– Zgoda.
– I wiedziec, ze Flipa ma przynajmniej szanse na odgadniecie tych wszystkich zagadek.
– Podejrzewam, ze w grze uczestniczyli tez inni gracze… moze nie teraz razem ze mna, ale kiedy grala Flipa. A to by znaczylo, ze musieli walczyc nie tylko z czasem, ale takze wzajemnie ze soba.
– Ale Quizmaster nie chce tego potwierdzic?
– Nie.
– Ciekawe dlaczego?
Siobhan wzruszyla ramionami.
– Pewnie ma swoje powody.
Rebus oparl sie o biurko dlonmi zwinietymi w piesci.
– No to sie mylilem. Nadal go jednak potrzebujemy.
Spojrzala na niego zdziwiona.
– My?
Uniosl rece do gory.
– Chcialem tylko powiedziec, ze jest nadal potrzebny w sprawie.
– To dobrze, bo juz mi sie zdawalo, ze probujesz swoich starych sztuczek.
– To znaczy?
– Podbierania wszystkiego innym i traktowania jak swoje.
– Uchowaj, Boze, Siobhan. – Zawiesil glos. – Tylko, ze skoro masz wrocic do rozmow z jej przyjaciolmi…
– No to co…?
– To bedzie wsrod nich takze David Costello.
– Z nim juz rozmawialismy. Powiedzial, ze nic na temat gry nie wie.
– Ale masz zamiar i tak z nim porozmawiac, prawda?
Prawie sie usmiechnela.
– Tak latwo mnie przejrzec?
– Nie, tylko ze moze moglbym do ciebie dolaczyc. Ja tez mam do niego jeszcze pare pytan.
– Jakich pytan?
– Pozwol sie zaprosic na kawe, a wszystko ci opowiem.
Tego wieczoru John Balfour w towarzystwie przyjaciela rodziny dokonal oficjalnej identyfikacji zwlok corki, Philippy Balfour. Zona czekala na niego na tylnym siedzeniu sluzbowego jaguara nalezacego do banku Balfour, za kierownica ktorego siedzial Ranald Marr. Nie chcac tkwic w jednym miejscu na parkingu, Marr objechal w kolo kilka ulic i zgodnie z sugestia Pryde’a, ktory czekal na Balfoura, by mu towarzyszyc w smutnej wizycie w kostnicy, wrocil po dwudziestu minutach.
Na miejscu znalazlo sie tez kilku zawzietych reporterow, jednak bez aparatow fotograficznych – szkocka prasa wciaz jeszcze respektowala pewne zasady. Nikt tez nie meczyl pograzonej w smutku rodziny pytaniami – reporterom chodzilo tylko o uchwycenie ogolnego nastroju towarzyszacego tej smutnej powinnosci, tak by moc to pozniej opisac w reportazach. Po skonczonej identyfikacji Pryde zadzwonil na komorke Rebusa i poinformowal go o wyniku.
– No to po wszystkim – powiedzial Rebus na glos po skonczonej rozmowie. Siedzieli w czworke w barze Oxford: Siobhan, Ellen Wylie, Donald Devlin i on. Grant Hood tez byl zaproszony, ale wymowil sie, tlumaczac, ze musi przejsc blyskawiczny kurs z dziedziny „kto jest kim” w mediach, tak, by umiec wiazac twarze z nazwiskami. Termin konferencji przesunieto na dziewiata w nadziei, ze do tej pory znane juz beda wyniki sekcji zwlok i mozna bedzie wyciagnac pierwsze wnioski.
– Moj Boze – szepnal Devlin. Wczesniej zdjal marynarke i wetknal teraz dlonie zwiniete w piesci w kieszenie swego przepastnego blezera. – Taka okropna strata.
– Przepraszam za spoznienie – rzucila Jean Burchill, podchodzac do stolu i sciagajac z ramion plaszcz. Rebus wstal z miejsca, wzial od niej plaszcz i zapytal, czego sie napije.
– Pozwolcie, ze to ja postawie kolejke – zaproponowala Jean, ale on przeczaco potrzasnal glowa.
– Ja zapraszalem, wiec do mnie nalezy przynajmniej pierwsza rundka.
Zawladneli calym glownym stolem w tylnej salce baru. W lokalu nie bylo zbyt tloczno, a wlaczony w przeciwleglym rogu salki telewizor gwarantowal, ze nikt ich nie bedzie podsluchiwal.
– Cos w rodzaju narady wojennej? – spytala, kiedy Rebus poszedl do baru po drinka dla niej.
– Albo stypy – poprawila Wylie.
– Wiec to jednak ona, tak? – Za odpowiedz wystarczylo jej ich milczenie.
– Ty sie zajmujesz historia czarow i takich innych, prawda? – zapytala Siobhan.
– Historia wierzen – poprawila ja Jean. – Ale tak, czary tez sie w tym mieszcza.
– Chodzi mi o to, ze biorac pod uwage te trumienki i znalezienie ciala Flipy w miejscu zwanym Pieklisko… sama kiedys mowilas, ze to moze miec jakis zwiazek z odprawianiem czarow.
Jean kiwnela glowa.
– To prawda, nazwa Pieklisko moze sie wlasnie z tego wywodzic.
– Jak rowniez prawda jest, ze trumienki znalezione na Arthur’s Seat tez mogly miec zwiazek z odprawianiem czarow, prawda?
Jean spojrzala na Devlina, ktory z napieciem przysluchiwal sie rozmowie. Wciaz jeszcze zastanawiala sie nad odpowiedzia, kiedy wyreczyl ja, mowiac:
– Bardzo watpie, by trumienki z Arthur’s Seat mialy jakikolwiek zwiazek z praktykowaniem czarow. Ale mimo to pani hipoteza brzmi szalenie interesujaco, oznacza bowiem, ze niezaleznie od tego, za jak bardzo oswieconych sie wszyscy uwazamy, zawsze jestesmy gotowi dopuscic istnienie czynnika irracjonalnego, jakiegos hokus-pokus. – Usmiechnal sie do Siobhan. – Jestem podbudowany tym, ze detektyw policyjny moze miec takie zapatrywania.
– Wcale nie powiedzialam, ze je mam – obruszyla sie Siobhan.
– Czyli co: probujemy sie chwytac brzytwy?
Rebus wrocil ze szklanka wody sodowej z limonka dla Jean i zastal przy stole grobowa cisze.
– No to – zaczela Wylie niecierpliwie – skoro wszyscy juz jestesmy…
– Skoro wszyscy juz jestesmy… – powtorzyl Rebus, unoszac kufel -…to za nasze zdrowie.
Odczekal, az wszyscy podniosa do ust drinki, dopiero wtedy zrobil to samo. Byli w Szkocji, a w Szkocji toast to rzecz swieta, ktorej sie nie odmawia.
– A wiec – powiedzial, odstawiajac kufel – mamy do rozwiazania zagadke morderstwa i na moj wlasny uzytek chcialbym sie upewnic, na czym kazde z nas stoi.
– Czy nie do tego sluza oficjalne poranne odprawy?
Spojrzal na Wylie.
– Wiec potraktuj to jako nieoficjalna wieczorna odprawe.
– Z gorzala dla zachety?
– Zawsze bylem zwolennikiem stosowania zachet i premii – powiedzial i zmusil ja tym do bladego usmiechu. – Wiec tak. Oto, jak moim zdaniem obecnie wygladamy. Chronologicznie, mamy najpierw zabojstwa dokonane przez Burke’a i Hare’a i wkrotce potem na Arthur’s Seat pojawia sie kilkanascie trumienek. – Spojrzal na Jean i dopiero teraz zauwazyl, ze choc na kanapie obok Devlina bylo wolne miejsce, ona przysunela sobie krzeslo od innego stolu i usiadla obok Siobhan. – Potem, w powiazaniu z tym lub nie, mamy dalsze podobne z wygladu trumienki pojawiajace sie w roznych miejscach, w ktorych w tym samym czasie znikaja lub ponosza smierc kolejne kobiety. Jedna taka trumienka pojawia sie ostatnio w Kaskadach, tuz po zniknieciu Philippy Balfour. Nastepnie znajdujemy jej zwloki na Arthur’s Seat, tam, gdzie znaleziono pierwsze trumienki.
– Czyli kawal drogi od Kaskad – wtracila Siobhan. – Chodzi mi o to, ze wszystkie poprzednie trumny znajdowano w poblizu miejsc zdarzen, prawda?
– Oraz ze trumna z Kaskad rozni sie od pozostalych – dodala Wylie.
– Ja nie twierdze, ze jest inaczej – powiedzial Rebus. – Ja tylko probuje ustalic, czy jestem w tym towarzystwie jedyny, ktory dostrzega w tym wszystkim jakas prawidlowosc.
Spojrzeli po sobie, ale nikt sie nie odezwal. Dopiero po chwili Wylie, obracajac w palcach szklanke z Krwawa Mary, przypomniala o niemieckim studencie.
– Zajmuje sie grami z dziedziny Dungeons amp; Dragons, bierze udzial w grach fabularnych typu RPG i znajduje smierc na szkockim pogorzu.