kiedy ja zabito.
– Zdaje sie, ze federalny stara sie to jakos obejsc. Oczywiscie rozpytuje i o innych. – Spojrzala znaczaco na drzwi, za ktorymi Toby nucil „In the Garden'.
– Susie! – Caroline zagryzla warge i znizyla glos niemal do szeptu. – To absurd.
– Ty to wiesz, i ja to wiem. Znam Toby'ego i jego Winnie cale zycie. Ale
– Co mu powiedziala?
– Tyle co nic, bo nie podobal jej sie sposob, w jaki pytal. – Susie rysowala wzorek na wilgotnej sciance szklanki. – Dlatego wlasnie musi wciagnac do sledztwa Burke'a. Burke wie, jak podejsc do tych ludzi. Beda z nim rozmawiali. Burns zawita wkrotce do ciebie. W koncu to ty znalazlas cialo.
– Nie mam mu nic do powiedzenia.
– Zlotko, zdaje sie, ze zainteresuje go fakt, ze Tucker czesto tu zaglada. Caroline potarla srodek czola, gdzie tym razem ulokowal sie bol.
Caroline denerwowala sie ta rozmowa jeszcze dlugo po odejsciu Susie. Uslyszala, jak Toby i jego syn pakuja narzedzia i zdenerwowala sie jeszcze bardziej. Blakala sie po domu, probujac umiejscowic wlasna osobe w obrazie nakreslonym przez Susie.
Byla obca. Jednak jej rodzina pochodzila z Innocence. Nie znala Eddy Lou, jednak to ona ja znalazla. Nigdy nie zamienila slowa z Austinem Hatingerem, a jednak to on do niej strzelal.
Nie znala Matthewa Burnsa. Och, znala ten typ mezczyzn, z pewnoscia, ale nie jego samego. Mimo to obracali sie w tych samych kregach, jak slusznie zauwazyla Susie, odwiedzali te same miejsca, mowili tym samym jezykiem. W jaki sposob moglaby pomoc w rozwiazaniu zagadki kryminalnej, przekraczalo jej pojecie. A jednak Susie obarczyla ja ta odpowiedzialnoscia. Byla zaangazowana, z braku innego slowa, w zwiazek z jednym z podejrzanych. Drugi podejrzany pracowal dla niej.
Tak, byla za to odpowiedzialna.
Duzo wiedziala o odpowiedzialnosci, o obowiazkach. Ludzie zrzucaja ci je
Miala obowiazki wobec rodzicow, wobec swojej muzyki, nauczycieli, maestrow, kolegow muzykow, fanow. I miala obowiazki wobec Luisa, ktory do ostatka domagal sie ich wypelnienia.
Przyjechala do Innocence, zeby umknac na chwile przed odpowiedzialnoscia, i natychmiast znalazla sobie nowy zestaw obowiazkow.
Byla wobec siebie bezradna. Teraz to zrozumiala. Sama dokonala takiego wyboru, poddawala sie zamiast walczyc.
Ale czy tym razem sprawa nie wygladala inaczej? Caroline watpila wprawdzie, czy ma cos do zaoferowania, byla jednak zaangazowana. Nie tylko w zwiazek z Tuckerem. Byla zaangazowana w sprawy Innocence. A na razie to Innocence bylo jej domem.
– No dobrze, dobrze! – Przycisnela palce do skroni. – Pojade z nim porozmawiac, zasugeruje to i owo. Miedzy nami, Jankesami.
Chwycila torebke i byla juz w drzwiach, kiedy na podjezdzie zahamowal samochod Matthewa Burnsa.
Cos takiego, pomyslala. To musi byc przeznaczenie.
– Wychodzisz – stwierdzil Burns, wysiadajac z samochodu.
– Nie. To znaczy, tak. – Caroline usmiechnela sie i zmienila plany. – Ale zostalo mi jeszcze pare minut. Wejdziesz?
– Z przyjemnoscia. – W chwili, gdy znalazl sie na werandzie, zza siatkowych drzwi dobieglo warczenie Nieprzydatnego.
– To tylko szczeniak – uspokoila Burnsa. – Troche obawia sie obcych. – Otworzyla drzwi i podniosla psa.
– Milutki – zauwazyl Burns, ale Caroline uslyszala slowo „kundel' tak wyraznie, jakby zostalo wypowiedziane.
– Doskonaly z niego towarzysz. – Po krotkim namysle zdecydowala, ze nie zamknie psa na werandzie, lecz wezmie ze soba do salonu. – Moge cie czyms poczestowac? Kawa? Mrozona herbata?
– Mrozona herbata. Dziekuje. Obawiam sie, ze nigdy nie przywykne do tego upalu.
– Upalu? – powiedziala Caroline kpiarskim tonem, jaki tyle razy slyszala w ustach Poludniowcow. – Och, upaly zaczna sie dopiero w sierpniu. Siadaj, prosze. Za chwile bede z powrotem. – Cmoknela na psa. Kiedy wrocila z kuchni. Burns stal, z rekoma zalozonymi na plecach i przygladal sie dziurze po kuli.
– Chyba nie zreperuje tej kanapy. – Postawila tace na stole. – Stanowi doskonaly temat do rozmowy.
– To godne ubolewania. Hatinger strzelal w okna, nie troszczac sie, ze moze cie zranic. Nawet cie nie znal.
– Na szczescie Tucker wykazal przytomnosc umyslu.
– Gdyby mial troche oleju w glowie, nie wystawilby cie na takie niebezpieczenstwo.
Caroline usiadla, rozumiejac, ze jezeli tego nie zrobi, Burns bedzie tak sterczal do skonczenia swiata.
– Sadze, iz nie zdawal sobie sprawy, ze za oknem znajduje sie Austin z karabinem. To bylo niemalym zaskoczeniem dla nas obojga. Cukier, cytryna?
– Tylko odrobina cytryny, dziekuje. – Zajal miejsce na kanapie. – Caroline, od tak dawna czerpie radosc z twojej muzyki! Mam wrazenie, ze znamy sie od
Nie przestawala sie usmiechac.
– To zabawne, jak czesto ludzie popelniaja te omylke. Muzyka, ktora gram. Jest tworem wielu kompozytorow, nie moim. Burns odchrzaknal.
– Chcialem przez to powiedziec, ze podziwialem twoj talent, sledzilem twoja kariere, wiec odczuwam pewien zwiazek z toba. Mam nadzieje, ze moge mowic otwarcie.
Lyknela herbaty.
– Ja tez mam taka nadzieje.
– Martwie sie, Caroline, bardzo sie martwie. Doszly mnie sluchy, ze spotykasz sie z Tuckerem Longstreetem.
Rozsiadla sie w fotelu.
– To wspaniala cecha malych miasteczek, nie uwazasz? Wystarczy posiedziec w jednym miejscu przez piec minut, zeby dowiedziec sie wszystkiego.
Zrobil sie sztywny jakby kij polknal.
– Osobiscie nie slucham plotek, pomowien i insynuacji. – Zacisnal wargi, kiedy wybuchnela smiechem.
– Przepraszam, ale zabrzmialo to jak nazwa grupy rockowej albo firmy prawniczej. – Zdlawila chichot. Musi przestac z niego kpic. Z cala pewnoscia nie jest to metoda zmiekczania agenta specjalnego Burnsa. – Matthew, miasteczka takie jak to zyja z plotek. Sadze, ze czasem nawet plotki moga okazac sie przydatne.
– W rzeczy samej. Choc budza we mnie obrzydzenie, musze brac je pod uwage. Postapisz rozsadnie, idac w moje slady. Tucker Longstreet jest nadal przesluchiwany w sprawie brutalnego morderstwa.
Caroline przekladala nerwowo szklanke z reki do reki, ale nie spuscila wzroku.
– Rozumiem, ze przesluchiwanych jest wiele osob i ze przyjdzie kolej rowniez na mnie.
– Jestes tylko przypadkowym widzem, ktoremu zdarzylo sie znalezc cialo. – Nie ma
– Uwazasz Tuckera Longsireeta za przyjaciela?
– Wlasciwie nie jestem pewna, do jakiej kategorii zaliczyc Tuckera. – Rzucila mu kpiace spojrzenie. – Czy to pytanie natury zawodowej?.
– Prowadze sledztwo w sprawie serii morderstw – powiedzial beznamietnie. – Nie skreslilem jeszcze pana Longstreeta z listy podejrzanych. Uwazam go za kogos, kogo nalezy obserwowac, bardzo uwaznie obserwowac. Moze nie zdajesz sobie sprawy, ze byl zwiazany rowniez z dwiema pierwszymi ofiarami.
– Matthew, jestem tu od ponad dwoch tygodni. Doskonale zdaje sobie sprawe, ze Woddrow i Sugar Pruettowie maja klopoty malzenskie, ze syn Bei Stokey, LeRoy, dostal mandat za przekroczenie predkosci na