drugorzednego gitarzysty?
Dwayne bardzo powoli zapalal papierosa.
– Zrobila, co jej sie podobalo.
– Wiec przyjal to pan spokojnie?
– Nie zatrzymywalem jej, jezeli o to panu chodzi. Malzenstwo mi nie sluzylo.
– W sadzie zostal pan oskarzony o okrucienstwa, stosowanie przemocy, niezrownowazone i gwaltowne zachowanie. Stwierdzono, ze stanowi pan fizyczne zagrozenie dla niej i dzieci. Nie wydalo sie to panu niesprawiedliwe?
Dwayne zaciagnal sie gleboko i zamarzyl o whisky.
– Sissy czula sie pokrzywdzona. Nie moglbym powiedziec z czystym sumieniem, ze bylem dobry dla niej i dla dzieci.
– Dwayne, dosc tego. – Tucker stracil zimna krew. Podszedl do brata i polozyl mu reke na ramieniu. – Nie musisz odpowiadac na pytania tego fiutka o swoje malzenstwo i uczucia z nim zwiazane.
– Czy istnieje powod, dla ktorego twoj brat nie mialby potwierdzic czegos, co juz wiem?
Tucker puscil Dwayne'a, podszedl do biurka i pochylil sie nad Burnsem.
– Nie widze zadnego. Tak jak nie widze powodu, dlaczego nie mialbym skopac ci tylka.
– Porozmawiamy o tym we wlasciwym czasie, Longstreet. W tej chwili prowadze sledztwo. Jezeli bedziesz mi to nadal uniemozliwial, bede zmuszony zamknac cie w celi.
Tucker chwycil Burnsa za prazkowany krawat i szarpnal w gore.
– Pokaze ci. jak zalatwiamy takie sprawy w delcie.
– Zostaw go. – Dwayne chwycil Tuckera za reke.
– Ani mi sie sni.
– Powiedzialem, zostaw go! – Dwayne zblizyl twarz do twarzy Tuckera. – Nie mam nic do ukrycia. Ten jankeski skurwiel moze zadawac pytania do usranej smierci, i to nic nie zmieni. Skonczmy.
Tucker rozluznil niechetnie uscisk.
– Wrocimy do tego, Burns.
Burns z kamienna twarza poprawil krawat.
– Z przyjemnoscia. – Odwrocil sie w strone korkowej tablicy. – Panie Longstreet, znal pan Arnette Gantrey? – Burns puknal palcem w tablice, miedzy portretem usmiechnietej blondynki a czarno – bialym zdjeciem policyjnym zrobionym nad brzegiem Gooseneck Creek.
– Znalem Arnette. Chodzilismy razem do szkoly. Pare razy wybralismy sie na randke.
– A Francie Logan? – Palec Burnsa zjechal nizej, na drugi zestaw zdjec.
– Znalem Francie. – Dwayne odwrocil oczy. – Wszyscy znali Francie. Wyrosla tu. Przez jakis czas mieszkala w Jackson, ale po rozwodzie wrocila do Innocence.
– A czy znal pan Edde Lou Hatinger?
Dwayne zmusil sie, by spojrzec na tablice, ale skupil wzrok na palcu Burnsa.
– I Edde Lou, i Darleen tez, bo do tego pan zmierza.
– Znal pan kobiete o nazwisku Barbara Kinsdale?
– Nie sadze. – Dwayne zmarszczyl brwi, powtarzajac nazwisko w myslach. – Tutaj nikt sie tak nie nazywa.
– Jest pan pewien? – Burns odczepil zdjecie od tablicy. – Prosze sie przyjrzec.
Dwayne wzial zdjecie, dziekujac Bogu, ze przedstawia zywa kobiete. Ladna brunetke kolo trzydziestki, z prostymi wlosami do ramion.
– Nigdy jej nie widzialem.
– Nie widzial pan? – Burns zajrzal do notatek. – Barbara Kinsdale, metr siedemdziesiat wzrostu, waga piecdziesiat dwa kilogramy, brazowe wlosy, niebieskie oczy. Wiek trzydziesci jeden lat. Czy ten opis z nikim sie panu nie kojarzy?
– Trudno powiedziec.
– To niemal dokladny opis pana bylej zony. Pani Kinsdale pracowala jako kelnerka w klubie „Stars and Bars” w Nashville. Adres zamieszkania: 3034 Eastland Avenue. Trzy przecznice od domu pana eks – zony. Emmett Cotrain, narzeczony pana eks – zony, wystepowal w „Stars and Bars”. Interesujacy zbieg okolicznosci, prawda?
Struzka potu splynela Dwayneowi po plecach.
– Chyba tak.
– Co wiecej, pani Kinsdale zostala znaleziona w Percy Pirest Lake, na obrzezach Nashville, pozna wiosna. Byla naga, miala poderzniete gardlo i okaleczone cialo.
Burns rzucil fotografie na biurko. Tym razem bylo to zdjecie trupa.
– Gdzie pan byl w nocy dwudziestego drugiego maja, panie Longstreet?
– O Jezu! – Dwayne zamknal oczy. Cialo zostalo odkryte do zdjecia i lezalo nagie, sine i umeczone.
– Wedlug moich informacji byl pan w Nashville od dwudziestego pierwszego do dwudziestego trzeciego.
– Zabralem chlopcow do zoo. – Dwayne przesunal drzacymi dlonmi po oczach. Ta Barbara Kinsdale faktycznie przypomina Sissy. Boze Wszechmogacy, zwlaszcza jako trup. – Zabralem ich do zoo i na pizze. Nocowali ze mna w hotelu.
– W nocy dwudziestego drugiego widziano pana w hotelowym barze. Okolo trzeciej trzydziesci. Dzieci z panem nie bylo.
– Spaly. Zostawilem je w pokoju i zszedlem na dol na drinka. Na pare drinkow – powiedzial z westchnieniem. – Sissy suszyla mi glowe, zebym dal jej wiecej pieniedzy. Wychodzila za maz i chciala kupic wiekszy dom. Wypilem tylko dwa drinki, bo pamietalem, ze chlopcy spia na gorze.
– A czy nie zadzwonil pan do zony z baru tuz przed polnoca? – ciagnal Burns. – Nie grozil jej pan?
– Zadzwonilem. Siedzialem w pokoju, podczas gdy chlopcy spali. Moi chlopcy. Uznalem, ze to nie w porzadku, ze mam jej pomoc kupic wiekszy dom, zeby mogla w nim mieszkac z innym mezczyzna, ktorego moi synowie beda uwazali za ojca. – Blady, roztrzesiony Dwayne spojrzal na Tuckera. – To nie byla kwestia pieniedzy.
– To byla kwestia dumy – uzupelnil Burns. – Zostal pan upokorzony przez kobiete. Juz raz wystawila pana na posmiewisko, wyrzucajac pana z wlasnego domu. Zostawila pana dla innego mezczyzny, a teraz zadala wiecej pieniedzy, zeby zyc wygodnie z tym wlasnie mezczyzna.
– Nie obchodzi mnie, z kim ona zyje. To jest nie w porzadku…
– Nie w porzadku – zgodzil sie Burns. – Wiec powiedzial jej pan, ze nie da pieniedzy i ze pozwie ja do sadu. Ze jej pan odplaci.
– Nie pamietam dokladnie, co mowilem.
– Ona pamieta. I lojalnie dodaje, ze zawsze strasznie sie pan chelpil po pijanemu. Nie potraktowala pana powaznie i wrocila spokojnie do baru. Zostala nawet po zamknieciu, poniewaz chlopcow nie bylo w domu. Natomiast Barbara Kinsdale opuscila bar okolo drugiej. Weszla na opustoszaly parking, gdzie zostala ogluszona i zawleczona do czekajacego samochodu. Zawieziono ja nad jezioro i poderznieto gardlo.
Burns zrobil efektowna pauze.
– Ma pan noz, panie Longstreet? Noz mysliwski o bardzo dlugim ostrzu?
– To jakies wariactwo. – Dwayne opuscil dlonie na kolana. – Nikogo nie zabilem.
– Gdzie pan byl trzynastego czerwca miedzy dziewiata wieczorem a polnoca?
– Na litosc boska! – Dwayne poderwal sie na nogi. – Burke, na litosc boska!
– Mysle, ze on powinien miec adwokata. – Napiecie wyzlobilo bruzdy wokol ust Burke'a. – Chyba nie powinien odpowiadac na wiecej pytan bez adwokata.
Burns rozlozyl rece, bardzo zadowolony.
– To jego prawo, oczywiscie.
– Jezdzilem po okolicy! – wybuchnal Dwayne. – Padal deszcz i nie chcialo mi sie wracac do domu. Wiec wsiadlem w samochod i jezdzilem.
– A w nocy dwunastego czerwca? – zapytal Burns. Byla to noc smierci Eddy Lou.
– Nie wiem. Skad mam, kurwa, pamietac, co robilem przez okragly rok?!
– Nic wiecej nie mow. – Tucker polozyl obie rece na ramionach Dwayne'a. – Nic nie mow. Slyszysz?
– Tucker, nie zrobilem tego.
– Wiem. Badz cicho. – Tucker stanal przed Burnsem, odgradzajac go od brata. – Wnosisz oskarzenie?