deserem. Aromat cynamonu i jablek zmieszal sie z kapryfolium, ktorym pachniala jej skora. Etta wyprostowala sie, a Kennit wpatrywal sie w nia zamyslony. Jej ciemne oczy obojetnie patrzyly mu w twarz. Usta niczego nie zdradzaly.

Nagle jej zapragnal.

– Rozbierz sie i poloz na lozku. Odsun najpierw posciel az do przescieradla.

Etta posluchala go bez wahania. Odczuwal wielka przyjemnosc, gdy patrzyl, jak wypelnia jego rozkazy, jak odsuwa posciel, odslaniajac biale przescieradlo, a potem prostuje sie, ujmuje skraj sukni, podnosi ja i zdejmuje przez glowe, po czym starannie uklada na komodzie. Przygladal sie ruchom dziewczyny, jej dlugim, szczuplym nogom, lekkiej kraglosci brzucha, malym, jedrnym piersiom. Wlosy Etty byly krotkie i lsniace, sciete na pazia jak u chlopca. Nawet rysy twarzy miala pociagle i plaskie. Dziewczyna nie patrzyla na Kennita, kiedy powoli sadowila sie na lozku. Nie odezwala sie tez podczas czekania na niego.

Kapitan wstal i zaczal odpinac koszule.

– Jestes czysta? – spytal bez ogrodek.

– Umylam sie mydlem w goracej wodzie – odparla. Lezala zupelnie nieruchomo. Zastanawial sie, czy sie go boi.

– Lekasz sie mnie? – spytal ja, po czym zdal sobie sprawe, ze chcial spytac ostrzej.

– Czasami – odrzekla. Jej ton byl bardzo opanowany lub po prostu obojetny. Kennit powiesil kaftan na slupku baldachimu lozka, koszule i zlozone spodnie polozyl obok jej sukni na komodzie. Podobalo mu sie, ze kaze jej czekac, wiec rozbieral sie powoli i starannie ukladal ubranie. Pomyslal, ze odwlekana rozkosz jest rownie przyjemna jak stojaca na kominku taca z cieplym ciastem i smietana. To takze na niego czekalo.

Usiadl na lozku obok Etty i przesunal rekoma w dol po jej gladkim ciele. Dziewczyna lekko zadrzala, nie odezwala sie wszakze ani nie poruszyla. Przez te wszystkie lata nauczyla sie zachowywac tak jak tego pragnal. Placil, by go zadowalala. Nie chcial, by go zachecala, nie potrzebowal jej entuzjazmu ani aprobaty. To on mial przezyc rozkosz, nie ona. Gladzac cialo dziewczyny, obserwowal jej twarz. Etta wpatrywala sie w sufit.

Istniala tylko jedna skaza w tej gladkosci. W pepku dziewczyny znajdowala sie – malenka jak pestka jablka – biala czaszka. Czarodrzewowy talizman zawieszony na cieniutkim srebrnym kolczyku wklutym w pepek. Etta oddawala Bettel polowe swoich zarobkow za wypozyczenie tego amuletu. Na poczatku ich znajomosci dziewczyna powiedziala Kennitowi, ze mala czaszka chroni ja przed chorobami i zapobiega ciazy. Wtedy po raz pierwszy mlody kapitan uslyszal o czarodrzewowych talizmanach. A teraz sam posiadal podobny amulet przy nadgarstku. Przypomnial sobie, ze czarodrzewowa twarz nie poruszyla sie ani nie odezwala, odkad opuscili wody Wysp Innego Ludu. Pewnie zmarnowal tylko czas i pieniadze… zamawiajac ja, po raz kolejny zachowal sie jak glupiec… Zacisnal zeby. Etta wzdrygnela sie lekko i Kennit uprzytomnil sobie, ze trzyma jej biodro i z calych sil je sciska, jakby chcial zgniesc. Puscil je i przebiegl reka w dol po udzie dziewczyny. O tamtym powinien zapomniec. Trzeba myslec tylko o chwili obecnej.

Kiedy byl gotow, rozsunal uda Etty i znalazl sie w niej. Tuzin posuwistych ruchow wystarczyl, by doszedl. Wraz z nasieniem uszlo z niego cale napiecie, caly gniew i frustracja. Przez jakis czas lezal na dziewczynie, odpoczywajac, a potem znowu ja wzial, bez pospiechu. Tym razem objela go ramionami, podniosla biodra i Kennit wiedzial, ze ona rowniez przezywa rozkosz. Nie zalowal jej przyjemnosci, poki nie przeszkadzala jego wlasnej rozkoszy. Gdy bylo po wszystkim, pocalowal dziewczyne i wlasna reakcja bardzo go zaskoczyla. Etta lezala cicho i nieruchomo, nie reagujac. Rozwazyl swoje zachowanie, gdy juz z niej zszedl. Pocalowal dziwke! No coz, mogl, jesli tylko mial na to ochote, placil, wiec mogl zrobic z nia, co tylko mu sie zywnie podobalo. Wszystko jedno, byle sie nie zastanawiac, czego i kogo jeszcze dotykaly dzisiejszego wieczoru usta dziwki.

W szufladzie komody lezal jedwabny szlafrok. Kennit wyjal go, wlozyl, a potem poszedl po tace z deserem. Etta pozostala w lozku, tam, gdzie bylo jej miejsce. Zdazyl zjesc dwa kesy jablecznika, kiedy dziewczyna sie odezwala:

– Poniewaz sie spozniales, balam sie, ze juz nie przyjdziesz. Nalozyl na widelczyk kolejna porcje ciasta. Krucha, luszczaca sie skorka, a pod nia mieciutkie aromatyczne owoce. Wlozyl do ust i zul powoli, popijajac smietana. Przelknawszy, zapytal dziewczyne:

– Sadzisz, ze przejmuje sie twoimi lekami albo myslami? Starala sie patrzec mu w oczy.

– Sadze, ze przejalbys sie, gdyby mnie tu nie bylo. Ja tez sie zastanawialam, dlaczego cie ze mna nie ma.

Kennit skonczyl kolejny kawalek ciasta.

– To jest glupia rozmowa. Nie mam ochoty jej kontynuowac.

– Tak, tak – mruknela, a kapitan nie wiedzial, czy Etta przyjmuje do wiadomosci jego polecenie i czy sie z nim zgadza. Zreszta, bylo to dla niego bez znaczenia. Dziewczyna milczala, az skonczyl jesc. Nalal sobie kolejna szklaneczke wina i rozparl sie z nia wygodnie. Rozmyslal nad ubieglymi kilkoma tygodniami i ocenial wszystko, co w tym okresie zrobil. Doszedl do wniosku, ze zachowal sie bardzo niemadrze. Powinien byl odlozyc wyprawe na Wyspy Innego Ludu, a skoro juz otrzymal wyrocznie Innego, nie trzeba bylo rozpowiadac o swoich ambicjach calej zalodze. Idiota. Kretyn. Stanie sie posmiewiskiem Lupogrodu. Juz sobie wyobrazal ich kpiny w tawernach i gospodach. “Krol Piratow – mowili na pewno z przekasem. – Jakbysmy chcieli miec albo potrzebowali krola. Jak gdyby on byl najlepszym kandydatem”. Z pewnoscia sie z niego smiali.

Poczul ogromny wstyd. Upokorzyl sie po raz kolejny i jak zwykle tylko siebie powinien o to obwiniac. Byl glupi, glupi, glupi… Jedyne, co mogl zrobic, to nie informowac o tym wszystkich wokol. Siedzial obracajac pierscien na palcu i patrzac w ogien. Rzucil okiem na czarodrzewowy talizman przywiazany do nadgarstka. Jego wlasny szyderczy usmiech wykrzywial malenka twarz, przedrzezniajac mlodego pirata i drwiac z niego. Czy rzeczywiscie ozyl na chwile? A moze byla to tylko kolejna sztuczka zwiazana z magia Innego? Kennit uwazal w tej chwili rejs na Wyspe Innego Ludu za kompletna pomylke. Bez watpienia jego zaloga myslala podobnie; zapewne marynarze szeptali miedzy soba, ze ich kapitan szuka wyroczni, jak gdyby byl nieplodna baba albo nawiedzonym fanatykiem. Dlaczego jego najwieksze nadzieje zawsze obracaly sie w najgorsze ponizenie?

– Pomasowac ci plecy, Kennicie?

Odwrocil sie i obrzucil ja piorunujacym spojrzeniem. Kim byla, zeby przerywac jego rozmyslania?

– Dlaczego sadzisz, ze mam na to ochote? – zapytal chlodno.

– Wygladasz na zmartwionego – odparla z cala powaga. – Na znuzonego i spietego.

– Sadzisz, ze potrafisz odgadywac moje nastroje, dziwko? Poslala mu odwazne spojrzenie.

– Kobieta wie takie rzeczy, jesli przez ponad trzy lata regularnie przyglada sie mezczyznie.

Wstala, podeszla i stanela za nim, nadal naga. Polozyla dlugie waskie rece na jego ramionach i przez jedwabny szlafrok zaczela masowac mu miesnie. Kennitowi zrobilo sie bardzo przyjemnie. Przez jakis czas siedzial nieruchomo i tolerowal jej dotyk. Niestety pozniej zaczela mowic, kleczac przy swym kapitanie.

– Tesknie za toba, kiedy wyplywasz daleko. Zastanawiam sie, czy dobrze sie czujesz. Czasami zapytuje siebie, czy w ogole wrocisz. No bo coz cie w koncu wiaze z Lupogrodem? Wiem, ze moja osoba nie bardzo cie obchodzi. Chcesz tylko, zebym byla tutaj i zachowywala sie tak, jak lubisz. Sadze, ze Bettel trzyma mnie tylko ze wzgledu na twoje preferencje. Nie jestem… kobieta, jakiej pozada wiekszosc mezczyzn. Widzisz, jaki jestes dla mnie wazny? Gdyby nie ty, Bettel wyrzucilaby mnie z domu i musialabym pracowac jako ulicznica. Na szczescie przychodzisz tutaj co jakis czas, prosisz o mnie, wybierasz dla nas najlepsza izbe w calym domu i zawsze placisz prawdziwym zlotem. Wiesz, jak inni mnie tutaj nazywaja? Dziwka Kennita. – Parsknela krotko gorzkim smiechem. – Kiedys takie okreslenie zawstydzalo mnie. Teraz nawet mi sie podoba.

– Dlaczego tyle mowisz? – Glos mlodego pirata szorstko przecial jej rozwazania niczym tepy noz. – Sadzisz, ze place za wysluchiwanie twojej gadaniny?

Bylo to pytanie i Etta wiedziala, ze wolno jej na nie odpowiedziec.

– Nie – oswiadczyla cichym glosem. – Ale mysle, ze za zloto, ktore placisz Bettel, moglabym wynajac dla nas maly domek. Utrzymywalabym go w czystosci i we wzorowym porzadku. Zawsze czekalabym tam na ciebie, zawsze gotowa i czysta. Slubuje, ze nigdy nie poczulbys wokol mnie zapachu innego mezczyzny.

– I sadzisz, ze tego chce? – zadrwil.

– Nie wiem – odparla szeptem. – Wiem, ze ja tego pragne. To wszystko.

– Naprawde nie dbam o twoje pragnienia – mruknal, po czym siegnal za siebie i zdjal jej rece ze swoich ramion. Ogien rozgrzal skore dziewczyny. Kennit wstal z krzesla i obrocil twarz ku niej, potem przesunal reka po jej golej skorze, przez chwile urzeczony dotykiem cieplego od ognia ciala. Widok Etty znowu go podniecil. Kiedy jednak spojrzal na jej twarz, doznal wstrzasu, poniewaz na policzkach dziewczyny widnialy lzy. Nie mogl na nie patrzec.

– Wroc do lozka – polecil jej oburzony. Etta odeszla, posluszna jak zwykle. Kennit stal i patrzyl w ogien,

Вы читаете Czarodziejski Statek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату