– Co to?

– A o „Bne-Moishe”?

– Nie.

Kiela westchnal:

– Karwia, czym wy sie, do chuja punka, brandzlujecie?! Nie kumam!

– Kompem. – Giena zajrzal do pokoju.

– Kompem, do chuja punka – kiwnal Kiela. – A ty wiesz, kto i gdzie wymyslil Internet? I po co?

– Sto razy mowiles. – Giena podrapal sie w policzek. – No… wszystko na swiecie wymyslili Zydzi i Chinole.

– A Imie moje Legion czytales? – Kiela przeniosl wzrok na Lapina.

Ktos zadzwonil do drzwi.

– Otworz – mruknal Kiela do Gieny.

Wszedl ten sam chlopak w skorze. Ze sztanga w rece.

– Kiela, sluchaj, zapomnialem o czyms: na piatek Wowan zwolal na ustawke. Bedziesz?

– Spox.

– Zajde po ciebie.

– Spox. Ty, Witek, oni nie czytali Imie moje Legion. I ni chuja nie trenuja.

– Co kto lubi! – Chlopak wyszczerzyl zeby. Podal Gienie sztange. – Mlody, potrzymaj.

– No co ty! – zasmial sie Giena. – Ja mam kamienie w nerkach.

– Seryjnie?

– Seryjnie! – odpowiedzial za Giene Kiela. – Ja pierdole, Witek. Dwudzieche ma dzieciak – i kamienie w nerkach!

– Ta-a-a-a… – Chlopak oparl sie o futryne, wciaz trzymajac sztange. – Pierwsze slysze. Tak wczesnie. Kamienie. U nas, ci mowie, w batalionie jeden kapral trepa wyleczyl. Bo ten spac na zimnie nie mogl.

– Czemu?

– Kamienie w nerkach. Napoil go piwem. Cztery litry, ci mowie. Potem mowi: idziemy szczac. No i poszli. Trep szcza. A on go kantem dloni po nerach – jeb! Ten – o-o-o, kurwa! Mocz z krwia. I caly piasek wyszedl z nerek. No, ci mowie! Medycyna polowa.

Chlopak odwrocil sie i wyszedl.

Zadzwonil telefon. Kiela podniosl sluchawke.

– No, strzaleczka, ziomie. A! Karwia, no co ty? Koniec, do chuja! Jutro po to jade. Nie gadaj! Ide dzis ulica, mysle – do chuja punka, czy naprawde przesiade sie z tego zloma ziguli-czworki na porzadna maszyne? Aha! Tak… tak… dokladnie. Aha!

– A co, nowe auto kupujecie? – zapytal Lapin.

Giena ziewnal.

– Nie nowe. Golf rocznik dziewiec trzy.

– Macie kase?

– Starzy pare tauzenow podrzucili.

– Niezle.

– Chodz pozlewamy sie na czacie. Jest sped kinozaurow.

– Ale ja chcialem pogadac z Kiela.

– Gada z Woroninem. Zdeka to potrwa. Chodz, pobanglamy w necie.

– Chodzmy…

Wrocili do pokoju Gieny. Usiedli przed komputerem. Giena szybko wszedl na czat pod imieniem KillaBee:/)

Zhus /:

Tez wczoraj kupilem Upiora w operze Argento. Liczylem na Juliana Sandsa, bo go nigdy w chujowym filmie nie widzialem. Jest dla mnie najbardziej superanckim aktorem po Mickey Rourke. Zajebisty film!!!!/-

De Scriptor /:

„Mrok” tez gowniana kopa.

Natasza/:

Ten tfuj Julian Sends to hujuwka. Tylko w Czarnoksiezniku-2 neizle gral, a ten Upiur w operze to mega kila.

KillaBee/:

Wszyscy jestescie slabojebliwe pizdolizy! A Julian Sands to siostrzeniec Ally Pugaczowej:)

Stary Jak Mamut /:

Podagro! Gdzie cie dhtvz nosilo?

KillaBee /:

W pizdzie mamucicy, Kudlaty. Co sie spuszczacie nad Sandsem, skoro jest Chuuulpan Khamaaaatovaaaaa z Keanu Reavvvvsem!!!! Ludzie, ja ich pokochalam i kocham!

De Scriptor /:

Schizojebizm jest nieuleczalny:/(Ale mozna go wykorzystac w celach pokojowych///.

Kret /:

Ta plwocina znowu wszystko zasra.

KillaBee /:

Jak nic, chlopcy:/-

Zhus /:

Mam propozycje: spierdalaj po swoim linku

Stary Jak Mamut/:

KilaBi, zamknij sie na troche. Ja tu niedawno wyczailem: www.clas.ru Mozna zamowic niszowe filmy do domu. Wzialem ulubionego Cronenberga:)))

Kret /:

A widzial ktos Demony Daria Argento?

Vino /:

Demonow nie nakrencil Argento. Tylko albo G. Romero, albo Luciano Fulci. Wczoraj RenTV puszczal Fenomena twojego cherlawego Argento – total trash. Z havy-metalem na soundtracku.

KillaBee /:

No, kto to przyszedl! Slodko zapial vinny slowiczek! Stoi ci jeszcze? I’m always ready, mother-fucker!!!!:/)

Vino /:

KillaBee, jak chcesz zebym cie zerznal, az ci lechtaczka zsinieje, to… ///!

Lapin wstal. Potarl piers.

– Giena, sorewicz, wypalam juz.

– Co jest, Lap? Wez napisz cos. Wez przypierdol cos nie jak dzieciak!

– Nie… po chuja. Chcialem z Kiela pogadac, a on znowu o tych swoich Zydach.

– No to po chuja go zajarales? Trzeba bylo pogadac o czyms innym. Masoni i masoni… Teraz longiem bedzie o tym pierdolic. Ja z nim w ogole nie dotykam nazi-problemow. Pelny odjeb.

Lapin machnal reka. Postal chwile.

– Giena…

– Co? – Giena czatowal.

– Skoczmy do knajpy.

– Jakiej? – Giena odwrocil sie zdziwiony.

– Byle jakiej. Mam… tego… w chuj kasy.

– Skad niby?

– Daly mi wieloryby!

Wszedl Kiela z nowa butelka piwa.

– Sluchaj no, Giena. Ja ci, do chuja punka, ostatni raz powtarzam: bedziesz krecic blanty, to cie wysiedle do

Вы читаете Lod
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату