W skupieniu zmarszczyla czolo.
– Po operacji “Grindarap” Marcus i jego ludzie planowali urzadzic akcje przy gospodarstwie rybnym, nalezacym do korporacji Oceanus. SOS jest przeciwna takim hodowlom na wielka skale, bo szkodza srodowisku.
– Co wiesz o Oceanusie?
– Niewiele. To miedzynarodowy dystrybutor produktow rybnych. Kiedys po prostu kupowali ryby na calym swiecie, ale od kilku lat zajmuja sie akwakultura. Maja hodowle ryb wielkosci niektorych farm w Stanach, zarzadzanych przez koncerny spozywcze.
– Myslisz, ze Oceanus moglby zorganizowac te cala sprawe?
– Och, nie wiem, Kurt. Ale mieliby srodki. I moze motyw.
– Gdzie jest ta hodowla?
– Niedaleko stad, w poblizu miejscowosci Skaalshavn. Marcus zamierzal plywac “Sea Sentinelem” tam i z powrotem przed tym gospodarstwem rybnym. Na uzytek kamer. – Therri zerknela na zegarek. – Musze leciec. Mam mase roboty.
Pozegnali sie, obiecujac sobie, ze jeszcze sie spotkaja. Therri przeszla przez sale, zatrzymala sie na moment i rzucila przez ramie kokieteryjne spojrzenie. Zapewne mialo to pocieszyc Austina, ale tylko pogorszylo mu humor.
9
Profesor Jorgensen przygladal sie uprzejmie przez kilka minut, jak Austin usiluje rozszyfrowac niezrozumiale nazwy dan w menu. W koncu nie wytrzymal i pochylil sie nad stolikiem.
– Jesli chcialby pan sprobowac farerskiej specjalnosci, polecalbym pieczonego maskonura albo stek z wieloryba.
Austin wyobrazil sobie, jak ogryza nozke malego, przysadzistego ptaka o papuzim dziobie, i zrezygnowal z maskonura. Wiedzac o krwawych rzeziach miejscowych wielorybow pomyslal, ze wolalby pletwe rekina, ale zdecydowal sie na
– Jak panska baranina? – zapytal Jorgensen.
– Jest troche bardziej miekka od podeszwy – odparl Austin, ruszajac pracowicie szczeka.
– Powinienem byl panu doradzic, zeby wzial pan gotowana baranine, jak ja.
Austin odkroil maly kawalek i przelknal go. Odlozyl noz i widelec.
– Co pana tutaj sprowadza, profesorze? Chyba nie jedzenie?
Oczy Jorgensena rozblysly wesolo.
– Nie. Studiuje raporty o zmniejszajacej sie populacji ryb wokol wysp. To prawdziwa zagadka!
– W jakim sensie?
– Poczatkowo myslalem, ze powodem jest skazenie srodowiska. Ale tutejsze morze jest zdumiewajaco czyste. Na miejscu nie moge wiele zdzialac, wiec jutro wracam do Kopenhagi, zeby zrobic testy komputerowe probek wody. Mozliwe, ze znajde slady chemikaliow, ktore moga miec zwiazek z tym problemem.
– Ma pan jakas teorie co do ich zrodla?
Profesor zaczal skubac kepke wlosow.
– Jestem przekonany, ze ma to cos wspolnego z pobliska hodowla ryb. Ale na razie nie mam zadnych dowodow.
Austin patrzyl na baranine, zastanawiajac sie, gdzie moglby zjesc hamburgera. Ale przy slowach Jorgensena nadstawil uszu.
– Badal pan wode w poblizu hodowli?
– Tak. Kilka gospodarstw rybnych na wyspach hoduje pstragi i lososie. Wzialem probki wody z morza wokol hodowli w Skaalshavn. Z Thorshavn to kilka godzin jazdy w gore wybrzeza wzdluz Sundini, dlugiej ciesniny, ktora oddziela Streymoy od wyspy Eysturoy. Kiedys byla tam stacja wielorybnicza. Hodowle prowadzi duzy konglomerat rybacki.
– Oceanus? – strzelil Austin.
– Tak. Slyszal pan o tej firmie?
– Znam te nazwe od bardzo niedawna. O ile dobrze rozumiem, populacja ryb w poblizu hodowli jest mniejsza, niz powinna byc.
– Zgadza sie – przytaknal profesor ze zmarszczonym czolem. – Prawdziwa zagadka.
– Podobno akwakultura moze byc szkodliwa dla srodowiska – powiedzial Austin, przypominajac sobie slowa Therri Weld.
– Owszem. Odpady z hodowli ryb moga byc toksyczne. Ryby karmi sie specjalnymi chemikaliami, zeby szybciej rosly. Ale Oceanus twierdzi, ze jego system oczyszczania sciekow to cud techniki. Jak dotad, nie znalazlem zadnego dowodu, ze tak nie jest.
– Widzial pan te hodowle?
Jorgensen usmiechnal sie.
– Nikogo tam nie wpuszczaja. To miejsce jest strzezone lepiej niz klejnoty korony. Udalo mi sie porozmawiac z kims z kancelarii prawniczej, ktora reprezentuje interesy firmy w Danii. Ten czlowiek zapewnil mnie, ze Oceanus nie uzywa zadnych chemikaliow i ma doskonale urzadzenia do oczyszczania sciekow. Jestem sceptykiem, wiec wynajalem domek letniskowy niedaleko hodowli Oceanusa, podplynalem lodzia najblizej jak moglem i pobralem probki wody. Jak powiedzialem, jutro wracam do Kopenhagi, ale pan i panska mloda przyjaciolka mozecie skorzystac z domku. To przyjemne miejsce.
– Dziekuje, profesorze. Niestety, pani Weld bedzie zajeta przez kilka dni.
– No to pech.
Austin w zamysleniu skinal glowa. Zaintrygowala go wzmianka Jorgensena o szczelnej ochronie hodowli Oceanusa. Ktos inny moglby to uznac za przeszkode, Austin postanowil poszukac zwiazku miedzy Oceanusem i zderzeniem statku SOS z krazownikiem.
– Skorzystam z panskiej propozycji. Chcialbym zwiedzic kawalek Wysp Owczych, zanim wyjade.
– Wspaniale! Moze pan tam zostac, jak dlugo pan zechce. Wyspy sa bardzo malownicze. Uprzedze gospodarza o panskim przyjezdzie. Nazywa sie Gunnar Jepsen i mieszka obok domku letniskowego. Niech pan wezmie moj wypozyczony samochod. Na miejscu jest mala lodz. Nie bedzie sie pan nudzil. Na klifach gniezdza sie piekne ptaki, okolica nadaje sie doskonale do pieszych wedrowek, a w poblizu sa fascynujace zabytkowe ruiny.
Austin usmiechnal sie.
– Na pewno bede mial co robic.
Po kolacji wypili drinka w barze hotelowym, pozegnali sie i umowili na spotkanie w Kopenhadze. Profesor nocowal u przyjaciol i rano mial opuscic wyspy. Austin poszedl do swojego pokoju hotelowego. Chcial wstac wczesnym rankiem. Stal przez chwile przy oknie i patrzyl w zamysleniu na miasto i port. Potem wzial telefon komorkowy i wystukal znajomy numer.
Gamay Morgan-Trout byla w swoim biurze w waszyngtonskiej centrali NUMA. Wpatrywala sie z uwaga w monitor komputera, kiedy zadzwonil telefon. Podniosla sluchawke, nie odrywajac oczu od ekranu. Na dzwiek glosu Austina usmiechnela sie radosnie, odslaniajac charakterystyczny niewielki odstep miedzy przednimi zebami.
– Kurt! – wykrzyknela. – Cudownie, ze sie odezwales!
– Ja tez sie ciesze, ze cie slysze. Co w NUMA?
Nie przestajac sie usmiechac, Gamay odgarnela z czola kosmyk dlugich ciemnorudych wlosow.
– Odkad ty i Joe wyjechaliscie, plywamy tu w stojacej wodzie. Wlasnie czytam o badaniach nad pewnym nerwem ropuchy, ktore moga pomoc w leczeniu zaburzen blednika u ludzi. Paul jest przy swoim komputerze i pracuje nad modelem Rowu Jawajskiego. Nie pamietam, kiedy ostatni raz mialam takie ekscytujace zajecie. Zal mi ciebie i Joe. Musieliscie sie zanudzic na smierc podczas tej akcji ratowniczej.