– Rzeczywiscie, sprawy sie przejasniaja.

– Wiedzialam! Juz w chwili, gdy cie zobaczylam, wiedzialam, ze wszystko zalatwisz. Pomyslalam, ten facet ma glowe na karku. Powiedzialam sobie, teraz, kiedy juz tu jest, my kobiety mozemy czuc sie znowu bezpiecznie. – Wsunela mu koniuszek jezyka miedzy zeby. – Jestes bohaterem, Matthew.

– Wykonuje tylko moja prace. Rutyna.

– Lapanie mordercy? – Wodzila ustami po jego piersiach. Byl bialy jak brzuch ryby, ale uznala, ze jest ladnie zbudowany. – A jednak, zanim ty przyjechales, bylismy ciemni jak tabaka w rogu.

– To tylko kwestia doswiadczenia, odpowiedniego sprzetu.

– Uwielbiam twoj sprzet – wymruczala, biorac go w dlonie. – Opowiedz mi, jak tego dokonales, Matthew. To mnie przyprawia o dreszcz.

Oddech zaczal mu sie rwac.

– Przede wszystkim musisz zrozumiec psychike masowego mordercy Wzory zachowan, statystyka. Wiekszosc morderstw popelniana jest pod wplywem impulsu, z paru typowych powodow.

– Mow dalej. – Przycisnela usta do jego brzucha. – To mnie podnieca.

– Namietnosc – wykrztusil. Czerwona mgla zasnula mu oczy. – Zazdrosc, zemsta. Ale to nie sa motywy masowego mordercy. Jemu chodzi o panowanie, o poscig. Samo zabojstwo nie jest tak wazne jak oczekiwanie na nie, osaczanie.

– Tak. – Polizala go delikatnie po wewnetrznej czesci uda. Ona rowniez osaczala, a oczekiwanie roslo jak poziom rzeki podczas wiosennej powodzi. – Mow dalej.

– Planuje, zyje tym. Wybiera ofiare i rozpoczyna polowanie. Jednoczesnie moze prowadzic normalne zycie. Moze miec rodzine, kariere zawodowa, przyjaciol. Ale kieruje nim potrzeba zabijania. Potrzeba ta zaczyna narastac juz w chwili, gdy zniszczy ofiare. Potrzeba panowania nad innymi, nad sytuacja. – Zagarnal dlonmi jej wlosy, kiedy wziela go do ust. – Szydzi z policji, czesto ja wykorzystuje. – Zaczal dyszec. – Moze nawet… pragnac, by go schwytano, moze cierpiec… wyrzuty sumienia, ale jego glod… przewaza wszystkie inne pragnienia.

Otarla sie o niego calym cialem.

– Wiec znowu zabija. Dopoki go nie powstrzymasz.

– Tak.

– I zatrzymasz go rowniez tym razem?

– Juz to zrobilem.

Podniosla rece do gory i odgarnela wlosy, wyginajac sie ku niemu.

– Jak?

– Jezeli nie wyjda na jaw nowe okolicznosci, zamkne te sprawe. Austin Hatinger nie zyje.

Josie uniosla biodra i przyjela go w siebie.

– Jestes bohaterem, agencie specjalny. Moim bohaterem. Odrzucila glowe i rozpoczela wyczerpujacy bieg do raju.

ROZDZIAL DWUDZIESTY PIERWSZY

Nadchodzila burza. Po raz pierwszy od wielu dni prawdziwy wiatr zaszelescil w koronach drzew i przyniosl zapach deszczu. Slonce skrylo sie za olowianymi chmurami i zmierzch zapadl szybciej niz zwykle.

Della odetchnela z ulga, mimo ze burza zapowiadala sie groznie, mogla pozrywac linie wysokiego napiecia i wezbrac rzeki.

Darleen Fuller Talbot pozegnala matke w kiepskim humorze. Happy usmiechala sie, tulila Scootera i jednoczesnie zmywala glowe corce za historie z Billym T.

Wypisz wymaluj ojciec, pomyslala Happy, kiedy Darleen wyszla trzasnawszy drzwiami. Wszystko, co potrafil, to potrzasnac glowa i wyjsc z pokoju. Darleen ze swej strony odcierpiala w milczeniu dwudziestominutowy wyklad o dobroci Juniora, ktory nie zaslugiwal na to, by go zdradzac w jego wlasnym domu.

Coz, byl to rowniez jej dom. Wydela usta i otarla lzy gniewu, po czym uruchomila samochod. Nikt zdawal sie o tym nie pamietac. Biedny Junior to, biedny Junior tamto. Nikt nie wiedzial, ze biedny Junior traktuje ja gorzej niz smiecia.

Czy mozna jej sie dziwic, ze teskni za Billym T. do szalenstwa? Jej wlasny maz nie chce juz nawet spac z nia w jednym lozku. Nie zeby przedtem robil cos poza spaniem. Ale teraz szla co wieczor do lozka sfrustrowana, niby jakas stara panna.

No, zajmie sie ta sprawa. Kiedy pierwsze duze krople deszczu rozbily sie o przednia szybe, Darleen podjela decyzje. Happy rozpoznalaby ten wyraz twarzy i choc mogloby to wywolac zdumienie Darleen, poparlaby corke calym sercem.

Scooter zostanie na noc u babci. A ona, Darleen, dopilnuje, by jej maz spelnil dzis swoj obowiazek.

Byl juz po temu najwyzszy czas. Czula sie jak zakonnica.

To zle wplywa na moje nerwy, pomyslala Darleen, wlaczajac wycieraczki Junior przerwal Billy'emu T. w kulminacyjnym momencie. Zyla w celibacie od przeszlo tygodnia. To nie moze byc zdrowe.

Byla pewna, ze dlatego wlasnie stala sie ostatnio taka nerwowa, sklonna do irytacji. Nieustannie miala wrazenie, ze ktos ja obserwuje. Nie chodzilo tu o zgorszone spojrzenia, jakimi obrzucaly ja lokalne swietoszki od czasu, gdy wiesc o zdradzie rozeszla sie po miescie. Czula sie raczej tak, jakby ktos trzymal ja na muszce. No i te gluche telefony. Podnosila sluchawke, ale nikt sie nie odzywal.

Prawdopodobnie Junior ma ja na oku. Pewnie ustawil ktoregos ze swoich kumpli przed domem na wypadek, gdyby Billy T. wrocil.

Jakby w ogole chcial z nia rozmawiac!

To byla okropna niesprawiedliwosc. Stracila kochanka, meza i musiala wysluchiwac pouczen matki tylko dlatego, ze chciala sie troche zabawic.

Samochod zatanczyl na sliskiej szosie i Darleen zwolnila jeszcze bardziej.

Nie bedzie tego dluzej znosila. Placz nie pomogl, a wyplakala pare wiader. Pucowanie domu i serwowanie co wieczor goracej kolacji odnioslo rownie mizerny skutek. Junior zjadal, co przed nim postawila, i szedl bawic sie ze Scooterem.

No, dzisiaj zabawi sie ze swoja zona.

Wiedziala, jak przygotowac scenerie. Miala nowa koszule nocna, zamowiona z katalogu na uzytek Billy'ego T., ale to szczegol bez znaczenia. Spedzila cale popoludnie u fryzjera i odcierpiala nawet wyrownanie woskiem brwi i usuniecie puszku nad gorna warga.

Ze Swiat Bozego Narodzenia zostala jej jasminowa swieca, plyta Randy Travisa i butelka dzinu. Junior robil sie zdecydowanie romantyczny po paru szklaneczkach dzinu.

A kiedy juz zaciagnie go do lozka, Junior zapomni o Billym T. i swojej meskiej dumie. Ona zas bedzie pelna poswiecenia zona. J jezeli jeszcze kiedys wezmie sobie chlopaka, zachowa wieksza ostroznosc.

W ostatniej chwili nacisnela hamulec. Sciana deszczu ograniczala widocznosc i Darleen nie dostrzegla samochodu stojacego w poprzek drogi. Wpadla w poslizg. Pisnela, kiedy samochodem zarzucilo. Wozy zetknely sie blotnikami i Darleen opadla na siedzenie trzymajac sie za serce.

– Cholera! – Probowala dojrzec cos przez deszcz, ale widac bylo tylko porzucony samochod. – No, pieknie! – Otworzyla drzwi i wyszla na deszcz. W jednej chwili wlosy przylgnely jej do czola i oczu. – Dwadziescia dwa dolce siedemdziesiat piec centow diabli wzieli! – krzyknela w ciemnosc. – Chryste, jak mam odzyskac meza, skoro wracam do domu i wygladam jak utopiony kot!

Przemyslala to sobie i uznala, ze godny pozalowania wyglad moze zadzialac na jej korzysc. Wzbudzic wspolczucie. Ale jezeli chciala, zeby Junior jej wspolczul, poniewaz zmokla, musi sie najpierw dostac do domu. Wsparta pod boki, kopnela opone samochodu blokujacego droge.

– Jak niby mam objechac te kobyle? – Perspektywa powrotu do matki byla tak przerazajaca, ze Darleen podeszla do samochodu, by poszukac innego rozwiazania.

Zagladala wlasnie przez przednie okienko w nadziei, ze ujrzy kluczyki w stacyjce, kiedy uslyszala za soba jakis dzwiek. Serce podeszlo jej do gardla i wrocilo na swoje miejsce na widok znajomej postaci wylaniajacej sie z mroku.

– Tak myslalam, ze to twoj samochod – zawolala. – Drogi sa takie sliskie, ze omal w niego nie wjechalam.

Вы читаете Miasteczko Innocente
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату