– A co graja?
ROZDZIAL SZESNASTY
Moze napilaby sie pani wody, pani Talbot? Darleen spojrzala na agenta Burnsa zapuchnietymi oczami w czarnych obwodkach tuszu. – Tak, prosze pana – powiedziala pokornie. W ciagu ostatnich czterdziestu osmiu godzin nauczyla sie pokory. – Bede wdzieczna.
Burns wstal usluznie, poszedl do lazienki i nalal cieplawej wody do papierowego kubka. Uwazal sie za eksperta w dziedzinie przesluchan, wykladal nawet ten przedmiot w akademii FBI. Warunkiem udanego przesluchania bylo poznanie osoby przesluchiwanej.
Burns byl przekonany, ze ma Darleen Talbot w jednym palcu. Kluczem bylo wspolczucie, pochlebstwo i stanowczosc. Burns przeznaczyl trzydziesci minut na przesluchanie, cztery minuty na monolog wstepny, ktory mial zdobyc jej zaufanie. Wraz z kubkiem wody ofiarowal jej lagodny usmiech.
– Jestem wdzieczny, ze zechciala poswiecic pani ten ranek na rozmowe ze mna, pani Talbot.
Ostroznie podniosla kubek do nie umalowanych ust. Nie lubila juz czerwonych szminek.
– Junior powiedzial, ze musze.
– Wiem, jak trudno jest mlodej matce wykroic troche czasu z jej napietego dnia. Gdzie przebywa dzisiaj synek?
– Jest u mamy. Mama lubi z nim zostawac. – Jej oczy przesuwaly sie z przedmiotu na przedmiot, starannie omijajac agenta Matthewa Burnsa, podczas gdy palce gmeraly przy kolnierzyku kwiecistej bluzki. – Scooter to jej jedyny wnuk. Moje dwie siostry urodzily dziewczynki.
– Ladny malec – powiedzial Burns, choc nie przypominal sobie, zeby natknal sie wzrokiem na najmlodszego Talbota.
– Jest ladny. A wloski kreca mu sie jak u owieczki. – Cien usmiechu rozjasnil jej oczy. Doszla do wniosku, bardzo trafnego zreszta, ze Junior nie wykopal jej z domu tylko ze wzgledu na swoje przywiazanie do syna. – I pojetny. Zywe srebro, jak to mowia. Nie wiem, jak sobie poradze, kiedy zacznie chodzic.
– Jestem pewien, ze nie moze go pani ani na chwile spuscic z oka.
Darleen odprezyla sie wyraznie. Odstawila nawet kubek na biurko. Ten federalny wcale nie jest taki zly, uznala. Ludzie go po prostu nie znaja.
– Ma pan dzieci?
– Niestety, – I nie zamierzal miec. Nigdy. – Obawiam sie, ze praca mi to uniemozliwia.
– Sciganie przestepcow.
– Wlasnie! – Usmiechnal sie do niej radosnie, jakby znalazla odpowiedz na bardzo zlozony problem. – I wlasnie tacy odpowiedzialni obywatele jak pani ulatwiaja mi to zadanie. – Nie przestajac sie usmiechac, wyjal miniaturowy magnetofon. – To mi pozwala wszystko zapamietac.
Darleen zerknela na magnetofon nieufnie. Zaczela wylamywac sobie palce.
– Czy nie powinnam miec prawnika albo co?
– Jak pani sobie zyczy. – Burns usiadl za biurkiem Burke'a. – Ale zapewniam pania, ze to nie jest koniecznie w przypadku takiej nieformalnej pogawedki. Potrzebuje tylko paru informacji o pani przyjaciolce Eddzie Lou Hatinger. – Poklepal ja dobrotliwie po rece. – Wiem, ze to dla pani ciezkie przezycie, Darleen. Moge mowic do pani Darleen?
Rany, byl tak uprzejmy jak kelner w eleganckiej restauracji. Choc Burns skrzywilby sie na to porownanie, ono wlasnie sklonilo Darleen do wspolpracy.
– Prosze bardzo.
– Strata przyjaciela jest zawsze bolesna, a jeszcze w tak tragiczny sposob… – urwal, jakby z szacunku dla jej cierpienia. – Sprobuje sprawic pani jak najmniej przykrosci. Wiem, jakie to trudne.
Bylo to nie
– Mowienie o tym rozdziera mi serce, ale chce pomoc – dodala dzielnie. – Ona byla moja najlepsza przyjaciolka.
– Tak. wiem. – Burns wlaczyl magnetofon. – Agent specjalny Matthew Burns, rozmowa z Darleen Talbot odnosnie do Eddy Lou Hatinger. Dwudziesty piaty czerwca. A wiec, Darleen, niech mi pani opowie o Eddzie Lou.
Darleen wydmuchala glosno nos i Burns skrzywil sie bolesnie.
– Byla moja najlepsza przyjaciolka – powtorzyla. – Chodzilysmy razem do szkoly, byla druhna honorowa na moim slubie. Bylysmy jak siostry.
– I, jak to siostry, zwierzalyscie sie sobie z wszystkiego.
– Nigdy nie mialysmy sekretow. Moje rodzone siostry, Belle i Starita? Z nimi nigdy nie moglam rozmawiac tak jak z Edda Lou. – Wycisnela Jeszcze jedna lze i otarla ja palcem.
– Jestem pewien, ze ona darzyla pania rowna sympatia. Darleen skrzywila sie lekko. – Zdaje sie.
– Zwracala sie zapewne do pani po rade, jako do osoby zameznej. Po rade, pomyslala Darleen z przekasem. Diabla tam! Edda Lou wolala pouczac niz sie radzic. Ale Darleen pomyslala, ze nie powinna tego mowic.
– Duzo rozmawialysmy. Dzwonilysmy do siebie codziennie.
– Czy w okresie bezposrednio przed smiercia Edda Lou byla zaangazowana w zwiazek z mezczyzna?
– Jasne! Wszyscy wiedzieli, ze wdepnela po uszy w Tuckera Longstreeta. Mogla miec mnostwo innych chlopakow. Edda Lou nosila sie naprawde dobrze. Przegladala zdjecia w czasopismach, wiec wiedziala, co i jak. To znaczy, jak sie uczesac i co zrobic z twarza. Nie przekroczylaby progu swojego pokoju bez makijazu. Ale wpadl jej w oko Tucker. Umowilysmy sie ze kiedy go w koncu zlapie, zostane… chcialam powiedziec, kiedy juz ustala date slubu, zostane jej druhna honorowa. Pojechalysmy do Greenville, wybralysmy suknie i wszystko.
Jaka szkoda, ze Edda Lou nigdy nie wlozy tej slicznej rozowej organtynowej sukni z bufiastymi rekawami i wielkim dekoltem. Burns kiwal zachecajaco glowa i robil notatki.
– Pan Longstreet i Edda Lou planowali sie pobrac?
Darleen oblizala wargi i spojrzala na magnetofon. Byla rozdarta miedzy lojalnoscia a prawda. Instynkt samozachowawczy optowal za prawda. Epizod z Juniorem nauczyl ja ostroznosci.
– Edda Lou byla zdecydowana doprowadzic do slubu.
– A pan Lonstreet?
– No… jakos by go przekonala. Edda Lou nie byla z tych, co to latwo rezygnuja.
– Wiec uwaza pani, ze naklonilaby pana Longstreeta do oswiadczyn?
– Powiedzmy.
– Zmusilaby go? – Burns usmiechal sie lagodnie. – Czy wiedziala moze o jakiejs slabosci pana Longstreeta, znala sposob naklonienia go do malzenstwa?
Darleen namyslala sie przez chwile, potem, ku rozczarowaniu Burnsa, potrzasnela przeczaco glowa.
– Nie, Tucker nie z tych, co maja jakies slabosci. Mowilam Eddzie Lou, ze zerwal z nia, bo byla nachalna. Mezczyzni nie lubia byc popychani do malzenstwa. – Darleen czerpala z niewyczerpanego zrodla wlasnych doswiadczen. – Wezmy mojego Juniora. Czekalam sobie spokojnie, jak prawdziwa dama, az sie zdecyduje oswiadczyc. Gdybym to ja zaczela napomykac o malzenstwie, zwinalby zagle i tyle bym go widziala. Mezczyzni sa z natury niechetni stalym zwiazkom. Mowilam jej, ale nie chciala sluchac. Uparla sie, ze zamieszka w Sweetwater. To znaczy, ze bedzie z Tuckerem – poprawila sie. – Edda Lou miala bzika na jego punkcie.
– Jestem pewien, ze darzyla go glebokim uczuciem – mruknal Burns. Darleen usmiechnela sie nie dostrzegajac sarkazmu.
– Edda Lou poklocila sie z panem Longstreetem w dniu swojej smierci?
– Przyszla do mnie po tej awanturze. – Darleen rozsiadla sie na krzesle. Zupelnie jak u Perry'ego Masona, pomyslala. – Byla maksymalnie wkurzona. Widzi pan, Tucker zerwal z nia, a ona wykombinowala, ze odczeka pare zgodni, az on nie bedzie mogl bez niej wytrzymac. Powiedziala, ze nie wytrzyma bez bzykania i przyleci po wiecej. – Zreflektowala sie. – Chcialam powiedziec, wiedziala, ze on ja kocha.
Z twarza pozbawiona wyrazu, Burns skinal glowa.