szybko wybiegla z kosciola.

Ruszyl za nia.

– Przykro mi, ze musialem to zrobic w ten sposob.

– Nie oszukuj sie – odparla. – Oboje wiemy, ze i tak bys mnie nie zastrzelil, a ja bym za ciebie nie wyszla, gdybym nie chciala. Nie sadz jednak, ze udalo ci sie postawic na swoim. Nie sprzeciwilam sie jedynie temu, by nasze dziecko pochodzilo z legalnego zwiazku. Teraz mozesz wyjechac – do Hiszpanii, jesli taka jest twoja wola lub gdziekolwiek indziej. Ja zostane. Od czasu do czasu mozesz nas odwiedzac, ale nic ponadto. Nie zamierzam z toba mieszkac, jasne?

Nie czekajac nawet na odpowiedz, wskoczyla na konia i pomknela do hotelu. Chase patrzyl za nia spod zmarszczonych brwi.

Jeszcze zobaczymy, pomyslal.

Rozdzial 36

Gdy sie obudzil, wkladala wlasnie w pospiechu ubranie. Nic nie mowil, obserwujac ja ukradkiem. Twarz Jessie zdradzala bowiem wyraznie jej nastroj. Nie wydawala sie zachwycona przebudzeniem u boku malzonka.

Nie poszedl wczoraj za nia bezposrednio do hotelu, lecz skierowal swe kroki do najblizszego saloonu. Nie ujrzal zadnej znajomej twarzy, totez pozwolil sie wciagnac do gry w siodemki. Po paru minutach zostal jednak rozpoznany i wieczor uplynal na wspominaniu tego, co zaszlo w pokoju Srebrnej Annie. Chase zyskal slawe. Dowiedzial sie przy okazji, jaka role w tych wydarzeniach odegrala Jessie. Bardzo go to zaskoczylo. Kiedy wrocil do hotelu i stwierdzil, ze Jessie wpisala do ksiegi meldunkowej pania Summers z malzonkiem, przezyl kolejny szok. Radosne zdziwienie natychmiast jednak minelo, gdy wszedl do pokoju i zobaczyl, ze czesc poscieli – najwyrazniej przeznaczona dla niego – lezy na podlodze. Rzucil ja wiec z powrotem na siennik i zajal miejsce obok zony.

– Tak wiec nikt nie ma prawa tknac tego, co nalezy do ciebie?

Jessie odwrocila sie do niego gwaltownie i otworzyla szeroko oczy ze zdziwienia. Szybko jednak odzyskala panowanie nad soba.

– Juz wiesz?

– Owszem, dotarly do mnie rozne zabawne opowiesci.

– Nie wyciagaj falszywych wnioskow – mruknela z nonszalancja. – Tego dnia dowiedzialam sie o dziecku i zdecydowalam, ze wyjde za ciebie. Nic wiecej.

– Dlatego poszlas do saloonu?

– Tak. Oczywiscie, sytuacja, w jakiej cie znalazlam, Sprawila, ze porzucilam mysl o malzenstwie. Nadal jednak zloscilo mnie to, ze omal nie zginales. Jestes ojcem mojego dziecka. – Odwrocila sie zawstydzona. – Twojej kochance powiedzialam to, co powiedzialam, raczej po to, by wywrzec na niej wrazenie, i tyle.

Chase zmarszczyl brwi. Nie powinien byl poruszac tego tematu.

– To niedobrze – powiedzial cicho.

– Dlaczego? – Zupelnie go nie zrozumiala. – Wydaje mi sie, ze Srebrna Annie ma wiecej wspolnego z napadem, niz twierdzi. Potrzebowala ostrzezenia.

– Coz, ten epizod nalezy juz do przeszlosci. Najlepiej o nim zapomniec.

Turkusowe oczy Jessie zrobily sie zupelnie okragle ze zdumienia.

– Zartujesz, prawda? Nie chcesz wiedziec, kto wbil ci noz w plecy?

– Nieszczegolnie – odparl Chase. Bawila go oburzona mina Jessie.

Nie myslal o zemscie. Czul wdziecznosc do napastnika. Gdyby nie ta rana, Jessie nie zabralaby go przeciez na ranczo i wyjechalby z Wyoming, nie majac pojecia o dziecku. Przypomnial sobie jednak, iz Jessie nie zamierzala go informowac o ciazy i dobry nastroj prysl.

– Chcialas sie stad wymknac, nawet mnie nie budzac?

– Jest juz popoludnie. Zaspalismy.

– Odpowiedz.

– Nie chcialam sie wymknac – odparla ponuro.

– Watpie.

– Mozesz sobie watpic, ale ja bym tak po prostu nie wyjechala. Najpierw musze cie o cos poprosic… – Umilkla. Najwyrazniej zabraklo jej slow.

– Mow dalej. Slucham. Zawahala sie.

– Wroc ze mna na ranczo.

– Taki mialem zamiar. Przymruzyla powieki.

– I zostan, dopoki Rachel nie wyjedzie do Chicago.

– No tak. Zapomnialem o wszystkich dobrodziejstwach, jakie niesie ze soba to malzenstwo.

– Nie musisz byc taki zlosliwy.

– Czyzby? Wybacz, jesli sie myle, ale nie mozesz sie zapewne doczekac, by poinformowac Rachel o naszym slubie. Prawda?

– Niezupelnie. Wole, abys to ty przekazal jej te nowine. Ja pojade prosto na pastwisko. W ogole nie chce jej widziec.

– Nie pozegnasz sie z nia?

– Nigdy jej do siebie nie zapraszalam. A teraz ona nie ma juz zadnego pretekstu do przedluzania wizyty, ja natomiast nie bede jej zatrzymywac. Powiesz jej? – spytala lagodniej.

– Co bedzie, jesli ona sie dowie, jaki charakter ma przybrac nasze malzenstwo?

Pociemnialy jej oczy.

– Tego nie musisz mowic.

– Dlaczego? Boisz sie, ze wtedy uzna za swoj obowiazek pozostanie na ranczu jeszcze przez pare lat?

Jessie popatrzyla na niego spode lba. Chase podniosl sie wolno i wygladzil ubranie, w ktorym spali. Pozwolil, by Jessie jeszcze troche sie pozloscila. Odzyskal jednak humor.

– Wiesz, ta nowa sytuacja jest naprawde zabawna.

– Jesli masz na mysli szantaz, to we mnie nie wzbudza wesolosci. Bo nic innego ci przeciez nie chodzi po glowie, prawda? ~ Zobaczyla, ze Chase sie usmiecha. – Do czasu jej wyjazdu, nie dluzej.

– Dobrze. Kiedy wyjedzie? Zamierzasz wrocic na ranczo i kazac jej spakowac manatki?

– Jesli ty tego nie zrobisz, nic innego mi nie pozostanie. O co ty zreszta ze mna walczysz? – krzyknela ze zloscia. – Nie chciales sie ustatkowac. Moze zmusiles mnie do malzenstwa, ale oboje wiemy dlaczego. Postapiles bardzo szlachetnie i dzieki ci za to. Ale dlaczego ty z kolei nie podziekujesz mi po prostu za zwrocenie ci wolnosci, ktorej pragniesz? Musisz odnalezc ojca, pamietasz? Jedz do Hiszpanii, Chase. Znajdz go. Nie uda ci sie tego dokonac z zona depczaca ci po pietach.

– Dlaczego? Nic nie stoi na przeszkodzie, abys ze mna pojechala, kiedy juz urodzisz dziecko.

– Nigdy nie opuszcze rancza, Chase.

Nie zmienilaby swego stanowiska nawet za cene duszy.

– Zapewne jeszcze tego nie wiesz, ale ranczo nalezy teraz rowniez do mnie – rzeki z irytacja w glosie.

Jessie zesztywniala.

– Co to znaczy?

– To, ze jesli bede chcial zostac, to zostane.

– Rob, co chcesz – odparla lodowato. – Ale pozalujesz.

Вы читаете Dziki wiatr
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату