popracowac z naszymi prawnikami, aby jak najszybciej doprowadzic do wznowienia procesu. – Teraz patrzyl z przekonaniem prosto w kamere. – Corinne, moglbym uzyskac zwolnienie warunkowe dwa lata temu, gdybym zgodzil sie przyznac, ze zabilem Andree Cavanaugh i ze zaluje tego strasznego czynu.

– Czy nie kusilo cie, aby to zrobic?

– Ani przez chwile – oswiadczyl stanowczo. – Zawsze mowilem, ze jestem niewinny, a teraz, dzieki Willowi Nebelsowi, zyskalem wreszcie szanse, aby tego dowiesc.

Nie mogles sie przyznac, bo miales zbyt wiele do stracenia, pomyslalam. Twoja babka by cie wydziedziczyla.

– Tego wieczoru, gdy Andrea Cavanaugh zostala zamordowana, poszedles do kina.

– Tak. I bylem tam az do konca filmu, do dziewiatej trzydziesci. Przez ponad dwie godziny moj samochod stal zaparkowany na stacji obslugi. Z centrum miasta do domu mojej babci jest zaledwie dwanascie minut jazdy. Paulie Stroebel mial dostep do samochodu i wszedzie chodzil za Andrea. Nawet jej siostra przyznala to w sadzie.

– Kasjerka w kinie pamieta, jak kupowales bilet.

– To prawda. A ja mam przedarty bilet jako dowod.

– Nikt cie nie widzial, jak wychodziles po filmie z kina?

– Nikt jednak nie pamieta, ze mnie widzial – uscislil. – To roznica.

Przez chwile widzialam blysk gniewu pod przyjaznym usmiechem i wyprostowalam sie na krzesle.

Reszta wywiadu wygladala jednak tak, jakby przeprowadzano go z dopiero co uwolnionym zakladnikiem.

– Poza oczyszczeniem swojego imienia, co zamierzasz robic?

– Pojechac do Nowego Jorku. Jadac w restauracjach, ktore prawdopodobnie nie istnialy dwadziescia dwa lata temu. Podrozowac. Znalezc prace. – Znowu cieply usmiech. – Spotkac kogos wyjatkowego. Wziac slub. Miec dzieci.

Wziac slub. Miec dzieci. Wszystkie rzeczy, ktorych Andrea juz nigdy nie zrobi.

– Co zamierzasz zjesc dzis na obiad i kto bedzie z toba?

– Tylko nas czworo – moja matka, moj ojciec i moja babcia. Chcemy znow poczuc sie rodzina. Poprosilem o dosyc prosty obiad: zupa z krewetek, zeberka, pieczone ziemniaki, brokuly i salata.

A co z szarlotka? – pomyslalam.

– I szarlotka – dokonczyl.

– I szampan, jak przypuszczam.

– Z pewnoscia.

– Wyglada na to, ze masz bardzo sprecyzowane plany na przyszlosc. Zyczymy ci szczescia i mamy nadzieje, ze podczas drugiego procesu zdolasz dowiesc swojej niewinnosci.

I to jest dziennikarka? Wylaczylam telewizor i podeszlam do stolu, gdzie czekal wlaczony laptop. Otworzylam swoja strone internetowa i zaczelam pisac:

Robson Westerfield, skazany za zamordowanie pietnastoletniej Andrei Cavanaugh, zostal wlasnie zwolniony z wiezienia i nie moze sie doczekac pieczonych zeberek i szarlotki. Beatyfikacja tego zabojcy juz sie zaczela i odbedzie sie kosztem jego niewinnej, mlodej ofiary i Pauliego Stroebela, spokojnego, pracowitego czlowieka, ktory musial przezwyciezyc w zyciu wiele trudnosci.

Nie powinien doswiadczac jeszcze tej…

Na poczatek niezle, pomyslalam.

19

Zaklad karny Sing Sing codziennie opuszczaja wiezniowie, ktorzy odsiedzieli swoje wyroki lub zostali zwolnieni warunkowo. Kiedy wychodza, otrzymuja dzinsy, sznurowane buty, kurtke i czterdziesci dolarow, a jesli nie czeka na nich ktos z rodziny lub przyjaciel, podwozi sie ich na przystanek autobusowy albo wrecza im bilet na pociag.

Dworzec kolejowy dzieli od wiezienia odleglosc odpowiadajaca czterem przecznicom. Zwolniony wiezien idzie na stacje i wsiada do pociagu jadacego na polnoc lub na poludnie.

Pociag jadacy na poludnie konczy bieg na Manhattanie. Pociag jadacy na polnoc dojezdza az do Buffalo.

Zakladalam, ze kazdy, kto opuszczal w tym czasie Sing Sing, niemal na pewno slyszal o Robie Westerfieldzie.

Wlasnie dlatego wczesnym rankiem nastepnego dnia zaparkowalam przy dworcu i, cieplo ubrana, poszlam w kierunku wiezienia. Przy bramach bez przerwy cos sie dzieje. Przejrzalam statystyki i wiedzialam, ze przebywa tam okolo dwoch tysiecy trzystu wiezniow. Dzinsy, sznurowane buty i kurtka nie stanowia szczegolnie wyrozniajacego sie ubioru. Jak zdolam rozpoznac, kto jest wychodzacym z nocnej zmiany pracownikiem, a kto swiezo zwolnionym wiezniem? Z pewnoscia nie zdolam.

Przewidujac ten problem, sporzadzilam kartonowy transparent. Stalam przed brama i trzymalam go. Napis glosil: „Dziennikarka poszukuje informacji o zwolnionym wiezniu Robsonie Westerfieldzie. Znaczne wynagrodzenie”.

Potem przyszlo mi do glowy, ze ktos odjezdzajacy z wiezienia samochodem badz taksowka lub ktos, kto nie chce, aby widziano, jak ze mna rozmawia, moze sie chetniej zglosic, jesli zdola skontaktowac sie ze mna telefonicznie. W ostatniej chwili dodalam wiec numer mojego telefonu komorkowego – 917-555-1261 – duzymi, latwymi do odczytania cyframi.

Byl chlodny, wietrzny poranek. Pierwszy listopada. Dzien Wszystkich Swietych. Od smierci matki chodzilam na msze tylko w takie dni jak Boze Narodzenie czy Wielkanoc, kiedy nawet niezbyt gorliwi katolicy, tacy jak ja, slysza dzwony pobliskiego kosciola i z ociaganiem kieruja sie w tamta strone.

Zachowuje sie jak automat, gdy tam sie znajde. Poslusznie klekam i wstaje wraz z innymi, nigdy nie uczestniczac w modlitwach. Lubie spiewac i zawsze sciska mnie w gardle, kiedy wierni dolaczaja do choru. Na Boze Narodzenie jest to radosna muzyka: „Wstancie, pasterze” lub „Pojdzmy wszyscy do stajenki”. Na Wielkanoc piesni sa triumfalne: „Jezus Chrystus zmartwychwstal”. Ale moje wargi zawsze pozostaja zacisniete. Niech spiewaja inni.

Wczesniej odczuwalam gniew, teraz jestem tylko zmeczona. W taki czy inny sposob zabrales ich wszystkich, o Panie. Czy jestes zadowolony? Wiem, ze kiedy ogladam telewizje i dowiaduje sie o calych rodzinach zabitych podczas bombardowan lub widze ludzi glodujacych w obozach dla uchodzcow, powinnam sobie uswiadamiac, o ile wiecej mam, o ile lepiej mi sie wiedzie. Pojmuje to rozumowo, lecz to nie pomaga. Zawrzyjmy uklad, Boze. Zostawmy sie nawzajem w spokoju.

Stalam przez dwie godziny, trzymajac transparent. Wiekszosc ludzi wchodzacych lub wychodzacych przez brame patrzyla na niego, a w ich oczach malowalo sie zdziwienie. Kilku odezwalo sie do mnie. Krepy mezczyzna okolo piecdziesiatki w czapce z opuszczonymi nausznikami warknal: „Paniusiu, nie masz nic lepszego do roboty, niz rozmawiac z ta holota?”. Powiedzial mi tylko, ze pracuje w wiezieniu, nie chcial jednak podac swojego nazwiska.

Zauwazylam jednak, ze niektorzy ludzie, w tym dwaj wygladajacy na pracownikow, przypatruja sie transparentowi, jakby uczyli sie na pamiec mojego numeru telefonu.

O dziesiatej, przemarznieta na kosc, dalam za wygrana i poszlam z powrotem na parking przy dworcu kolejowym. Bylam juz przy samochodzie, kiedy podszedl do mnie mezczyzna. Wygladal na jakies trzydziesci lat, byl koscisty, mial swidrujace oczy i waskie wargi.

– Czego chcesz od Westerfielda? – spytal. – Co on ci zrobil?

Zauwazylam jego dzinsy, kurtke i sznurowane buty. Czy zostal wlasnie zwolniony i szedl za mna? – zastanawialam sie goraczkowo.

– Jest pan jego przyjacielem?

– A co ci do tego?

Cofamy sie instynktownie, kiedy ludzie podchodza do nas zbyt blisko i staja doslownie „nos w nos”. Dotykalam plecami boku samochodu, a ten facet napieral na mnie. Katem oka dostrzeglam ku swojej uldze wjezdzajaca na

Вы читаете Coreczka Tatusia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату