– Pan pierwszy.

Wskoczyli do biura. Major Major usiadl, Yossarian zas stanal po drugiej stronie biurka i oswiadczyl, ze nie chce juz uczestniczyc w lotach bojowych. Co mozna w tej sprawie zrobic? – zadal sobie pytanie major Major. Mozna zrobic tylko to, co mu poradzil pulkownik Korn, i miec nadzieje, ze jakos tam bedzie.

– Dlaczego? – spytal.

– Boje sie.

– Nie ma sie czego wstydzic – pocieszyl go major Major lagodnie. – Wszyscy sie boimy.

– Ja sie nie wstydze – powiedzial Yossarian. – Ja sie po prostu boje.

– Bylby pan nienormalny, gdyby sie pan nie bal. Nawet najdzielniejsi doswiadczaja strachu. Jednym z najtrudniejszych zadan, jakie stoja przed nami w boju, jest pokonanie strachu.

– Dobra, dobra, majorze. Czy nie mozna sie obejsc bez tego pieprzenia?

Major Major zawstydzony spuscil oczy i zaczal nerwowo przebierac palcami.

– A co mam panu powiedziec?

– Ze zaliczylem wystarczajaca ilosc lotow i moge wracac do kraju.

– Ile ma pan lotow?

– Piecdziesiat jeden.

– Brakuje wiec panu tylko czterech.

– On znow podniesie norme. Za kazdym razem, kiedy zblizam sie do konca, on podnosi norme.

– Moze tym razem nie podniesie.

– Tak czy owak, on nigdy nikogo nie odsyla do kraju. Trzyma ludzi w oczekiwaniu na rozkaz przeniesienia, dopoki mu nie zabraknie lotnikow do obsadzenia wszystkich maszyn, a wtedy podnosi liczbe obowiazujacych lotow i kaze im znowu latac. Robi to, odkad tu nastal.

– Nie powinien pan miec pretensji do pulkownika Cathcarta za opoznienia w cyrkulacji rozkazow – poradzil mu major Major. – To dowodztwo Dwudziestej Siodmej Armii ma obowiazek rozpatrywac sprawy natychmiast po otrzymaniu od nas danych.

– Mimo to moglby zazadac uzupelnien i odeslac nas do kraju, kiedy rozkazy nadejda. Poza tym dowiedzialem sie, ze Dwudziesta Siodma

Armia wymaga tylko czterdziestu lotow i ze zmuszanie nas do piecdziesieciu pieciu to jego wlasny pomysl.

– Nic mi o tym nie wiadomo – odpowiedzial major Major. – Pulkownik Cathcart jest naszym przelozonym i musimy wykonywac jego rozkazy. Moze pan zaliczy te cztery loty, a wtedy sie zobaczy?

– Nie chce.

Co tu mozna zrobic? – zadal sobie znowu pytanie major Major. Co mozna zrobic z czlowiekiem, ktory patrzac ci prosto w oczy mowi, ze woli raczej umrzec, niz dac sie zabic na wojnie, ktory co najmniej dorownuje ci dojrzaloscia i inteligencja, a ty musisz udawac, ze tego nie widzisz? Co mozna mu odpowiedziec?

– A jezeli pozwolimy panu wybierac sobie najmniej niebezpieczne akcje? – zaproponowal major Major. – W ten sposob zaliczy pan cztery spacerowe loty nic nie ryzykujac:

– Nie chce zadnych spacerowych lotow. Mam juz dosyc tej wojny.

– Nie chce pan chyba, zeby nasz kraj przegral? – spytal major Major.

– Nie przegramy. Mamy wiecej ludzi, pieniedzy i sprzetu. Mamy dziesiec milionow ludzi w mundurach, z ktorych kazdy moze mnie zastapic. Czesc ludzi ginie na wojnie, ale wiekszosc w tym czasie bawi sie i robi pieniadze. Niech ginie kto inny.

– A co bedzie, jezeli wszyscy zolnierze po naszej stronie zaczna tak myslec?

– Wtedy musialbym byc skonczonym idiota, zeby myslec inaczej niz wszyscy.

Co by mu tu odpowiedziec? – zastanawial sie major Major. W kazdym razie nie to, ze nic nie moze dla niego zrobic. Mowiac tak dalby do zrozumienia, ze zrobilby cos, gdyby mogl, a to byloby przyznaniem, iz uwaza polityke pulkownika Korna za bledna lub niesprawiedliwa. Pulkownik Korn wypowiedzial sie w tej kwestii zupelnie jednoznacznie. Pod zadnym pozorem nie wolno powiedziec, ze nic nie moze dla niego zrobic.

– Zaluje – powiedzial – ale niestety nic nie moge dla pana zrobic.

10 Wintergreen

Clevinger nie zyl. Byla to najpowazniejsza wada jego filozofii zyciowej. Osiemnascie samolotow weszlo w lsniaca biala chmure nad wybrzezem Elby pewnego popoludnia w drodze powrotnej ze spacerowego lotu nad Farme; wylecialo z chmury siedemnascie. Nie znaleziono zadnego sladu tego jednego, ani w powietrzu, ani na gladkiej powierzchni nefrytowych wod w dole. Zadnych szczatkow. Helikoptery krazyly wokol bialej chmury az do zmroku.

W nocy chmura rozwiala sie i rano Clevingera juz nie bylo.

Jego znikniecie bylo czyms zdumiewajacym, nie mniej zdumiewajacym niewatpliwie niz Wielki Spisek w Lowery Field, kiedy to wszyscy mieszkancy jednego z barakow – szescdziesieciu czterech zolnierzy – znikli w dniu wyplaty i odtad nikt juz o nich nie slyszal. Dopoki Clevinger nie zostal tak przemyslnie wyrwany z szeregow zyjacych, Yossarian sadzil, ze tamci zolnierze postanowili jednoglosnie tego samego dnia zdezerterowac. Byl nawet tak podniesiony na duchu tym przykladem masowej dezercji od swietych obowiazkow, ze uradowany pobiegl podzielic sie radosna nowina z bylym starszym szeregowym Wintergreenem.

– I z czego sie tak cieszysz? – usmiechnal sie szyderczo byly starszy szeregowy Wintergreen, stawiajac brudny bucior na szpadlu i opierajac sie leniwie o sciane jednej z glebokich, kwadratowych dziur w ziemi, ktorych kopanie stalo sie jego specjalnoscia wojskowa.

Byly starszy szeregowy Wintergreen byl to zlosliwy gnojek, ktory znajdowal zadowolenie w swojej bezsensownej pracy. Za kazdym razem, kiedy przylapano go na samowolnym oddaleniu sie z koszar, musial za kare przez okreslona ilosc dni kopac i zasypywac doly o rozmiarach szesc na szesc stop i na tylez stop glebokie. Ilekroc skonczyl odbywanie kary, natychmiast znowu oddalal sie samowolnie.

Byly starszy szeregowy Wintergreen akceptowal swoja role kopacza i zasypywacza dolow bez slowa skargi, z poswieceniem godnym prawdziwego patrioty.

– To nie jest zle zycie – rzucal sentencjonalnie. – A poza tym ktos musi to robic.

Byl wystarczajaco madry, by rozumiec, ze kopanie dolow w Kolorado nie jest takim zlym zajeciem podczas wojny. Poniewaz nie bylo zbyt wielkiego zapotrzebowania na doly, mogl je kopac i zasypywac bez pospiechu i nie grozilo mu przepracowanie. Z drugiej jednak strony po kazdym sadzie polowym degradowano go do zwyklego szeregowca, a utrate belki odczuwal bardzo dotkliwie.

– Dobrze bylo byc starszym szeregowym – wspominal z rozrzewnieniem. – Bylem kims i obracalem sie w najlepszym towarzystwie, rozumiesz? – Na jego twarzy odmalowal sie wyraz rezygnacji.

– Przeszlo, minelo. Nastepnym razem zwieje jako zwykly szeregowiec i czuje, ze to juz nie bedzie to samo. – Kopanie dolow nie mialo przyszlosci. – To nie jest nawet stale zajecie. Trace je za kazdym razem, kiedy konczy mi sie kara. Jezeli chce je dostac z powrotem, musze znowu zdezerterowac. I tego tez nie moge powtarzac w nieskonczonosc. Jest pewien haczyk, paragraf dwudziesty drugi. Jezeli jeszcze raz oddale sie samowolnie, pojde do paki. Nie mam pojecia, co bedzie ze mna dalej. Jak sie nie bede pilnowal, moge nawet trafic na front. – Nie chcial kopac dolow do konca zycia, ale nie mial nic przeciwko temu zajeciu, dopoki trwala wojna. Byl to jego wklad w wysilek wojenny.

– Jest to sprawa obowiazku – twierdzil – ktory kazdy z nas musi spelnic. Moj obowiazek polega na kopaniu dolow i robie to tak dobrze, ze niedawno zostalem przedstawiony do Medalu za Wzorowa Sluzbe. Twoj obowiazek polega na tym, zeby sie opieprzac w szkole oficerskiej i miec nadzieje, ze zanim z niej wyjdziesz, wojna sie skonczy. Obowiazkiem zolnierzy na froncie jest wygrac wojne i chcialbym, zeby wykonywali swoj obowiazek rownie dobrze, jak ja wykonuje swoj. Byloby to niesprawiedliwe, gdybym musial isc na front i wykonywac ich obowiazki, prawda?

Pewnego dnia byly starszy szeregowy Wintergreen kopiac jedna ze swoich dziur przebil rure wodociagu i omal sie nie utopil, zanim go nieprzytomnego wylowiono z wody. Ktos puscil wiadomosc, ze znalazl rope, i Wodza White Halfoata wyrzucono z bazy. Wkrotce kazdy, komu sie udalo zdobyc lopate, kopal goraczkowo w poszukiwaniu ropy. Ziemia tryskala na wszystkie strony; widok przypominal pewien ranek na Pianosie w. siedem

Вы читаете Paragraf 22
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату