usluchawszy matki, ktora wolala mnie przez okno na gore. Umykalem przed nim dla zgrywy, nie ze strachu, i wciaz chichotalem jak polglowek, gdy nagle, w ostatniej chwili, jak to mowia, zatrzymal sie przy mnie z piskiem opon samochod i stanalem w swietle jego reflektorow, oparty o krate chlodnicy. Z ucieczki przed Lee uczynilem zabawe; to samo zrobilem kilka lat wczesniej w dniu pogrzebu ojca. Starsi chlopcy z bloku, ktorzy dobrze wiedzieli, jaka uroczystosc odbywa sie tego dnia (podczas gdy mnie udalo sie przekonac samego siebie, ze nie mam pojecia), musieli ganiac za mna po okolicznych werandach, zapedzic w slepy zaulek i trzymajac za reke zaprowadzic do automobilu jadacego do kaplicy, ktorej wcale nie pamietam i do ktorej, poniewaz skonczylem wtedy dopiero piec lat, byc moze wcale mnie nie wpuszczono, nastepnie zas na cmentarz, ktory pamietam bardzo slabo. W wojsku o malo nie zginalem mlodo niezliczona ilosc razy, ale tego rowniez sobie nie uswiadamialem do chwili, gdy zobaczylem krew lejaca sie z czlowieka, ktory zostal ranny w samolocie. Sadze, ze moje wojenne doswiadczenia w tym wzgledzie nie roznia sie wiele od tych, ktore mial kazdy zolnierz piechoty, marynarz i spadochroniarz, slowem kazdy, kto pojawia sie raz pierwszy na wspolczesnym polu walki. Ja, na szczescie, uprzytomnilem to sobie dopiero, gdy uplynal juz dluzszy okres mojej sluzby, w trakcie trzydziestej siodmej misji. Potem jednak znajdowalem sie w stanie bliskim paniki podczas startu do kazdego z lotow bojowych, ktore mi pozostaly.

Co sie tyczy latawca: dysponujacy nieograniczonymi funduszami starsi mlodziency puszczali czasami na plazy cale grupy latawcow powiazanych ze soba sznurkami, wskutek czego zarowno glowna jak i boczne linki byly w koncu bardzo mocno napiete. Obserwujac ich ktoregos razu, zauwazylem, ze pojedynczy sznur latawcow oderwal sie i dryfuje w strone ladu. Ruszylem za nimi ulica i zobaczylem, ze opadaja nad moja kamienica. Pobieglem po schodach na dach. Tam odkrylem, ze koniec sznurka, do ktorego byly przywiazane, zaczepil sie o drut anteny radiowej kilka stop pod niskim ochronnym parapetem okalajacym dach kamienicy. Najblizszy latawiec wisial tam zaczepiony ogonem, ale nie byl dosc blisko; znajdowal sie poza moim zasiegiem. Z poczatku nie zdawalem sobie z tego sprawy. Polozylem sie na niskim kamiennym murku i zaczalem ostroznie pelznac, zblizajac sie coraz bardziej i bardziej do skraju dachu (podczas gdy moja matka siedziala na dole, rozmawiajac z sasiadkami przed domem; coz za upiorna niespodzianka mogla ja spotkac!). W dalszym ciagu nie moglem jednak zlapac sznurka ani ogona latawca. A potem zerknalem w dol wzdluz bocznej sciany budynku i zobaczylem, ze stercze bardzo wysoko nad nasza aleja i pojemnikami na smieci. Nie czulem strachu. Wychylalem sie coraz bardziej, zupelnie jakbym nie zdawal sobie sprawy, ze narazam sie na powazne niebezpieczenstwo. Chwila refleksji uswiadomilaby mi byc moze, ze gdybym poprosil matke, siostre lub brata o piec albo dziesiec centow na wlasny latawiec, prawdopodobnie bym je dostal; gdyby mi odmowili, moglem zawsze zwedzic kolejna monete z odkrytej przeze mnie skrytki siostry. Ale ja chcialem miec ten latawiec. Pragnienie jego posiadania przeobrazilo sie w zadze. Pelzlem wiec i wychylalem sie, wychylalem sie i pelzlem. A potem z jakiegos niejasnego powodu zatrzymalem sie; i w jednej sekundzie postanowilem dac za wygrana. Oblecial mnie, jak to mowia, strach i, dzieki Bogu, po prostu sie wycofalem. Wyprostowalem sie i odpelzlem od krawedzi dachu tak samo ostroznie, jak do niej dopelzlem, bardziej bojac sie, ze powinie mi sie noga teraz, niz wtedy gdy narazalem sie na niebezpieczenstwo, zaledwie kilka sekund wczesniej.

Uwazam dzis, ze ryzykowalem kalectwo, moglem zostac sparalizowany albo nawet zginac, kiedy bawilismy sie w berka w pustej lazni i przeskakiwalem z jednego rzedu pustych szafek na drugi. I wiem dzis na pewno, ze ocieralem sie o smierc za kazdym razem, gdy plynalem do boi dzwoniacej, chociaz robiac to, nie odczuwalem wiekszych obaw.

Lato zaczynalo sie dla nas oficjalnie chyba pod koniec czerwca, w dniu zakonczenia roku szkolnego, gdy bieglismy uszczesliwieni do domu, wymachujac swiadectwami – ja z piatka z przedmiotow szkolnych i czworka z plusem ze sprawowania – i wykrzykujac do wszystkich mijanych osob, ze zdalismy do nastepnej klasy. „Niech zyje Szkocja/jutro promocja', brzmial refren, ktory spiewalismy. Inny brzmial nastepujaco: „Koniec z lekcjami/koniec z ksiazkami/koniec z belferskimi/swinskimi oczkami'. Plywalismy w oceanie i paradowalismy w kapielowkach od maja i w tym czasie bylismy juz dosc opaleni, by zazdroscili nam wszyscy chodzacy do pracy dorosli oraz letnicy. Plaza Coney Island byla wtedy, podobnie jak i teraz, nieludzko zatloczona w soboty i niedziele, ale nam to nie przeszkadzalo, poniewaz prawie nigdy nie szukalismy miejsca, zeby gdzies przysiasc. Zamiast tego bez przerwy wlazilismy do wody i wylazilismy z niej, skakalismy z drewnianego pomostu prowadzacego na usypany z glazow falochron albo bieglismy na jego kraniec, zeby odpoczac lub popatrzec na dziwacznych osobnikow, ktorzy siedzieli tam godzinami, ze splawikami, wedziskami i kolowrotkami, i nigdy nie zlapali niczego poza cholernymi pomaranczowymi krabami. My moglismy ich zlowic, ile tylko chcielismy, rozbijajac muszle oderwanego od skaly malza i zanurzajac go w wodzie na sznurku przewleczonym przez jeden z otworow. Nie mielismy jednak pojecia, co z nimi potem zrobic. Dopiero kiedy do kamienicy po drugiej stronie ulicy wprowadzila sie wloska rodzina, odkrylem ze zdumieniem i chwilowymi mdlosciami, ze malze i kraby mozna jesc.

– Dokad z tym idziesz? – zapytalem ktoregos dnia Dolly Partini, kiedy wracala z plazy z wiadrem czarnych malzy.

Dopiero wiele, wiele lat pozniej odwazylem sie ich sprobowac i dzis zanosze sie optymistycznym chichotem za kazdym razem, gdy widze je w menu nowej restauracji, podawane w normandzkim bialym rosole lub z czerwonym sosem marinara.

Nauczylismy sie plywac w plytkiej wodzie w wieku siedmiu, osmiu lat. Fale na Coney Island rzadko kiedy sa wysokie i nawet gdy morze jest wzburzone, nigdy nie jest tak wzburzone jak na innych atlantyckich plazach. Brzeg jest osloniety z jednej strony przez wyrastajacy z New Jersey cypel Sandy Hook, z drugiej przez stanowiaca czesc Queens plaze Rockaway i nie wychodzi na otwarte morze. Kiedy odwazylismy sie juz unosic na wodzie „jak trup' i odkrylismy, ze mozemy tak pozostawac dluzej niz przez jeden lub dwa wymachy ramion, zaczynalismy sie szykowac do doplyniecia do „trzeciego pala'. W rzeczywistosci nie byl to pal, lecz lina laczaca dwa pale wbite w dno w najdalszym punkcie strzezonego kapieliska. Grube pale staly w rownoleglych rzedach i odleglosc od tego najblizszego, przy brzegu, do najdalszego, trzeciego, wynosila najwyzej czterdziesci, piecdziesiat jardow. Podczas odplywu moglismy przejsc wiecej niz polowe drogi i kiedy zebralismy sie juz na odwage, pokonac druga polowe, trzymajac sie liny. Przy drugim i trzecim palu graba konopna lina byla przymocowana powyzej poziomu wody, w zwiazku z czym musielismy ja puscic, oplynac pal i zlapac w miejscu, gdzie ponownie sie obnizala. Dzien, kiedy udalo nam sie dotrzec – niewazne jak – do trzeciego pala, byl dniem naszego triumfu i chwaly. Ten, kto potrafil bez leku plywac regularnie tam i z powrotem, zdobywal okreslony status w mlodej meskiej spolecznosci. Jedynym morskim wyzwaniem, ktoremu musial jeszcze wtedy sprostac, byla boja dzwoniaca, unoszaca sie na wodzie w odleglosci pol mili od brzegu, cwierc mili, a moze piecset jardow za lina trzeciego pala.

Boja byla jasnoczerwona i dzwonila tak niestrudzenie, ze wkrotce ogluchlismy na jej dzwiek, podobnie zreszta jak na halas elektrycznych tramwajow jezdzacych tuz obok Surf i troszeczke dalej Railroad Avenue. Nocujacy u nas po raz pierwszy krewni byli wstrzasnieci intensywnoscia i roznorodnoscia halasow, ktore musieli znosic i na ktore nasza rodzina zdazyla sie juz dawno selektywnie uodpornic. W naszej niewinnosci i ignorancji nazywalismy wtedy te boje bellboy. Dopiero po skonczeniu anglistyki na Uniwersytecie Nowojorskim, zrobieniu magisterium na Columbii, kolejnym roku anglistyki na stypendium Fulbrighta w Oksfordzie oraz dwuletnim nauczaniu angielskiego na Uniwersytecie Stanu Pensylwania, w trakcie rozmowy z moim znajomym, Marvinem Greenem, ktory od dziecka uwielbial zeglowac i sprzedawal diapozytywy, w czasie gdy ja zamawialem je, pracujac w dziale promocji magazynu „Time', otworzyly mi sie oczy: wyrazu buoy, boja, nie wymawia sie „boj' jak w buoyant, lecz bardziej poprawnie „bu-ej', jak w zadnym innym angielskim wyrazie, ktory znam. Slyszac po raz pierwszy jego wymowe, zasmialem sie szyderczo, i myslalem, ze zwariowal. Oczywiscie zaraz pobieglem to sprawdzic w slowniku. Moja wersja wciaz bardziej mi sie podoba.

Doplyniecie do boi dzwoniacej nie bylo zbyt niebezpieczne, jesli, po pierwsze, umialo sie plywac, po drugie, wiedzialo, jak do niej dotrzec. Nie sposob bylo naprawde przygotowac sie wczesniej do tego zadania. Nadchodzil po prostu dzien, kiedy ten z nas, kto tam jeszcze nie byl, dochodzil do wniosku, ze potrafi tego dokonac, i dolaczal caly spiety do grupy innych chlopcow, ktorzy doplyneli do boi dzwoniacej i udalo im sie jakos przezyc. Bez wzgledu na to, jak odwazni i mlodzi, bylismy jednak zbyt ostrozni i rozsadni, zeby probowac samemu.

Stojace daleko w wodzie, przechylajace sie w lewo lub w prawo czarne portowe pale mowily nam, jaki jest kierunek pradu, i w zaleznosci od tego szlismy kilka przecznic w gore lub w dol plazy. Chodzilo o to, by prad nie oddalil nas, lecz raczej poniosl w strone unoszacej sie na wodzie malej boi z okragla platforma dookola, ktora byla naszym celem. Tam dalej byl na ogol dosc silny i gdybysmy pomylili sie w obliczeniach i mineli boje, obawiam sie, ze wyczerpani poszlibysmy na dno. Bylismy zbyt mlodzi i na pewno nie dosc zahartowani, zeby pokonac odleglosc tam i z powrotem bez odpoczynku.

Na poczatku plynelismy cala grupa prosto do liny przy trzecim palu. Tam zatrzymywalismy sie na chwile, zeby

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату