bylismy biali. Szkola znajdowala sie w nie znanej nam blizej wloskiej dzielnicy i w jej poblizu poruszalismy sie dosc ostroznie.
Na szczescie nie musielismy nigdzie daleko chodzic: wloski sklep spozywczy, w ktorym kupowalismy za piec centow nasze pierwsze wielkie sandwicze z wloskim salami, kielbasa albo szynka na wloskim chlebie, stal po drugiej stronie ulicy, a zaledwie kilka przecznic dalej jezdzily nowoczesne tramawaje, do ktorych przesiadalismy sie z naszych.
W filii Lincoln High, a potem w glownym budynku szkoly, chodzilismy do jednej klasy z uczniami, ktorych, z kilkoma wyjatkami, nie znalismy wczesniej i ktorzy nie znali sie dobrze wzajemnie. Zawiazujace sie liczne nowe znajomosci oraz fakt, ze wybieralismy rozne zajecia fakultatywne, przyczynily sie do oslabienia naszych ukladow towarzyskich z Coney Island. Jako jezyk obcy wiekszosc wybrala poczatkowo hiszpanski wierzac, ze okaze sie latwiejszy od francuskiego lub niemieckiego; dwie osoby zdecydowaly sie na lacine (w tym syn miejscowego aptekarza, w nadziei, ze kiedys zostanie lekarzem, co mu sie zreszta udalo). Chlopcy, poza kilkoma, szli na kierunek akademicki; mial ich przygotowac do studiow wyzszych, na ktore prawie nikt sie wtedy nie wybieral; dziewczeta, choc nie tak gremialnie, wybieraly, podobnie jak moja siostra Sylvia, kierunek ekonomiczny, ktory nieuchronnie kierowal je ku tradycyjnym zawodom sekretarki albo ksiegowej. Ja zarezerwowalem sobie czas na kurs maszynopisania. Mimo ze najblizsza maszyna do pisania znajdowala sie w mieszkaniu Irvinga Kaisera pietro nizej, czulem w glebi duszy, ze jesli kiedykolwiek odniose sukces jako zahartowany w boju reporter, dramaturg lub powiesciopisarz, moge odniesc go szybciej, umiejac pisac na maszynie. Bylem jednym z nielicznych chlopcow na sali pelnej dziewczat, ktorych nigdy przedtem nie spotkalem. Mialem ochote na te nich, ktore ubieraly sie w obcisle spodniczki i sweterki (obawiam sie, ze mi to pozostalo; dzisiaj mam ochote na dziewczyny, ktore pokazuja sie w reklamach w obcislych sukienkach), i nie zakochalem sie w zadnej.
Kiedy sie nad tym teraz zastanawiam, dziwi mnie moj kompletny brak zainteresowania praca w szkolnej gazetce „Lincoln Log', czy publikowaniem tekstow w ichnim pisemku literackim, „Cargoes'. Seymourowi Ostrowowi, ktory rowniez zamierzal zostac twardym dziennikarskim wyga i ktory pozniej, po wojnie, zostal kryminalnym prawnikiem o miekkim sercu, udalo sie wkrecic w charakterze reportera do „Lincoln Log'; ja nawet nie probowalem. Kilku ludzi, z ktorymi sie zaprzyjaznilem i ktorzy udzielali sie intensywnie w „Cargoes', rozprawialo ze soba swobodnie o pisarzach, takich jak: Chaucer, Keats i Yeats; nie sadze, bym kiedykolwiek wczesniej slyszal te nazwiska. Mimo to bylem stale zaabsorbowany, chociaz nie owocowalo to szczegolna produktywnoscia ani tez biegloscia literacka, pisaniem opowiadan oraz sarkastycznych i dowcipnych (moim zdaniem) esejow. Nie chcialem, zeby wiedzial o nich ktokolwiek zwiazany z naszym pismem literackim. Pan Grumet zachecal do tego rodzaju tworczych prob na swoim zaawansowanym kursie angielskiego, zadajac do opracowania rozne tematy, i z jego pomoca dawalem sobie jakos rade. Moim ulubionym autorem nie byl wowczas Chaucer, Keats ani Yeats, lecz Damon Runyon, o ktorym wielu ludzi -jesli w ogole wiedza, kto to taki – nie ma zbyt wysokiego mniemania. Ulubionymi humorystami (rekomendowanymi przez Ksiecia Danny'ego jako Benchley i Wodehouse, tak jakby kazdy czlowiek pod sloncem znal ich imiona) stali sie pozniej Robert Benchley i P. G. Wodehouse; ich lektura stanowila zrodlo prawie niewyczerpanych rozkoszy. A miejscem, w ktorym szukalem najlepszych utworow wspolczesnej literatury amerykanskiej, byl magazyn „Collier's' – do chwili gdy przyjaciolka mojej siostry, dowiedziawszy sie od Sylvii, ze duzo czytam i interesuje sie pisarstwem, dala mi w prezencie wybor opowiadan Irvina Shawa w twardej okladce pod tytulem „Marynarz z Bremen zszedl na lad'. Moje ambicje staly sie wtedy powazniejsze, a nadzieje na natychmiastowa i olbrzymia slawe bardziej umiarkowane. To chyba wlasnie wtedy, po poznaniu Irvina Shawa, zaczely sie moje nie konczace sie boje z redakcja „New Yorkera', ktory publikowal czesto jego utwory.
Niezaleznie od obaw przed odrzuceniem moich tekstow przez magazyn literacki i manifestowanej na zewnatrz obojetnej niecheci, w roku 1939, kiedy mialem szesnascie lat i wciaz chodzilem do szkoly, a Rosja napadla na Finlandie, napisalem krotkie opowiadanie o wojnie i mlodym bohaterskim finskim zolnierzu, ktory broni swego posterunku przed przewazajacymi silami czerwonych, imajac sie sprytnych, nie pamietam juz jakich, forteli. Nie pokazywalem tego tekstu nikomu. Po wielu godzinach zmudnej pracy i licznych poprawkach, ktore wynikaly ze stalego wzbogacania sie mego slownictwa, przepisalem opowiadanie na bialym papierze na starej maszynie do pisania w mieszkaniu Irvinga Kaisera. Moim zdaniem bylo wspaniale. Nie tylko je napisalem, lecz zaproponowalem – wysylajac poczta – magazynom „Collier's', „Liberty', a takze nowojorskiej „Daily News', naszej lokalnej gazecie o sporym nakladzie, ktora w tamtym czasie rowniez publikowala krotkie formy literackie.
Nie zostalo przyjete.
Byly to moje pierwsze odmowy.
Nie, nie przechowuje ich do tej pory.
Podobnie jak nie przechowuje pierwszych dwoch listow, w ktorych zawiadamiano mnie o przyjeciu tekstow do publikacji. Pierwszy z nich przyszedl szesc lat pozniej i dotyczyl opowiadania napisanego w moim namiocie na Korsyce i rowniez wystukanego na pozyczonej maszynie, tym razem nalezacej do swiezo przybylego do jednostki pilota, ktory polecial w misji bojowej, podczas gdy ja po „zaliczeniu' wszystkich misji siedzialem bezpiecznie na tylku i pisalem opowiadania na jego maszynie. Nastepny dotyczyl pracy, ktora napisalem na pierwszym roku Uniwersytetu Kalifornii Poludniowej – ale z tym mozemy poczekac przynajmniej do momentu, kiedy skoncze szkole srednia.
Moge dzisiaj zdradzic, ze w trakcie nauki w obu szkolach, podstawowej i sredniej, nie bylo prawie roku, zebym przynajmniej przez jakis czas nie kochal sie potajemnie i nie na zarty w tej czy innej dziewczynie: June, Ruth, Hannah, Gladys, Mi-mi, Naomi, a potem w kolejnej Ruth – ktoz je wszystkie spamieta? Kazda miala twarz, ktora, gdy ja wyidealizowalem, odznaczala sie nieodpartym pieknem. W swoim zaslepieniu nie moglem sie nadziwic, dlaczego wszyscy chlopcy nie kochaja sie w tej, w ktorej akurat bylem zadurzony. Zakochiwalem sie na ogol w dziewczynie siedzacej w lawce obok, miedzy mna i nauczycielem, abym mogl, radujac serce, wpatrywac sie z rozmarzeniem w jej profil. W dnie, kiedy moja ukochana spozniala sie albo byla nieobecna, czulem sie odrzucony i rozczarowany. Uczucia, ktore do nich zywilem, byly romantyczne, niecielesne i, z tego, co wiem, na cale szczescie nie odwzajemnione. W przeciwnym razie moglbym przezyc wczesne krotkie malzenstwo i szybki wczesny rozwod – zamiast dlugiego trwajacego trzydziesci piec lat malzenstwa, ktore mile wspominam, oraz drugiego, bolesnego i gorzkiego rozwodu, ktorego przeprowadzenie zajelo ponad trzy lata. Na szczescie moje szkolne milosci skonczyly sie, kiedy poszedlem na studia; w tym czasie bylem juz zonaty i uodporniony na sercowe udreki.
W piatki, co przyznaje teraz z pewna duma i wstydem, z nietaktowna duma zmieszana ze wstydem, ktora spotyka sie zbyt czesto na kartach podobnych do tej konfesyjnych autobiografii, chodzilem przez jakis czas do szkoly w moim oficjalnym mundurku skautowskim. W piatkowe wieczory odbywaly sie w roznych miejscach zebrania druzyny i dziewczeta, ktore nalezaly do skautow, rowniez przychodzily wtedy do szkoly w zielonych mundurkach. Moja przynaleznosc do skautow byla czyms dziwnym; przedtem unikalem na ogol jak ognia wszelkich organizacji oraz uczestnictwa w zorganizowanej dzialalnosci i w dalszym ciagu tego unikam. W podstawowce ani razu nie uczestniczylem w imprezach przygotowanych przez organizacja uczniowska, ktorej zadaniem bylo wspieranie naszej aktywnosci i perwersyjnie odmawialem wziecia udzialu w dobrowolnych wycieczkach do zoo i ogrodu botanicznego; w szkole sredniej nie pojechalem z klasa na Wystawe Swiatowa 1939 -1940, a kiedy moja druzyna zdobyla mistrzostwo w turnieju softballu po dosc spektakularnym zlapaniu przeze mnie pilki w finale, nie zajrzalem nawet do biura organizacyjnego, zeby odebrac odznake szkolnej ligi baseballu. Wiedzialem, ze i tak nie bede jej nosil. Nie mam pojecia, co sie stalo z moim kluczem Phi Beta Kappa, oraz, jesli juz o to idzie, z moim Medalem Lotnika i skrzydelkami bombardiera. Nigdy nie glosowalem w szkolnych wyborach. Teraz tez nie glosuje. Nie bralem ani razu udzialu w zjazdach absolwentow ani weteranow sil powietrznych i nie poszedlem na ceremonie wreczania dyplomu. Przez kilka bezowocnych lat bylem zapisany jako wyborca do Partii Demokratycznej, sadzac naiwnie, ze wplywam w ten sposob na sklad kandydatow – amerykanskie zludzenie, ktoremu ulegaja miliony.
To byly chyba moje dwa jedyne odstepstwa od reguly. Ale skauting mial dla nas znaczenie bardziej towarzyskie anizeli duchowe i wkrotce bralem z przyjemnoscia udzial w cwiczeniach jako dowodca patrolu. W szkole sredniej do druzyny nalezala Wloszka o skroconym imieniu Mimi. Roznila sie od innych dziewczat z mojej galerii malomownych wynioslych pieknosci. Wygadana, sprytna i pelna tupetu, miala jasna cere i byla raczej sympatyczna niz piekna. Stale ze soba zartowalismy i potrafilismy sie wzajemnie rozsmieszyc. Ktoregos piatku, kiedy bylismy oboje w mundurkach, zaproponowala, ze wybierzemy sie na nocna wycieczke tylko z jej przyjaciolka i innym chlopakiem. Poniewaz nie wiedzialem dobrze, o co chodzi, odmowilem, uzywajac jakichs niezbyt przekonywajacych wykretow. Gdybym wiedzial, odmowilbym na pewno bardziej zdecydowanie. W tej dziedzinie