Komputery malzenstwa staly naprzeciw siebie. Paul Trout wpatrywal sie w ekran, pochylajac glowe z powodu ponaddwumetrowego wzrostu. Byl szatynem, czesal sie z przedzialkiem na srodku glowy, w stylu epoki jazzu, a wlosy na skroniach mial zaczesane do tylu. Zawsze ubieral sie nienagannie i mial teraz na sobie lekki oliwkowobrazowy wloski garnitur i muszke dobrana kolorem, co stanowilo jego znak rozpoznawczy. Spojrzal w gore piwnymi oczami, jakby znad okularow, choc nosil szkla kontaktowe.

– Zapytaj naszego nieustraszonego szefa, kiedy wraca do domu – powiedzial. – W centrali NUMA jest cicho jak w grobie, a on i Joe ciagle goszcza na pierwszych stronach gazet.

Austin uslyszal jego slowa.

– Powiedz Paulowi, ze bede za kilka dni. Joe zjawi sie w ciagu tygodnia, kiedy skonczy testowac swoja nowa zabawke. Chce, zebyscie wiedzieli, gdzie jestem. Jutro jade w gore farerskiego wybrzeza do miasteczka Skaalshavn.

– Co sie dzieje? – zapytala Gamay.

– Chce zobaczyc hodowle ryb, prowadzona przez firme o nazwie Oceanus. Mozliwe, ze istnieje zwiazek miedzy ta firma i zderzeniem statku z krazownikiem na tutejszych wodach. Kiedy bede weszyl, moglabys sprobowac dowiedziec sie czegos o Oceanusie. Moze Hiram moglby pomoc.

Hiram Yeager byl komputerowym geniuszem, prowadzacym wielka baze danych NUMA. Pogawedzili jeszcze kilka minut. Austin opowiedzial Gamay o uratowaniu dunskich marynarzy. Zanim sie rozlaczyl, obiecala mu, ze zaraz zacznie zbierac informacje o Oceanusie. Strescila mezowi rozmowe z Austinem.

– Kurt potrafi gwizdaniem sprowadzic sztorm – zachichotal Paul. – Czego chce sie dowiedziec o gospodarstwie rybnym? Jak sie jezdzi traktorem pod woda?

– Nie, jak sie obsluguje mlockarnie – odparla Gamay z udawana powaga. – Jak moglam zapomniec, ze wychowales sie na kutrze rybackim?

– Jestem tylko wnukiem rybaka.

Trout urodzil sie na Cape Cod w rodzinie rybakow. Zerwal z rodzinna tradycja, gdy w mlodosci zawedrowal do Instytutu Oceanograficznego Woods Hole. Kilku tamtejszych naukowcow namowilo go do studiowania oceanografii. Zrobil doktorat w Instytucie Oceanograficznym Scrippsa i wyspecjalizowal sie w geologii morskiej. Byl ekspertem w uzywaniu grafiki komputerowej w swoich pracach podwodnych.

– Nie udawaj ignoranta. O akwakulturze wiesz o wiele wiecej niz ja.

– W moich stronach ludzie od stu lat hoduja mieczaki i ostrygi.

– W wypadku ryb ogolna zasada jest taka sama. Wylegaja sie w zbiornikach i rosna w klatkach z siatki, umieszczonych w morzu. Caly proces przebiega znacznie szybciej niz w przypadku ryb, ktore zyja na wolnosci.

Paul zmarszczyl brwi.

– Przy rzadowych zakazach polowow z powodu uszczuplania zasobow rybnych taka konkurencja dodatkowo zagraza rybakom.

– Hodowcy nie zgodziliby sie z tym. Twierdza, ze akwakultura to tansza zywnosc, ze daje prace ludziom i pieniadze gospodarce kraju.

– Jako biolog morski, po ktorej stronie stoisz?

Gamay skonczyla archeologie morska, potem zmienila zainteresowania. Wstapila do Instytutu Scrippsa, gdzie zrobila doktorat z biologii morskiej. W tamtym okresie poznala Paula i wyszla za niego.

– Chyba posrodku. Gospodarstwa rybne przynosza korzysci, ale troche sie obawiam, ze przy hodowlach prowadzonych przez wielkie firmy sprawy moga sie wymknac spod kontroli.

– To znaczy?

– Trudno powiedziec, ale dam ci pewien przyklad. Wyobraz sobie, ze jestes politykiem, ktory ubiega sie o urzad. Firmy hodujace ryby obiecuja zainwestowac setki milionow dolarow w rozwoj twojego okregu. Ludzie dostana prace, a inwestycje przyniosa rocznie miliardy dolarow, ktore uaktywnia gospodarke. Kogo poprzesz?

Trout gwizdnal cicho.

– Miliardy? Nie mialem pojecia, ze w gre wchodzi taka forsa.

– Mowie tylko o ulamku swiatowego biznesu. Hodowle ryb istnieja na calym swiecie. Jesli jadles ostatnio lososia, krewetki czy malze, mogly pochodzic z Kanady, Tajlandii lub Kolumbii.

– Ze tez firmy hodowlane potrafia dostarczac takie ilosci ryb.

– To prawdziwy fenomen. W Kolumbii Brytyjskiej hoduje sie siedemdziesiat milionow lososi, a lowi tylko piecdziesiat piec tysiecy zyjacych na wolnosci.

– Wiec jak rybacy moga konkurowac z taka produkcja?

Gamay wzruszyla ramionami.

– Nie moga. Kurta interesuje firma o nazwie Oceanus. Sprobujmy cos znalezc. – Przebiegla palcami po klawiaturze komputera. – Dziwne. Zwykle Internet dostarcza az za duzo informacji. A tu nie ma prawie nic o Oceanusie. Znalazlam tylko krociutki artykul o sprzedazy Oceanusowi jakiejs przetworni lososi w Kanadzie. Poszukam dalej.

Minelo pietnascie minut. Paul byl znow pochloniety Rowem Jawajskim, gdy nagle uslyszal glos Gamay:

– Mam! Znalazlam kilka zdan w materiale prasowym o fuzjach przedsiebiorstw. Oceanus najwyrazniej ma firmy na calym swiecie. Ich zdolnosc produkcyjna ocenia sie na ponad dwiescie dwadziescia szesc milionow kilogramow ryb rocznie. Po wchlonieciu pewnej amerykanskiej firmy Oceanus uzyskal dostep do naszego rynku. Podobno Stany beda kupowaly jedna czwarta jego produkcji.

– Dwiescie dwadziescia szesc milionow kilogramow?! Wyrzucam swoja wedke. Chetnie zobaczylbym jedna z tych hodowli. Gdzie jest najblizsza?

– W Kanadzie. To ta, o ktorej wspominalam. Tez chcialabym ja zobaczyc.

– Wiec na co czekamy? Kurta i Joego nie ma, a my siedzimy bezczynnie. Na razie nie musimy ratowac swiata, a jesli bedzie taka potrzeba, zawsze sa jeszcze Dirk i Al.

Gamay popatrzyla zmruzonymi oczami na ekran.

– Ta hodowla jest na wyspie Cape Breton. Nie tak blisko stad.

Paul westchnal.

– Kiedy nauczysz sie wierzyc w moja jankeska pomyslowosc?

Gamay przygladala sie z rozbawieniem, jak Paul podnosi sluchawke telefonu i wystukuje numer. Po krotkiej rozmowie usmiechnal sie triumfalnie.

– To byl kumpel z dzialu transportu NUMA. Za kilka godzin odlatuje do Bostonu nasz firmowy samolot. Maja dwa wolne miejsca. Moze uda ci sie tak oczarowac pilota, ze podrzuci nas na Cape Breton.

– Warto sprobowac – odrzekla Gamay i wylaczyla komputer.

– A co z twoimi badaniami nad ropucha? – zapytal Paul.

– A co z twoim Rowem Jawajskim?

– Jest tam od milionow lat. Chyba moze zaczekac jeszcze kilka dni.

Monitor komputera Paula tez zgasl. Z ulga, ze wreszcie skonczyla sie nuda, rzucili sie na wyscigi do drzwi biura.

10

Poranne zachmurzenie ustapilo i nad Wyspami Owczymi ukazalo sie rzadko widywane slonce, oswietlajac malownicza scenerie. Krajobraz wydawal sie pokryty zielonym suknem jak stol bilardowy. Nierowny teren byl pozbawiony drzew, tu i tam widnialy domki z trawiastymi dachami, czasem wieza kosciola. Wszedzie kamienne murki i sciezki pomiedzy nimi.

Austin prowadzil volvo profesora kreta droga nadbrzezna z widokiem na odlegle gory w glebi ladu. Z morza o zimnym odcieniu blekitu wyrastaly szare, wyszczerbione skaly niczym skamieniale pletwy wielorybow. Nad wysokimi, pionowymi klifami, wyrzezbionymi przez morze w nieregularnej linii brzegowej, krazyly ptaki.

Kolo poludnia Austin zobaczyl miasteczko jak dla lalek, z domkami stloczonymi na lagodnym zboczu wzgorza na krawedzi fiordu. Na kilkukilometrowym odcinku droga opadala o trzysta metrow. Opony samochodu piszczaly na serpentynie bez barier ochronnych. Austin z ulga wyjechal na prosta miedzy morzem i kolorowymi domkami, usadowionymi na pochylosci niczym widzowie w amfiteatrze.

Przed malenkim kosciolem z niska, prostokatna wieza na trawiastym dachu jakas kobieta sadzila kwiaty. Austin

Вы читаете Podwodny Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату