– Caroline…

– Pozdrow ode mnie tate. Dobranoc. – Delikatnie odlozyla sluchawke na widelki. Odczekala pelna minute, chcac zyskac pewnosc, ze nie zacznie krzyczec.

– Lody sie roztopily – powiedziala spokojnie.

Zabrala miseczki ze stolika, wrocila do kuchni i ustawila je w zlewie.

ROZDZIAL DWUDZIESTY DRUGI

Wygladalo na to, ze jest to dzien na wyciszenie jego emocji i zlagodzenie poczucia winy. Tucker zastanawial sie, jak to sie moglo stac, ze czlowiek, ktory przez cale zycie slizgal sie po powierzchni wzburzonych wod, wpadl w nie po uszy.

Gniew Caroline zdawal sie wibrowac w powietrzu. Tucker mial wrazenie, ze kuchnia zostala podlaczona do pradu.

Bardzo chcialo mu sie zapalic, ale papierosy znajdowaly sie na gorze, prawdopodobnie w kieszeni mokrej koszuli.

Spojrzal w gore pograzonych w mroku schodow, nie bez tesknoty za cisza i spokojem sypialni, potem w dol w strone kuchni, gdzie migotala lampa i czekaly klopoty.

Kiedy tam wszedl, stala przy zlewie i patrzyla w okno, zupelnie tak samo jak podczas wizyty Burnsa. Ale teraz miala przed soba ciemnosc.

Tucker nie chcial, zeby patrzyla w nia samotnie. Skulil sie w sobie, kiedy Caroline zesztywniala pod jego dotknieciem.

– Wiesz, co zwyklem robic w towarzystwie zamyslonej kobiety? Opowiadalem dowcip i probowalam zaciagnac ja z powrotem do lozka. Jezeli to nie podzialalo, znikalem z horyzontu. – Nie zwazajac na opor Caroline, zaczal rozmasowywac jej ramiona. – Ale zwykle metody jakos nie sprawdzaja sie na tobie.

– Nie mialabym nic przeciwko dowcipowi.

Wsparl czolo o czubek jej glowy. Cholerna szkoda, pomyslal, ze zaden nie przychodzi mi do glowy.

– Porozmawiaj ze mna, Caroline.

Niecierpliwym ruchem odkrecila wode, zeby umyc zlew. – Nie ma o czym.

Kiedy podniosl glowe, zobaczyl ich zamglone odbicie w szybie. Byl pewien, ze ona widzi je takze, ale zastanawial sie, czy zdaje sobie sprawe z ulotnosci tego obrazu, z latwosci, z jaka mozna go zetrzec.

– Kiedy zeszlas na dol przed paroma minutami, czulem cie ciagle przy sobie, taka miekka i rozluzniona. Teraz jestes klebkiem nerwow. To mnie boli. – To nie ma nic wspolnego z toba.

Szybkosc, z jaka odwrocil ja ku sobie, zaskoczyla oboje. Nie staral sie nawet stlumic gniewu.

– Jezeli chcesz mnie jedynie do lozka, postaw sprawe jasno. Jezeli to, co zaszlo miedzy nami, bylo dla ciebie tylko aktem, powiedz mi to teraz, a zastosujemy sie do twoich regul. Dla mnie to bylo cos wiecej. – Potrzasnal nia, jakby chcial zburzyc mur, ktorym sie od niego odgrodzila. – Cholera, nigdy tak nie bylo.

– Nie ponaglaj mnie! – zawolala z plonacymi oczami. – Cale zycie musialam tolerowac ludzi, ktorzy wywierali na mnie nacisk. Skonczylam z tym.

– Ale nie skonczylas ze mna. Jezeli myslisz, ze mozesz sie przespac i powiedziec „czesc, dzieki”, to sie mylisz. Zostaje. – Na potwierdzenie swoich slow, przycisnal usta do jej warg w brutalnym, wladczym pocalunku. – Oboje bedziemy sie musieli do tego przyzwyczaic.

– Nie musze sie do niczego przyzwyczajac. Moge powiedziec „tak”, moge powiedziec „nie”, albo moge… – Urwala i zacisnela mocno powieki. – Dlaczego sie z toba kloce? To nie twoja wina. – Odsunela sie delikatnie. – To nie twoja wina. Tucker. Krzykiem nic nie zdzialam.

– Jezeli o mnie chodzi, mozesz pokrzyczec. Troche, jezeli sprawi ci to ulge. Usmiechnela sie, trac z roztargnieniem czolo.

– Mysle, ze tabletka doktora Palamo bardziej mi pomoze.

– Sprobujmy czegos innego. – Ujal ja za rece i poprowadzil do krzesla. – Usiadz sobie tutaj, a ja naleje nam po kieliszku tego wina, ktore ci kiedys przynioslem. Potem opowiesz mi, dlaczego ten telefon tak cie wkurzyl.

– Wkurzyl. – Usiadla, zamykajac znowu oczy. – To wyrazenie obejmuje cala game uczuc, prawda? Moja matka powiedzialaby, ze jest niewyszukane, ale mnie sie podoba. – Kiedy otworzyla oczy, dostrzegl w nich cien rozbawienia. – Bylam niezle wkurzona przez ostatnie pare miesiecy. A przez telefon rozmawialam z matka.

– Slyszalem. – Odkorkowal butelke. – Zdaje sie, ze byla… niezadowolona z tego, co wydarzylo sie wczoraj.

– W rzeczy samej. Byla niezadowolona glownie dlatego, ze stalo sie to tematem rozmowy na przyjeciu. Plotkarstwo jest nalogiem nie tylko Poludniowcow, choc w kregach mojej matki nazywa sie zyciem towarzyskim. Zdenerwowalo ja zwlaszcza to, ze dziennikarze zwachali sensacje, a ja mam w planie Wazny wystep. Boi sie, ze prezydent Stanow Zjednoczonych i rosyjski premier nie zechca sluchac koncertu skrzypcowego numer piec Mozarta w wykonaniu kogos, kto odstrzelil niedawno facetowi twarz. – Wziela kieliszek z rak Tuckera i uniosla go w gore. – Corka Georgii Waverly nie powinna byc przedmiotem publicznych roztrzasan. Co by na to powiedziala Liga Kobiet?

– Moze ona sie o ciebie boi?

– Zgadza sie. Tak, trzeba jej oddac sprawiedliwosc, ona boi sie, zeby mi sie cos nie stalo. Kocha mnie, na swoj sposob. – Lyknela wina. Bylo chlodne, cierpkie i krzepiace. – Zawsze chciala dla mnie jak najlepiej, w jej rozumieniu oczywiscie. Przez cale zycie robilam wszystko, by sprostac jej oczekiwaniom. Teraz musze przyznac przed soba i przed nia, ze juz dluzej nie moge.

– Ludzie latwo przyzwyczajaja sie do tego, co dobre. – Tucker usiadl naprzeciwko niej przy stole. – Moze ona potrzebuje wiecej czasu na pogodzenie sie z faktem, ze zmienilas zasady gry.

– Albo nie pogodzi sie z tym nigdy. – Trzymajac kieliszek w obu dloniach, Caroline rozejrzala sie po kuchni. Stara lodowka wlaczyla sie z jekiem. Deszcz skapy wal rytmicznie z rynny.

Zniszczone linoleum, wyblakle zaslonki, pomyslala. Swiatlo naftowej lampy bylo przyjazne dla pokoju, jak dla zmeczonej kobiety. Ta mysl wydala sie Caroline bardzo pocieszajaca.

– Kocham ten dom – szepnela. – Mimo wszystkiego, co sie wydarzylo, czuje sie tu dobrze. I potrzebuje…

– Czego?

– Gdzies przynalezec. Potrzebuje zwyczajnosci, stabilizacji i poczucia ciaglosci.

– Nie wydaje mi sie, zeby byly to rzeczy, za ktore nalezy przepraszac. A wiec on to tez zauwazyl, pomyslala ze smutnym usmiechem. W jej glosie ciagle jeszcze brzmial przepraszajacy ton. Za kazdym razem, gdy chciala czegos dla siebie.

– Masz racje. Pracuje nad tym. Widzisz, ona nigdy nie mogla zrozumiec tego, co czuje. A juz na pewno nie rozumie moich potrzeb.

– Wiec masz wybor. Albo zadowolisz ja, albo siebie.

– Sama doszlam do tego wniosku. Ale to jest bardzo trudne, poniewaz kazda proba zaspokojenia siebie prowadzi do konfliktu. Tucker, ona wyrosla w tym domu. Wstydzi sie tego. Wstydzi sie, ze jej ojciec uprawial bawelne, a matka robila zaprawy. Wstydzi sie tego domu i tych dwojga ludzi, ktorzy dali jej zycie i zrobili co w ich mocy, by to zycie bylo dobre.

– To jej problem, nie twoj.

– Ale to wlasnie ten jej wstyd mnie tu przygnal. On nas laczy. Zdaje sie. ze na tym wlasnie polega rodzina. Nie masz wyboru, musisz stac sie ogniwem lancucha. Nigdy nie dala mi szansy poznania dziadkow. Obywali sie bez wielu rzeczy, zeby mogla studiowac w Filadelfii. Nie powiedziala mi tego moja matka. Uslyszalam to od Happy Fuller. Babcia szyla, haftowala, prala cudze rzeczy, zeby tylko uciulac pare groszy na nauke corki. Cale szczescie, nie musieli robic tego dlugo. Juz na pierwszym semestrze poznala mojego ojca. Czesto mi opowiadal, jak probowal wykrecic sie z randki w ciemno, w ktora wrobili go koledzy i jak zakochal sie w matce od pierwszego wejrzenia. Potrafisz wyobrazic sobie swoich rodzicow, jak ida na pierwsza randke i sie zakochuja?

– Moj ojciec zakochal sie w mojej matce, kiedy miala dwanascie lat. Czekal na nia szesc.

– Moi uwineli sie predzej. Pobrali sie, zanim matka ukonczyla pierwszy rok studiow. Waverly'owie sa stara filadelfijska rodzina. Moj ojciec juz w chwili swego urodzenia zostal przeznaczony na prawnika. Wiem, ze mojej matce musialo byc trudno wpasowac sie w to srodowisko. Ale od kiedy siegam pamiecia, byla wiekszym snobem

Вы читаете Miasteczko Innocente
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату