Mieszkancy potrzasali przeczaco glowami i podkreslali, ze wciaz sa wstrzasnieci. Taka cicha, spokojna uliczka.

Na wysokim parterze znajdowal sie tylko jeden apartament, znacznie wiekszy i elegantszy, z westybulem wylozonym czarno-biala granitowa szachownica i ozdobionym doryckimi kolumnami. Jego lokator dzierzawil go na podstawie wieloletniego kontraktu i byl zatrudniony w „sektorze finansowym”. Rebus zaczynal dostrzegac pewna wyrazna prawidlowosc: projektant graficzny, konsultant szkolen, organizator imprez… a teraz sektor finansowy.

– Czy nikt juz nie pracuje w normalnych zawodach? – zwrocil sie z pytaniem do Hawes.

– Tu sa normalne zawody – odparla.

Staneli na chodniku i zrobili przerwe na papierosa. Rebus zauwazyl, ze Hawes zerka na niego.

– Masz ochote?

Potrzasnela glowa.

– Juz trzy lata jak nie pale.

– Tylko pozazdroscic. – Rebus rozejrzal sie po okolicznych domach. – Gdyby mieszkali tu milosnicy firanek, to by nas teraz zza nich podgladali.

– Jakby mieli firanki, to nikt by nie mogl zagladac do srodka i zazdroscic.

Rebus zaciagnal sie i wypuscil dym przez nos.

– Wiesz, pamietam, ze kiedy bylem mlodszy, to wokol Nowego Miasta zawsze unosila sie taka atmosferka rozpusty. Hippisi i haszysz, ciagle imprezy i pelno roznych metow.

– Dzis juz tu nie ma dla nich miejsca. – Hawes pokiwala glowa. – A ty gdzie mieszkasz?

– W Marchmont. A ty?

– W Livingston. Wtedy nie bylo mnie stac na nic wiecej.

– Ja kupilem to mieszkanie juz wiele lat temu. Mielismy wtedy dwie pensje…

Spojrzala na niego.

– Nie musisz sie tlumaczyc.

– Chodzilo mi tylko o to, ze wtedy ceny jeszcze nie zwariowaly. – Staral sie, by nie brzmialo to jak usprawiedliwienie. Wszystko przez to spotkanie z Gill i jej zarcik, ktory mial go zdenerwowac. I to, ze przez te jego wizyte u Costello musieli zrezygnowac z pilnowania go. Moze rzeczywiscie powinien z kims porozmawiac o swoim piciu… Pstryknal niedopalek na jezdnie. Wykonana byla z blyszczacych, prostokatnych kostek nazywanych brukiem. Kiedy po raz pierwszy przyjechal do miasta, popelnil blad i nazwal je kocimi lbami. Ktos z miejscowych go wtedy poprawil. – Jesli nas w nastepnym mieszkaniu zaprosza na herbate, to skorzystamy – zapowiedzial.

Hawes skinela. Miala okolo czterdziestki i dlugie do ramion ciemne wlosy. Jej twarz byla lekko piegowata i puculowata, jakby nie utracila jeszcze dzieciecej miekkosci rysow. Miala na sobie szary komplet ze spodniami i szmaragdowa bluzke spieta pod szyja srebrna celtycka broszka. Rebus z latwoscia mogl ja sobie wyobrazic na tradycyjnym celtyckim wieczorze, jak wiruje na parkiecie przy szkockiej muzyce ludowej, a na jej twarzy widnieje ten sam wyraz skupienia, z jakim teraz podchodzila do pracy.

Ponizej apartamentu na wysokim parterze miescilo sie tak zwane „studio ogrodowe”. Prowadzily do niego spiralne schodki na zewnatrz budynku, a nazwa brala sie stad, ze z mieszkania bylo wyjscie na ogrod na tylach domu. Na stopniach schodkow staly kolejne skrzynki z kwiatami. Mieszkanie mialo dwa okna na poziomie niskiego parteru i dwa dalsze nizej w suterenie – dwupoziomowe studio. Obok wejscia znajdowaly sie drewniane drzwi do piwnic ciagnacych sie pod chodnikiem. Mimo iz zapewne juz je sprawdzono, Rebus nacisnal klamke, jednak drzwi byly zamkniete na klucz. Hawes sprawdzila swoje notatki.

– Cirant Hood i George Silvers juz tam byli przed nami – poinformowala.

– A drzwi byly wtedy zamkniete czy otwarte?

– Ja im je otworzylam – uslyszeli glos za soba. Odwrocili sie i zobaczyli starsza kobiete, stojaca w drzwiach do studia. – Dac panstwu klucze?

– Tak, poprosimy – odparla Phyllida Hawes. Kiedy kobieta cofnela sie do srodka, Phyllida popatrzyla na Rebusa i zlozyla dlonie w litere T, gest trenerow proszacych o czas. W odpowiedzi Rebus wystawil oba kciuki w gore.

Mieszkanie pani Jardine bylo prawdziwym muzeum bibelotow, wszelkiego rodzaju porcelanowych figurek i cacuszek. Narzuta przykrywajaca oparcie kanapy musiala kosztowac wiele tygodni mozolnego dziergania szydelkiem. Przeprosila ich za kilkanascie metalowych puszek i rondelkow, rozstawionych na podlodze werandy, dodajac, iz „jakos nigdy nie moze sie zebrac, zeby zalatac ten dach”. Rebus zaproponowal, by herbate wypili tutaj: przy kazdym ruchu w salonie cierpla mu skora, ze zrzuci cos na podloge. Jednak kiedy zaczelo padac, rozmowa potoczyla sie przy akompaniamencie plusku i dzwonienia spadajacych kropel, a rozprysk z rondla stojacego obok nog Rebusa grozil, ze wyjdzie stad rownie mokry, jak gdyby stal na zewnatrz.

– Nie znalam tej panienki – rzekla pani Jardine ze smutkiem. – Moze, jakbym wiecej wychodzila, to bym ja spotkala.

Hawes wygladala przez okno.

– Ma tu pani porzadek w ogrodzie – zauwazyla z podziwem i mozna to bylo uznac za niedopowiedzenie. Dlugi i waski pasek ziemi, caly pokryty na srodku trawa i otoczony kwiatowymi rabatami, byl idealnie zadbany.

– To zasluga mojego ogrodnika – odparla pani Jardine.

Hawes zajrzala do notatki sporzadzonej z poprzedniej wizyty, a potem niemal niedostrzegalnie pokrecila glowa. W notatce Silversa i Hooda nie bylo slowa o ogrodniku.

– Czy moze nam pani podac jego nazwisko? – spytal Rebus obojetnym tonem. Mimo to staruszka spojrzala na niego zaniepokojona. W odpowiedzi Rebus usmiechnal sie, a kolejna kropla glosno plusnela. – Tylko dlatego, ze moze moglbym tez z niego skorzystac – sklamal.

Na koniec sprawdzili piwnice. W jednej widac bylo staroswiecka terme na goraca wode, w drugiej tylko plesn. Pomachali pani Jardine reka na pozegnanie i raz jeszcze podziekowali za goscinnosc.

– Niektorym to dobrze – powiedzial na ich widok Grant Hood. Czekal na nich na chodniku, z kolnierzem postawionym w oslonie przed deszczem. – Nam nawet godziny nikt nie podal.

Partnerem Hooda byl Dalka Daniels. Rebus kiwnal glowa na powitanie.

– Co jest, Tommy? Robimy na dwie zmiany?

Daniels wzruszyl ramionami.

– Zamienilem sie – powiedzial, starajac sie stlumic ziewanie.

Hawes klepnela dlonia w plik notatek.

– Za to ty – zwrocila sie do Hooda – nawet jednej przyzwoicie nie przepracowales.

– Co jest?

– Pani Jardine zatrudnia ogrodnika – wyjasnil Rebus.

– Za chwile pewnie jeszcze bedziemy rozmawiac ze smieciarzami – obruszyl sie Hood.

– Juz rozmawialismy – oswiadczyla Hawes. – I do pojemnikow tez zagladalismy.

Zanosilo sie na klotnie. Rebus zastanawial sie, czy sie wtracic – razem z Hoodem pracowal na St Leonard’s i w sposob naturalny powinien stanac po jego stronie – jednak bez slowa zapalil kolejnego papierosa. Twarz Hooda poczerwieniala. Tak jak ona byl starszym posterunkowym z tytulem detektywa, ale mial za soba krotszy od niej staz. Czasami trudno jest sie spierac z doswiadczeniem, ale to nie znaczy, zeby sie od razu poddawac.

– Philippie Balfour to nie pomoze – rzekl cicho Dalka Daniels i to ich uciszylo.

– Dobrze powiedziane, synu – pochwalil go Rebus.

Tak bylo istotnie: branie udzialu w wielkich i glosnych sledztwach moglo powodowac, ze czlowiek zaczynal zapominac o podstawowej prawdzie. Stajac sie jedynie malenka srubka w poteznej maszynerii, zaczynal sie madrzyc, by utwierdzic sie we wlasnej waznosci. Sprawa rozdzialu krzesel stala sie wazna, bo mozna bylo stosunkowo latwo postawic na swoim. Inaczej niz w przedmiocie sledztwa, ktore zdawalo sie rosnac w postepie geometrycznym, powodujac, ze kazdy zajmujacy sie nim czul sie coraz mniejszy i coraz mniej wazny, az w koncu zaczynal tracic z pola widzenia prawde zasadnicza (cos, co mentor Rebusa, Lawson Geddes, nazywal MISJA): to, ze ktos potrzebuje twojej pomocy i na te pomoc czeka. Zagadke zbrodni trzeba rozwiazac, a zbrodniarza ukarac. I czasami dobrze jest to sobie uzmyslowic.

W koncu rozeszli sie w przyjazni, a Hood zanotowal dane ogrodnika i obiecal, ze z nim porozmawia. Nie pozostalo im nic innego, jak wrocic do wspinaczek po schodach. Wizyta u pani Jardine trwala niemal pol godziny i wszystkie wyliczenia Hawes wziely w leb, raz jeszcze potwierdzajac oczywista prawde – sledztwo musi sie ciagnac. Bylo tak, jakby czas wrzucal nagle wyzszy bieg, czlowiek przestawal panowac nad uplywem kolejnych godzin, a na koniec dnia nie mogl zrozumiec ogarniajacego go zmeczenia i pozbyc sie uczucia niepokoju, ze o czyms

Вы читаете Kaskady
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату