a potem szkla. Jego palce drzaly wyraznie.

– Ja… ja nic nie wiem… – powtorzyl slabo. – Dlaczego pan?… Jakim prawem?

– Jakim prawem? Tym, ktore mi daje swiadomosc, ze byl pan tu i trzymal pan w rece noz, ktorym zabito Iana Drummonda.

Sparrow milczal przez chwile. Potem uniosl glowe i spojrzal na Parkera.

– Ma pan slusznosc… – Rece drzaly mu bardzo, tak bardzo, ze przycisnal je do kolan. – Jestem… jestem nikczemny… To ja go zabilem…

Parker westchnal i usiadl. Alex patrzyl w rozedrgane rysy siedzacego przed nimi mezczyzny.

– Pan go zabil. Tak. Oczywiscie. W pewien sposob moze i pan. Nie wiem jeszcze. Nie umiem powiedziec, Na razie chce wiedziec, co pan robil w tym pokoju i kiedy pan tu byl?

– Po… po rozmowie z zona zszedlem tu…

– Ktora byla wtedy godzina?

– Po pol do dwunastej… dokladnie: za dwadziescia dwunasta. Spojrzalem na zegarek schodzac.

– I co?

– Wszedlem i…

– Czy drzwi byly zamkniete?

– Co? Tak.

– Na pewno?

– Na pewno. W sieni bylo ciemno. Tylko troche swiatla ksiezycowego padalo na podloge i maly promyk ze schodow… Znam dobrze ten teren, ale pamietam, ze wyciagnalem przed siebie reke, zeby znalezc klamke. Mam szkla, widzi pan…

– Tak. A kiedy znalazl pan klamke, co pan zrobil?

– Otworzylem drzwi.

– I zamknal je pan za soba?

– Tak. Naturalnie. Ian siedzial za stolem… Podszedlem do niego i… – ukryl twarz w dloniach.

Parker patrzyl na niego ze zmarszczonymi brwiami.

– I zabil go pan, tak?

– Tak… – wyszeptal Sparrow i z wolna uniosl glowe. Opanowal sie.

– Co za szkoda – mruknal Parker – ze nie moge panu uwierzyc. Kiedy wszedl pan wowczas do tego pokoju, panski wspolpracownik nie zyl juz od pol godziny.

– Jak to? – Sparrow mimowolnie poprawil szkla i pochylil sie ku przodowi. – Jak to nie zyl?

– Nie zyl. Zginal przed godzina 11.15. Jezeli chce pan teraz cofnac zeznanie i powiedziec, ze nie rozmawial pan z profesorem Hastingsem i ze swoja zona od godziny 10.40, czyli od chwili, kiedy, jak wiemy, Ian zyl jeszcze, az do 11.40, to jest do chwili, kiedy, jak wiemy, nie zyl juz od pol godziny, wowczas chetnie poslucham panskiego opisu zbrodni. Ale zdaje sie, ze to nie ma celu, bo oni oboje potwierdza panskie slowa. Mysle, ze tu nie sklamal pan, bo nie jest pan dobrym klamca i nie przyszloby panu do glowy mieszac w to inne osoby. Nie ma pan zadnych szans zostania morderca Iana Drummonda, chociaz jest pan juz druga osoba dzisiaj, ktora przyznaje sie do tego czynu.

Na twarzy Sparrowa odbila sie ogromna, nieklamana ulga. Byl jak czlowiek, ktory gotowal sie do poswiecenia wszystkiego, co najdrozsze, dla jakiegos celu, i nagle poswiecenie to okazywalo sie niemozliwe. Ale zaraz na twarzy jego ukazal sie wyraz leku.

– Kto? – zapytal ledwo doslyszalnie. – Kto przyznal sie do zabicia Iana?

– Pana zona, Lucja Sparrow! – powiedzial Parker. – A przyznala sie, bo byla przekonana, ze to pan go zabil, panie profesorze! Ale panu nie chodzi o nia! Nie ja pan oslania, ale kogos, kto, jak pan sadzi, zabil Iana Drummonda jej lancetem, podrzucil na miejsce zbrodni to… – odkryl chustke i ukazal mu rubinowy wisiorek – a potem wsunal pod jej szafe zakrwawiona rekawiczke gumowa pochodzaca z jej walizki! Bezczesci pan pamiec czlowieka, z ktorym wiele lat laczyla pana wspolna praca, pozwala pan, zeby dowody rzeczowe wskazywaly na pana zone, i klamie pan w oczy ludziom prowadzacym sledztwo! Czy naprawde do tego moze doprowadzic czlowieka milosc, panie profesorze Haroldzie Sparrow?

I profesor Harold Sparrow zalamal sie. Urywanymi zdaniami zaczal mowic o sobie, o swoim zyciu, o tym, jak poznal Sare Drummond i jak z wolna on, ktory w ciagu calego swego zycia nie popelnil ani jednej drobnostki, ktora wspominalby ze wstydem, zaczal zyc podwojnym, nieprawdopodobnym zyciem.

– Zreszta… widzialem ja tylko kilka razy… potem odsunela sie ode mnie… a ja… ja nie moglem przestac o niej myslec. W koncu… w koncu napisalem do niej, do Londynu. Napisalem, ze oszaleje… ze nie wiem, co sie ze mna dzieje… ze nie moge juz dluzej patrzec w oczy Ianowi i… i Lucy… Ja sie nie urodzilem do takiego zycia…

I Alex, ktory tak wiele w swoim zyciu widzial mezow i zon, dla ktorych wszystko to nie byloby najmniejszym problemem i dawaloby sie godzic z harmonijnym pozyciem malzenskim, patrzac na niego przyznal mu w duchu slusznosc. Harold Sparrow nie byl ani uwodzicielem, ani klamca. Jego tragedia wynikala z jego uczciwosci, z niemoznosci pogodzenia klamstwa z prawda.

– …Przyjechala wczoraj – ciagnal Sparrow – i spotkalismy sie po kolacji w parku. Chcialem z nia wyjechac, uciec stad od tego potwornego zycia. Ale ona powiedziala, ze zbyt wiele zrozumiala ostatnio, ze kocha Iana i chce z nim zostac. Prosila mnie, zebym odszedl, zebym byl mezczyzna. Blagala, zebym zachowal dyskrecje. Przyrzeklem jej to, ale postanowilem odejsc. Byl tu wlasnie Hastings i proponowal mi wyjazd do Stanow Zjednoczonych. Zgodzilem sie, kiedy przyszedl do mnie wieczorem. Potem wszedlem do Lucy i powiedzialem… – urwal i potarl dlonia czolo. – Jak moglem? Przeciez ona… ona chciala pojsc na szubienice za mnie, a ja… ja…

Parker nie przerywal. Stal ciagle wyprostowany, naprzeciw siedzacego i patrzyl na niego, nie spuszczajac go ani na ulamek sekundy z oka.

– …powiedzialem jej, ze miedzy nami wszystko skonczone. Ze nie kocham jej juz, chociaz szanuje ja i nie mam w stosunku do niej zadnych zarzutow. Powiedzialem, ze chce odjechac i zwracam jej wolnosc…

– A ona?

– Ona? Zaczela cicho plakac. Potem zapytala mnie, czy jest w moim zyciu ktos inny? Odpowiedzialem, ze tak. Nie moglem jej sklamac, chociaz nie dalem do zrozumienia, o ktora osobe chodzi. Powiedzialem, ze nie moge z nia zyc pod jednym dachem, myslac o innej kobiecie. Ze to nieuczciwe. A ona… ona powiedziala, ze nie przestanie mnie nigdy kochac i wierzy, ze wroce do niej… Potem wyszedlem. Bylo mi okropnie ciezko. Usiadlem w pokoju i nie wiedzialem przez chwile, czy postepuje dobrze. Zaczalem sie wahac. Ale bylo juz za pozno. Zszedlem wiec na dol. Czekala mnie rozmowa z Ianem. Postanowilem, ze niczego mu nie bede tlumaczyl – ale powiem, ze moje sprawy osobiste zmuszaja mnie do wyjazdu i ze jade do Ameryki. Oczywiscie, nie zdradzilbym Amerykanom tego, co bylo przedmiotem naszych badan. Wiedzialem, ze Ian doprowadzi je sam do konca. Co prawda Hastings chcial, zebym objal kierownictwo laboratorium doswiadczalnego w Filadelfii i kontynuowal to, co tu rozpoczelismy, ale istnieje inna dziedzina, nad ktora nie pracowalem z Ianem, a ktora bardzo mnie pociaga. Mysle, ze moglbym wiele zdzialac na tym polu… Wszedlem, Ian siedzial za stolem. W plecach jego tkwil noz… Nie moglem sie ruszyc z miejsca. Stalem jak skamienialy… Potem chcialem cos zrobic. Noz… Noz nalezal do Lucy… Dotknalem go, bo nagle przyszlo mi do glowy, ze powinienem go ukryc… Ktos chcial widocznie… Rozne mysli przelatywaly mi przez glowe… Ale noz tkwil tak mocno… To bylo straszne… Puscilem go od razu i ucieklem na gore. Wszedlem do pokoju, ale potem wyszedlem i zapukalem do Hastingsa. Teraz nie mialem prawa odjechac… Kto by ukonczyl nasza prace? Bez wzgledu na wszystko, na to, co sie stalo i… co sie stanie, ta praca jest wazniejsza niz zycie jednego albo paru ludzi. Zreszta – spuscil oczy – Ian wierzyl, ze to da ludziom bardzo wiele… Musze te prace za niego dokonczyc… Tylko tym bede mogl sie odplacic… chociaz wiem, ze nic nigdy juz nie naprawi tego, co zrobilem…

– Chcialbym panu wierzyc, profesorze… – powiedzial Parker. – Czy nie ma mi pan nic wiecej do powiedzenia?

– Nic wiecej nie wiem… Ach tak, po kolacji podszedl do mnie mlody Davis i prosil o rozmowe, ale w parku nie spotkal mnie i zapukal, kiedy wrocilem. Bylo to mniej wiecej o pol do jedenastej, na pare minut przed nadejsciem Hastingsa. Byl bardzo zdenerwowany i prosil mnie o cos, o tysiac funtow, zdaje sie. Ale ja rowniez bylem w takim stanie ducha, ze odmowilem wrecz i zbylem go. Teraz nawet zaluje, bo dysponowalem ta suma i moglem mu pozyczyc. To przyzwoity chlopiec…

– I pozniej nie widzial go pan juz?

– Nie.

Вы читаете Powiem wam, jak zginal
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату