potem zastanawial sie na slusznoscia swoich dzialan, filozofia sluzyla mu za kompas moralny.

Wzial gruby tom i wlaczyl stereo. Z glosnikow poplynely tony saksofonu Johna Coltrane’a. Wyszedl na pomost i usadowil sie w fotelu. Przerzucil strony ksiazki i szybko znalazl cytat, o ktorym myslal od chwili, gdy MacDougal wspomnial o sterowcu “Nietzsche”: Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uwazac, by sam nie stal sie potworem. A kiedy zagladasz w otchlan, ona rowniez zaglada w ciebie.

Przez chwile wpatrywal sie w przestrzen. Czy widzial otchlan? A moze, co wazniejsze, ona patrzyla na niego? Zamknal ksiazke, odlozyl na polke i poszedl przygotowac sie do uroczystosci.

24

Nad wejsciem do Narodowego Muzeum Historii Naturalnej od strony Mall wisial wielki transparent z napisem MIESZKANCY MROZNEJ POLNOCY. Zeby nie bylo watpliwosci co do tematu wystawy, na transparencie wymalowano rowniez postacie w futrzanych parkach z kapturami, pedzace przez sniezne rowniny na saniach zaprzezonych w psy. W tle widnialy gory lodowe.

Austin wszedl do rozleglej, oktagonalnej rotundy muzeum. Na srodku pomieszczenia o szerokosci dwudziestu czterech metrow stal wypchany afrykanski slon, szarzujacy przez wyimaginowana sawanne. Stojaca przy tym kolosie dziewczyna wygladala jak karzelek.

– Dobry wieczor – powitala z usmiechem Austina i wreczyla mu program. Miala na sobie kopie tradycyjnego stroju eskimoskiego, uszytego z cienkiego materialu. – Witamy na wystawie “Mieszkancy mroznej polnocy”. Prosze wejsc tamtymi drzwiami do sali wystawowej i obejrzec eksponaty. Co dwadziescia minut w kinie Imax wyswietlamy film o kulturze eskimoskiej. Za pietnascie minut na Mall rozpoczna sie zawody harpunnikow i psich zaprzegow. Warto zobaczyc.

Austin podziekowal i wszedl za innymi goscmi do sali. W jasno oswietlonych gablotach znajdowaly sie eskimoskie wyroby artystyczne, rzezby z kosci sloniowej, przybory mysliwskie i rybackie, skorzane ubrania i buty, chroniace przed zimnem i wilgocia w arktycznych temperaturach, oraz sanie, kanu i lodzie wielorybnicze z pni drzew. Z glosnikow w roznych punktach sali dochodzily smutne, monotonne spiewy w rytm bebnow.

Rozgadany tlum stanowil typowa mieszanine waszyngtonskich politykow, urzednikow i dziennikarzy. Mimo swiatowego znaczenia, Waszyngton pozostal malym miastem i Austin zauwazyl znajome twarze. Rozmawial z historykiem z Muzeum Marynarki, entuzjasta kajakarstwa, gdy uslyszal swoje nazwisko. Miedzy goscmi przeciskal sie Angus MacDougal z Muzeum Lotnictwa i Astronautyki. Wzial Austina za ramie.

– Chodz, Kurt. Chce, zebys kogos poznal.

Zaprowadzil Austina do dostojnego, siwego mezczyzny. Przedstawil ich sobie nawzajem. Byl to Charles Gleason, kurator wystawy.

– Mowilem Chuckowi, ze interesuja cie Eskimosi – powiedzial.

– Wola, zeby nazywac ich “Innuit”, co tlumaczy sie jako “Lud” – wyjasnil Gleason. – Nazwa “Eskimosi”, ktora nadali im Indianie, oznacza “zjadaczy surowego miesa”. Oni sami nazywaja siebie “Nakooruk”, czyli “dobrymi”. – Usmiechnal sie. – Przepraszam za ten wyklad. Przez wiele lat uczylem w college’u i stale odzywa sie we mnie pedagog.

– Nie ma za co przepraszac – odrzekl Austin. – Zawsze chetnie korzystam z okazji dowiedzenia sie czegos nowego.

– Bardzo pan uprzejmy. Ma pan jakies pytania na temat wystawy?

– Zastanawialem sie nad sponsorem – odparl Austin. Przeczytal na plakacie, ze eksponaty wypozyczyla firma Oceanus i zdecydowal sie strzelic w ciemno. – Slyszalem, ze szefem Oceanusa jest niejaki Toonook.

– Toonook?

– Zgadza sie.

Gleason przyjrzal mu sie niepewnie.

– Mowi pan powaznie?

– Jak najbardziej. Chcialbym poznac tego dzentelmena.

Gleason parsknal smiechem.

– Przepraszam, ale nie nazwalbym Toonooka dzentelmenem. To innuicki zly duch. Jest uwazany za tworce i niszczyciela.

– Wiec to mitologiczna postac?

– Tak. Innuici twierdza, ze jest w morzu, powietrzu i na ziemi. Kazdy nieoczekiwany halas, na przyklad skrzypniecie lodu pod stopami, tlumacza tym, ze Toonook szuka ofiary. Kiedy wiatr wyje niczym stado glodnych wilkow, jest to glos Toonooka.

Austin zmieszal sie. Therri podala mu imie Toonooka jako szefa Oceanusa.

– Teraz rozumiem, dlaczego rozbawilo pana moje pytanie. Musialem cos pokrecic.

– Dla Innuitow sprawa jest prosta – odrzekl Gleason. – Kiedy podrozuja samotnie, wszedzie spodziewaja sie ujrzec Toonooka. Nosza kosciane noze i wymachuja nimi dookola siebie, zeby trzymac go na dystans.

Austin spojrzal ponad ramieniem Gleasona.

– Takie noze, jak tamten w gablocie?

Gleason postukal w szybe, gdzie lezal noz z ozdobnie rzezbionym bialym ostrzem.

– To bardzo rzadki, niezwykly eksponat.

– W jakim sensie?

– Wiekszosc innuickich nozy sluzy glownie do zdejmowania skor ze zwierzat. Ten zostal zrobiony tylko w jednym celu – do zabijania ludzi.

– Dziwne – powiedzial Austin. – Zawsze slyszalem, ze Eskimosi sa spokojni i zyczliwi.

– To prawda. Zyja blisko siebie w trudnych warunkach naturalnych. Wiedza, ze do przetrwania konieczna jest wspolpraca i dlatego maja wiele rytualow i zwyczajow zapobiegajacych agresji.

– Ten noz wyglada bardzo groznie.

Gleason przytaknal.

– Innuici ulegaja takim samym mrocznym zadzom, jak reszta ludzkosci. Te bron zrobilo plemie, ktore wylamalo sie z pokojowego wspolzycia. Przypuszczamy, ze w czasach prehistorycznych przywedrowalo z Syberii i osiedlilo sie w polnocnym Quebecu. Gwalcilo, rabowalo, skladalo ofiary z ludzi… Az wreszcie inne wspolnoty zjednoczyly sie i przepedzily to plemie, ktore nazwaly Kiolya.

– Nic mi to nie mowi.

– To innuicka nazwa zorzy polarnej, ktora mieszkancy Arktyki uwazaja za symbol zla. Nikt nie zna prawdziwej nazwy tego plemienia.

– Co sie z nim stalo?

– Rozproszylo sie po Kanadzie. Wielu jego czlonkow trafilo do miast, gdzie ich potomkowie zalozyli organizacje przestepcze. Glownie zabojstwa na zlecenie i wymuszenia. Niektorzy zachowali dawne zwyczaje plemienne, jak na przyklad tatuowanie pionowych kresek na kosciach policzkowych, dopoki nie zorientowali sie, ze policja latwo moze ich rozpoznac.

– Jestem ciekaw, jak sie urzadza takie wystawy, jak ta.

– Jest wiele roznych sposobow. W tym wypadku firma public relations, wynajeta przez Oceanusa, zwrocila sie do muzeum z zapytaniem, czy bylibysmy zainteresowani takim pokazem. Powiedzieli, ze sponsorom bardzo zalezy na upowszechnieniu wiedzy o kulturze Innuitow, wiec zorganizuja wystawe i pokryja wszystkie koszty. No, coz… Nie mielismy nic przeciwko temu. To fascynujacy pokaz, prawda?

Austin patrzyl na kiolyanski noz. Identyczna bron przebila mu klatke piersiowa w hodowli ryb na Wyspach Owczych. Myslal o pionowych tatuazach na twarzy tamtego nozownika.

– Owszem, fascynujacy – odpowiedzial.

– Skoro nie moge przedstawic panu Toonooka, moze chcialby pan poznac pelnomocnika Oceanusa?

– Jest tutaj?

– Rozmawialem z nim zaledwie kilka minut temu w sali dioramicznej. Prosze ze mna.

Lampy w pomieszczeniu byly przycmione, zeby stworzyc nastroj nocy polarnej. Lasery rzucaly na sufit ruchome swiatla dalekiej polnocy. Przed diorama naturalnej wielkosci, ukazujaca polowanie na foki, stal samotny mezczyzna. Byl wysoki i dobrze zbudowany. Mial ogolona glowe, jego oczy oslanialy ciemne okulary przeciwsloneczne.

Вы читаете Podwodny Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату