– Owszem, bylam tam. Ja i jeszcze pol miasta. Cala historia znajdzie sie w gazetach! Juz widze te naglowki: „Pijak napadniety i obrabowany w pokoju nierzadnicy', „Zlodziej uciekl ze spodniami ofiary, gdyz nieszczesnik nie mial ich na sobie w chwili, gdy go zaatakowano'.

Chase przymruzyl powieki.

– Uwazasz, ze to zabawne?

– Nic nie uwazam, ale tak to wyglada. Czy tez moze nie pamietasz, ze pchnieto cie nozem w plecy?

Sprobowal zmienic ulozenie ciala, ale nie dal rady.

– Wiec dlatego tak bardzo mnie boli?

– Na pewno.

– Rana jest powazna?

– Doc Meddly twierdzi, ze powinienes przez pare dni polezec, gdyz straciles duzo krwi. Gdyby nie to, doszedlbys do formy o wiele szybciej.

– Skoro kazano mi zostac w lozku, to dlaczego mnie tu przywloklas?

– Bo nie chcialam sie petac po miescie. A Meddly wmowil mi skutecznie, ze zwazywszy na miejsce, gdzie cie znaleziono, nikt inny sie toba nie zajmie. Zapewne kogos bym najela, ale latwiej mi bylo przywiezc cie tutaj. Rachel moze cie pielegnowac. Tak wiec, jesli zamierzasz sie tlumaczyc, lepiej tlumacz sie przed nia.

– Watpie, czy ona zechce mi pomoc. Nie mysli o mnie zbyt serdecznie.

– A tobie sie wydaje, ze ja zywie do ciebie cieplejsze uczucia?

– Chyba nie. – Westchnal. – Ale co wlasciwie robilas w tym saloonie?

– Poszlam sie z toba zobaczyc – powiedziala sztywno, po raz pierwszy od dluzszego czasu tracac pewnosc siebie.

Tego sie nie spodziewal.

– Dlaczego?

– Teraz to juz nie ma znaczenia.

Z tym slowami wyszla z pokoju, zostawiajac Chase'a oglupialego do reszty.

Rozdzial 29

Billy przeprosil i wyszedl, a Jessie zostala przy stole z Rachel. Nie spozywala posilku w tak krepujacej ciszy od czasow, gdy ona i jej ojciec mieli ze soba na pienku. Nic dziwnego, ze maly tak szybko sie ulotnil.

Na szczescie Jessie zdazyla sie juz przyzwyczaic do tej nieprzyjemnej atmosfery, totez nie tracila apetytu. Bylo to wazne, gdyz wieczorami mogla sobie powetowac stracone posilki. Nie zamierzala dopuscic do tego, aby napiecie zniweczylo szanse na pelne wykorzystanie chwil, kiedy czula sie calkiem normalnie, jakby w jej ciele nie zaszla zadna zmiana.

Grobowe milczenie przeciagalo sie w nieskonczonosc. Obie kobiety usilnie staraly sie na siebie nie patrzec. Wreszcie Jessie oproznila talerz i nie pozostalo jej nic innego, jak tylko rozpoczac wreszcie niemily temat. Westchnela ciezko.

– On nie musi tu dlugo zostac. Najwyzej tydzien, dopoki nie bedzie mogl usiasc na koniu bez zagrozenia otwarcia ran. Tydzien to w koncu nie tak dlugo.

Rachel patrzyla na corke zimnym, kamiennym wzrokiem.

– Dlaczego przywiozlas go tutaj?

– Sluchaj, nie lubie go bardziej niz ty, ale nikt inny nie chcial sie nim zajac. Jakos nie potrafilam sie tak po prostu od niego odwrocic.

– W jaki sposob odniosl rany?

– Zlodziej wpadl w panike i zadal mu cios w plecy. Rachel spuscila oczy.

– Zwazywszy na profesje Chase'a, trudno sie temu dziwic – rzekla ochryplym glosem.

Po raz pierwszy wypowiedziala tak pogardliwa uwage o swym pupilu w obecnosci dziewczyny.

– Wiedzialas, ze jest hazardzista, ale przedtem nie mialo to dla ciebie znaczenia.

– Chase, ktorego znalam, byl zupelnie inny – powiedziala zimno Rachel.

– Nie wiem, co z niego za czlowiek, ale to nie moja sprawa. I nie twoja. Summers nie odpowiada za swoje czyny przed zadna z nas.

– Dziwna przyjmujesz postawe. Po tym, co ci zrobil…

– Dasz wreszcie temu spokoj? – spytala Jessie. – Zrobilismy to razem. 1 tylko ty z tego powodu placzesz.

– Skoro tak, dlaczego za niego nie wyszlas, kiedy cie o to prosil?

– Bo uczynil to za pozno – odparla gorzko Jessie. – Tak naprawde on wcale nie chcial sie ze mna ozenic i doskonale o tym wiedzialam. Czyj honor udaloby mi sie uratowac, gdybym stanela przed oltarzem? Chyba wylacznie twoj.

Glos Rachel zmiekl.

– To znaczy… ze wyszlabys za niego, gdyby cie kochal? Jessie potrzasnela glowa.

– Skad ty bierzesz takie pomysly? Ten czlowiek nie zywi do mnie zadnych glebszych uczuc. Nie znacze dla niego wiecej niz jego inne kobiety.

– Jestes pewna? Moze on cie kocha, tylko nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy? Przeciez nie wyjechal; zostal w miescie.

– Bo chcial sie upic.

– Ale dlaczego? Moze kocha cie tak bardzo, ze…

– Zamierzasz go bronic?

– Absolutnie nie. Skad!

– Ciesze sie, ze to slysze, gdyz nie wyszlabym za maz za nicponia.

– A wiec jednak ci na nim zalezy.

Jessie zirytowala sie do tego stopnia, ze najchetniej zaczelaby sobie wyrywac wlosy z glowy. Pochylila sie i walnela piescia w stol. Na jej policzki wystapily krwiste rumience.

– On mnie nic nie obchodzi! Moglby nawet umierac z glodu, a ja nie przestapilabym progu jego pokoju. Lezy w tym domu, ale nie zamierzam sie do niego zblizac. Nawet na niego nie spojrze. Ty go tutaj sciagnelas, wiec wlasnie ty musisz sie nim zaopiekowac.

Rachel wstala sztywno od stolu.

– Odmawiam pielegnacji czlowieka, ktory zhanbil moja corke.

Jessie otworzyla szeroko oczy i przez chwile patrzyla za odchodzaca Rachel. Nagle zerwala sie z krzesla i wybiegla za nia az do korytarza.

– Nikt mnie nie zhanbil, slyszysz?! – wrzasnela.

– Trudno, bym nie slyszala, skoro sie tak wydzierasz -odparla spokojnie Rachel. – Ale to nie zmienia faktow. Nie pomoge Chase'owi.

– Mimo iz jest twoim przyjacielem?

– Byl nim – rzekla Rachel z uporem, zatrzymujac sie przy drzwiach. – Skoro ktos musi sie nim zajmowac, niech to bedzie Kate. Ona na pewno nie bedzie miala nic przeciwko temu.

– Skad ta pewnosc? – wychrypiala Jessie. – Nie wolno ci obarczac jej pielegnacja Chase'a.

– A tobie nie wolno podrzucac go mnie – skwitowala Rachel i zamknela za soba drzwi.

Dwadziescia minut pozniej Jessie zaniosla jedzenie do pokoju Chase'a. Miala nadzieje, ze bedzie mogla wyladowac na nim swoj zly humor, lecz, niestety, Summers spal jak zabity. Zostawila wiec talerz na stoliku stojacym obok lozka, upewnila sie, ze chory jest przykryty i szybko wyszla na korytarz.

Вы читаете Dziki wiatr
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату