powiedzial, ze w jednym z mieszkan znajduje sie martwa kobieta.

– Czy to… – Jej wzrok powedrowal szybko do plakietki z nazwiskiem, ktora mial przypieta nad kieszonka na piersi. – Szeregowy Prosky?

– Tak jest, sir, ona… – Przelknal z trudem sline i Ewa dostrzegla, ze wyraz przerazenia znowu pojawil sie na jego twarzy.

– W jaki sposob ustaliliscie, ze ta osoba nie zyje, Prosky? Zbadaliscie jej puls?

Niezdrowy rumieniec zabarwil jego policzki.

– Nie, sir. Trzymalem sie obowiazujacej procedury: zabezpieczylem miejsce zbrodni, powiadomilem dowodztwo. Stwierdzilem naocznie, ze ofiara nie zyje, a mieszkanie nie zostalo zdemolowane.

– Czy wlasciciel domu wchodzil do srodka? – Tego wszystkiego mogla dowiedziec sie pozniej, ale widziala, ze chlopak stopniowo sie uspokajal, kiedy zmuszala go do mowienia.

– Nie, sir, mowi, ze nie. Po zlozeniu skargi przez jednego z klientow ofiary, ktory byl z nia umowiony na dziewiata wieczorem, wlasciciel sprawdzil mieszkanie. Otworzyl drzwi i zobaczyl ja. Tam jest tylko jeden pokoj, pani porucznik, a ona – widac ja, gdy tylko otworzy sie drzwi. Po zrobieniu tego odkrycia przerazony wlasciciel domu wybiegl na ulice i zatrzymal nasz patrol. Natychmiast wrocilem z nim na miejsce zbrodni, stwierdzilem naocznie, ze ofiara nie zyje, i zlozylem meldunek.

– Opuszczaliscie swoj posterunek? Chocby na krotko? Wreszcie sie uspokoil i udalo mu sie skupic na niej wzrok.

– Nie, pani porucznik. Myslalem, ze bede musial, na chwile. Pierwszy raz znalazlem sie w takiej sytuacji i trudno mi bylo sie powstrzymac.

– Moim zdaniem swietnie sobie poradziliscie, Prosky. – Z policyjnej torby, ktora ze soba przyniosla, wyjela spray zabezpieczajacy i uzyla go. – Wezwijcie lekarza sadowego i ekipe sledcza. Pokoj trzeba dokladnie przeszukac, a cialo przewiezc do kostnicy.

– Tak jest, sir. Czy mam pozostac na posterunku?

– Do przybycia pierwszego zespolu. Potem mozecie sie odmeldowac. – Skonczywszy spryskiwac kozaki, popatrzyla na niego. – Jestescie zonaci, Prosky? – spytala wsuwajac magnetofon do kieszeni koszuli.

– Nie, sir. Tak jakby zareczony.

– Gdy zlozycie juz raport, poszukajcie swojej narzeczonej. Ci, ktorzy chodza na kielicha, nie zyja tak dlugo jak ci, ktorzy szukaja pocieszenia w milosci z jakas mila dziewczyna. Gdzie moge znalezc wlasciciela domu? – spytala przekrecajac galke u drzwi.

– Jest na dole, w A jeden.

– Wiec powiedzcie mu, zeby nie ruszal sie stamtad. Spisze jego zeznania, kiedy tu skoncze.

Weszla do srodka, zamknela drzwi. Ewa, ktora nie byla juz rekrutem, nie odczula mdlosci na widok podziurawionego ciala i obryzganych krwia zabawek.

Ale poczula bol w sercu.

Potem ogarnal ja gniew, gluchy, gwaltowny gniew, gdy jej wzrok padl na staroswiecka bron wcisnieta w ramiona misia.

To bylo jeszcze dziecko.

Byla siodma wieczorem. Ewa wciaz przebywala poza domem. Przespala sie z godzine przy biurku, gdy komputer szukal informacji. Skoro sprawa Loli Starr nie byla opatrzona Kodem Piatym, Ewa mogla swobodnie korzystac z banku danych Miedzynarodowego Centrum Informacji o Przestepstwach Kryminalnych. Na razie MCIPK nie znalazlo nic, co pasowaloby do tej sprawy.

Teraz Ewa, blada ze zmeczenia, sztucznie pobudzona sztuczna kofeina, patrzyla na Feeneya.

– Dallas, ona byla prostytutka.

– Te pieprzona licencje dostala zaledwie trzy miesiace temu. Na jej lozku lezaly lalki.

Nie mogla spokojnie o tym myslec – o tych wszystkich glupich dziewczecych rzeczach, w ktorych musiala grzebac, kiedy zalosne cialo ofiary lezalo na tanich, przeladowanych ozdobami poduszkach i lalkach. Rozwscieczona Ewa rzucila na biurko jedno ze zdjec zrobionych przez fotografa policyjnego.

– Z taka buzia powinna byc maskotka szkolnej druzyny sportowej. A ona przyjmowala klientow i zbierala fotografie modnych apartamentow i jeszcze modniejszych strojow. Myslisz, ze wiedziala, w co sie pakuje?

– Nie sadze, zeby przypuszczala, iz zostanie zabita – spokojnym glosem odparl Feeney. – Chcesz analizowac psychike prostytutek?

– Nie. – Jeszcze raz popatrzyla zmeczonym okiem na wydruk.

– Ale nie moge sie z tym pogodzic, Feeney. Taki dzieciak.

– Wiesz, jak to jest, Dallas.

– Niestety. – Zmusila sie, by odpowiedziec ostrym tonem. – Sekcja zwlok powinna zostac przeprowadzona z samego rana, ale z moich ogledzin wynika, ze gdy ja znaleziono, nie zyla juz od co najmniej dwudziestu czterech godzin. Zidentyfikowales bron?

– SIG dwa – dziesiec – prawdziwy rewolwerowy Rolls – Royce, z mniej wiecej tysiac dziewiecset osiemdziesiatego, sprowadzony ze Szwecji. Z tlumikiem. Te stare tlumiki wystarczaly tylko na dwa, trzy strzaly. Potrzebowal go, poniewaz mieszkanie ofiary nie bylo dzwiekoszczelne, tak jak apartament DeBlass.

– I nie dzwonil z niego, co oznacza, ze nie chcial, by szybko ja znaleziono. Musial jakos sie stamtad wydostac – zadumala sie. Pograzona w myslach podniosla zabezpieczona przez policje niewielka kartke papieru.

DRUGA Z SZESCIU

– Co tydzien jedna – powiedziala cicho. – Jezus Maria, Feeney, nie daje nam duzo czasu.

– Przegladam jej terminarze spotkan. O osmej wieczorem poprzedniej nocy byla umowiona z nowym klientem. Jesli sekcja potwierdzi podana przez ciebie godzine zgonu, to mamy faceta.

– Feeney usmiechnal slabo. – Nazywa sie John Smith.

– Bedziemy z nim mieli jeszcze wieksze klopoty niz z bronia mordercy. – Przez chwile masowala palcami czolo. – MCIPK odmowi szukania faceta, jesli podamy takie nazwisko.

– Ciagle przeszukuja dane – mruknal Feeney. Bronil MCIPK, do ktorego mial pewien sentyment.

– Niczego nie znajda. Mamy podroznika w czasie, Feeney. Parsknal.

– Historia jak z Mesa Verne'a.

– Zbrodnie zostaly popelnione w dwudziestym pierwszym wieku

– powiedziala. – Rewolwery, wyjatkowa brutalnosc, recznie napisane, pozostawiane na miejscu zbrodni wiadomosci. Wiec moze nasz zabojca jest jakims historykiem albo przynajmniej interesuje sie przeszloscia. Kims, kto chce, zeby teraz bylo tak jak dawniej.

– Mnostwo ludzi uwaza, ze wszystko powinno byc inaczej. Dlatego swiat pelen jest buntownikow.

Opuscila w zamysleniu rece.

– MCIPK nie pomoze nam dotrzec do umyslu tego faceta. Czy to jeszcze ludzki umysl wymysla takie zabawy? Co on robi, Feeney? Dlaczego on to robi?

– Zabija prostytutki.

– Dziwki zawsze byly latwym celem, poczawszy od Kuby Rozpruwacza, prawda? To taka ryzykowna praca. Nawet teraz, gdy wszedzie zainstalowane sa kamery, nadal zdarzaja sie klienci, ktorzy maltretuja prostytutki, zabijaja je.

– To nalezy do rzadkosci – z zaduma w glosie rzekl Feeney.

– Czasami przy tych sadomasochistycznych praktykach kogos za bardzo poniesie. Ale dziwki sa w wiekszosci bezpieczniejsze od nauczycielek.

– Wciaz ponosza pewne ryzyko, pracujac w najstarszym zawodzie swiata, bo z nim wiaza sie najstarsze na swiecie zbrodnie. Ale troche sie zmienilo. Ludzie z zasady nie zabijaja juz z broni palnej. Jest zbyt droga, zbyt trudno ja kupic. Seks nie dostarcza juz tak silnych podniet jak kiedys, jest zbyt tani, zbyt latwo mozna go kupic. Mamy inne metody sledztwa i mnostwo nowych motywow zbrodni. Jesli jednak pominie sie to wszystko, pozostaje jeden fakt – ludzie nadal zabijaja ludzi. Szukaj dalej, Feeney. Musze pogadac z paroma osobami.

– Powinnas sie przespac, dziecino.

– Niech on spi – mruknela Ewa. – Niech ten skurwiel spi. Zebrawszy sily, zwrocila sie ku swemu telelaczu. Nadeszla pora, by skontaktowac sie z rodzicami ofiary.

Gdy Ewa weszla do okazale urzadzonego foyer w biurze Roarke'a, ktore miescilo sie w centrum miasta, byla juz ponad trzydziesci dwie godziny na nogach. Wycierpiala katusze, mowiac dwojgu przerazonym, szlochajacym rodzicom, ze ich jedyna corka nie zyje. Wpatrywala sie w monitor, dopoki dane nie rozplynely sie przed jej

Вы читаете Dotyk Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату