miedzy osmym a dziesiatym rokiem zycia, mieszkala pani w domu dziecka, kiedy trwaly poszukiwania pani rodzicow. Nic pani nie pamieta z pierwszych osmiu lat swego zycia – ani imienia, ani miejsca urodzenia, ani jakichkolwiek szczegolow.
Choc oczy Miry wydawaly sie lagodne, byly przenikliwe i swidrujace.
– Nazwano pania Ewa Dallas i ostatecznie umieszczono w rodzinie zastepczej. Nie miala pani na to wszystko zadnego wplywu. Byla pani maltretowanym dzieckiem, zaleznym od systemu, na ktorym niejednokrotnie sie pani zawiodla.
Tylko przemozna sila woli Ewa zapanowala nad lzami i drzeniem glosu.
– A teraz ja, czesc systemu, zawiodlam, gdyz nie zdazylam ochronic tego dziecka. Chce pani wiedziec, jak sie teraz czuje, doktor Miro?
Jestem nieszczesliwa. Chora. Zmartwiona.
– Czuje, ze zrobilam wszystko, co bylo w mojej mocy. Przeszlam przez przygotowany przez pania test w rzeczywistosci wirtualnej i zrobilam to jeszcze raz. Bo nie mozna bylo tego zmienic. Gdybym mogla ocalic dziecko, ocalilabym je. Gdybym mogla zaaresztowac przestepce, zaaresztowalabym go.
– Mialam wybor – uzyc broni czy nie. Po rozpatrzeniu wszystkich mozliwosci, wykonalam swoj obowiazek. Przegladala pani moj raport. Zabicie czlowieka bylo w pelni uzasadnione.
Mira milczala przez chwile. Wiedziala, ze jej umiejetnosci nie wystarcza, by przebic sie przez mur obrony Ewy.
– Swietnie, pani porucznik. Jest pani calkowicie przekonana, ze moze wykonywac swe obowiazki bez zadnych ograniczen. – Mira podniosla reke, zanim Ewa zdazyla wstac. – Poza protokolem.
– Cos jest nie tak?
Mira usmiechnela sie tylko.
– To prawda, ze bardzo czesto umysl sam sie broni. Nie chce pani pamietac o pierwszych osmiu latach swego zycia. Ale te lata sa czescia pani. Moge je pani przypomniec, kiedy bedzie pani na to gotowa. A takze – dodala cicho – pomoc sie z nimi uporac.
– Sama siebie stworzylam i moge z tym zyc. Moze nie chce narazac sie na ryzyko zycia z takim balastem? – Wstala i podeszla do drzwi. Kiedy sie odwrocila, Mira siedziala dokladnie tak samo jak przed chwila, ze skrzyzowanymi nogami, ze sliczna filizaneczka w rece. Zapach kwiatowej herbaty unosil sie w powietrzu.
– Sprawa oparta na hipotezie – zaczela Ewa i poczekala, az Mira kiwnie glowa. – Kobieta nalezaca do elity towarzyskiej i majaca takze zaplecze finansowe postanawia zostac kurwa. – Gdy Mira uniosla brew, Ewa zaklela zirytowana. – Nie musimy tu upiekszac terminologii, pani doktor. Ta dziewczyna postanowila zarabiac na zycie wlasnym cialem. Obnosila sie z tym ostentacyjnie przed cala rodzina, wlacznie ze swym arcykonserwatywnym dziadkiem. Dlaczego?
– Trudno podac jeden konkretny motyw na podstawie tak ogolnej i powierzchownej informacji. Najbardziej oczywiste wydaje sie to, ze ofiara uwazala, iz jej jedynym atutem jest sprawnosc seksualna. Albo lubila, albo nienawidzila sie kochac.
Zaintrygowana Ewa odsunela sie od drzwi. – Jesli tego nienawidzila, to dlaczego zostala prostytutka?
– Zeby wymierzyc kare.
– Sobie?
– Z pewnoscia, i swoim najblizszym.
Zeby wymierzyc kare, zadumala sie Ewa. Pamietnik. Szantaz.
– Mezczyzna morduje – kontynuowala. – Ze zloscia, brutalnie. Zabojstwo ma zwiazek z seksem i jest popelnione w nietypowy i charakterystyczny sposob. Jego przebieg nagrywa na dyskietce, obchodzi wymyslny system zabezpieczen. Dyskietke z nagrana scena morderstwa dostarcza oficerowi prowadzacemu sledztwo. Na miejscu zbrodni zostawia wiadomosc, wiadomosc, z ktorej przebija buta. Jaki on jest?
– Dysponuje tak mala iloscia informacji – poskarzyla sie Mira, lecz Ewa zauwazyla, ze udalo jej sie wzbudzic zainteresowanie lekarki. – Pomyslowy – zaczela. – Podroznik, ktory wszystko dokladnie planuje. Zarozumialy, prawdopodobnie zadowolony z siebie. Powiedzialas, ze morduje w charakterystyczny sposob, wiec pragnie zostawic po sobie slad, chce pokazac, jaki jest sprawny i inteligentny. Czy na podstawie wlasnych obserwacji i dedukcji sadzi pani, poruczniku, ze znajduje on przyjemnosc w mordowaniu?
– Tak. Sadze, ze rozkoszuje sie tym. Mira kiwnela glowa.
– Wiec z pewnoscia znowu zabije.
– Juz to zrobil. Dwa morderstwa w przeciagu niecalego tygodnia. Nie bedzie dlugo czekal, zanim znowu zabije, prawda?
– To wcale nie jest takie pewne. – Mira wypila lyk herbaty, tak jakby rozmawialy o najnowszej letniej kolekcji. – Czy te dwa morderstwa cos ze soba laczy poza sprawca i metoda zabojstwa?
– Seks – odparla krotko Ewa.
– Aha. – Mira przechylila glowe. – Mimo calej naszej technologii, mimo zadziwiajacego postepu, jaki dokonal sie w genetyce, wciaz nie jestesmy w stanie kontrolowac ludzkich wad i zalet. Pewnie jestesmy zbyt humanitarni, by pozwolic na manipulowanie nimi. Namietnosci sa motorem dzialania czlowieka. Przekonalismy sie o tym na poczatku tego stulecia, kiedy to inzynieria genetyczna niemal wymknela sie nam spod kontroli. Zle sie dzieje, ze niektore namietnosci splataja sie ze soba. Seks i przemoc. Dla niektorych to wciaz jest naturalne polaczenie. – W tym momencie wstala, by odniesc filizanki i postawic je obok automatycznego obslugiwacza. – Chetnie bym sie dowiedziala czegos wiecej o tym mezczyznie, pani porucznik. Jesli kiedys dojdzie pani do wniosku, ze chce miec jego portret psychologiczny, mam nadzieje, ze przyjdzie pani z tym do mnie.
– Obowiazuje mnie Kod Piaty. Mira obejrzala sie za siebie.
– Rozumiem.
– Jesli nie powstrzymamy go przed popelnieniem kolejnego morderstwa, moze jakos mi sie uda obejsc przepisy.
– Bede do pani dyspozycji.
– Dzieki.
– Ewo, nawet silne kobiety, ktore same doszly do wszystkiego w zyciu, maja swoje slabosci. Nie boj sie ich.
Ewa wytrzymala wzrok Miry.
– Mam mnostwo pracy.
Badania wyprowadzily Ewe z rownowagi. Wyladowala zlosc na swoim informatorze, zachowujac sie wobec niego grubiansko, przez co zrazila go do siebie i niemal stracila slad w sprawie o przemyt narkotykow. Jej nastroj daleki byl od wesolosci, kiedy wrocila do Centrali. Nie bylo wiadomosci od Feeneya.
Inni w jej wydziale wiedzieli, gdzie spedzila dzien, i robili co mogli, by trzymac sie od niej z daleka. W rezultacie rozdrazniona pracowala samotnie przez godzine.
Ostatnim wysilkiem poprosila o polaczenie z Roarke'em. Nie byla ani zdziwiona, ani szczegolnie rozczarowana, kiedy okazalo sie, ze jest niedostepny. Przeslala mu wiadomosc w internacie, proszac o spotkanie, po czym zapisala w dzienniku, ze skonczyla prace.
Zamierzala utopic swoje smutki w tanim alkoholu i miernej muzyce, przysluchujac sie wystepowi Mavis w Blue Squirrel.
Trzeba bylo sporo dobrej woli, by nie uznac tej knajpy za spelunke. Swiatlo bylo przycmione, klientela nerwowa, a obsluga zalosna. To bylo dokladnie to, czego Ewa szukala.
Fala nie zharmonizowanych ze soba dzwiekow muzycznych uderzyla w nia, gdy tylko weszla. Mavis probowala przebic sie swoim namietnym skrzeczacym glosem przez zespol skladajacy sie z wytatuowanego we wszystkich barwach teczy szczeniaka, ktory gral na syntezatorze.
Ewa odrzucila opryskliwym tonem propozycje faceta w skorzanej kurtce z kapturem, ktory chcial postawic jej drinka w jednej z prywatnych kabinek dla palacych. Przecisnela sie do stolika, zamowila u zaganianej kelnerki screamera i rozsiadla sie, by obejrzec wystep Mavis.
Nie jest zla, doszla do wniosku Ewa. Nie jest tez dobra, ale klienci nie grymasili. Tego wieczoru Mavis byla pomalowana, jej drobna postac z obfitym biustem przypominala plotno w pomaranczowo – - fioletowe paski, na ktore gdzieniegdzie rzucono szmaragdowe plamy. Bransoletki i lancuchy pobrzekiwaly, gdy krazyla w tancu po malej, podwyzszonej scenie. Stopien nizej tlum ludzi wirowal z takim samym entuzjazmem.
Ewa zauwazyla mala, zapakowana w folie paczuszke, ktora podawano sobie z rak do rak na skraju parkietu.