– Nigdy nie zdradzilam twego ojca, Jessico.

– Jasne. Moze jeszcze stwierdzisz, ze Billy jest synem Thomasa?

– Owszem – odparla szeptem. Jessie jednak uslyszala.

– Do diabla! Jesli tak sie w istocie mialy sprawy, dlaczego nie powiedzialas mu o ciazy przed wyjazdem?

' Przeciez wiesz, jak bardzo pragnal syna.

– Stalo sie za pozno, aby cokolwiek wyjasniac, nawet gdybym mogla to uczynic.

– Niezle ci idzie, Rachel! – prychnela Jessie. – Ale ja tego nie kupuje. Ojciec widzial cie na wlasne oczy w lozku z Willem Phengle'em. Nie bylo go w domu caly miesiac, a ty wykorzystalas jego nieobecnosc na romans z Willem. Billy musi wiec byc synem Phengle'a.

– Boze! – Rachel zbladla jak sciana i usiadla na lozku. – Tamtej nocy… Thomas wspomnial o Willu, ale nie powiedzial, co wlasciwie go doprowadzilo do furii. W moim wlasnym lozku!

– Swietnie, Rachel – rzekla sucho Jessie. – Doskonale. Naprawde minelas sie z powolaniem.

Sarkazm dziewczyny wyprowadzil z rownowagi te spokojna zwykle niewiaste.

– Jesli twoj ojciec widzial w swoim malzenskim lozu Willa Phengle'a, to Will musial byc z Kate. Bo nie ze mna, Jessico. Przez caly dzien przebywalam poza ranczem. Dzierzawca wezwal mnie na pomoc, gdyz jego zona zaczela rodzic. Niestety, ta nieszczesna kobieta umarla, dziecko tez. Wrocilam do domu chora ze zmeczenia i niepokoju. Mialam klopoty z wydaniem cie na swiat, a znow czekal mnie porod. W okolicy nie mieszkal zaden lekarz, nie zmienilo sie to zreszta do dzis. Thomas jedynie cudem nie zabil dziecka w moim lonie. Ledwo stanelam w progu, rzucil sie na mnie z piesciami. Nie dal mi szansy na wyjasnienia. Nigdy. Kiedy wreszcie przestal mnie bic, nie moglam mowic. Zlamal mi szczeke, zaczynalam tracic przytomnosc. Porozmawiaj z Kate. Oprocz nas dwu nie mieszkala tu zadna inna kobieta, wiec to ja Thomas musial zobaczyc w lozku z Willem. Nie ma innego wyjscia. Spytaj Kate.

Jessie nie odpowiedziala. Wyraz jej twarzy nie zmienil sie ani na jote.

– Szlifowalas te historyjke przez dziesiec lat. Kto moze ci zaprzeczyc? Bo nie Phengle. Thomas rowniez nie. Kate, oczywiscie, zadalaby klam kazdemu twemu slowu, ale to tylko Indianka i kto uwierzylby jej, a nie tobie? Prawda?

– Spytaj ja, Jessico – poprosila cicho Rachel.

– Nie moglabym. Boze! Czy ty w ogole wiesz, co sugerujesz? Twierdzisz, ze Kate przez te wszystkie lata trzymala jezyk za zebami i nigdy nie uczynila niczego, aby naprawic straszliwa krzywde, ktora cie spotkala? Dlaczego milczala? Z jakiego powodu? Ten dom byl zawsze pelen nienawisci, zawsze brakowalo w nim bodaj odrobiny ciepla. Dlaczego pozwolila, by taki stan trwal az do smierci Thomasa?

– Nie wiem, Jessico. Tak jednak postapila.

– Nie!

Jessie znowu sie odwrocila. Rachel trwala w bezruchu.

– A jesli mowie prawde? – szepnela, zanim podniosla sie z miejsca. – Jestem wtedy winna czy pokrzywdzona? Zastanow sie nad tym.

Rozdzial 38

– Mamo! Nie moge znalezc tego indianskiego piorka, ktore dostalem od Jeba!

Rachel potrzasnela glowa. Spojrzala katem oka na Chase'a, a nastepnie na swoj wyladowany kufer, stojacy na lozku. Westchnela. Poranek okazal sie trudniejszy, niz sie spodziewala.

– Zechcialbys go zamknac i wyniesc na ganek? – zwrocila sie do ziecia. – Moj syn odkryje na pewno jeszcze pare innych brakow, zanim zatrzasniemy wieko. Jesli natychmiast nie wyruszymy w droge, bede musiala spedzic noc w Cheyenne, a wolalabym tego uniknac.

Chase bez slowa skinal glowa. Wiedzial, ze Rachel cierpi i robi jedynie dobra mine do zlej gry, gdyz zrelacjonowala mu swoja rozmowe z Jessie.

A Jessie? Czy naprawde nie miala serca, czy tez byla pewna, ze matka klamie? Gdy slyszal wreszcie cala te historie, sam postanowil porozmawiac z Kate, ale nie mogl jej znalezc. Sniadanie rowniez nie stalo na stole. Czyzby Indianka odeszla na dobre? Czy ucieczka czegokolwiek dowodzila?

Westchnal i przystapil do zamykania kufra. Czy Jessie zamierzala pozegnac sie z Rachel i Billym? Maly uwielbial siostre. Jej nieobecnosc zlamalaby mu serce.

Po trzeciej probie kufer nadal pozostal otwarty. Chase zaklal ze zloscia i zajrzal do srodka, by sprawdzic, co uniemozliwia zatrzasniecie wieka. Jego oczom ukazala sie cienka ksiazeczka, polozona na sztorc na pokaznym stosie bielizny. Czyzby to ona przeszkadzala? Chase wrzucil ksiazeczke z powrotem do kufra i dokonal kolejnej proby docisniecia wieka. Nie mogl pojac, dlaczego kobiety podrozuja z tak ogromna iloscia bagazu. Na szczescie Jessie nie zamierzala mu towarzyszyc w zadnych podrozach. Nie wyobrazal sobie, by mogl zniesc te klopoty z zamykaniem kufra, ilekroc sie gdzies wybieral. Ogarnela go pokusa, aby zrobic Rachel kawal i wyjac te ksiazeczke. Niech sie zastanawia, co tez sie z nia stalo, gdy dojedzie do Chicago.

Zerknal z powrotem na drzwi, aby sie upewnic, ze nikt go nie przylapie, upuscil swoje znalezisko na podloge i wlasnie mial je wsunac pod lozko, gdy rzucil mu sie w oczy napis „dziennik'. Wpatrywal sie tepo w okladke przez pare sekund. Nie potrafil czegos takiego uczynic. Nie z dziennikiem. Tego Rachel nie mogla stracic. Do tej chwili sadzil, ze to jakas powiesc. Smieszne, ale nie podejrzewal tej kobiety o prowadzenie dziennika. Zupelnie to do niej nie pasowalo.

Wreszcie zatrzasnal wieko i wyniosl kufer na dziedziniec, gdzie czekal Jeb na kozle.

– Moze jeszcze jeden, co? – parsknal stary, upychajac kufer w tyle wozu.

Chase usmiechnal sie radosnie.

– Bagaz Billy'ego nie bedzie chyba taki ciezki. Niech ci ktos koniecznie pomoze przy wyladunku.

– Dobra, dobra. Tak, jakbym sam nie dal rady! Jesli ta niewiasta choc troche sie nie pospieszy, nie dojedziemy do miasta przed wieczorem.

– Widziales gdzies Jessie? – spytal Chase.

– Slepy jestes? Weszla wlasnie do saloniku.

Chase obrocil sie na piecie, uszczesliwiony. Ze wzgledu na Rachel i Billy'ego cieszyl sie bardzo, ze Jessie zamierza zachowac pozory.

Zatrzymal sie jednak w polowie drogi do drzwi. Osoba siedzaca nieruchomo przed kominkiem wydala mu sie calkiem nieznajoma. Byla to Jessie, jakiej nigdy nie spodziewal sie ujrzec. Ta cudowna istota miala na sobie suknie z rozowego aksamitu i koronki, wlosy upiela w kok, ozdobiony bialymi wstazeczkami. Chase zaniemowil. Nie widzial nigdy w zyciu rownie pieknej kobiety.

W tej samej chwili do pokoju weszla Rachel z Billym. Oboje wstrzymali oddech z wrazenia.

– O rety! – Billy usmiechnal sie szeroko. – Dziewczyny ze wschodu nie moga sie z toba rownac. – Ruszyl ochoczo w kierunku siostry.

Jessie wstala, a maly objal ja mocno w talii. Chciala przytulic go do siebie tak czule jak nigdy nikogo, ale spojrzala ponad jego glowa na Rachel i rece odmowily jej posluszenstwa. Czula sciskanie w gardle. Niepotrzebnie tu przyszla. Nalezalo zostac w pokoju i czekac, az wyjada. Billy nawet nie zauwazyl, ze siostra nie odwzajemnia uscisku.

– Bede za toba bardzo tesknil. Moge cie znowu odwiedzic?

Wydala z siebie jakis dzwiek, lecz nie slyszal go nikt poza Billym. Pochylila sie nad ratem.

– jesli nie przyjedziesz, nigdy ci tego nie wybacze. Wstajac, musnela ustami policzek chlopca, a ten, rozpromieniony, wydal okrzyk radosci i wybiegl z saloniku, omal nie zwalajac z nog Chase'a. Rachel postapila krok naprzod.

– Jessico, ja… – zaczela z nadzieja,

– Zegnaj.

jessie miala kamienna twarz. Po wyjsciu Billy'ego odzyskala zimna krew.

Вы читаете Dziki wiatr
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату