kladac sie obok drzemiacego meza.
Kyle wzial ja w ramiona i przytulil. Najwyrazniej nie spal, lecz czekal na nia. Ucieszyla sie; miala za soba dlugi, ciezki dzien, odczuwala zmeczenie i przepelnial ja zal. Odniosla wrazenie, ze dotyk Kyle'a przecial dlawiace ja od kilku dni wezly bolu. Przez jakis czas maz po prostu trzymal ja blisko przy sobie. Glaskal jej wlosy i pocieral szyje, az odprezyla sie w jego ramionach. Potem kochal sie z nia, zwyczajnie i delikatnie, bez slow. Swiatlo ksiezyca wsaczalo sie do sypialni przez duze okna: tej letniej nocy bylo bardzo jasne i dodawalo kolorow wszystkim oswietlanym przez siebie przedmiotom: posciel zabarwilo na smietankowo, wlosom Kyle'a nadalo polysk kosci sloniowej, a jego skorze dwa odcienie matowego zlota.
Po wszystkim Keffria obrocila sie do meza i polozyla glowe na jego ramieniu. Przez jakis czas milczeli. Sluchala bicia wlasnego serca i oddechu mezczyzny. Byla zadowolona i cieszylo ja cieplo, ktore bilo od Kyle'a.
Nagle poczula sie istota samolubna i bezmyslna. Mogla miec wszystko i cieszyc sie tym – tej samej nocy, kiedy jej matka utracila towarzysza zycia, a wraz nim mozliwosc fizycznej bliskosci z mezczyzna. Poczucie bezpieczenstwa i cieplo mezowskiej milosci wydaly sie Keffrii tak cenne, ze pomyslala, iz nie potrafilaby chyba bez tego zyc. Poczula w gardle ucisk i po policzku zeslizgnela jej sie pojedyncza lza. Poniewaz nie odsunela sie od Kyle'a, kapnela na jego gole ramie. Mezczyzna podniosl reke i dotknal mokrego miejsca, a potem twarzy zony.
– Nie placz – powiedzial lagodnym tonem. – Wystarczajaco duzo lez juz dzisiaj poplynelo. Dosc zalu. Zapomnij teraz o tym wszystkim. Nie pozwol, zeby poza nami dwojgiem w tym lozku znalazlo sie cos albo ktos jeszcze.
Odzyskala spokojny oddech.
– Sprobuje. Jednak strata, ktorej doswiadczyla moja matka… Po prostu zdalam sobie nagle sprawe, co utracila. Wszystko to. – Wolna reka przesunela po ciele meza, od ramienia do uda, a Kyle ujal jej dlon, podniosl do ust i ucalowal.
– Wiem. Rowniez o tym myslalem, kiedy cie dotykalem. Zastanawialem sie, co zrobisz, gdy kiedys nie wroce do ciebie…
– W ogole nie mow takich rzeczy! – blagala go. Przesunela reke, obrocila jego twarz ku swojej i zapatrzyla sie w nia w swietle ksiezyca. – Ciagle nie wiem, czy to bylo sluszne posuniecie – oswiadczyla w pewnym momencie podniesionym tonem. – Wiem, rozmawialismy o tym i wszyscy zgodzilismy sie, ze podejmujemy te decyzje w najlepszej intencji, ze w ten sposob bedziemy zabezpieczeni. Ale wzrok Althei, gdy polozylam reke na kolku… A potem moja siostra uciekla. Nigdy bym nie przypuszczala, ze ta dziewczyna moze cos takiego zrobic, ze po prostu odejdzie i nie bedzie uczestniczyc w pogrzebie. Sadzilam, ze kochala ojca bardziej niz…
– Hm. – Kyle zastanowil sie. – Rowniez sie tego nie spodziewalem. Sadzilem, ze za bardzo kocha statek, by mogla go tak porzucic. Oczekiwalem prawdziwej bitwy z nia i bylem zadowolony, kiedy tak latwo sie poddala. Wydawalo mi sie, ze cala ceremonia pogrzebowa bedzie sie skladala z kolejnych zawzietych scysji. Coz, przynajmniej tego Althea nam oszczedzila. Chociaz przyznam, ze niepokoje sie o nia teraz. W noc po smierci swego ojca dziewczyna powinna siedziec w domu, a nie walesac sie po miescie portowym takim jak nasze. – Przerwal, potem dodal ostroznie: – Wiesz, ze nie mozna przymknac oka na jej zachowanie, trzeba ja upomniec. Ktos musi jej pomoc, zanim calkiem sie zagubi.
– Papa zawsze mawial, ze Althei trzeba dac jak najwiecej swobody – zapedzila sie Keffria. – Ze moja siostra musi popelniac bledy, poniewaz tylko z nich potrafi czerpac nauke.
Kyle parsknal z oburzeniem.
– Wybacz, moja kochana, ale sadze, ze tlumaczyl sie w ten sposob ze swego niewlasciwego postepowania z nia. Althea jest rozpieszczona. Odkad ja znam, poblazano jej i teraz mamy tego skutki. Twoja siostra uparcie zmierza wlasna droga. Jest egoistka i nie zwaza na innych. Mysle, ze nie jest jeszcze za pozno. Odkrycie tego przyprawilo mnie o wiekszy wstrzas, niz sobie wyobrazasz. Podczas rejsu do domu zdenerwowalem sie na nia i polecilem jej pozostac do konca podrozy w kajucie. Nie spodziewalem sie, ze mnie poslucha. Po prostu sie rozgniewalem i warknalem na nia, zeby mi zeszla z oczu. I wiesz co? Okazala mi posluszenstwo. Te kilka dni w samotnosci spedzila zapewne na rozmyslaniach. Widzialas, jak sie zachowywala, gdy wyladowalismy. Cicha i skruszona. Ubrala sie jak dama… albo tak mi sie wydawalo.
Umilkl na chwile, potem potrzasnal glowa i jego jasne wlosy przesunely sie na poduszce.
– Bylem zaskoczony. Ciagle czekalem, ze wywola nowa klotnie. A potem zdalem sobie sprawe, ze wlasnie tego bylo jej potrzeba. Musiala spotkac kogos, kto stanowczo jej sie sprzeciwi, kogos, kto w koncu sie nia zajmie i wskaze jej, jak powinna postepowac. Sadze, ze przez caly czas sprawdzala, na jak wiele jej pozwolimy, czekala az sie zdenerwujemy. – Odchrzaknal. – Szanowalem waszego ojca, wiesz, ze tak. Kiedy wszakze chodzilo o Althee, byl… slepy. Nigdy niczego jej nie zabranial, nigdy niczego nie narzucal, niczego nie odmawial. Kiedy wreszcie sie wscieklem i czegos dziewczynie zakazalem, zmienila sie nie do poznania. Kiedy zeszla ze statku i popuscilem jej cugli, znowu zaczela szalec. – Wzruszyl ramionami. Przez jakis czas panowalo milczenie. Malzonkowie zastanawiali sie nad zyciem Althei i jej dziwactwami.
W koncu Kyle gleboko zaczerpnal oddechu i ciezko westchnal.
– Wczesniej sadzilem, ze nie ma dla niej nadziei. Ze z jej powodu bedziemy sie tylko smucic. Ze dziewczyna zle skonczy. Dzisiaj jednakze, kiedy poczula, ze zjednoczylismy sie i zgodnie podjelismy najlepsza dla rodziny decyzje, nie przeciwstawila sie nam. W glebi duszy pojela, ze nasz wybor jest sluszny, ze statek musi pracowac dla dobra nas wszystkich. Jestes najstarsza i zgodnie z prawem dziedziczysz prawdziwe bogactwo rodziny. Poza tym masz dzieci, ktore musisz zabezpieczyc, a statek pozwoli nam zarabiac. Kogo Althea musi wyzywic, o kogo dbac? Tylko o siebie sama. A przeciez dopilnujemy, zeby nie chodzila glodna, naga i zapewnimy jej dach nad glowa. Gdyby sytuacja sie odwrocila i twoja siostra otrzymalaby statek, wyplynelaby z portu nie ogladajac sie za siebie, a kapitanem uczynilaby Brashena.
Kyle przeciagnal sie tak lekko, ze glowa Keffrii pozostala na jego ramieniu, potem otoczyl zone ramieniem i przytulil.
– Nie, Keffrio, nie powinnas miec zadnych watpliwosci. Zadbamy o siostre i wyciagniemy twoja matke z klopotow finansowych. Sadzisz, ze Althea zajelaby sie nia, nie mowiac o nas i o naszych dzieciach? Pod koniec swego zycia nawet twoj ojciec zrozumial, ze madrzej jest przekazac statek tobie, mimo iz musial urazic uczucia swej ulubienicy.
Kobieta westchnela i przysunela sie jeszcze blizej do meza. To co mowil brzmialo sensownie. Kyle potrafil dokladnie przemyslec kazdy problem i szybko dojsc do wlasciwych wnioskow. Dzieki owej umiejetnosci czula sie bezpiecznie i miedzy innymi dlatego wyszla za niego za maz. W dniu slubu jednego byla pewna – ze nie chce wiazac sie z tak impulsywnym i kaprysnym mezczyzna jak jej ojciec. Widziala, jak takie zycie wplywalo na jej matke i jak bardzo jej doskwieralo. Inne zony Kupcow zyly sobie spokojnie i wygodnie, dogladaly ogrodow rozanych i wnukow, natomiast kazdy dzien obarczal Ronike Vestrit brzemieniem typowo meskich decyzji i praca ponad jej sily. Nie tylko prowadzila rachunki i zawierala umowy z innymi Kupcami, ale rownie czesto dosiadala konia i jezdzila po polach, sprawdzajac, czy nadzorcy sa wobec niej uczciwi.
Odkad Keffria pamietala, nienawidzila pory zbiorow mafe. Kiedy byla malenka, przeszkadzalo jej, ze matka wychodzi z domu, zanim dziewczynka sie przebudzi i wraca tuz przed jej zasnieciem albo jeszcze pozniej. Gdy Keffria podrosla, przez kilka lat matka uparcie ciagala ja ze soba po rozgrzanych polach wsrod dlugich rzedow ciernistych ciemnozielonych krzewow, ciezkich od dojrzewajacych straczkow. Keffria musiala sie nauczyc zrywac straki, rozpoznawac szkodniki, ktore niszczyly rosliny. Dowiedziala sie, ze zarazone krzewy nalezy natychmiast wyrwac i spalic, a pozostale starannie oblac mocna herbata z plesnia i konskim nawozem. Keffria nienawidzila tego wszystkiego. Jak tylko dorosla na tyle, by zaczac dbac o skore i wlosy, zbuntowala sie; oswiadczyla, ze nie bedzie chodzila w upalnym sloncu i pracowala. Przypomniala sobie teraz, ze w tym samym roku postanowila, iz nigdy nie poslubi mezczyzny, ktory odplynie na morze, a ja zostawi sama ze wszystkimi obowiazkami. Potrzebowala czlowieka, ktory naprawde bedzie mezem, bedzie sie nia opiekowal, zabezpieczy ja, a wszelkie troski i zmartwienia pozostawi przed drzwiami ich domostwa.
– A potem i tak poslubilam zeglarza – powiedziala glosno. Czulosc w jej glosie zmienila to zdanie w komplement.
– Hm? – zapytal Kyle sennym, niskim glosem.
Keffria polozyla reke na bladej w swietle ksiezyca piersi meza. Jej oliwkowa skora kontrastowala z jasna karnacja Kyle'a.
– Zaluje tylko, ze bedziesz teraz tak duzo plywal – stwierdzila cicho. – Po smierci papy zostales glowa naszej rodziny. Jesli nie ma cie w poblizu…
– Wiem – przerwal jej spokojnie. – Myslalem o tym i martwilem sie. Jak sadzisz? Dlaczego w przeciwnym razie upieralbym sie, by zabrac ze soba na statek Wintrowa? Nadeszla pora, zeby przygotowal sie do przejecia po mnie