i wybrac sie do Mavis Hatinger z kondolencjami.

Birdie zaczela juz bakac jakies wymowki, kiedy podchwycila wzrok Jezusa na wachlarzu.

– Tak, tak, to prawdziwie chrzescijanski uczynek. Myslisz, ze zastaniemy Austina?

– O Austina mozesz sie nie martwic. – Happy stanowczym ruchem uniosla glowe. – Bedziemy mialy sile macierzynstwa po naszej stronie.

Tej nocy w Innocence wszystkie drzwi byly zaryglowane, strzelby naladowane, a sen nie przychodzil latwo.

A rankiem mysli wielu mieszkancow Innocence znow pobiegly ku Eddzie Lou.

Darleen Fuller Talbot, trzecie dziecko Happy i jej wielkie rozczarowanie. wpadala na przemian w rozpacz i letarg. Przez wszystkie swoje dziewczece lata Darleen trzymala sie Eddy Lou, zafascynowana ryzykiem, ktore razem podejmowaly' Jezdzily autostopem do Greenville, kradly kosmetyki w sklepie Larssona, uciekaly ze szkoly z mlodymi Bonnymi, zeby kochac sie w Spook Hollow.

Razem martwily sie, kiedy opoznialy im sie miesiaczki, omawialy szczegolowo swoje przygody milosne i jezdzily na podwojne randki do kina pod golym niebem wiecej razy, niz zdolalyby zliczyc. Edda Lou byla druhna Darleen na slubie z Juniorem. Darleen miala sie odwzajemnic, kiedy Edda Lou usidli w koncu Tuckera Longstreeta.

a teraz umarla i oczy Darleen zapuchly od placzu. Miala tyle tylko sily, by wsadzic malego Scootera do kojca, odprowadzic meza do frontowych drzwi, powlec sie do kuchni i tylnymi wpuscic kochanka, Billy'ego T.

Bonny'ego.

– Och, moje ty kochanie! – Billy T., juz spocony w sportowej koszulce wydartych dzinsach, wzial zaplakana Darleen w swoje wytatuowane ramiona. – Nie powinnas tak sie przejmowac, moja ty golabeczko. Nie chce patrzec, jak placzesz.

– Nie moge uwierzyc, ze odeszla. – Darleen pociagnela nosem, kryjac twarz w zaglebieniu jego ramienia, i poprawila sobie samopoczucie, lekko ugniatajac krocze Billy'ego T. – Byla moja najlepsza, najukochansza przyjaciolka, Billy T.

– Wiem. – Przyblizyl pelne, chetne wargi do jej ust i w gescie wspolczucia obrysowal ich kontur jezykiem. – Byla wspaniala dziewczyna i wszystkim nam bedzie jej brakowalo.

– Byla dla mnie jak siostra. – Darleen odchylila sie, zeby mogl wsunac reke pod nylonowa koszulke nocna i dostac sie do piersi. – Byla mi blizsza niz Bella i Starita.

– Sa zazdrosne, poniewaz ty jestes najladniejsza. – Przygwozdzil ja do lady kuchennej, pocierajac stwardniale juz sutki.

– Wolalabym, zeby to byla ktoras z nich zamiast Eddy Lou. – Ze lzami w oczach rozpiela rozporek. – Co z tego, ze sa moimi rodzonymi siostrami, skoro porozmawiac moglam tylko z Edda Lou. O wszystkim. Nawet o nas. – Westchnela, kiedy zsunal jej koszulke z ramion i zaczal skubac wargami piersi. – Zawsze dobrze mi zyczyla. Byla troche zazdrosna, kiedy poslubilam Juniora i urodzil sie Scooter, ale to normalne, no nie?

– Mmm…

– Mialam byc jej druhna na slubie z Tuckerem Longstreetem. – Zsunela mu spodnie z bioder. – Nie moge myslec o tym, jak zginela.

– Nie mysl o tym, zlotko. – Dyszal ciezko. – Pozwol, by Billy T. pomogl ci o tym wszystkim zapomniec. – Jednym ruchem rozchylil jej nogi. – Edda Lou na pewno by sobie tego zyczyla.

– Tak. – Westchnela i objela udami jego reke. Wygiela plecy i stracila z lady miske platkow kukurydzianych. – Na zawsze pozostanie w moim sercu. – Objela go ramionami i otworzyla oczy, rozjasnione miloscia. Mial juz zalozony kondom. – Jestes dla mnie taki mily, skarbie. – Nakierowala go reka i Billy T. zabral sie do pracy. – Dajesz mi o tyle wiecej radosci niz Junior. Nie uwierzysz, ale odkad sie pobralismy, robimy to juz tylko w lozku.

Mile polechtany, Billy T, uniosl ja za biodra, walac jej glowa w szafke kuchenna. Darleen nawet tego nie zauwazyla.

Caroline nie mogla uwierzyc, ze spala tak dobrze tej nocy. Moze byla to forma ucieczki, a moze zasluga Susie Truesdale i jej corki, ktore spaly w sasiedniej sypialni. Czula sie bezpieczna w lozku swoich dziadkow. Obudzil ja blask slonca i zapach przysmazanego bekonu.

Jej pierwsza reakcja bylo zazenowanie, ze spi, podczas gdy goscie sam robia sobie sniadanie. To ona jest tu przeciez gospodynia. Ale wobec grozy poprzedniego dnia argument wydal jej sie tak slaby, ze z trudem opanowala chec odwrocenia sie na drugi bok.

Zamiast zasnac ponownie, wziela zimny prysznic i ubrala sie.

Kiedy zeszla na dol, Susie i Marvella siedzialy juz za stolem i rozmawialy przyciszonymi glosami nad talerzem z jajecznica.

Podobienstwo miedzy matka a corka bylo tak uderzajace, ze Caroline omal sie nie rozesmiala. Dwie sliczne kobiety z wlosami koloru futra z norek i wielkimi niebieskimi oczami. Szeptaly miedzy soba jak dwie dziewczynki w tylnych lawkach kosciola. Obie mialy usta w ksztalcie serca i usmiechnely sie serdecznie na jej widok.

Istniala miedzy nimi bliskosc, zrozumienie i szacunek, cos, czego Caroline nigdy nie zaznala. Kiedy tak patrzyla na zazylosc matki z corka, zalala ja nagla, nieoczekiwana fala zazdrosci.

– Mialysmy nadzieje, ze pospisz dluzej. – Susie zerwala sie z krzesla i nalala kawe do filizanki.

– Czuje sie tak, jakbym przespala tydzien. Dziekuje. – Wziela filizanke z rak Susie. – Jestescie takie mile, ze zostalyscie ze mna…

– Od czego sa sasiedzi? Marvella, podaj Caroline sniadanie.

– Och, doprawdy, ja…

– Musisz cos zjesc. – Susie posadzila ja niemal sila na krzesle. – Po takim szoku czlowiek potrzebuje paliwa.

– Mama robi wspaniale jajka – wtracila Marvella. Podajac Caroline talerz, probowala na nia nie patrzec. Miala ochote zapytac, gdzie strzyze wlosy. Bobby Lee dostalby chyba szalu, gdyby zrobila takie spustoszenie w swoich lokach. – Czlowiek zawsze czuje sie lepiej, kiedy sobie podje. Ostatnim razem, kiedy zerwalam z Bobby'em Lee, wsunelysmy z mama olbrzymie porcje lodow z czekolada.

– Trudno czuc sie nieszczesliwym, kiedy ma sie w zoladku lody oblane czekolada. – Susie usmiechnela sie i postawila na stole talerz grzanek. – Otworzylam sloik dzemu malinowego z zapasow panny Edith. Chyba nie masz nic przeciwko temu?

– Och, nie. – Zafascynowana Caroline wziela do reki recznie opisany sloiczek. – Nie wiedzialam nawet, ze jest tu dzem malinowy.

– Panna Edith robila go co roku. Nikt nie przyrzadzal galaretek i dzemow lepiej od niej. Szesc razy z rzedu wygrywala niebieska wstazeczke za przetwory owocowe. – Susie otworzyla dolna szafke i ruchem dloni objela rzedy sloikow. – Masz tu zapas na rok.

– Nie wiedzialam. – Tyle pieknych, kolorowych sloikow, tak starannie opisanych, ustawionych z taka troska. Zal i poczucie winy chwycilo ja za gardlo. – Nie moglam widywac babci tak czesto, jak bym chciala.

– Byla z ciebie bardzo dumna. Opowiadala o swojej malej Caro, ze podrozuje po calym swiecie i gra dla monarchow i prezydentow. Pokazywala wszystkim pocztowki, ktore jej przysylalas.

– Jedna przyszla z Francji, z Paryza – wtracila Marvella. – Z wieza Eiffla. Panna Edith pozwolila mi wykorzystac ja w pracy domowej.

– Marvella przez dwa lata uczyla sie francuskiego – Susie spojrzala na corke z satysfakcja. Ona sama musiala rzucic szkole na cztery miesiace przed matura, kiedy ciaza zaczela byc widoczna. Mysl, ze jej corka zdobyla juz swiadectwo maturalne, byla dla niej niewyczerpanym zrodlem radosci. Rzucila okiem na zegarek. – Kochanie, na ciebie chyba juz czas.

– Och, Boze! – Marvella zerwala sie na rowne nogi. – Zrobilo sie pozno.

– Marvella pracuje w Rosedale jako sekretarka do spraw prawnych. Powiedzieli, ze moze przyjechac pozniej, zwazywszy okolicznosci. – Patrzyla, jak Marvella poprawia szminke w lustrzanej powierzchni tostera. – Wez moj samochod. Zadzwonie do taty, zeby mnie odebral. – Wstala i polozyla dlonie na ramionach Marvelli. – Nie zatrzymuj sie dla nikogo, nawet jezeli bedzie to ktos znajomy.

– Nie jestem glupia.

Susie uszczypnela ja w policzek.

Вы читаете Miasteczko Innocente
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату