– Mojego rzadu to nie interesuje. Tu chodzi o wazniejsze rzeczy.
– Jak pan powiedzial, to delikatna sprawa. Zeznam, co widzialem. Tylko tyle moge obiecac.
Becker skinal glowa.
– W porzadku. Mozemy wejsc?
Policjant otworzyl drzwi i weszli do sali przesluchan. Austin obrzucil wzrokiem duze pomieszczenie z ciemna boazeria i ludzi w garniturach, zapewne przedstawicieli wladz i prawnikow, ktorzy zajmowali kilka rzedow krzesel. Byl w swoim zwyklym stroju roboczym – dzinsach, golfie i kurtce. Na statku nie musial sie elegancko ubierac. Nastepne garnitury zauwazyl za dlugim drewnianym stolem z przodu sali. Na prawo od stolu siedzial mezczyzna w mundurze. Mowil po dunsku, jego slowa stenografowano.
Becker wskazal Austinowi miejsce, usiadl obok i szepnal mu do ucha:
– To przedstawiciel strazy przybrzeznej. Pan jest nastepny.
Swiadek ze strazy przybrzeznej skonczyl zeznania kilka minut pozniej. Austin uslyszal, ze wywoluja jego nazwisko. Za stolem siedzialo czterech mezczyzn i dwie kobiety. Tyle samo Dunczykow co Farerow. Przewodniczacy komisji, dobroduszny Dunczyk z dluga twarza wikinga, przedstawil sie jako Lundgren. Wyjasnil Austinowi, ze bedzie mu zadawal pytania glowne, a reszta komisji – uzupelniajace. Zaznaczyl, ze to tylko przesluchanie w celu zebrania informacji, nie rozprawa sadowa, totez nie bedzie krzyzowego ognia pytan. W razie potrzeby moze rowniez tlumaczyc.
Austin usiadl na krzesle i w odpowiedzi na pytania opisal akcje ratownicza zgodnie z prawda. Nie musial upiekszac cierpienia zalogi w ciemnym i pozbawionym powietrza grobowcu. Mina Beckera wskazywala, ze jest zadowolony z tego, co slyszy. Austin skonczyl po czterdziestu pieciu minutach. Komisja podziekowala mu. Chcial juz wyjsc, ale postanowil zostac, gdy przewodniczacy oznajmil po dunsku i angielsku, ze bedzie teraz zeznawal kapitan “Sea Sentinela”.
Austin byl ciekaw, jak moze sie on obronic przed zeznaniami naocznych swiadkow. Drzwi otworzyly sie i weszli dwaj policjanci. Prowadzili miedzy soba wysokiego, dobrze zbudowanego mezczyzne po czterdziestce. Austin przyjrzal sie jego rudawej, pirackiej brodzie, bujnym wlosom i mundurowi ze zlotymi lamowkami.
Przewodniczacy poprosil, zeby swiadek usiadl i przedstawil sie.
– Nazywam sie Marcus Ryan – powiedzial mezczyzna, wpatrujac sie szarymi oczami w zebranych. – Jestem wicedyrektorem organizacji Straznicy Morza, inaczej SOS, i kapitanem jej statku flagowego “Sea Sentinel”. Tym, ktorzy nas nie znaja, wyjasniam, ze SOS jest miedzynarodowa organizacja, zajmujaca sie ochrona morz i ich flory i fauny.
– Prosze opowiedziec komisji o okolicznosciach kolizji z dunskim krazownikiem “Leif Eriksson”.
Ryan zaczal wyglaszac mowe przeciwko polowaniom na wieloryby. Przewodniczacy upomnial go surowo, zeby trzymal sie tematu. Ryan przeprosil i opisal, jak “Sea Sentinel” nagle skrecil i uderzyl w okret wojenny.
Lundgren nie kryl rozbawienia.
– Kapitanie Ryan, chce mi pan wmowic, ze panski statek zaatakowal i staranowal “Leifa Erikssona” z wlasnej woli?
Po raz pierwszy od chwili rozpoczecia zeznan Ryan stracil pewnosc siebie.
– Hm… no… nie. Chodzi mi o to, ze nie reagowaly urzadzenia sterownicze mojego statku.
– Nie wiem, czy dobrze rozumiem – odezwala sie kobieta z komisji. – Twierdzi pan, ze statek sam soba sterowal i plynal, gdzie mu sie podobalo?
Rozlegly sie smiechy.
– Na to wygladalo – przyznal Ryan.
Jego potwierdzenie wywolalo serie dociekliwych pytan. Ryan staral sie jak mogl, odpowiadac wymijajaco, ale kazdym zdaniem pogarszal swoja sytuacje. W koncu podniosl rece, jakby chcial powiedziec, ze sie poddaje.
– Zdaje sobie sprawe, ze moje wyjasnienia wywoluja wiecej pytan, niz daja odpowiedzi. Ale powiem jasno, zeby nie bylo nieporozumien. Nie staranowalismy celowo dunskiego okretu. Mam swiadkow, ktorzy to potwierdza. Prosze zapytac kapitana Petersena. Powie panstwu, ze go ostrzeglem.
– Na jak dlugo przed kolizja? – zapytal Lundgren.
Ryan wzial gleboki oddech i wypuscil powietrze z pluc.
– Niecala minute.
Lundgren nie mial wiecej pytan. Ryana zwolniono i jego miejsce zajela reporterka CNN. Spokojnie zrelacjonowala katastrofe, ale przy opisywaniu smierci swojego kamerzysty zalamala sie i spojrzala na Ryana oskarzycielskim wzrokiem.
Lundgren polecil urzednikowi sadowemu wlozyc kasete wideo do magnetowidu. Telewizor ustawiono przy bocznej scianie, zeby wszyscy mogli dobrze widziec ekran. Film ukazywal Ryana na pokladzie swojego statku w otoczeniu reporterow i fotografow. Slychac bylo zarty o wzburzonym morzu, potem odezwal sie kobiecy glos:
– Tylko niech pan sie postara, zeby material byl wart tej calej cholernej dramaminy, ktora polknelam.
Kamera zrobila zblizenie szeroko usmiechnietej twarzy Ryana, kiedy odpowiadal:
– Moge zagwarantowac, ze zobaczy nas pani w akcji.
Gdy obiektyw podazyl za jego palcem wycelowanym w dunski krazownik, przez sale przebiegl pomruk. Austin pomyslal, ze Ryan jest ugotowany.
Film skonczyl sie i Lundgren zadal reporterce pytanie:
– Czy na tasmie byl pani glos?
Kiedy przytaknela, Ryan zerwal sie z miejsca.
– To nie fair. Moja wypowiedz jest tu calkowicie wyjeta z kontekstu!
– Prosze siadac, panie Ryan – upomnial go Lundgren.
Ryan zdal sobie sprawe, ze przez swoj wybuch moze sprawiac wrazenie narwanca zdolnego do staranowania okretu. Opanowal sie.
– Przepraszam. Nie powiedziano mi, ze ta kaseta bedzie przedstawiona jako dowod. Mam nadzieje, ze dadza mi panstwo szanse skomentowania tego materialu.
– To nie jest amerykanski sad, ale przed zakonczeniem przesluchan bedzie pan mial okazje zabrac glos w swojej sprawie. Komisja wezwie kapitana Petersena i jego zaloge, kiedy tylko zdolaja zeznawac. Do tego czasu pozostanie pan w areszcie prewencyjnym na posterunku policji. Postaramy sie szybko zamknac dochodzenie.
Ryan podziekowal komisji i w eskorcie policjantow opuscil sale.
– To wszystko? – zapytal Beckera Austin.
– Na to wyglada. Myslalem, ze moze poprosza pana jeszcze na miejsce dla swiadkow, ale okazuje sie, ze nie jest pan dluzej potrzebny. Mam nadzieje, ze nie pokrzyzowalismy panu planow.
Austin zapewnil Beckera, ze to nie problem. Kiedy sala zaczela pustoszec, nadal siedzial na krzesle i zastanawial sie nad zeznaniami Ryana. Albo facet mowi prawde, albo jest bardzo dobrym aktorem. Niech rozstrzygna to madrzejsi. Teraz trzeba napic sie dobrej, mocnej kawy, a potem sprawdzic, czy sa wczesniejsze loty do Kopenhagi. A stamtad – do Waszyngtonu.
– Panie Austin.
W jego kierunku szla usmiechnieta, zgrabna, mocno zbudowana kobieta. Zwrocil uwage na jej kasztanowe wlosy do ramion, gladka skore i bystre oczy. Miala na sobie bialy islandzki sweter.
– Nazywam sie Therri Weld – przedstawila sie cieplym, miekkim glosem. – Jestem doradca prawnym organizacji SOS.
– Milo mi pania poznac. Czym moge sluzyc?
Therri obserwowala powazna mine Austina, kiedy skladal zeznania, i teraz zaskoczyl ja jego rozbrajajacy usmiech. Barczysta sylwetka, opalenizna i niebieskozielone oczy przywodzily jej na mysl filmowego kapitana piratow. Niemal zapomniala, co ma powiedziec, ale szybko sie pozbierala.
– Moglby mi pan poswiecic kilka minut? – zapytala.
– Wlasnie zamierzalem isc na kawe. Przylaczy sie pani? Zapraszam.
– Dzieki. Za rogiem jest calkiem porzadna kawiarnia.
Znalezli cichy stolik i zamowili cappuccino.
– Panskie zeznania byly fascynujace – powiedziala Therri, kiedy pili kawe.
– Gwiazda dnia jest pani szef, kapitan Ryan. Moja relacja blednie przy jego opowiesci.
Therri zasmiala sie.
– Niestety, nie mial dzis swojego dnia. Zwykle jest bardziej elokwentny. Zwlaszcza wowczas, kiedy mowi o sprawach, ktorymi sie najbardziej pasjonuje.