Sam sie jednak w to wplatal, sam tego chcial, zatem narzekania pozbawione byly sensu. Pragnal myslec, ze ruszajac kobiecie na ratunek, postapil po prostu jak dzentelmen, lecz ta koncepcja zdecydowanie mijala sie z prawda.

W ciagu ostatnich trzech dni, odkad pojechal z Jessie na pastwisko, widywal ja o wiele rzadziej, anizeli sie spodziewal. Powierzono mu latwe zadanie pilnowania wodopoju oraz baczenie, by stado nie oddalilo sie zanadto od obozowiska. Z Jessie spotkal sie raz, moze dwa, wowczas gdy dziewczyna sprowadzala, ze wzgorza zablakane sztuki. Wieczorami bywala tak zmeczona, ze zamieniali zaledwie pare slow, a pozniej Jessie kladla sie blizej ognia, obok innych. Nigdy nie zostawal z nia sam na sam. Rankami nie widywal jej nikt – nawet kucharz, ktory zwykle wstawal pierwszy.

Chase usiadl na ziemi, trzesac sie z zimna w porannym chlodzie. Pomyslal, ze temperatura spadla do zera, moze nawet ponizej – koc pokrywala cienka warstwa szronu. A zaczal sie dopiero pierwszy tydzien listopada.

Po co zakladac ranczo w tak zimnym klimacie? Thomas Blair jednak sie na to odwazyl i bydlo przetrwalo, a ludzie przywykli do pracy na mrozie.

Pomyslal, ze filizanka kawy na pewno by mu pomogla sie pozbierac, a jednoczesnie zadrzal na mysl o tym, ze musi po nia pojsc. Zerknal na legowisko Jessie, ale dziewczyny juz tam nie bylo; pozostal po niej jedynie nieoszroniony prostokat koca. Wyjechala, tak jak kazdego ranka. Dlaczego? Gdy mezczyzni konczyli sniadanie, slonce pojawilo sie juz na niebie, lecz Jessie wyruszyla w droge, gdy jeszcze panowal mrok. Pytal ja, gdzie znika o tak wczesnej porze, lecz ona wzruszala jedynie ramionami.

Potrzasnal glowa na mysl o wydarzeniach sprzed dwoch dni. Jessie przyjela nowy dopust losu zapewne znacznie spokojniej, anizeli uczynilaby to wiekszosc znanych Chase'owi ludzi, choc w pierwszej chwili wybuchnela straszliwym gniewem. Nie mogl sie jednak dziwic. Ostatnie, co spodziewala sie uslyszec od Mitcha Fabera, ktory dotarl wlasnie do obozowiska, to informacje, ze ukradziono cale stado bydla i to w przeddzien umowionego terminu dostawy.

Napadnieto ich w nocy. Parobek pelniacy warte zniknal bez sladu.

– Zalatwili nas na amen – stwierdzil Mitch. – Nawet nie wiedzialem, co mnie uderzylo. Nie zamierzali nas jednak zabic. Zabrali tylko stado.

Jessie ustalila tymczasem, ze zabojstwo nie bylo konieczne. Zanim Mitch i jego ludzie przybyli do najblizszego miasteczka i zglosili kradziez szeryfowi, okazalo sie to bezsensowne. Zlodzieje doskonale rozplanowali napad w czasie. Sprzedali wszystkie krowy, zanim Mitch i jego ludzie otworzyli oczy. Najbardziej irytujacy element tej historii stanowilo to, ze stado trafilo w rece kontrahentow Jessie. Nabyl je pewien agent^ podzielil i przygotowal do wyslania do okolicznych miast. Mial kwit, a naleznosc uregulowal gotowka, poprzez bank, ktory stal sie w ten sposob swiadkiem transakcji. W tej sytuacji szeryfowi nie pozostalo nic innego, jak rozlozyc bezradnie rece.

Mitch rowniez nie mogl nic zrobic. Agent sadzil, ze sprzedawcy stada przybywaja z Rocky Valley. Trudno bylo go winic; w dobrej wierze nabyl zwierzeta, ktore bandyci ukradli Mitchowi, gdy ten spal jak zabity. Jessie nie wspolpracowala nigdy wczesniej z tym agentem, totez nie znal ani jej, ani Mitcha.

– Skad oni wiedzieli o kontraktach? – zastanawiala sie Jessie.

Najwyrazniej zle sie czula. Twarz jej poszarzala, oczy miala nienaturalnie rozszerzone, jakby wciaz nie wierzyla w to, co sie stalo. Chase doskonale ja rozumial. Slyszal od Rachel o ogromnej pozyczce, jaka Jessie zaciagnela w banku. Teraz nie mogla uregulowac dlugu ani zaplacic pracownikom.

Kiedy zas Faber wspomnial o zniknieciu Blue Parkera, ktory stal wtedy na warcie, wpadla w szal. Mitch oznajmil, ze Parker zachowywal sie dziwnie podczas spedu. Tak, Blue wiedzial o kontraktach! Na miesiac przed podroza wydawal sie ponury i niezadowolony. Wlasnie wtedy Chase pojawil sie na ranczo. Gdy Jessie skojarzyla oba fakty, poslala Summersowi zimne spojrzenie, jakby to on ponosil odpowiedzialnosc za nieszczescia, jakie ja spotkaly. Chase nie znal Blue Parkera, lecz zorientowal sie, ze to ten mlody czlowiek, z ktorym zobaczyl Jessie pierwszego dnia. Jessie ograniczyla swoje wyjasnienia do tejze wlasnie informacji, lecz najwyrazniej podejrzewala Parkera o wspoludzial w kradziezy.

Tego wieczoru wpadla w zbyt wielka zlosc, by tlumaczyc cokolwiek. Przeklinala jedynie Chase'a i Parkera, a takze Latona Bowdre'a. Potem, gdy odzyskala panowanie nad soba, Chase nie mial serca wracac do tematu. Ciekawosc nie dawala mu jednak spokoju. Przez cala noc nie mogl zasnac – wspominal chwile, gdy zobaczyl Jessie i Blue.

Wreszcie pokonal zimno i odrzucil koc. W stosunku do ubieglego miesiaca temperatura raptownie spadla. Gdy biwakowal pod golym niebem podczas poszukiwania Jessie, bylo o wiele cieplej, mimo iz konczyl sie wrzesien.

Drzac na calym ciele, ujal w zgrabiale dlonie filizanke z kawa. Dwaj mezczyzni siedzacy blizej ognia i zajadajacy smazone steki z jajkami usmiechneli sie do niego szeroko.

– Z czasem przywykniesz – rzucil Ramsey.

– Bedzie jeszcze gorzej – dodal ze smiechem Baldy, lysiejacy kowboj w srednim wieku. – Lada chwila spadnie snieg.

Chase mruknal cos tylko, a obaj mezczyzni zarechotali ironicznie. W obozowisku zostala ich tylko trojka; poza Jebem Jessie zatrudniala jeszcze dwoch parobkow, ktorzy pojechali na sped z Mitchem i Blue. Mitch i jeden z pomocnikow udali sie do Fortu Laramie, aby sprzedac czesc bydla na wolowine i zdobyc pieniadze na wyplaty. Drugi zrezygnowal z pracy, kiedy Jessie nie chciala mu dac kilku wolnych dni na mala hulanke. Dziewczynie nie pozostalo nic innego jak jechac z nim do domu i wyskrobac ostatnie grosze na wyplate. Chase mial ochote sprac drania, ale wiedzial, ze Jessie nie zyczy sobie, aby ktokolwiek sie wtracal w sprawy dotyczace rancza.

Bardzo pragnal pomoc jej w klopotach. Oddalby przeciez ostatniego centa, byle tylko Jessie zechciala go wziac.

– Czy ktorys z was rozmawial z jessie, zanim wyjechala? – spytal od niechcenia, nakladajac sobie jedzenie.

Baldy pokrecil glowa, nie odrywajac wzroku od talerza.

– Obudzilem sie w chwili, gdy ruszala. Zobaczylem tylko koniec ogona jej konia.

– W ktora strone zmierzala?

– Mowila, ze wybiera sie na zachod, na podgorze; wroci dopiero za kilka dni.

– Skoro planowala tak daleka wyprawe, zatrzyma sie prawdopodobnie w poblizu szalasu. Szkoda, ze mnie nie uprzedzila. Bylem tam wczoraj i uzupelnilem zapasy. Moglem jej oszczedzic fatygi.

Chase stracil resztki humoru. Nie zobaczy Jessie przez trzy dni…

– Zamienisz sie dzis ze mna, Ramsey? – spytal pod 'wplywem impulsu.

Ramsey popatrzyl na niego ze zdziwieniem. Obaj kowboje wiedzieli o ranie Summersa.

– Na pewno dasz rade?

– Nie ma obawy – odparl twardo Chase. – Poza tym potrzebuje ruchu. Juz zdecydowanie zbyt dlugo odpoczywam.

– W takim razie umowa stoi – zgodzil sie Ramsey.

Rozdzial 32

Niebo bylo tak zachmurzone, ze slonce prawie nie grzalo. Gdy Chase wyjezdzal z obozu, nad ziemia unosilo sie mgliste niebieskie swiatlo, wystarczajace na szczescie do tego, by wysledzic slady konskich kopyt, dosc wyrazne na oszronionej ziemi.

Chase nie dbal o to, czy mezczyzni zauwazyli, ze pojechal za Jessie. Moze nawet usilowali dociec, co tez ich wlasciwie laczy, lecz co tak naprawde ich laczylo? Summers z pewnoscia nie potrafilby odpowiedziec na to pytanie.

Ostry wiatr bezlitosnie smagal cialo. Zgodnie z sugestia Baldy'ego Chase zapial kurtke pod sama szyje i oslonil uszy bandanka. Nie pomagaly nawet stare welniane spodnie, pozyczone od Jessie. Nic nie chronilo go przed zimnem. Przeklinal sie za to, ze zostawil ognisko i pojechal za kobieta, ktorej bedzie musial zapewne szukac caly dzien.

Вы читаете Dziki wiatr
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату