Nie wspominales Jessice o moich wyprawach do Ameryki? Znajdziemy wdzieczny temat do rozmowy.
– O wyprawach? Alez pojechales tam tylko raz, kiedy byles mlodszy niz ja teraz.
– Bzdura! – odparl Carlos. – Dziesiec lat temu ponownie przeprawilem sie przez ocean. Bylo to juz po pogrzebie Francisca, matka zabrala cie wtedy do Francji.
– Poplynales do Ameryki? Po co?
– Aby kogos odnalezc.
– Nie znalazles jej, prawda? – wtracila Jessie, zanim Rodrigo zdolal ja powstrzymac.
– Nie. Ten twoj kraj jest stanowczo zbyt duzy – odparl smutno don Carlos, patrzac dziwnie na dziewczyne.
Jessie dostrzegla zdumienie na jego twarzy i zrozumiala, ze sie zdradzila. Domyslila sie, ze don Carlos pojechal szukac Mary i dlatego uzyla w pytaniu slowa „jej'.
– Naprawde powinnam juz isc – powiedziala niespokojnie. – Nigdy bym sobie nie wybaczyla, gdyby poczul sie pan przeze mnie gorzej.
– Nie ma obawy – odparl bardzo spokojnie. – Moge znow liczyc na pani odwiedziny?
– Oczywiscie.
– W takim razie musze teraz pania wypuscic.
Jessie ujela dlon mezczyzny, a ten ucalowal delikatnie koniuszki jej palcow. Przez caly ten czas patrzyl na nia tak przenikliwie, jakby potrafil czytac w jej myslach.
Zatrzymal ja jeszcze w progu. Jego pierwsze slowa wypowiedziane po angielsku zaparly Jessie dech w piersiach.
– Jeszcze jedno, Jessico Summers. Kim jest ten podobny do mnie mezczyzna, o ktorym moj przesadnie ostrozny siostrzeniec wolalby nie mowic?
Jessie odwrocila glowe w kierunku pytajacego. Przez chwile zdawalo jej sie, ze w jego glosie slychac nadzieje. Niemozliwe! Nie mogl sie domyslic. Nie na podstawie tak skapych informacji. Ale posunela sie juz daleko, a on musial w koncu poznac prawde.
– Moim mezem – odrzekla.
– O Boze! – jeknal. – Dziekuje ci, kochana.
Rozdzial 43
Slonce stalo w zenicie, a przez otwarte okno docieraly do Jessie niebianskie zapachy ogrodu. Ona jednak nie cieszyla sie wcale tym cudownym dniem. Spedzila bardzo niespokojna noc na rozmyslaniach o don Carlosie. Sadzila, ze uczynila, co trzeba, ale nie byla wcale tego pewna. Gdzie tez podziewa sie Chase?!
Tak, jakby miala jeszcze malo zmartwien, ubieglej nocy poczula pierwsze ruchy dziecka, ot takie delikatne, niemniej jednak wystarczajace, by zaczela myslec o tym, co ja czeka w ciagu najblizszych miesiecy. A niech to diabli! Kiedy ten Chase wreszcie sie pojawi?!
Summers nie dowierzal wlasnemu szczesciu. Bal sie, ze na zawsze go opuscilo podczas straszliwej burzy na morzu, kiedy to zboczyli tak dalece z kursu, ze stracili niemal tydzien w stosunku do zamierzonego czasu podrozy.
Zszedl z pokladu w Maladze, gdzie znalazl tlumacza, ktory wystepowal rowniez w roli przewodnika. Nazwisko Carlosa Silveli okazalo sie w tym miescie bardzo znane. Chase odnalazl go wiec latwo i bez przeszkod dotarl do posiadlosci.
Zaczal jednak znow watpic w laskawosc losu, kiedy piekna blondynka, ktora otworzyla drzwi, popatrzyla na niego jak na ciele o dwoch glowach. Otworzyla usta, lecz nie wydobyla z siebie ani slowa. Summers wlasnie zamierzal zawolac swego przewodnika, gdy mloda osoba odzyskala mowe.
– A wiec to prawda!
– Slucham? Nie mowie po hiszpansku.
– Dispense. Znam angielski, ale slabo. Pan przyjechal… do kogo?
– Do Carlosa Silveli – rzekl Chase. – Przewodnik zapewnil mnie, ze to wlasnie tutaj. Czy zastalem pana Silvele?
– Wolniej, senor. Mowi pan stanowczo za szybko.
– Przepraszam. Szukam Carlosa.
– Si, si – odparla. – To juz wiem. Panska zona mowila, ze pan przyjedzie. Nie uwierzylam w jej historyjke.
– Zona? – Chase zmarszczyl ze zdziwieniem brwi. -Chyba mowi pani o kims innym. Moze zawolam tlumacza? – spytal, kierujac sie w strone wyjscia.
– Nie nazywa sie pan Chase Summers?
Stanal jak wryty i znow odwrocil glowe w jej strone.
– Skad pani wie?
– jak mowie, panska zona jest tutaj.
– Niemozliwe!
Jessie uznala, ze nie powinna dluzej przeciagac tej zabawy i wyszla ze swojej kryjowki.
– Dlaczego niemozliwe, Chase?
Nita przenosila wzrok z Jessie na Chase'a. Widac bylo, ze jest zmieszana.
– Widzi pan, senor, ze to panska zona. Teraz zostawiam was samych. Rozmowa po angielsku przyprawila mnie o bol glowy.
Jessie patrzyla na Nite wychodzaca z foyer. Na pieknej twarzy Hiszpanki pojawila sie zlosc. Nie poswiecila jednak Nicie juz wiecej uwagi. Skierowala ja na Chase'a, ktory, nie wiedziec czemu, stal wciaz jak wryty, z calkiem glupia mina.
– Podasz mi jakis przekonywajacy powod, ktory tlumaczylby twoja wizyte, czy tez mam przelozyc cie przez kolano i sprac na kwasne jablko za ten najbardziej nieodpowiedzialny…
– Nie waz sie mowic do mnie w ten sposob, Chasie Summersie!
Ruszyl ku niej, ale natychmiast sie cofnela.
– Jak smiesz podrozowac w tym stanie? Nie myslisz ani o sobie, ani o dziecku. A gdyby ci to zaszkodzilo? – Zmienil nagle ton. – Wszystko w porzadku? Dobrze sie czujesz?
– Czy naprawde cie to obchodzi? – Jessie!
– Nic mi nie dolega!
– Co ty tu, u diabla, robisz?! Zostawiam cie bezpiecznie z matka…
– Ujmujac rzecz dokladniej: podrzucasz mnie matce i znikasz.
– Znikam? Czy Rachel naprawde ci nie mowila, ze wroce, zanim urodzi sie dziecko?
– Mowila – odparla sztywno Jessie. – Ale ja jej nie uwierzylam i nadal nie wierze. Nie zapomnialam, ze pozwolilam ci isc wlasna droga. Do licha, dlugo nie czekales, prawda?
– Jessie! Chyba skrece ci kark!
– A ja rozkwasze ci nos. To jednak niczego nie rozwiaze, prawda?
Patrzyli na siebie przez chwile gniewnie, potem jednak spojrzenie Chase'a zlagodnialo, a jego oczy przybraly miekki, aksamitny wyraz.
– O Boze! Ciesze sie, ze jestes – powiedzial. – Tak bardzo za toba tesknilem.
Utonela w jego ramionach. Przywarl wargami do jej ust. Calowal ja, jakby umieral z glodu, a ona stanowila pierwszy kes dlugo oczekiwanego pozywienia. Natychmiast oddala pocalunek. Jakze tesknila za jego dotykiem. Juz niemal zapomniala, jak sie przy nim wspaniale czula, jak zapamietale go pragnela.
– Ty tez za mna tesknilas, kochanie.
Te stlumione slowa dotarly do niej gdzies z daleka. Chase gryzl delikatnie jej szyje.
– Nie tesknilam – zaprotestowala niemal automatycznie.
Summers wyprostowal sie nagle, oczy blyszczaly mu szczesciem.
– Jesli sobie przypominasz, Jessie, ostatni raz odezwalas sie do mnie w Cheyenne. Bylas bliska placzu, bo matka nie chciala z toba zostac. Tak wiec sadzilem, ze z przyjemnoscia spedzisz z nia troche czasu. A to stwarzalo mi wspaniala okazje, aby wyjasnic moja sytuacje. Tobie nie wolno podrozowac. Przynajmniej nie