysowego”, ktorzy siedzieli za dlugim stolem na malej estradzie, i milczal, az minister uswiadomil sobie, ze psychiatra nie ma juz nic wiecej do powiedzenia. Wtedy wlasnie czlonek organizacji pod nazwa Grupa Ratujaca Duchowe Granice Wspolnoty powstal i poinformowal obecnych, ze zjawisko obserwowane w Londynie jest tylko duzym zgromadzeniem bezcielesnych istnien, ktore nie wiedza, ze sa martwe i wciagaja w ten chaos innych. Niszczycielskie akty przemocy, ktore popelniali opetani, spowodowane byly strachem odczuwanym przez zagubione dusze. Poprosil, aby pozwolono mediom poprowadzic dalej udreczone dusze i pomoc im porzucic ich ziemskie wiezy. W tym momencie Bishop uznal, ze musi sie czegos napic.
Wycofywal sie z sali konferencyjnej najdyskretniej, jak mogl, przepychajac sie przez tlum dziennikarzy wypelniajacy tyl sali. Bar hotelowy byl pusty i samotny barman z ulga powital goscia. Bishop nie byl jednak w nastroju do rozmowy. Szybko wypil pierwsza szkocka, nastepna saczyl powoli.
Zebranie odbywalo sie w hotelu nalezacym do Centrum Konferencyjnego w Birmingham – ogromnego kompleksu sal wystawowych i pomieszczen konferencyjnych. Centrum polozone bylo wlasciwie pare mil od miasta, ale latwo mozna bylo sie do niego dostac z autostrady Ml. Wladze uznaly za zbyt ryzykowne zwolanie takiej konferencji w Londynie, ktory byl zapewne dogodniejszym po temu miejscem; co prawda niebezpieczenstwo grozilo tylko noca, ale nie mozna bylo przewidziec rozwoju sytuacji w stolicy. Obawiano sie, ze rozmaite organizacje zrezygnowalyby z uczestnictwa w generalnej debacie, gdyby miala sie ona odbyc w strefie zagrozenia. W kazdym razie, jak powiedzial szef sztabu, general nie zwoluje narady wojennej na polu bitwy! Gdy Bishop rankiem przybyl z Jacobem Kulekiem, Jessika i Edith Metlock, hol hotelowy wypelnialy halasliwe grupy naukowcow, ekspertow medycznych i parapsychologow. Na zewnatrz byl jeszcze wiekszy tlum dziennikarzy, wielu z nich przybylo z roznych stron swiata. Bishop nie mial pewnosci, czy konferencje zorganizowano dla zamydlenia oczu opinii publicznej i pokazania, ze rzad podejmuje jakies dzialania, czy tez z czystej desperacji, poniewaz nie mieli zadnego pomyslu rozwiazania tego problemu. Pewnie, pomyslal, z obu powodow.
Jacob Kulek zostal doradca specjalnego komitetu antykryzysowego, a jego instytut stal sie niespodziewanie nieomal filia administracji panstwowej. Jak kiedys Winston Churchill wprowadzil biuro okultystyczne do tajnych sluzb podczas drugiej wojny swiatowej, tak teraz minister spraw wewnetrznych przyjal do swego resortu podobna, jak mu sie zdawalo, organizacje. Rzad nie byl przekonany, ze wydarzenia maja zwiazek ze zjawiskami paranormalnymi, ale nie mogac znalezc zadnego innego rozwiazania, nie wykluczal takiej mozliwosci. Stad ta konferencja z rozmaitymi grupami ekspertow. W Londynie obecnie radzono sobie z „problemem”, ale miasto bylo zbyt rozlegle, aby na dluzsza mete udalo sie utrzymac w nim porzadek. Co noc wybuchaly nowe niepokoje, kazdego ranka znajdowano nowe, kulace sie ze strachu ofiary. Obserwowano wyjscia z kanalow.
Nikt nie wie, jak dlugo jeszcze policja i wojsko bedzie w stanie panowac nad sytuacja; nocne obowiazki zaczynaly byc tak samo uciazliwe jak te w ciagu dnia. Ile jeszcze ofiar dotknietych lub zarazonych – nikt nie byl pewny, jakie jest prawidlowe okreslenie – przez Ciemnosc mozna utrzymac pod kluczem: to kolejny problem wymagajacy natychmiastowego rozwiazania. Exodus stalych mieszkancow Londynu byl jak dotad stosunkowo niewielki, ale niepokoj budzil nagly naplyw nowych przybyszow. Dlaczego mezczyzni i kobiety tlumnie przybywaja do miasta, gdzie na ulicach czai sie noca takie niebezpieczenstwo? I dlaczego tak wiele osob lekcewazy nakaz zapalania swiatel? Wygladalo to tak, jakby niektorzy z nich chetnie witali zjawisko, ktore nazwano Ciemnoscia. Bishop siedzial w barze, probujac zrozumiec niezrozumiale. Czy maja do czynienia z kryzysem, ktory mozna przezwyciezyc metodami naukowymi, czy tez jego zrodlo tkwi w zjawiskach paranormalnych, a zatem mozna by zen wybrnac szukajac rozwiazan w sferze psychiki? On sam mial wrazenie, ze niebawem odkryja zdecydowany zwiazek miedzy tymi dwiema dziedzinami.
Oproznil szklanke i skinal na barmana, proszac o nastepna.
– Tez bym sie napila – doszedl go glos z tylu.
Bishop odwrocil sie i ujrzal wchodzaca do baru Jessike. Usadowila sie obok niego na stolku; zamowil dla niej whisky.
– Zauwazylam, jak wychodziles z sali – powiedziala. – Zastanawialam sie, czy nic ci nie jest. Skinal glowa.
– Po prostu jestem zmeczony. Ta dyskusja do niczego nie prowadzi. Za duzo osob zajmuje sie ta sprawa.
– Chca uzyskac jak najwiecej opinii.
– Nie wydaje ci sie, ze niektore z nich sa dosc ekscentryczne? Podsunal Jessice szklanke.
– Z woda? – spytal.
Odmowila ruchem glowy i pociagnela lyk szkockiej.
– Zgadzam sie, ze niektorzy sa fanatyczni w swoich pogladach, ale inni ciesza sie sporym autorytetem wsrod badaczy zjawisk metapsychicznych.
– Myslisz, ze cos z tego moze nam pomoc? Jak, do diabla, mozna walczyc z czyms, co nie ma materialnej postaci?
– Do niedawna nie wiedziano, ze bakterie sa zywymi organizmami. Dymienica morowa byla z poczatku uwazana za dzielo diabla.
– Myslalem, ze ty tez w to wierzysz.
– W pewnym sensie, tak. Wydaje mi sie jednak, ze uzywamy blednej terminologii. Wiele osob wyobraza sobie diabla jako stworzenie z rogami i dlugim widlastym ogonem albo przynajmniej jako zywa istote, ktora co jakis czas wyskakuje z bram piekla i sieje zniszczenie. Dziwne, ze Kosciol nie uczynil nic, aby przeciwstawic sie takim wierzeniom!
– I za tym wszystkim stoi diabel?
– Juz ci powiedzialam, ze uzywamy blednych okreslen. Diabel jest w nas, Chris, tak samo jak Bog. Bishop westchnal znuzony.
– Jestesmy Bogiem, jestesmy diablem? – w jego glosie dzwieczala pogarda.
– Sa w nas sily dobra i zla. Bog i diabel to tylko symboliczne nazwy abstrakcji.
– To jest abstrakcja, jezeli, jak dajesz do zrozumienia, stanowi podstawowa przyczyne calego dobra i calego zla, ktore dzieje sie na swiecie.
– To abstrakcja, ktora szybko staje sie rzeczywistoscia.
– Poniewaz Pryszlak znalazl sposob na jej wykorzystanie?
– Nie on pierwszy. Bishop spojrzal na nia.
– To sie nigdy przedtem nie zdarzylo.
– Skad wiesz? Przeczytaj Biblie, Chris, ona daje nam mnostwo wskazowek.
– Dlaczego zatem sila zla? Dlaczego nikt nie wykorzystal tej sily na rzecz dobra?
– Wielu to zrobilo. Jednym z nich byl Jezus Chrystus. Bishop usmiechnal sie.
– Chcesz powiedziec, ze wszystkie cuda zdarzyly sie dlatego, ze On potrafil te sile wykorzystac?
– Cuda zdarzaja sie czesciej, niz ci sie wydaje. Chrystus jako czlowiek mogl poznac proces poslugiwania sie ta sila.
– Czy to uczynilo z Pryszlaka antychrysta? Chodzi mi o to, ze poszedl w odwrotnym kierunku. Jessica zignorowala kpine, z jaka Bishop zadal to pytanie.
– Bylo wielu antychrystow.
Whisky wypita na pusty zoladek wprawila Bishopa w niefrasobliwy nastroj, ale widzac powage w oczach Jessiki, stlumil swoj cynizm.
– No dobrze, Jessico, ale jesli, jak twierdzisz, cuda dosc czesto sie zdarzaja, to dlaczego ktos inny nie wykorzystuje tej drugiej sily, tak jak najwyrazniej robi to Pryszlak?
– Poniewaz ciagle sie uczymy. Nie potrafimy jeszcze tego pojac. Jesli ja wykorzystujemy, robimy to nieswiadomie. Kiedy uczymy sie chodzic, czy najpierw zastanawiamy sie nad tym, czy tez swiadomosc tego faktu przychodzi pozniej? Gdy zrozumiemy, ze potrafimy chodzic, ze jest to fizycznie mozliwe, zaczynamy uczyc sie innych rzeczy. Biegac, pozniej jezdzic, uzywac narzedzi, konstruowac pojazdy, ktorymi jezdzimy. To jest stopniowy proces, Chris, i tylko nasza swiadomosc moze go przyspieszyc.
Bishop zastanawial sie, dlaczego przeciwstawial sie tym argumentom. Przeciez tlumaczyly wiele jego wlasnych watpliwosci dotyczacych zjawisk paranormalnych. Moze dlatego, ze odpowiedz wydawala sie zbyt prosta, zbyt oczywista, ale kto powiedzial, ze odpowiedz musi byc skomplikowana? Wszystko wychodzilo od czlowieka, nie byla