– Trudno wytlumaczyc grupie sceptykow, ze statkiem zawladnely zle duchy. Zeznania reporterki i kaseta wideo nie ulatwily mu zadania.
– Zgadzam sie z tym. Dlatego chcialam sie z panem spotkac.
Austin usmiechnal sie do niej z rozbrajajaca mina.
– Ale niefart! Mialem nadzieje, ze przyciaga pania moj zwierzecy magnetyzm.
Therri uniosla brwi.
– To oczywiste. Ale chcialam z panem porozmawiaj glownie dlatego, zeby zapytac, czy moglby pan pomoc SOS.
– Zacznijmy od tego, pani Weld…
– Therri. Moge ci mowic po imieniu?
Austin skinal glowa.
– Widze od razu pare problemow, Therri. Przede wszystkim nie wiem, jak moglbym pomoc. Po drugie, nie jestem pewien, czy chcialbym pomoc waszej organizacji. Nie podoba mi sie zabijanie wielorybow, ale nie popieram radykalnych swirow.
Therri przeszyla go spojrzeniem oczu blyszczacych jak lasery.
– Henry David Thoreau, John Muir i Edward Abbey tez byli uwazani w swoim czasie za radykalnych swirow. Ale rozumiem cie. Wielu ludzi twierdzi, ze SOS jest zbyt aktywna. Zgoda, nie popierasz radykalow. A popierasz niesprawiedliwosc? Bo wlasnie z nia mamy tutaj do czynienia.
– W jakim sensie?
– Marcus nie staranowal celowo tego dunskiego okretu. Bylam w sterowni, kiedy to sie stalo. Robil wszystko, co mogl, zeby uniknac kolizji.
– Powiedzialas to wladzom dunskim?
– Tak. Odpowiedzieli, ze nie sa im potrzebne moje zeznania i kazali mi opuscic te wyspy.
– Dobrze – odrzekl Austin. – Wierze ci.
– Tak po prostu? Nie wygladasz na takiego, ktory przyjmuje cos na wiare.
– Nie wiem, co jeszcze powiedziec, zeby cie nie obrazic.
– Nic, co powiesz, nie moze mnie obrazic.
– Milo mi to slyszec. Ale dlaczego ma mnie obchodzic, czy Ryan jest winny, czy nie?
– Nie prosze cie o to – powiedziala glosem twardym jak stal. Austin powstrzymal usmiech.
– Wiec czego ty wlasciwie chcesz, Therri?
Odgarnela z twarzy kosmyk wlosow.
– Chcialabym, zebys zanurkowal na “Sea Sentinela”.
– Po co?
– Moze moglabym udowodnic, ze Marcus jest niewinny.
– W jaki sposob?
Rozlozyla rece.
– Nie wiem. Ale moze cos bys znalazl. Wiem tylko tyle, ze Marcus mowi prawde. Szczerze mowiac, ten jego radykalizm to glownie puste slowa. W rzeczywistosci jest twardym pragmatykiem, ktory bardzo dokladnie kalkuluje swoje szanse. Nie taranuje okretow wojennych. Poza tym uwielbial “Sea Sentinela”. Sam wybral te smieszne, psychodeliczne kolory. Nikt na statku nie chcial zrobic nikomu krzywdy.
Austin rozparl sie wygodnie na krzesle, zalozyl rece za glowe i wpatrzyl sie w szczera twarz Therri. Podobaly mu sie jej usta w usmiechu Mony Lisy, nawet wowczas, kiedy byla powazna. Niezwykle oczy swiadczyly o zmyslowej naturze tej kobiety. Austin mial tysiac powodow, zeby po prostu podziekowac za wspolnie wypita kawe, uscisnac Therri reke i zyczyc jej szczescia. Mial tez trzy powody, by rozwazyc jej prosbe. Byla ladna. Mogla miec racje. I wierzyla w slusznosc swojej sprawy. Odlatywal dopiero za dwa dni. Warto bylo uatrakcyjnic sobie ten krotki pobyt na wyspach.
Zaintrygowany usiadl prosto i znow zamowil kawe.
– Dobra. Opowiedz mi dokladnie, co sie wydarzylo.
8
Kilka godzin pozniej Austin byl daleko od przytulnej kawiarni. Mial na sobie pekata zbroje ochronna skafandra i znow zanurzal sie w zimnym morzu u wybrzezy Wysp Owczych. Kiedy opadal w glebiny, usmiechnal sie. Wyobrazil sobie, jak zareagowalby Becker, gdyby sie dowiedzial, ze dunski statek jest wykorzystywany do tego, zeby pomoc Marcusowi Ryanowi i organizacji. Maly biurokrata dostalby za swoje. Chichot Austina odbil sie echem w helmie.
Po rozstaniu z Therri Weld wrocil do hotelu, zadzwonil do kapitana Larsena i zapytal, czy moglby jeszcze raz zanurkowac z “Thora”. Powiedzial, ze chcialby dolaczyc do raportu zdjecia miejsca akcji ratowniczej, co czesciowo bylo prawda. Larsen zgodzil sie bez wahania. Wyslal nawet lodz po Austina. Poniewaz skafander pozostal na statku, wkrotce wszystko bylo gotowe.
Glebokosciomierz wskazywal, ze Austin zbliza sie do dna. Zwolnil tempo opadania, kilkakrotnie na krotko wlaczajac wirniki pionowe, i zawisnal jak koliber okolo pietnastu metrow nad czescia dziobowa krazownika. Morze nie tracilo czasu, zeby wziac okret w swoje posiadanie. Kadlub i nadbudowke pokryla juz roslinnosc, przypominajaca kosmaty koc. Przez bulaje wplywaly i wyplywaly lawice glebokowodnych ryb.
Austin sfotografowal aparatem cyfrowym otwor wyciety przez “Sea Lampreya” podczas akcji ratowniczej. Potem zrobil zdjecia trojkatnej dziury w kadlubie, spowodowanej uderzeniem “Sea Sentinela”. Wczesniej wypytal kapitana Larsena o ostatnia pozycje statku SOS w stosunku do krazownika i teraz poplynal w przewidywanym kierunku jego zatoniecia.
Poruszal sie wedlug standardowego wzorca poszukiwawczego po mniej wiecej rownoleglych liniach prostych. W koncu jego reflektory wylowily z mroku jaskrawo pomalowany kadlub. Podobnie jak krazownik, “Sea Sentinel” byl juz porosniety futrem podwodnej roslinnosci. Statek SOS wyladowal na dnie na lewej burcie. Poza zmiazdzonym dziobem nie odniosl zadnych uszkodzen.
Austin obejrzal przednia czesc wraka i przypomnial sobie zeznania Ryana. Podobno silniki zwariowaly i nie reagowaly na przekazywane do nich sygnaly. Nie mozna bylo tego sprawdzic bez wejscia do wnetrza statku. Ale uklad sterowniczy byl latwiej dostepny, bo czesciowo znajdowal sie na zewnatrz. Nowoczesnym statkiem steruje sie za pomoca elektroniki i hydrauliki. Jednak mimo komputerow, GPS-u i autopilota, sama istota sterowania nie zmienila sie od czasu, gdy Kolumb wyruszyl na poszukiwanie Indii. Na jednym koncu jest kolo sterowe lub rumpel, na drugim ster. Obrot kola wychyla ster i kieruje statek w zadana strone.
Austin wzniosl sie nad rufe, zawrocil i opadl kilka metrow do poziomu steru wysokosci czlowieka.
Ciekawe.
Ster okazal sie nietkniety, ale przymocowano do niego dwie liny, ktore biegly po obu stronach statku w kierunku dziobu. Austin poplynal wzdluz prawej burty i znalazl stalowa skrzynke wielkosci duzej walizki przyspawana do dna. Wychodzil z niej przewod elektryczny, ktory znikal we wnetrzu kadluba.
Jeszcze ciekawsze.
Kabel i spawy wokol skrzynki lsnily i wygladaly na nowe. Austin wycofal sie i dotarl wzdluz drugiej liny do identycznego urzadzenia na lewej burcie. Uniosl aparat fotograficzny i zrobil pare zdjec. Skrzynki laczyl kabel grubosci kciuka w gumowej oslonie. Inny biegl w gore burty do punktu nad linia wodna statku. Na koncu kabla znajdowal sie plaski, plastikowy krazek o srednicy okolo pietnastu centymetrow. Austin nagle zrozumial.
Wyglada na to, ze ktos jest panu winien przeprosiny, panie Ryan.
Zrobil kilka zdjec, potem oderwal plastikowy krazek i umiescil go w pojemniku umocowanym na zewnatrz skafandra. Zostal na dole jeszcze dwadziescia minut i zbadal kazdy centymetr kwadratowy kadluba. Nie znalazl juz nic podejrzanego, wiec wlaczyl wirniki pionowe i rozpoczal podroz ku powierzchni. Po zdjeciu skafandra podziekowal kapitanowi Larsenowi za udostepnienie “Thora” i poplynal lodzia do Thorshavn.
W pokoju hotelowym wyjal kasete z aparatu fotograficznego i wlozyl ja do laptopa. Studiowal na ekranie powiekszone podwodne zdjecia, dopoki nie wryly mu sie w pamiec. Potem zadzwonil do Therri i umowil sie z nia na spotkanie w tej samej kawiarni. Zjawil sie tam wczesniej i ustawil na stoliku komputer. Po kilku minutach przyszla Therri.